Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Może coś nowego?

Doug pokazał mi pokój i dał mój plan lekcji. Powiedział, że będę mieszkać ze współlokatorką, z którą razem będę chodzić na wszystkie zajęcia. Dał mi kluczyk do pokoju. Pożegnał się i zamknął drzwi, bym w spokoju mogła się rozpakować i odpocząć po podróży. Zaczęłam układać sobie ubrania, gdy po chwili usłyszałam otwierające się drzwi kluczem, które przedtem zakluczyłam. Do pokoju weszła koleżanka z pokoju.
- Cześć? Jesteś tu nowa, tak? Spytała niepewnie.
- Cześć. Jestem Cornellia. Tak, ta nowa.
- Ja nazywam się Jane. Miło mi.
Uśmiechnęłam się do niej. Ona do mnie również.
Włączyłam piosenkę Nirwany.
Po 20 minutach ktoś otworzył drzwi. W drzwiach stało 2 chłopaków.
- Hej Jane. Masz może jeszcze te ciasteczka od Bena? Chciałbym 2 wziąść. Brakuje mi cukru.
- Carlos! Po to chciałeś bym z tobą poszedł?
- No!
- Ty Jane. Słuchasz Nirwany? To moja piosenka.
Powiedział drugi z chłopaków.
- Tak szczerze mówiąc to ja bardziej lubię ten zespół.
Stałam do nich plecami i ich nie widziałam. Okazało się, że był tam ten sam chłopak, który na mnie wpadł wtedy na korytarzu.
- O Cornellia! Miłło Cię widzieć. Powiedział trochę jąkając się.
- Jay tak?
Białowłosy zaczął szturchać zamurowanego Jaya.
- Miło poznać. Jestem Carlos. Syn Cruelli De Mon.
- Jestem Cornellia. Córka Tiany.
Podeszła do nas Jane całą czerwona na twarzy i wpatrująca się w Carlosa z siateczką ciastek.
- Proszę ttwoje ciasteczka. Te z czekoladą.
- Chciałem właśnie te, dzięki. Pomogłybyście mi z tą kukła? Wogule nie drgną.
- Pewnie. Powiedziałyśmy chórkiem.
We trójkę zanieśliśmy Jaya do ich pokoju.
- Dobra. Dzięki za pomoc.
- Czekoladowych snów.
- I wzajemnie.
Carlos zamkną drzwi od pokoju, a my wróciłyśmy do siebie. Jane była cały czas czerwona.
- Zpodobał Ci się co?
- Ale kto? Spytała zarumieniona.
- No Carlos.
Chwyciła mnie za rękę i zaciągnąła do naszego pokoju.
- Ale nikomu nie mów! Proszę. Obiecaj, że nie powiesz.
- Słowo współlokatorki. Nikomu.
- Bardzo mi się podoba. Odkąd zaprosił mnie do tańca na koronacji, zabujałam się w nim, ale ja jestem za nieśmiała i on jest z tych złych, a ja z tych dobrych. W końcu córka Dobrej Wróżki. Szkolnej dyrektorki.
- Co w tym złego? Chętnie Ci pomogę do niego zagadać. Mam dar przekonywania od taty. Aparat z niego.
- Serio pomożesz?
- Pewnie. Od czego są kumpele z pokoju. Co nie?!
- Odwdzięcze Ci się jakoś.
- Ok, ale lepiej już iść spać.
- Dobra. To do jutra.
- Papa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro