33. Spotkanie twarzą w twarz
~Mal~
Po tym jak wszyscy zostali zmienieni w kamienne posagi zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Podeszłam do Bena i spojrzałam na jego skamieniałą twarz. Zobaczyłam na jego policzku skamieniałą łzę. Chciałabym spojrzeć w jego malutkie, piwne oczka. Dobrze wiedziałam że Ben nie gniewa się na mnie. Chciałam żeby znów był sobą i żebym mogła się do niego przytulić. Jest dla mnie jak brat którego nie mam.
Chwilę postałam przy Benie aż w końcu zaczęłam podchodzić do każdego. Najdłużej stałam przed Evie. Chciałam ją wyściskać i przeprosić. Zrozumiałam że to wszystko nie jest winą mojej matki, mojego ojca ani Audrey. To wyłącznie moja wina. Ruszyłam przed szkołę gdzie znalazłam Umę i jej załogę.
- Uma! - krzyknęłam biegnąc do niej.
- Przyjaciele kopnęli cię w tyłek? I dobrze. - powiedziała.
- Uma pomóż mi... Proszę.
- Wszystko pięknie ale... Ona już podjęła decyzję. - wtrącił się Harry.
- Sama to na siebie ściągnęłaś Mal... Więc teraz sama sobie z tym poradź. - powiedziała Holly.
Wszyscy ruszyli dalej. Zostałam już całkiem sama. Musiałam to jakoś naprawić. Zaczęłam wspominać wszystkie ciężkie chwile w których dawałam radę. Ta chwila też jest ciężka i to nawet bardzo ale dam sobie radę. Będąc na terenie szkoły usłyszałam głos Celii.
- Mal! Pomóż mi!
- Właśnie! Ratuj swoją koleżankę! - krzyknęła Audrey.
Nagle zmieniłam się w smoka. Wzleciałam wysoko w górę i zobaczyłam na dachu szkoły Audrey która trzymała Celię. Zaczęłam zionąć ogniem w jej stronę.
- Tylko nie usmaż swojej potępionej dziewczynki. - powiedziała strzelając we mnie pociskiem z berła.
Kiedy Audrey mnie trafiła zaczęłam spadać. Prawie uderzyłam o ziemię lecz jednak udało mi się lekko wznieść. Byłam już kompletnie bezsilna. Nagle zobaczyłam obok siebie piratów. Uma chwyciła swój naszyjnik który zaczął świecić.
- Razem damy radę Mal. Niech wróci duch, działaj znów! Słyszysz mnie Mal? Niech wróci duch, działaj znów!
Nagle ujrzałam że z mojej dłoni wydobyła się błękitne światło. Kiedy ją rozłożyłam zobaczyłam że kamień Hadesa znów działa. Znowu miałam tyle siły żeby wznieść się w górę i pokonać Audrey. Tym razem byłam od niej o wiele silniejsza. Kiedy mnie zobaczyła wystrzeliła z berła różowy pocisk a ja wystrzeliłam niebieski z kamienia. Spojrzałam na piratów którzy mi kibicowali.
- Dawaj Mal! - krzyknął Harry.
Bardzo mnie to wzmocniło co spowodowało że wygrałam walkę. Wylądowałam na dachu szkoły i zobaczyłam że Audrey znów jest sobą lecz była nieprzytomna. Zasnęła na tysiąc lat. Taka już klątwa berła. Kto go dotknie zasypia na tysiąc lat. Jedynie ja i moja matka możemy go dotykać. Uklęknęłam przed Audrey i przypomniałam sobie słowa ojca. Jestem tylko połowa Hadesa. Jedynie Hades mógł jej teraz pomóc.
~Ben~
Nagle poczułem że znów mogę się ruszać. Wszyscy dookoła też nie byli już pod wpływem zaklęcia. Poczułem że moja broda zniknęła. Zobaczyłem że Vikki przytula jednocześnie swojego brata i mnie. Pocałowałem ją w czoło i poczułem łzę na policzku. Było mi szkoda Mal. Starałem łzę z twarzy i usłyszałem jak Evie płacze. Puściłem Vikki oraz Ethana i podbiegłem do niej. Usiadłem z nią na pniu drzewa i przytuliłem ją mocno. Wypłakała się w moją kurtkę.
- Nie mogę uwierzyć że Mal nas tak oszukała... - powiedziała przez łzy.
- Evie... Spokojnie... Nie płacz kochana.
- Ben jak mam nie płakać!? Mal była dla mnie jak siostra! A tu nagle tak łatwo się poddała i chce zamknąć te wszystkie dzieciaki na wyspie.
- Słuchajcie... To był mój pomysł... To ja zaproponowałem go na naradzie. - odważyłem się wyznać prawdę.
Carlos i Jay spojrzeli na mnie zdziwieni. Evie spojrzała na mnie zapłakana a ja tylko ją objąłem.
- Ben... Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała.
- Przepraszam... Myślałem że to będzie najlepsze rozwiązanie ale jak widać to był zły pomysł...
- Bardzo zły. - powiedziała Evie.
- Jesteś zła?
- Trochę.
- Kocham cię siostra.
- Ja ciebie też ale... Chcę na chwilkę być sama.
- Dobrze.
Wstałem z pnia i podszedłem do Vikki. Spojrzałem na nią z łzami w oczach. Objęła mnie i pocałowała w policzek.
- Daj jej czas... Jest pewnie w szoku i potrzebuje chwili żeby ochłonąć. - powiedziała Vikki.
- Ale to moja siostra... Jeśli mi nie wybaczy będę płakał do końca życia.
- Ben. Evie ci wybaczy... Twoja siostra jest wspaniała i kocha cię całym sercem. - powiedział Ethan pocieszając mnie.
- Dzięki.
Przytuliłem Ethana i wziąłem go na ręce. Trzymałem go jedną ręką a drugą obejmowałem Vikki. Razem poszliśmy na teren szkoły. Miałem nadzieję że jeszcze kiedyś Evie mi wybaczy.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej kochani✋. Jak obiecałem dzisiaj rozdzialik. Też trochę smutny ale może w końcu wszystko się naprawi😢? Audrey znów jest sobą i Auradon jest bezpieczny. Nasze wspaniałe rodzeństwo chyba się na sobie zawiodło? Czy Evie jeszcze kiedyś zdoła wybaczyć Benowi czy już na zawsze ich drogi się rozejdą a bliźniacza miłość umrze na zawsze😭🤔?
Mam nadzieję że rozdział się podoba🤗. Kolejny będzie jeszcze dzisiaj i może nawet dzisiaj skończymy trzecią część Następców😀.
Miłego dzionka miśki🐻😘💜🌄.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro