40. Ostatni dzień życia?
~Vikki~
Po przebudzeniu dowiedziałam się wszystkiego od Evie. Wyatt próbował już zdjąć naszyjnik Benowi lecz nic z tego. Benowi zrobiło się słabo więc zaprowadziliśmy go do jego pokoju i położyliśmy go na łóżku. Położyłam się obok niego i go przytuliłam. Zauważyłam że już zasnął. Spojrzałam ze smutkiem na Wyatta.
- Wiesz że za zabicie króla możesz do końca życia posiedzieć w więzieniu?
- Vikki... Nie zamykaj Wyatta w więzieniu. - poprosiła Mal stając w jego obronie.
- Mal... Przecież jako królowa nie mogę łamać prawa...
- Znajdziemy sposób żeby uratować twojego męża. Obiecuję...
- Mal... A twój ojciec? Nie może go uleczyć? - zapytał Wyatt.
- Raczej może... Chodźmy do niego.
Mal, Evie i Wyatt wyszli. Ja natomiast zostałam i czekałam aż przyjdzie Jane. Ona też miała spróbować zdjąć naszyjnik. Minęła chwila aż przyszła. Wstałam z łóżka i spojrzałam na nią.
- To co mam zrobić?
- Spróbuj zdjąć jego naszyjnik.
- Dobra ale po co?
- Nie powiesz nikomu?
- Jasne że nie.
- Ben może umrzeć... Jeśli tobie nie uda się zdjąć tego naszyjnika to została tylko nadzieja w Hadesie.
- A czemu niby mi ma się udać?
- Po podobno to ciebie Wyatt poprosił żebyś go zaczarowała. Skoro to zrobiłaś to może naszyjnik podda się tobie i będziesz w stanie go zdjąć.
- Nie zaszkodzi spróbować.
Jane podeszła do Bena i chciała dotknąć naszyjnik lecz Ben obrócił się tyłem do niej. Położyłam się obok niego i obróciłam go na plecy. Przytrzymałam go żeby się nie ruszał a Jane chwyciła za naszyjnik. Próbowała go zdjąć lecz nic z tego. Teraz Benowi został już tylko jeden dzień. Znów się obrócił i przytulił się do mnie.
- Czyli nie wyszło. - powiedziałam smutna.
- Strasznie mi przykro Vikki... To także moja wina.
- Nie... Wyatt tobą zmanipulował. Próbowałaś pomóc ale jak widać nie zadziałało. To nie twoja wina.
- Dobra to ja zostawię was samych.
- Jasne. Pa.
- Pa. - powiedziała Jane wychodząc.
Przytuliłam się do Bena i spojrzałam jak słodko śpi. Położyłam rękę na tyle jego głowy i pocałowałam go w policzek. Potrzebował teraz trochę odpoczynku więc postanowiłam go nie budzić. Położyłam głowę na jego piersi i też zasnęłam.
~Mal~
Będąc już na wyspie razem z Evie i Wyatt'em ruszyliśmy do jaskini mojego ojca. Kiedy byliśmy już w środku zobaczyłam tatę który siedział na fotelu. Kiedy mnie zobaczył ucieszył się i podbiegł mnie uściskać.
- Mali! - zawołał zadowolony.
- Cześć tato.
- Co cię tu sprowadza córeczko?
- Potrzebuję twojej pomocy.
- O nie... Znów coś strasznego się stało?
- Tak... Brat Evie... Ben... Może umrzeć. Ma taki naszyjnik którego nie da się zdjąć i chciałam cię prosić żebyś spróbował swoim kamienie. Zrobisz to dla mnie? - zapytałam dając tacie kamień do ręki.
- Zgoda. Chodźmy.
Tata objął mnie ramieniem i razem z nim i z przyjaciółmi wyszliśmy z jaskini. Ruszyliśmy w stronę zamku Evie żeby uratować Bena.
~Vikki~
Kiedy się przebudziłam poczułam ciepłe ciało Bena w które byłam wtulona. Zobaczyłam że Ben próbował mnie obudzić.
- Co jest kochanie? - zapytałam.
Ben nie odpowiedział. Dopiero po chwili zauważyłam w pokoju Mal, Evie, Wyatta i Hadesa.
- Co jeśli się nie uda? - zapytałam siadając na łóżku opierając się o ścianę.
- Nie myśl w ten sposób... - Ben próbował mnie pocieszyć.
Ben usiadł tak samo jak ja i przytulił mnie. Spojrzałam na Hadesa który był już gotowy do roboty.
- Mówiliście że każde dotknięcie naszyjnika przyśpiesza śmierć o jeden dzień? I że został mu już ostatni dzień życia? - zapytał Hades.
- Tak. A co? - zapytała Mal.
- Magia działa jak dotyk. Jeśli kamień nie pomoże to wiadomo co z Benem...
- Zaryzykujmy... - powiedziałam.
- Vikki... Nie. Co jak to nie pomoże? Chcesz zostać sama? - zapytał Ben z troską w oczach.
- Nie chcę... Ale jeśli nie spróbujemy to i tak jutro umrzesz. Nie mamy wyboru kochanie... - powiedziałam chwytając go za rękę a po moim policzku poleciała łza.
- Dobrze...
Chwilę później Hades zacisnął w dłoni kamień a jego włosy zapaliły się na niebiesko. W całym pokoju rozbłysło błękitne światło. Zobaczyłam jak naszyjnik na szyi Bena zaczyna się poruszać. Jednak wciąż nie mógł się zerwać. Minęło kilka minut i Hades zrezygnował. Zobaczyłam że Ben zaczyna słabnąć.
- Ben... Ben nic ci nie jest?
- Vikki... Pamiętaj że niezależnie gdzie będę... Może nawet w miejscu w którym nigdy mnie nie znajdziesz... Może nawet już nigdy się nie zobaczymy... Ale pamiętaj że zawsze będę cię kochał.
- Ben... Kochanie... Nie odchodź... - zaczęłam strasznie płakać.
Ben mimo złego samopoczucia chwycił moją twarz i ostatni raz mnie pocałował. Oddałam pocałunek i spojrzałam mu w oczy. Chwilę później jego głową powoli opadła na moje ramię i jego ręka na mój brzuch. Przyłożyłam głowę do jego piersi.
- Nie żyje... - powiedziałam przez łzy.
Mal zaczęła płakać i przytuliła się do Wyatta i Hadesa. Evie też płakała i przyłożyła swoją dłoń do klatki piersiowej.
- Evie...? Co się dzieje? - zapytała Mal.
- Sama nie wiem... Czuję w środku pustkę... Jakbym... - nie dokończyła bo zaczęła bardziej płakać.
Przytuliłam się do ciała Bena i chwyciłam jego dłoń. Spojrzałam na jego twarz i pocałowałam go w policzek. Gdybym nie wiedziała co się stało pomyślałabym że śpi ponieważ miał zamknięte oczka i wyglądał tak słodko ale teraz... Nie mogę uwierzyć że mój ukochany skarb odszedł.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej kochani✋. Kolejny rozdzialik mamy za sobą. Dużo smutnych rzeczy się w nim podziało😢. Przyznam że pisząc końcówkę sam zacząłem płakać😭😭😭. To takie przykre😢. Vikki została sama... Jak poradzi sobie z dzieckiem? Czy jest jeszcze jakaś szansa żeby Ben powrócił do żywych🤔? Przekonamy się.
Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. Według mnie jest mega ale to mega smutny a szczególnie końcówka😭. Kolejny postaram się napisać jeszcze na dzisiaj😉.
Miłego popołudnia miśki🐻😘💜☀️.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro