Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mam się nie bać!

Zamknełam oczy. Nie chciałam patrzeć na tego, który chciał mi zrobić krzywdę. Po chwili usłyszałam znany mi głos.
-Hej. Co tutaj robisz?
Otworzyłam oczy i okazało się, że to Ben. Czego on tu szuka?
- Dobre pytanie. Widziałeś może tu jeszcze kogoś? Gdzie Jay? Co z nim?
- A czemu interesuje Cię Jay?
- No bo yyyyyyy. A czemu kura przeszła przez jezdnie?
- Yyyy nie wiem?
- No właśnie. To jest moja odpowiedź. Pomożesz mi?
- No tak. Racja.
Rozwiązał mnie z krzesła i pobiegliśmy do świecącego się pomieszczenia. Na ścianie obok drzwi wejściowych do pokoju był powieszony kalendarz z 1957 roku.
- Znam wszystkie pomieszczenia w tej szkole. Nigdy tego pokoju nie widziałem na oczy.
- Ben jeszcze jedno. Jak do jasnej Anielki się tu dostałeś?!!
-Szedłem w nocy do toalety, lecz po chwili poczułem jakiś dziwny gaz i zasnołem. Gdy się odsknołem, byłem w pokoiku na mopy.
- To dlatego jesteś w piżamie?
- Tak Haha.
- Aha.
Moje podejście do ludzi jest niesamowite( I ❤ Sarkazm). Ciekawi mnie ten kalendarz. Niby stary, a czysty. Jak to się mogło stać? Może ktoś tu mieszka? Po chwili usłyszeliśmy jakieś miotanie się o gazety.  Na podłodzę znajdowała się klapka. Pewnie ten odgłos wydobywa się z piwnicy. Otworzyliśmy ją. Na dole byli zawiązani sznurami Jay i Carlos. Mieli zaklejone usta. Wokół nich znajdowały się porcelanowe lalki. Trochę podobne do poprzednich. Pomogliśmy ich wydostać i uwolnić. Najpierw odkleiliśmy ich usta od taśmy, a potem rozwiązaliśmy ręce. Po chwili Jay z nienacka przytulił mnie. Na maxa mnie zamurowało.
- Jesteś wspaniała!
- Dzięki.?.
Chłopacy za nami patrzyli na mnie niczym Lenny Face. Po chwili skończył i stanął obok mnie.
- Musimy się jakoś wydostać z tego porypanego miejsca.
- Carlos. Wiesz gdzie jest wyjście?
- Nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro