23. Zamek
~Ben~
Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem że Vikki całuje mnie delikatnie po twarzy. Nie zauważyła nawet że wstałem. Pociągnąłem ją w swoją stronę i dałem jej namiętnego całusa którego oddała. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem jej dłoń.
- Co ty tak wcześnie wstałeś? Są wakacje. - powiedziała Vikki.
- A która jest godzina?
- Prawie ósma. Zawsze spałeś o wiele dłużej.
- Nie wiem czemu już wstałem. Może dlatego że musiałem oddać pocałunek mojej ukochanej? - zaśmiałem się.
- Idziemy na śniadanie? Zjemy je z moją rodziną.
- Dobrze.
Miałem już wstać z łóżka gdy Vikki chwyciła moją rękę.
- Ben... Chyba nie pójdziesz tam bez ubrań.
- A no tak. - zaśmiałem się a Vikki odwzajemniła śmiech.
Ubrałem te same ubrania które miałem na balu ponieważ innych nie miałem. Vikki ubrała bieliznę a później stanęła przy szafie.
- Ben bo za bardzo nie wiem jaki jest twój ulubiony kolor.
- Niebieski.
- Czyli ubrać błękitną sukienkę?
- Yhm...
- I do tego pantofelki?
- Pantofelki. - powiedziałem twierdząco kiwając głową i uśmiechając się.
Chwilę później Vikki była ubrana. Chciała mnie chwycić za rękę lecz podniosłem ją i wziąłem na ramiona. Pobiegłem z nią do kuchni i posadziłem ją na krześle obok jej rodziców. Usiadłem pomiędzy nią a Evie która siedziała obok Ethana.
- Dzień dobry. - powiedziałem do rodziców Vikki.
- Dzień dobry Ben. - odpowiedziała Bella.
- Cześć. - powiedziałem przybijając z Ethanem piątkę.
- Cześć. - odpowiedział.
- Hej siostra. - powiedziałem obejmując Evie.
- Hej braciszku. - odpowiedziała Evie całując mnie w policzek.
Chwilę później służba przyniosła śniadanie na stół. Zaczęliśmy je jeść. Potrawy były naprawdę przepyszne. Z resztą nic dziwnego. Pochodziły one z kuchni Pani Imbryk.
~Evie~
Po śniadaniu miałam iść z Benem do naszego nowego zamku. Mieliśmy właśnie wychodzić lecz Ben co chwilę żegnał się z Vikki. Chwyciłam go w końcu za rękę i objęłam ramieniem.
- Ben będziecie się jeszcze widzieć wiele razy. Nie wyjeżdżasz na kilka lat. - powiedziałam.
- Już tęsknię. - wyszeptał Ben puszczając Vikki oko.
- Pa kochanie. - powiedziała Vikki całując Bena ostatni raz w policzek.
- Pa maleńka.
- Ben! Chodź już! - krzyknęłam śmiejąc się.
- Dobra. Idziemy.
Ben wziął mnie na ręce i całą drogę mnie niósł. Poszliśmy do akademika żeby spakować swoje rzeczy. Gdy byłam już gotowa pożegnałam się z Mal. Chwilę później przyszedł Ben ze swoim plecakiem. Przytulił Mal i też się z nią pożegnał.
- Mal... Nie mogę powiedzieć co się dzieje ale uważaj na siebie. Zło wciąż jest na wolności. - powiedział Ben.
- Czekaj... Nie rozumiem o co ci chodzi. - powiedziała zdziwiona Mal.
- Nie mogę nic więcej mówić. Może kiedyś sama się przekonasz?
Ben chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z akademika. Ruszyliśmy w stronę zamku który był dość niedaleko.
- Daj plecak. Poniosę ci go. - powiedział Ben.
- Nie. Masz już swój. - powiedziałam nie chcąc go obciążać.
- No daj...
Wiedziałam że Ben nie przestanie nalegać więc dałam mu swój plecak. Założył go na ramię obok swojego. Przytuliłam się do niego i dalej szliśmy.
- Ben... A o co chodziło z tym złem?
- Nie mogę powiedzieć.
- Błagam cię powiedz. Swojej siostrze. Nikomu nie wygadam.
- Nikomu? Nawet Mal?
- Nawet Mal.
- Słuchaj. To nie Wyatt mnie uratował. To Uma. Nie mogłem ci powiedzieć bo byłem pod wpływem zaklęcia. Wyatt jest zły. Od początku działał z piratami.
- Dlaczego nie mówiłeś? Nie możesz tego ukrywać przed Mal.
- Ja jej tego nie powiem. To przeze mnie wróciła na wyspę i tam znalazła sobie osobę która kocha. Nie mogę niszczyć jej związku. Nie powiesz jej o tym?
- Nie powiem. Obiecuję. A ty nie będziesz zły jak też ci coś powiem?
- Nie będę. Postanowiłem że przestanę się z tobą kłócić. To co się stało?
- Słuchaj. Mówiłam Vikki o tym...
Odsunęłam grzywkę Bena na bok i pokazałam na jego bliznę.
- Nie gniewaj się. Proszę. - poprosiłam.
- Nie gniewam się.
- Vikki mówiła że chciałaby cię wtedy jakoś pocieszyć albo nie dopuścić do tego. Masz wspaniałą dziewczynę.
- Wiem. Kochana jest.
- Ben przepraszam cię za tamto kiedy mieliśmy sześć lat. Ta blizna to też moja wina. Nie powinnam była cię puszczać z domu.
- To tylko i wyłącznie moja wina. To ja chciałem wyjść mimo tego że mama kazała nam zostać. Nie masz za co przepraszać.
- Kocham cię braciszku. Nie wiem jak bym bez ciebie przeżyła.
- Gdybym utonął musiałabyś sobie jakoś radzić.
- Nie mów tak Ben!
Przytuliłam Bena mocniej i zaczęłam płakać. Wypłakałam się w jego pierś i poczułam że objął mnie oraz pocałował moje niebieskie włosy.
- Evie... Nie płacz.
- Przestanę płakać jak przestaniesz gadać takie głupie rzeczy! - powiedziałam przez łzy.
- Przepraszam. Już nie będę.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Braciszek wziął mnie na ręce i postanowił mnie przez dalszą drogę nieść. Chwyciłam jego szyję i pogłaskałam go po tyle głowy. Pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się.
Kiedy dotarliśmy na miejsce otworzyłam nasz zamek kluczami które leżały w drzwiach. Poszłam do swojego nowego pokoju a Ben do swojego. Kiedy się już rozpakowałam poszłam zobaczyć jak tam mój braciszek. Zobaczyłam że kończy się rozpakowywać.
- Cześć. I jak? Podoba się? - zapytałam.
- Tak. Dziękuję że pozwoliłaś mi tu zamieszkać.
- Nie ma za co.
- Ale nie będę tutaj długo mieszkał...
- Dlaczego?
- Mam niespodziankę dla Vikki.
- Jaką?
Ben wyciągnął z plecaka małe pudełko. Gdy je otworzył zobaczyłam w środku obrączkę zaręczynową.
- Ben... To piękny prezent ale jesteś na to gotowy? Małżeństwo to decyzja na całe życie.
- Jestem gotowy. Kocham Vikki i moje serce należy tylko do niej.
- A do siostrzyczki? - zapytałam słodkim głosem.
- Do siostrzyczki też. - zaśmiał się chwytając mnie w pasie i całując mnie w policzek.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka miśki🐻. Na dzisiaj to ostatni rozdział. W tym rozdziale takie dwie perspektywy naszych kochających się bliźniaków Złej Królowej. Ben planuje się oświadczyć Vikki😍. Jaką będzie jej decyzja? Wyjdzie za niego za mąż? A co ciekawsze kiedy Ben się jej oświadczy🤔? Nasuwa się milion pytań na które odpowiedzi poznamy już niedługo.
Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. Na wieczór taki milutki bez żadnych wielkich kłótni😀.
Miłego wieczoru kochani😘💜🌌.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro