Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Nowa przyjaźń

~Vikki~

Szłam właśnie ze szklanką wody dla Bena do pokoju. Przyszedł do mnie kilka minut temu i płakał. Zaprowadziłam go do pokoju i kazałam na chwilkę poczekać. Gdy wróciłam do niego zobaczyłam że siedzi na kanapie. Dałam mu do ręki szklankę i objęłam go ramieniem. Starłam mu łzy z policzków i pogłaskałam go po tyle głowy. Ben napił się wody i odstawił szklankę na stolik.

- Co się dzieje kochany? Powiesz mi? - zapytałam patrząc mu w oczy.

Ben nie odpowiadając pokręcił głową.

- Okej rozumiem. To aż tak poważne?
- Można powiedzieć. - powiedział po chwili.
- Wiesz co poprawi ci humor?

Ben spojrzał na mnie zaciekawiony. Lekko go pochyliłam aż legnął na kanapie. Położyłam się na nim i zaczęłam całować go po twarzy. Widziałam że mu się podoba bo namiętnie oddawał pocałunki. Po chwili całowania położyłam się obok niego i go przytuliłam.

- I jak? Lepiej? - zapytałam.
- O wiele. Kocham cię.
- Ja ciebie też miśku. Słuchaj mam propozycję.
- Jaką?
- Jesteś wieczorem zajęty?
- Nie a co?
- Moja przyjaciółka ma dzisiaj siedemnaste urodziny i wieczorem jest impreza. Chcesz iść ze mną?
- Zgoda. Ale nie mam żadnego prezentu.
- Spokojnie ja mam. Powiem że to od nas obu.
- Dobrze. Ethan też z nami pójdzie?
- Nie. Moi rodzice wyjechali i zostawili go ze mną ale dzisiaj jest u twojej siostry. Chciał spędzić z nią cały dzień.
- Aha... Okej.
- Ale powinieneś to wiedzieć. Przecież byłeś u Evie.
- W zasadzie to nie byłem. Przepraszam że cię okłamałem.
- Ben znowu te kłamstwa i sekrety? Przecież nie jesteś już taki jak kiedyś.
- Wiem. Wybacz że nie powiedziałem ci prawdy.
- Dobra ale od teraz mówimy sobie wszystko.
- Nie jestem pewien czy będę chciał ci o wszystkim mówić.
- Ben...
- Okej okej. Jak wszystko to wszystko.
- Cieszę się. Jesteś zły?
- Nie.
- Ben widzę.
- No może troszeczkę.
- Nie gniewaj się. Odpocznij sobie.

Pocałowałam Bena w policzek i pogłaskałam go po plecach. Kiedy w końcu zasnął objęłam jego szyję i zaczęłam bawić się jego trochę długimi włosami. Rozczochrałam je na różne strony żeby zrobić mu na złość. Nie lubi tego jak niszczę mu fryzurę. Pocałowałam go w czoło i wstałam z kanapy. Wróciłam do papierkowej roboty czego naprawdę nienawidzę.

~Ben~

Po przebudzeniu zobaczyłem obok siebie Vikki która mnie czesała. Uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłem uśmiech.

- Nie czesz mnie. - zaśmiałem się.

Nie lubię gdy Vikki mnie czesze. Zawsze robi mi na złość i musi rozczochrać mi włosy.

- Muszę. Zrobiłam to czego nie lubisz.
- Poważnie?
- Tak.
- A za ile są urodziny twojej przyjaciółki?
- Za godzinę. Z resztą ty jesteś już gotowy tylko musisz włożyć koszulę. - powiedziała Vikki przestając mnie czesać.
- Okej to wrócę do akademika.
- To do zobaczenia za godzinkę. Mój kierowca podjedzie pod akademik więc zgarniemy cię.
- Zgoda.

Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę wyjścia. Kiedy wyszedłem z zamku pobiegłem w stronę akademika. Po drodze poprawiłem trochę włosy bo znając Vikki byłem naprawdę bardzo rozczochrany.

Po godzinie wsiadłem do limuzyny w której była Vikki. Oboje pojechaliśmy na urodziny jej przyjaciółki.

~Vikki~

Kiedy już dojechaliśmy wysiadłam z limuzyny trzymając Bena za rękę. Weszliśmy do pałacu Alladyna i Dżasminy gdzie odbywały się urodziny mojej kochanej przyjaciółki z dzieciństwa. Chodzimy razem do szkoły ale rzadko mamy okazję żeby pogadać. Będąc w środku zauważyłam ją. Puściłam Bena i pobiegłam się z nią przywitać.

- Addi!
- Vikki!
- Cześć kochana. Wszystkiego najlepszego.
- Dzięki. Przyprowadzasz mi w prezencie takiego przystojniaka? - spytała patrząc na mnie a później na Bena który stanął obok mnie.
- Nie. To mój słodziak. Ben, to moja przyjaciółka Addison. Addi, to mój chłopak Ben.

Ben i Addison przywitali się podając sobie ręce. Chwilę później Ben podał mi do ręki pudełko z prezentem.

- To od nas obu. Mamy nadzieję że ci się spodoba.
- Skoro to od was to na pewno. - zaśmiała się Addison.

Chwilę później razem z Benem poszliśmy się trochę zabawić. Kilka razy zatańczyliśmy aż zrobiło się późno. Zauważyłam na telefonie że dochodzi pierwsza w nocy. Ben objął mnie ramieniem i spojrzał w oczy.

- Wracamy? Widzę że jesteś trochę zmęczona. - powiedział.
- Nie musisz się tak martwić. Jest okej.
- Nie wydaje mi się. Chodźmy zgoda?
- Niech ci będzie.

Ben podniósł mnie i niósł na swoich rękach. Objęłam jego szyję i poszliśmy w stronę limuzyny.

Kiedy wróciliśmy do zamku byłam już troszkę wypoczęta ponieważ przez pół drogi spałam. Położyliśmy się z Benem na moim łóżku. Rozpięłam jego koszule aż został tylko w spodniach. Przejechałam palcem po jego piersi aż do policzka. Stuknęłam go w nos na co on zareagował śmiechem. Pocałowałam go w policzek i chciałam zasnąć lecz Ben przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Oddawałam namiętnie pocałunki i głaskałam go po klatce piersiowej. Gdy w końcu przestaliśmy przytuliłam się mocno do niego i zasnęłam.

~Ben~

Rano poczułem że ktoś mnie budzi. Była to Vikki. Spojrzałem na nią z uśmiechem a ona mnie pocałowała.

- Kochany mamy gości. - powiedziała.
- Kogo? Tak z rana?
- Twoja siostra i mój brat. Evie chce z tobą porozmawiać.
- Okej to idę do niej.
- Zapnij koszulę. - zaśmiała się.
- Okej.

Zapiąłem koszulę i wstałem z łóżka. Poszedłem z Vikki do salonu gdzie czekała Evie. Siedziała na kanapie i trzymała Ethana na kolanach. Gdy mnie zobaczyła wzięła Ethana na ramiona i podeszła do mnie. Dała mi całusa w policzek a później wręczyła mi do ręki jakąś karteczkę.

- Ben... Mal wróciła na wyspę. - powiedziała ze smutkiem.

W tym momencie przypomniałem sobie o Mal. Przez całe wczorajsze popołudnie i wieczór o niej zapomniałem. Przeczytałem po cichu liścik w którym Mal napisała że ma mnie dość i że tutaj nie pasuje. Zrobiło mi się przykro.

- Musimy po nią jechać na wyspę. - powiedziałem.
- Ben jesteś pewny? - zapytała Evie.
- Tak.
- Okej jadę z wami. - powiedziała Vikki.
- To zbyt niebezpieczne. - uprzedziłem ją.
- Chyba wiesz że jak coś postanowię to mi się nie sprzeciwisz? - zapytała z uniesioną brwią.
- Okej weźmiemy jeszcze chłopaków. W grupie siła. - powiedziała Evie.
- A co z Ethanem? Nie możemy go zostawić samego.
- Mówię to z trudem ale... Mój brat musi jechać z nami.

Wszyscy poszliśmy do akademika. Evie pomogła Vikki i Ethanowi się przebrać. Szczerze mówiąc to mi też. Przez tyle miesięcy w Auradonie zapomniałem już trochę jak to jest ubierać się tak jak to na wyspie oraz jak się tam zachowywać. Wieczorem musimy wybrać się na Wyspę Potępionych żeby przekonać Mal do powrotu.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hejka. Sorki że rozdział tak późno ale mam w domu remoncik. Napiszcie co sądzicie o rozdzialiku. Czy Benowi uda się przekonać Mal do powrotu? A może jednak Mal pozna na wyspie nowych (nie)przyjaciół z którymi spędzi resztę życia? Może wyspa to jej prawdziwy dom? Przekonamy się w kolejnych rozdziałach.

Mam nadzieję że ten wam się podoba 🤗. Kolejny pojawi się raczej jutro ale jeszcze nie wiem. Do zobaczenia chyba jutro.

Miłego popołudnia ☀️😚💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro