Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uda nam sie?

Nasza czwórka rozdzieliła się. Każda z osób szukała wyjścia z pomieszczenia. W pokoju był wielki bajzel, więc zadanie było utrudnione. Po chwili zauwarzyłam małe drzwiczki. Nie potrzebowały klucza i z łatwością mogłam je otworzyć.
-Hej! 
Krzyknełam do towarzyszy.
-Coś znalazłam!
Wszyscy szybko staneli obok mnie. Otworzyłam je i niestety, żeby przez nie przjść, trzeba było zacząć chodzić na czworaka.
-Panie porzodem.
Zaczął Jay. Wiedziałam co kombinuke. Nie dołam się tak łatwo.
-Nie. Ja zapraszam.
-Dobra jesteś!
Chłopcy weszli jako pierwsi. Gdy wszyscy byli po drugiej stronie, weszłam jako ostatnia. Jay pomógł mi wstać. To miejsce było bardzo dziwne.
Czułam się jak w drugim świecie Koralinu. Jej córka chodziła ze mną do gimbazy.
-Ja wiem gdzie jesteśmy i mi się to nie podoba. Nie chce spotkać drugiej matki.
-Trzęsidupa! Wyluzuj stary. To tylko jakaś scenografia do przedstawienia. Na 100%.
-Jay. Mylisz się i to bardzo.
Staneła przed nami druga matka.
-Witajcie dzieci moje drogie. Co was tu sprowadza?
-Nic takiego. Po prostu wypadł mi kkk..kolczyk.
Podniosłam z ziemi świecący kamyk dla nie poznaki.
-Znalazłam. Możemy już wracać. Miłego dnia!
Odwróciliśmy się w stronę drzwi.
-Poczekajcie chwilę. Może chcecie z nami zjeść kolacje?
-Nie dziękujemy. Tak na prawdę, to chcieliśmy się teraz położyć.
Pomógł mi Ben. Zaczeliśmy się trząść ze strachu.
-Mam wolne pokoiki. Możecie u nas przenocować.
-Nie chcemy robić kłopotów. Na serio!
Dodał Jay. Byliśmy bardziej przerażeni. Nie mieliśmy już wymówek.
-Nie robicie. Chodzcie do nas. Mamy coś słodkiego dla każdego. Zapraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro