Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Oświadczyny

~Vikki~

Szukałam właśnie Bena i w końcu go znalazłam. Miał na sobie ciemnogranatowy garnitur a na głowie miał koronę. Wyglądał przepięknie. Chwyciłam go za rękę i poszliśmy przed szkołę gdzie wszyscy mieszkańcy już na nas czekali. Kiedy nas ujrzeli zaczęła grać muzyka i wszyscy zaczęli wiwatować. Stanęliśmy na podeście który był rozstawiony specjalnie dla nas a Dobra Wróżka podała mi mikrofon.

- Co słychać kochani!?

Mieszkańcy odpowiedzieli mi wiwatem.

- Dziękuję że przyszliście powitać naszych nowych mieszkańców. Zanim jednak to zrobimy mamy wam coś do powiedzenia. Ja i mój książę.

Ben objął mnie od tyłu i położył ręce na moim brzuchu.

- Rodzina królewska wkrótce się powiększy... Tak... Jestem w ciąży z Benem.

Mieszkańcy byli wzruszeni. Zaczęli klaskać i znowu wiwatować.

- Mogę? - szepnął Ben patrząc na mikrofon.
- Jasne. - podałam Benowi mikrofon do ręki.
- Vikki... Dokładnie w tym miejscu spotkałem cię poraz pierwszy. Czuję jakbym znał cię całe życie. Mówiłem ci już...? Jak bardzo cię kocham?

Słowa Bena strasznie mnie wzruszyły. Zaczął śpiewać fragment piosenki którą zaśpiewał dla mnie po wygranym meczu. Na sam koniec klęknął przede mną i uśmiechnął się do mnie.

- Vikki... Bądźmy już zawsze razem. Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją królową? - zapytał wyciągając pudełko z obrączką zaręczynową.

Zakryłam usta rękoma i zaczęłam płakać ze wzruszenia. Nie sądziłam że Ben zapyta mnie o to tak szybko. Nie mogłam pozwolić mu czekać. Podjęłam już decyzję.

- Tak! - krzyknęłam ze szczęścia.

Ben wstał i założył mi na palec obrączkę. Pochylił mnie lekko do tyłu i bardzo namiętnie pocałował. Oddałam pocałunek i przytuliłam się do niego. Nie chciałam już nigdy go puszczać. Zeszliśmy z podestu i ruszyliśmy w stronę przyjaciół. Przytuliłam się z Addi, Evie i Mal.

- Dziewczyny wiedziałyście o tym?
- Ja tak. Mój brat planował to już od tygodnia. - powiedziała Evie.
- Jestem z ciebie taka dumna. - powiedziała Addison.
- Dziękuję.

Poszłam w stronę rodziny. Ben poszedł za mną. Wszyscy przytuliliśmy się a rodzice nam pogratulowali. Ethan objął mnie i pocałował w policzek. Chwilę później poczułam że ktoś szarpnął mnie za rękę. Była to Audrey. Dawno jej nie widziałam. Zmieniła się.


- Gratulacje przyjaciółeczko. Wygrał twój urok osobisty. A nie czekaj... Dałaś mu zjeść ciasteczka miłosne żeby go zniszczyć. Piękna historia dla waszych dzieci. - powiedziała sarkastycznie Audrey patrząc na mój brzuch.
- O czym ty mówisz?
- Widziałam jak jadł to ciastko. Od razu się w tobie zakochał. Włożyłaś mu je do ust a on stracił dla ciebie głowę...
- Wybacz Audrey ale nie mam teraz czasu. A mówiąc o dzieciach to ktoś na nas czeka.

Nie chciałam już gadać z Audrey więc udałam się w stronę limuzyny. Razem z Benem, Mal, Evie, Jay'em i Carlosem po nową grupkę Potępionych Dzieci. W limuzynie zrobiło mi się słabo. Przytuliłam się do Bena i spojrzałam mu w oczy.

- Beniuś... Źle się czuję. - powiedziałam z łzami w oczach.
- Co się dzieje maleńka? - zapytał przytulając mnie i całując w czoło.
- Słabo mi, boli mnie brzuch i zbiera mi się na wymioty.
- Mamy stanąć? Chcesz zwymiotować?
- Ale gdzie?
- Do morza. Nie masz wyjścia.
- Okej.
- Jay zatrzymaj się. - powiedział Ben do Jaya który kierował.

Jay zatrzymał limuzynę. Wysiedliśmy z Benem i zwymiotowałam do morza. Gdy już przestałam Ben wziął mnie za rękę i wsiedliśmy z powrotem. Znów wtuliłam się w jego ciało.

- Już w porządku? - zapytał.
- Tak.
- Nie martw się. To typowe objawy ciąży. Wkrótce to się skończy.
- Dziękuję że się mną zajmujesz.
- Nie ma sprawy. Wszystko dla mojej królowej. Chcesz się przespać?
- Mogę spać przytulona do ciebie?
- Jasne. Śpij kochana.

Ben pocałował mnie w policzek i zaczął głaskać po plecach. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

~Ben~

Przytuliłem do siebie Vikki i zobaczyłem że zasnęła. Położyłem swój podbródek na jej głowie. Zobaczyłem że Mal i Evie się do mnie uśmiechają.

- Co? - zapytałem ze zdziwieniem patrząc na nie.
- Nic. - powiedziała Mal uśmiechając się.
- Ej dziewczyny. O co wam chodzi?
- Po prostu wyglądacie razem tak słodko gdy się tulicie. - powiedziała Evie.

Uśmiechnąłem się do dziewczyn i spojrzałem na moją ukochaną. Wyglądała jak słodkie, niewinne dziecko gdy spała. Po tym jak przejechaliśmy przez barierę zaczęła się budzić.

- Ben...? Gdzie jesteśmy?
- Na wyspie kochana. Wyspałaś się?
- Tak. Było cieplutko... I miło. - zaśmiała się.
- Wiem. Mi też było cieplutko... I miło. A szczególnie z tobą. - odwzajemniłem śmiech.
- Możemy stanąć? Znów chce mi się wymiotować.
- Nie dasz rady wytrzymać? Jeszcze kilka minut i będziemy.
- Nie Ben! Nie dam rady rozumiesz!?
- Jay stań! Proszę.

Vikki wybiegła z limuzyny a ja za nią. Kiedy zwymiotowała przytuliła się do mnie i pogłaskała mnie po policzku.

- Przepraszam że na ciebie krzyczałam. Po prostu mam już dość tych wymiotów.
- Nic się nie stało. Wiem że jest ci ciężko.
- Wiesz?
- Tak. Pamiętaj że cię kocham.
- Okej. Może nich reszta jedzie a my się przejdziemy?
- Zgoda.

Chwilkę później Jay ruszył. Objąłem Vikki ramieniem i ruszyliśmy spacerkiem na miejsce.

- Kogo wybrałeś kochany? - zapytała Vikki po chwili.
- Nie będziesz zła?
- Postaram się.
- Holly...
- Ale... Ben zapomniałeś co ona ci zrobiła? Przez nią byłeś zły.
- Wiem że dała mi zatrute jabłko ale chcę jej to wybaczyć. Nie jesteś zła?
- Nie.
- Ale widzę że jesteś zazdrosna. - zaśmiałem się.
- Wcale nie. - powiedziała lekko szturchając mnie w ramię.
- Ale ja to widzę.
- Okej. Chcesz to usłyszeć? To proszę. Jestem zazdrosna. Boję się że cię stracę. - powiedziała śmiejąc się lecz później zrobiła się smutna.
- Nie stracisz mnie. Moje serduszko należy tylko do ciebie.
- Kochany jesteś.

Vikki pocałowała mnie i pogłaskała po głowie. Chwilę później dotarliśmy na miejsce. Zgarnęliśmy dzieciaków i postanowiliśmy wrócić. Będąc już za barierą zobaczyliśmy że ktoś próbuje uciec. Był to Hades. Wybiegliśmy z limuzyny żeby go powstrzymać. Razem z chłopakami pobiegliśmy w stronę Hadesa. Ten jednak użył mocy swojego kamienia i strzelił w nas magicznymi pociskami. Razem z Jayem i Carlosem padliśmy na ziemię. Ból był ogromny. Chwyciłem się za klatkę piersiową po tam właśnie dostałem. Chwilę później zobaczyłem na niebie wielkiego, fioletowego smoka.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej kochani✋. Udało mi się napisać rozdział więc macie jeszcze rozdzialik na wieczór. Dziecko Vikki i Bena coraz częściej daje po sobie oznaki. Jak zakończy się sprawa z Hadesem? Czy zniszczy Auradon? A może jednak Mal go powstrzyma🤔?

Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. Kolejny będzie już jutro.

Miłej nocki miśki🐻😘💜🌃.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro