Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Rocznica

~Narracja trzecioosobowa~

Po ślubie królowej Belli i króla Bestii świat został podzielony. Wszystkich złoczyńców zesłano na Wyspę Potępionych którą otacza magiczny klosz dzięki któremu nie mają szans na ucieczkę natomiast dobrzy ludzie zamieszkali w Stanach Zjednoczonych Auradonu.

Na Wyspie Potępionych złoczyńcy urodzili swoje własne potomstwo. Najgorzej traktowana przez matkę była tylko jedna dziewczynka - Mal.
Mal gdy miała zaledwie roczek została porzucona przez ojca i musi mieszkać z matką. Już pięć lat cierpi w dniu w którym zostawił ją ojciec. Właśnie dzisiaj jest kolejna rocznica.

~Mal~

Gdy wstałam usłyszałam że matka już od samego rana biega po zamku. Dzisiaj jest rocznica dnia w którym ojciec nas zostawił. Wiedziałam że nie będę miała dzisiaj łatwo. Gdy wyszłam z pokoju ledwo udało mi się uniknąć matki lecz jednak to zrobiłam. Żeby uniknąć cierpienia uciekłam z domu i postanowiłam wrócić dopiero wieczorem. Udałam się do knajpy Urszuli i ruszyłam po schodach na górę do pokoju Umy. Zobaczyłam że jeszcze śpi. Rzuciłam w nią poduszką na co ona zareagowała upadkiem z łóżka.

- Mal! Co ty robisz!?
- Wstawaj!
- Okej ale po co?
- Trzeba iść się zabawić. Trzeba kogoś podręczyć.
- Zgoda. Daj mi chwilę.

Uma przebrała się i poszłyśmy uprzykrzać ludziom życie. Musiałam jakoś się zrelaksować a to był najlepszy sposób.

~Ben~

Biegałem właśnie po wyspie i kradłem trochę jedzenia. Zatrzymałem się w opuszczonej alejce gdzie zobaczyłem za skrzyniami Mal oraz Umę. Znów robiły komuś żarty. Wiele razy chciałem pogadać z Mal lecz ona mnie unika. Wciąż jest zła że razem z siostrą nie zaprosiliśmy jej na nasze szóste urodziny które odbyły się kilka tygodni temu. Gdy tak patrzyłem na dziewczyny zauważyłem że Uma mnie zobaczyła. Razem z Mal zaczęły biec w moją stronę. Próbowałem uciec lecz dziewczyny mnie dogoniły i przywarły do ściany. Okradły mnie i chciały uciec. Umie się udało lecz ja złapałem Mal za rękę.

- Puszczaj mnie!
- Pogadajmy Mal.
- Ben nie mamy o czym! Puść mnie!
- Mamy! Słuchaj chciałem cię zaprosić na urodziny ale mama mi nie pozwoliła.
- Nie tłumacz mi się!
- Wybaczysz mi kiedyś?
- Może.
- Mogę z wami pochodzić?
- No... Zgoda.

Razem z Mal wróciliśmy do Umy i we troje niszczyliśmy pracę innych oraz kradliśmy. Wieczorem Uma wróciła do siebie a ja razem z Mal poszliśmy w kierunku jej zamku.

- Hej wyglądasz jakbyś się czymś denerwowała.
- Denerwuję się. Dzisiaj jest piątą rocznica odkąd zostawił mnie ojciec. Matka co roku wpada w szał i mnie bije.
- Boisz się jej?
- Nie boję!
- Okej.

Przez resztę drogi nikt z nas się nie odezwał. Będąc przy zamku Mal otworzyła drzwi i weszliśmy do środka. Gdy jej matka nas zobaczyła zaczęła krzyczeć i chciała uderzyć Mal lecz chwyciłem ją za rękę.

- Zostaw ją! - krzyknąłem.
- Czy ty właśnie mi się sprzeciwiłeś!?
- Tak! Zostaw ją i przestań ją dręczyć!

Diabolina uderzyła mnie w twarz i padłem na podłogę. Zobaczyłem że jej oczy robią się zielone. Rzuciła we mnie starym krzesłem co bardzo mnie zabolało. Później podniosła mnie z podłogi i uderzyła moją głową o ścianę. Na koniec popchnęła mnie w stronę drzwi i groźnie na mnie spojrzała.

- Wynoś się stąd i za nic w życiu nie wracaj! - krzyknęła.

Szybko uciekłem z Zamku Okazji i pobiegłem w stronę Zamku Po Drugiej Stronie - mojego domu. Po drodze poczułem że leci mi łza z oka. Szybko ją starłem i pobiegłem dalej.

~Evie~

Gdy był wieczór mama poszła na targ żeby kupić jakieś jedzenie. Siedziałam w salonie na starej kanapie i przeglądałam swoje stare projekty. Nagle do domu wbiegł Ben. Pobiegł do swojego pokoju nie patrząc na mnie. Wstałam z kanapy i poszłam za nim. Wchodząc do jego pokoju zobaczyłam że leży na łóżku i płacze. Usiadłam obok niego i pogłaskałam go po policzku.

- Ben co się stało? Masz siniaki na twarzy.
- Diabolina... Pobiła mnie za to że jej się postawiłem. - mówił Ben cały czas płacząc.
- Czemu to zrobiłeś? Wiesz że nie powinieneś tego robić.
- Chciała zbić Mal.
- Ben pamiętaj że na wyspie sobie nie pomagamy.
- Pamiętam ale to nieuczciwe że mamy tak żyć!
- Wiem braciszku. Nie mów nikomu że ci pomagam okej?
- Zgoda. Nie mów nikomu że płakałem.
- Jasne.

Starłam Benowi łzy z policzków i przyłożyłam mu do twarzy lód. Wiedziałam że Ben nie radzi sobie z byciem złym więc postanowiłam że będę mu pomagać. Jego słowa utknęły mi w głowie. Rzeczywiście to nieuczciwe że my mamy tak żyć a w Auradonie wszystko jest takie piękne i kolorowe.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej ten rozdział jest takim ukazaniem wydarzeń z dzieciństwa które doprowadziły do dalszych wydarzeń. W następnym rozdziale główne postacie będą mieć tyle lat co podałem. Teraz mają 6.
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Zostawcie coś po sobie jeśli się podobało.😚🌈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro