Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Pierwszymi osobami jakie przyszły były Hiszpania i Japonia.

- Dzięki, że jesteście trochę szybciej - powiedział Ame, odbierając od Hiszpanii dwie butelki piwa. Ja próbowałem zrozumieć, o co mu chodzi.

- No właśnie, dlaczego napisałeś do nas, że mamy przyjść wcześniej? - spytał Hiszpania, na co Ameryka cicho się zaśmiał.

- Dzisiaj rano Finlandia krzyczał na swojego partnera i szarpał go za sweter, a gdy Rosja chciał go powstrzymać prawie został uduszony. Myślę, że przydałoby mu się utrzeć nosa - powiedział, a na twarzy Hiszpanii pojawił się uśmiech.

- Więc jaki jest plan - spytał.

- W kuchni są jajka, bardzo dużo jajek. Możecie je rozbić do jednej miski, a później wejść na balkon, który znajduje się nad wejściem. Finlandia jest zaproszony na imprezę, więc powinien przyjść. A kiedy będzie pod wami to wiecie co robić. Nie pomogę wam, ponieważ muszę przyjmować gości, ale zawołajcie mnie, kiedy przyjdzie. A, i Japonia - zwrócił się do niej - musisz to nagrać.

Gdy zadzwonił domofon Ameryka powiedział do nas:

- Zabierzcie miskę i jajka na pierwsze piętro. Jak tam będziecie od razu ujrzycie balkon.

Dosłownie moment zajęło nam znalezienie największej miski, zabranie jajek i pójście po schodach do góry. Faktycznie od razu dostrzegliśmy balkon. Był na końcu korytarza i żeby na niego wyjść trzeba było otworzyć szklane drzwi. Jednak my zdecydowaliśmy się na razie zostać wewnątrz. Moglibyśmy za bardzo rzucać się w oczy. Poza tym przez szkło doskonale widzieliśmy, kto idzie. Więc już po chwili razem z Hiszpanią zacząłem rozbijać jajka do miski, a Japonia wypatrywała naszego celu.

Praca szła nam dość szybko. Nie wiedzieliśmy, kiedy Finlandia przyjdzie, więc musieliśmy być gotowi w każdej chwili. Usłyszałem z dołu, że kilka osób przyszło, a muzyka powoli zaczynała grać. Muszę przyznać, że byłem tak podekscytowany, że aż ręce mi się trzęsły.

- Zostaw jedno opakowanie - powiedziałem do Hiszpanii, gdy sięgał po ostatnią paczkę. - Będziemy nimi mogli rzucać.

- Racja, dobry pomysł - powiedział siadając na podłodze. - Tak w ogóle to co dokładnie widziałeś, wiesz, dzisiaj rano?

- Gdy wchodziłem do szkoły zobaczyłem, jak ta dwójka się kłóci - odparłem. - Oczywiście kłótnie w związkach są normalne, ale Finlandia był bardzo agresywny wobec swojego partnera i stwierdziłem, że muszę zareagować. Gdy chciałem go odciągnąć on rzucił się na mnie i próbował udusić. Ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Chyba wiedział, że ktoś mógłby to zobaczyć i go zgłosić.

- Łał, ja bym się chyba tak nie zachował - powiedział po chwili zastanowienia. - Nie sądzę bym miał tyle odwagi. Właściwie to muszę przyznać, że całkiem spoko z ciebie gość. Szczerze mówiąc na początku dziwiłem się Ameryce, że się z tobą kumpluje, ale teraz widzę, że jesteś naprawdę okej.

- Dzięki - odparłem i podrapałem się po karku.

- Idą - powiedziała podekscytowana Japonia, a my wyjrzeliśmy za szybę.

Byli oddaleni od wejścia jakieś 20 metrów. Finlandia szedł w towarzystwie Szwecji (który był po jego prawej stronie) i Norwegii (który był po jego lewej stronie). Cała trójka głośno ze sobą rozmawiała i była zbyt zajeta by móc nas dostrzec. Za nimi szedł jeszcze Estonia, wpatrujący się w żwirową ścieżkę. Dlaczego z nim nie zerwie?, przeszło mi przez myśl.

- Ameryka, chodź! - zawołałem i po chwili usłyszałem kroki wchodzenia po schodach.

Nasza cała trójka (a później Ameryka) weszła na balkon. Japonia wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać, a Hiszpania postawił miskę na balustradzie. Chwyciłem ją z drugiej strony. Wszyscy w napięciu czekaliśmy, aż Finlandia będzie wystarczająco blisko.

- Już - szepnąłem do Hiszpanii, kiedy cel znalazł się pod nami.

I w jednej chwili wszystkie jajka jakie były w misce (a było ich naprawdę dużo) znalazły się na głowie Finlandii. Trochę jajecznej masy wylądowało też na ubraniach Szwecji i Norwegii. Na szczęście Estonii nic się nie stało, wyglądał nawet na rozbawionego tą sytuacją.

- To za chujowe traktowanie partnerów kutasie!!! - krzyknął Ameryka. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a twarz Finlandii nabrała czerwony kolor.

- Uśmiech do kamery - dodała Japonia.

- Pożałujecię tego wy zasrane skurwysyny - krzyknął do nas i pokazał środkowy palec. - Idziemy stąd - powiedział do Estonii i swoich kumpli, którzy chyba doznali lekkiego szoku.

- Tak!!! Spieprzajcie stąd!!! - krzyknął USA, a ja z Hiszpanią rzuciliśmy jeszcze kilka jajek, które rozbiły się o ich plecy. Satysfakcja jaka płynęła z tamtej chwili jest nie do opisania.

Gdy się obróciłem ujrzałem kilka osób, które też widziały tę sytuację. Mocno się śmiały i robiły zdjęcia uciekającemu Finlandii. Przecisnąłem się przez nie i zszedłem na parter. Na razie wszystko wyglądało niewinnie. Żarty i rozmowy. Kilka osób już sięgnęło po przekąski lub napoje. Jednak wiem, że to się zmieni w przeciągu, co najwyżej, godziny. Ale dopóki było jeszcze spokojnie stwierdziłem, że poszukam Holandii. Wcześniej tylko upewniłem się, że mam pieniądze w kieszeni i zacząłem poszukiwania. Nie zajęły mi one zbyt wiele czasu, ponieważ gdy wszedłem na piętro ujrzałem go w kącie. Dokładnie jak ostatnio przeglądał coś w swoim telefonie.

- Jesteś już - powiedział, gdy do niego podszedłem. - Chodź - odparł zaraz później i pociągnął mnie do toalety.

Gdy weszliśmy zamknął drzwi i wyciągnął woreczek z białym proszkiem.

- Masz kasę? - spytał, a ja dałem mu swoje pieniądze. Wzamian dostałem narkotyk.

- Co to jest?

- Nie musi cię to obchodzić - syknął. - Wyjdź później niż ja, żeby nie wyglądało to dziwne - powiedział i opuścił toaletę.

To było szybkie, pomyślałem, zamykając za nim drzwi i siadając na sedesie.

Przekładałem woreczek w rękach, zastanawiając się nad tym czy wypróbować zawartość teraz czy później. W ogóle to jak będę się zachowywał, gdy to wezmę? Słyszałem historię, że ktoś umarł po wzięciu jednej dawki, albo uzależnienił się i też umarł. Ale czy te opowieści są prawdziwe? Jak to w ogóle działa, że substancja wyglądająca jak mąka może doprowadzić cię do śmierci?

Wtedy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Zajęte! - krzyknąłem i pośpiesznie schowałem woreczek do kieszeni spodni. Żeby zachować się jak najbardziej rzetelnie spusciłem wodę i umyłem ręce, a potem zwolniłem toaletę dla innej osoby.

Później udałem się na parter i zająłem miejsce w kącie, opierając się plecami o ścianę.

~*~

Po półtorej godziny ludzie przestali zachowywać się jak ludzie tylko jak zwierzęta. A ja bacznie obserwowałem tę sytuację i miałem ochotę tylko na powrót do domu.

Największą atrakcją wieczoru była gumowa rurka przyklejona do lejka. Chętne osoby, a było ich dużo, wkładały koniec rurki do buzi, gdy ktoś inny wlewał piwo przez lejek. Osobiście gdy na to patrzyłem czułem lekkie zniesmaczenie. Ale inny chyba dobrze się bawili, ponieważ kibicowali osobie, która wlewała w siebie hektolitry alkoholu. Była też tutaj jedna dziewczyna, która pewnym momencie weszła na stół i zaczęła twerkować, zdejmując z siebie ciuchy. Poza tym wyglądała na mocno pijaną, potrząsając swoją pupą w rytm muzyki. Na sam koniec spadła ze stołu i ostatecznie oparła się o ścianę, otwierając kolejne piwo. Były też osoby, które już poległy, co jest chyba najgorszą opcją z możliwych, ponieważ zostały one obsypane lub oblane najróżniejszymi rzeczami zaczynając od piwa i kończąc na paście do zębów. To im najbardziej współczułem. W tłumie dostrzegłem też mojego przyjaciela, który naprawdę świetnie się bawił. Dwa razy wziął udział w piciu piwa przez rurkę i nie powstrzymywał się od uhonorowywania poległych wszelkiego rodzaju jedzeniem. Kilka razy też ktoś wychodził po dodatkowy alkohol i wracał z wódką lub sześciopakiem piwa.

- Niemcy, nie bądź taki niedostępny - usłyszałem za swoimi plecami. Gdy się odwróciłem zobaczyłem Polskę dobierającego się do Niemiec.

- Przecież jesteś pijany - odparł, próbując go od siebie odsunąc.

- Przestań - powiedział, czkając - jestem w stanie trzeźwo myśleć.

Z zafastynowaniem przyglądałem się tej sytuacji. Nie wiedziałem, że Niemcy przyjdzie na imprezę i że jest coś pomiędzy nim a Polską, który właśnie usiadł na jego kolanach przodem do niego. Zaczął mu rozpinać koszulę i delikatnie muskać ustami szyję. Niemcy nawet gdyby chciał nie mógłby go powstrzymać. Jedyne dźwięki jakie był w stanie z siebie wydobyć to ciche westchnienia. Jednak gdy ręka Polski powędrowała trochę niżej przestałem się im przyglądając i zmieniłem miejsce. Gdy wrócę do szkoły zapytam Niemcy o tę całą sytuację. Nawet teraz jestem w stanie wyobrazić sobie jego skołowaną minę, kiedy zadaje mu pytanie.

Oddaliłem się od tej dwójki, idąc bardziej w stronę drzwi wejściowych. Kątem oka dostrzegłem Japonię, która świetnie się bawiła robiąc zdjęcia innym i prawdopodobnie nagrywając bardzo osobiste filmiki niektórym parom. Wydaje mi się, że kolejnego dnia bardzo prywatne zdjęcia większości osób z chwytliwym nagłówkiem pojawią się w internecie. Ciekawe jaki będzie Ameryki.

Gdy nad tym rozmyślałem w domu niepostrzeżenie pojawił się kolejny gość. Kiedy po dłuższej chwili wpatrywania się w niego zrozumiałem, kto to myślałem, że mnie krew zaleje. Czym prędzej podszedłem do niego.

- Co tutaj robisz?! - syknąłem na co on gwałtownie podskoczył.

- Równie dobrze mógłbym spytać cię o to samo - odparł cierpko.

- Po pierwsze jesteś jeszcze niepełnoletni, więc nie możesz tykać alkoholu, a po drugie skoro ty tu jesteś to Białoruś została sama!

- Nie powiedziałem, że przyszedłem tu po alkohol. A poza tym ty ciągle traktujesz Białoruś jakby miała pięć lat. Nie jestem jej niańką i jest już na tyle dorosła by móc zostać sama w domu. Zrozum to w końcu! - Próbował mnie ominąć, ale ja mu na to nie pozwoliłem.

- Posłuchaj, nie pozwolę ci tutaj być!

- I co mi zrobisz?! Uderzysz jak ostatnio?! Dla twojej wiadomości mam prawo tu przebywać i nie zabronisz mi tego. Jeśli tak bardzo zależy ci na swojej siostrze to jej to pokaż i daj dobry przykład zamiast o wszystko obwiniać mnie. Wciąż myślisz, że to ze mną jest coś nie tak, a nie z tobą - odparł i poszedł po schodach na piętro.

Zacisnąłem pięści tak mocno, że paznokcie wbiły mi się w skórę. Kiedyś się mnie słuchał. Może to dlatego, że miałem większą władzę, a do tego czasu nasze siły zdążyły się zrównoważyć, a może dlatego, że okazałem swoje słabości, może ojciec pod względem nie pokazywania ich miał rację? Nie wiem. Rozluźniłem ręce i głeboko odetchnąłem. Muszę stąd wyjść.

I kiedy już chwytałem za klamkę drzwi wejściowych usłyszałem głos mojego spitego przyjaciela.

- Rosjaaa!!! - krzyknął, śmiejąc się i zatoczył się do mnie. - Gdzie idziesz?

Nie odpowiedziałem mu. Wpatrywałem się w jego tragiczny stan. Na jego czarnej koszulce widniały różnego rodzaju plamy od prawdopodobnie piwa i wymiocin. W ręku trzymał butelkę z piwem, którą wymachiwał mi przed nosem. I jego okulary były pęknięte w jednym miejscu. Zrobiło mi się go żal. Zakładam, że gdy jutro rano się obudzi będzie miał największego kaca w swoim życiu. W tym stanie nie będzie mógł sprzatnąć tego bałaganu. Nie mogę go tak przecież zostawić.

- Chodź - powiedziałem i pociągnąłem go za dłoń do jego pokoju.

- Gdzie mnie zabierasz? - spytał i zachichoatał.

Nie odpowiedziałem tylko pomogłem mu wejść po schodach do jego pokoju. Usłyszałem jęki dobiegające chyba z pokoju Kanady i mocno się zniesmaczyłem. Jeśli cała impreza była niesmaczna to jest to wisienka na torcie. Gdy już byliśmy pod drzwiami Ameryki sięgnąłem do kieszeni jego jeansów, szukając klucza do pokoju.

- Gdzie mnie macasz! - skarcił mnie, a potem głośno się zaśmiał.

Westchnąłem. Kiedy wreszcie znalazłem klucz do jego drzwi otworzyłem je i wpuściłem nas do pokoju. Zamknąłem go od środka, ponieważ nie chciałem, żeby ktoś nas podglądał.

- Ame zdejmij tę brudną koszulkę - zwróciłem się do niego. Ale on już usiadł na łóżku i dopijał resztki piwa z butelki. - I oddaj mi tę butelkę - dodałem wyrywając mu ją z rąk.

- Hej! Oddawaj! - zbuntował się, wstając z łóżka.

- Dobrze, ale zdejmij tę brudną koszulkę bo ubrudzisz sobie całą pościel - powiedziałem, ale ani śmiałem dawać mu butelkę piwa.

- Nie - odparł i usiadł na łóżku z założonymi rękami.

Westchnąłem.

- Proszę, zdejmij tę koszulkę - powtórzyłem.

- Nie, sam to musisz zrobić. - Uśmiechnął się do mnie, a ja znowu westchnąłem i zdjąłem mu zarówno pęknięte okulary jak i koszulkę.

- Zobaczymy czy będzie ci tak do śmiechu, jak jutro obudzisz się skacowany i wszystko będzie cię bolało - odparłem, rzucając koszulkę w kąt, a on prychnął. - A teraz do spania, już.

- Nie jestem jeszcze śpiący - powiedział.

- Doprawdy? - spytałem i oparłem się o ścianę naprzeciwko niego.

- Tak - powiedział stanowczo. Po nie całej minucie ziewnął, a po dwóch spał jak zabity.

Pokręciłem głową na tę niedorzeczność i przeniosłem go na jeden kraniec łóżka, przykrywając jego ciało kołdrą. Sam za to sięgnąłem po koc i zgasiwszy światło położyłem się po drugiej stronie. Jednak ciężko mi było zasnąć słysząc najrozmaitsze piosenki dobiegające z dołu i westchnienia Kanady. Ale po jakimś czasie wszystko ucichło. Ktoś chyba nawet wyłączył muzykę. Podejrzewałem, że dochodziła już trzecia.

A ja wciąż nie spałem. Spojrzałem się na chrapiącego Amerykę. Od czasu do czasu z jego ust wypływał jakiś niezrozumiały bełkot. Dzisiaj chyba role się zamieniły, bo to ja zająłem się nim, a nie na odwrót. Przecież to nie on ma depresję tylko ja. Ale nie byłem na niego zły. Otaczało mnie wręcz przyjemne uczucie troski. Ale nie, że ktoś się zatroszczył o mnie tylko ja o kogoś. A właściwie o mojego najlepszego przyjaciela który też wiele dla mnie zrobił i wiele dla mnie znaczy. Czekam tylko, aż jutro się obudzi, a ja opowiem mu jak się zachowywał. Jestem pewien, że przy kacu jeszcze bardziej go to dobije.

Zaśmiałem się w duszy i bardzo powoli oddaliłem się do krainy snów.






Awwwwww ale to jest słodkie. (Czy to dziwne, że komentuję swój rozdział? xD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro