Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Przeszłość

~Vikki~

Po balu razem z Benem zeszliśmy z pokładu statku. Byliśmy już w miarę susi. Zobaczyłam obok statku limuzynę przy której stali moi rodzice i mój brat.

- To co? Do zobaczenia. - powiedział Ben.
- Nie. Chodź.

Chwyciłam Bena za rękę i poszliśmy w stronę limuzyny. Objęłam go ramieniem i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Mamo, tato. Możemy zabrać Bena ze sobą? - zapytałam.
- Jasne. Czemu nie? - powiedział tata.
- Pod jednym warunkiem. - wtrącił się Ethan.
- Jakim? - zapytałam.
- Evie pojedzie z nami.
- Evie! - zawołał Ben który właśnie zobaczył swoją siostrę.

Evie pożegnała się z przyjaciółmi i przyszła do nas. Przytuliła się do brata i spojrzała na niego.

- Słuchaj bo... Twój książę chciałby zaprosić cię do siebie na noc. - powiedział śmiejąc się Ben.

Evie zaśmiała się i spojrzała na Ethana. Zobaczyłam że Ethan nie przestaje się do niej uśmiechać.

- Zgoda.

Ethan podbiegł do Evie zadowolony i ją przytulił. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy w stronę zamku.

- Ben podoba ci się? - zapytała Evie podając Benowi telefon.

Ben wziął od Evie telefon i spojrzał na niego. Na ekranie wyświetlona była oferta kupna zamku. Ben pokazał go też mnie i oddał telefon Evie.

- Zamek ładny ale cena za wysoka. Nie marz o takim siostra bo i tak cię na niego nie stać.
- Właśnie że stać. Zarobiłam na szyciu sukienek i właśnie kupiłam ten zamek.
- Serio? Gratuluję! - powiedział zadowolony Ben.
- Wiesz co? Tak sobie myślałam że może zamieszkamy tam razem? - powiedziała do brata.
- Wybacz Evie ale nie mam kasy żeby płacić za czynsz ani nic...
- Z okazji że jesteś moim braciszkiem możesz tam mieszkać za darmo.
- Naprawdę?! Dziękuję.

Chwilę później Ben zrobił się śpiący. Przytuliłam go do siebie i pocałowałam go w policzek. Zobaczyłam że już zasnął. Zaczęłam głaskać go po głowie.

- Zawsze był taki piękny? - zapytałam Evie.
- Tak. Mój braciszek odkąd się urodził był przepiękny. Tylko ukrywa jedną rzecz na swojej twarzy.
- Za mało się uśmiecha?
- To też ale... Zastanawiałaś się kiedyś czemu Ben nie lubi jak ktoś rozczochruje mu włosy?
- Nie.
- To spójrz.

Evie położyła rękę na czole Bena i chwyciła jego grzywkę. Podniosła ją do góry a na czole Bena zobaczyłam wielką bliznę.

- Co mu się stało? - zapytałam zmartwiona.
- Kiedy miał sześć lat sprzeciwił się Diabolinie a ona zaczęła się nad nim znęcać. Uderzyła jego małą główką o ścianę i miał rozcięte czoło. Jak wrócił do domu nikt tego nie zauważył ale później na jego twarzy pojawiła się krew.
- Oj nie dobrze. Płakał?
- I to strasznie. Bardzo go bolało.
- Biedak.
- Tak. Od tamtej pory nie chciał nikomu pokazywać tej blizny więc zapuszczał grzywkę.
- Chciałabym go wtedy znać i jakoś temu zapobiec albo go jakoś pocieszyć.
- Ja też chciałbym temu zapobiec. Mama mówiła mi żebym się nim zajęła a on bardzo chciał wyjść z domu. Zrobił swoją słodką minkę i nie mogłam mu odmówić. Wrócił wieczorem do domu i płakał. Gdy zasnął żałowałam że go puściłam. To po części też moja wina.
- Nie obwiniaj się Evie. Nie wiedziałaś co się wydarzy.

Przez resztę drogi nikt się nie odzywał. Poprawiłam Benowi jego grzywkę i pocałowałam go w głowę. Kiedy dojechaliśmy do zamku obudziłam go i poszliśmy do mojego pokoju. Położyliśmy się w moim łóżku a Ben zaczął się do mnie uśmiechać.

- Vikki...
- Tak?
- Przepraszam cię jeszcze raz.
- Za co?
- Za wszystko. Za to jaki byłem i za to na balu. Zanim Uma mnie zaczarowała udało jej się mną zmanipulować.
- Co ci mówiła?
- Mówiła że chcesz mnie trzymać na uwięzi. Chciała żebym jej pomógł w zemście za to że chciałaś mnie zamknąć na wyspie. Zrobiłabyś mi to?
- Jasne że nie. Powiedziałam tak wtedy Ben ale nigdy nie byłabym w stanie tego zrobić. To był głupi pomysł. Byłam wtedy zła i nie wiedziałam co mówię. Możesz o tym zapomnieć?
- Mogę. Cieszę się że pomiędzy nami już wszystko dobrze.
- Ja też miśku.

Zdjęłam Benowi sweter który miał pod marynarką i przytuliłam się do jego półnagiego ciała. Poczułam że zaczyna zdejmować moja sukienkę. Zdjął też swoje spodnie i spojrzał na mnie wielkimi oczami. To właśnie dzisiaj był nasz pierwszy raz. W końcu musiało się to kiedyś stać. Byłam zadowolona że mam takiego cudownego chłopaka. Po tym wszystkim udało nam się zasnąć.

~Ethan~

Po przyjeździe to domu razem z Evie udaliśmy się do mojego pokoju. Położyłem się z Evie na kanapie i przytuliłem się do niej.

- Kocham cię Evie.
- Ethanku... Jesteś słodki.
- Evie a... Zostaniesz moją...
- Dziewczyną?
- Tak.
- Ethan jesteś za mały.
- Nie prawda. Proszę.
- Będziesz tak nalegał?
- Tak.
- No zgoda... Będę twoją dziewczyną.

Słowa Evie spowodowały że nie mogłem wykrztusić żadnego słowa. Byłem zaskoczony. Nie mogłem nawet zamknąć ust. Wciąż miałem je otwarte. W końcu udało mi się coś powiedzieć.

- Ale będziesz tylko moja?
- Zgoda.
- Nawet dla mnie nie będziesz z Dougiem?
- Doug to nie mój chłopak. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ale tak... Będę tylko twoja.
- Super!

Przytuliłem Evie i pocałowałem ją w usta. Zmrużyłem oczka i wtulony w Evie zasnąłem. Śnił mi się nasz ślub.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hejka kochani✋. Jak mówiłem rozdział jeszcze dzisiaj. Może nawet postaram się jeszcze jeden😆. Ten rozdział jest trochę pokazanie co się stało dalej po sprzeciwieniu się przez Bena Diabolinie. Mam nadzieję że nie przesadziłem tutaj z romantycznością 😂? Ten ślub Evie i Ethana🤣🤣🤣. Kto się spodziewał że będą razem🤣?

Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. W kolejnych może też będzie romantycznie jeśli tylko chcecie. Trzecią część Następców zaczniemy za jakieś cztery rozdziały. Chyba😀.

Miłego popołudnia miśki🐻😘☀️💜.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro