Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział X Ostania szansa


O to coś dla fanów norweskiego teamu tylko w starszej odsłonie. Znalazłam coś takiego niedawno, a że w tym rozdziale pojawi się m.in. Anders Bardal to pomyślałam, że akurat. Ciekawa jestem ilu skoczków uda Wam się rozpoznać. Zapraszam do obejrzenia.

02.09.2004

  - Wstawaj!!! - Monika z całej siły pociągnęła mnie za rękę, zmuszając do podniesienia się. - Jest po jedenastej, za chwilę rozpoczniesz trening!!! A ty cuchniesz alkoholem i papierosami...

- Spokojnie - zamruczałem i zanurzyłem dłonie w jej włosach. Ona strzepnęła moją dłoń i utkwiła we mnie mordercze spojrzenie. - Dzisiaj tylko siłownia...

- Tylko siłownia? Obiecałem trenerom, że... - moja dziewczyna zaczęła chodzić po pokoju w tych swoich szpilkach, powodując u mnie ogromny ból głowy.

- Wiem, ale uwierz, mi, że tysiąc razy gorzej będzie, jeżeli pójdę tam na kacu... i tak mam zapewniony start w Zakopcu, więc...

- Nie mogę zrozumieć dlaczego ty za wszelką cenę starasz sobie spaprać karierę, od kiedy wróciłeś z Francji ciągle imprezujesz, co znikam na uczelni, albo wyjeżdżam do rodziny, to ty idziesz się wyszaleć. W obrębie stu kilometrów nie ma klubu, w którym  byś nie zawitał...

- To nie wyjeżdżaj - zawołałem. Poderwałem się z łóżka i złapałem ją w pasie. - Zostań przy mnie na zawsze. Będę zabierał cię na każde zawody, a kiedy zostanę Mistrzem Świata...

- Nie zostaniesz jeżeli będziesz nadal olewać treningi. Jeżeli myślisz, że Adam Małysz odniósł wszystko od tak... - nie pozwoliłem jej skończyć. Złączyłem nasze usta w pocałunku. Oparłem ją o ścianę i zacząłem rozpinać pierwsze guziki jej bluzki. Miałem nadzieję na przyjemne przedpołudnie w jej towarzystwie, ale ona nie miała takich planów. Wyrwała mi się. Odepchnęła mnie i stanęła twardo na ziemi. Poprawiła włosy i spojrzała mi prosto w oczy.

- Nie zamierzam kochać się z pijakiem i palaczem od którego jedzie na kilometr - fuknęła. Zapięła guziki bluzki i podeszła do okna. Odsłoniła zasłony.

- Auuu -mruknąłem i spojrzałem się na nią z irytacją.

- Idziesz wziąć prysznic, potem na trening. Jakoś cię wytłumaczymy - Monia jak zwykle miała wszystko dokładnie zaplanowane.

- To nie jest dobry pomysł - jęczałem. - Zrozum... oni nie chcą mnie widzieć na kacu...

- Ja też nie - Monia dosłownie wepchnęła mnie pod prysznic i stanęła przy drzwiach.

- Będziesz mi towarzyszyć?- zapytałem dziewczyny i zdjąłem T-shirta.

- Co? Nie! Ja... -Monika się zarumieniła i wyszła z łazienki zostawiając mnie samego.

- Masz na dzisiaj jakieś plany? - zawołałem kiedy już odkręciłem wodę.

- Tak, doprowadzić cię w jednym kawałku na trening! - odkrzyknęła.

- Przynudzasz... myślałem raczej o jakimś spacerze. Może wybierzemy się do tych opuszczonych domów na krańcach Zakopanego. Ostatnio ci się podobało...

- Taaa. Rok temu. Nie miałeś na tyle odwagi, aby powiedzieć mi po ludzku, że ci się podobam, więc razem ze Stefanem i Kamilem zabraliście mnie na to odludzie, abym wystraszona wpadła w twoje objęcia... Ale ja się nie dałam - zaśmiała się.

- Tak pamiętam. Kiedy Kamil i Stefan wyskoczyli tuż przed tobą, ty zamiast spanikować nawyzywałaś nas od idiotów i kretynów, ale na koniec skwitowałaś, że przynajmniej masz wesołych kumpli...

- A ty ukląkłeś przede mną i zapytałeś czy nie zostanę twoją dziewczyną... Myślałam, że po raz kolejny chcesz mnie nastraszyć...

- Tak? To dlaczego zaczęłaś się śmiać jak szalona? -zapytałem i wyszedłem spod prysznica owijając się ręcznikiem.

- Bo się zdenerwowałam. Przyjaźniliśmy się od dzieciństwa, a ty nagle wyskakujesz z taką propozycją.

- Ale się zgodziłaś - uchyliłem drzwi od łazienki i zacząłem iść w stronę okna, przy którym nadal stała dziewczyna.

- Ta. Każdy w życiu podejmuje jakieś złe decyzje - mruknęła kiedy nasze ciała dzieliły już tylko milimetry.

- Aż taki zły jestem?-zapytałem i przyciągnąłem ją do siebie. Nachyliłem się nad nią.

- Jesteś przede wszystkim leniwy. I obiecuję, że to ty zaczniesz się mnie bać jeżeli w tej chwili się nie rozbierzesz i nie pójdziesz na trening - odsunęła się ode mnie i spiorunowała wzrokiem.

- Rozbierzesz, powiadasz - uśmiechnąłem się i położyłem na łóżku.

- Jesteś wstrętny - mruknęła i podeszła do mojej szafy. Tylko głośno westchnęła kiedy zleciały jej na głowę moje dresy. Rzuciła je we mnie i poszła do drzwi. - Czekam na dole.

-  A bieliznę też mi podasz?- zawołałem kiedy już znikała za drzwiami.

    - Chciałbyś- odpowiedziała i już jej nie było.

***

     Było około dwunastej kiedy razem z Monią znaleźliśmy się na siłowni. Chłopcy już kończyli poranną sesje i musiałem się gęsto tłumaczyć trenerowi. Na szczęście Hainz był zadowolony z treningu reszty chłopaków i nie robił dużych problemów. Kazał mi tylko zjawić się na wieczornej sesji około dziewiętnastej radził być punktualnie. Obiecałem, że tym razem się zjawie i w towarzystwie Kamila razem z Monią udaliśmy się na mały spacer w okolicach skoczni. Okazało się, że w tym samym czasie Norwedzy i Finowie właśnie zajechali pod Wielką Krokiew, aby oddać ( pierwsze tego lata) skoki na tym obiekcie. Na mój widok Anders Bardal uśmiechnął się szeroko i podbiegł do nas. Po krótkich powitaniach, a także po tym jak przedstawiłem mu Monię i Kamila. Norweg zaprosił nas na ,,po urodzinową" imprezkę, która miała się odbyć dziś wieczorem. Wszyscy zostaliśmy zaproszeni, a ponadto mieliśmy przekazać zaproszenia reszcie naszej kadry.

- Ale koniecznie zabierz tę uroczą panienkę- mrugnął do mnie Norweg i poklepał po ramieniu. Chyba chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Mika Kojonkoski kazał mu dołączyć do reszty kolegów. Andreas pomachał nam i podbiegł do reszty drużyny norweskiej.

- Nie wierzę, że idziecie - brunetka spojrzała na mnie i na Kamila. - Przecież będą tam hektolitry alkoholu. Obiecaliście zjawić się na imprezie wśród największych pijaków. A poza tym macie trening...

- O matko, Monika co ci dzisiaj? - zapytałem i pogładziłem ją po włoskach.

- Nic Matti. Tylko, że za wszelką cenę chcesz rozwalić swoją karierę. Kuttin jasno powiedział, że chce cię widzieć na treningu dziś wieczorem.

- Wiem-odpowiedziałem i wsunąłem ręce do kieszeni. -Ale nie będziemy tam długo. Obiecuję, że na dziewiętnastą zdążymy na trening. Co nie Kamil?

- No pewnie. Norwedzy zawsze mają hotel blisko obiektów sportowych, a dzień przed kwalifikacjami i tak nie będą szaleć...

    Monia tylko pokręciła głową.

- I tak mi się to nie podoba.

- Ale ze mną pójdziesz? - zapytałem.

- Nie Matti. Ja w przeciwieństwie do ciebie zajmuję się swoim młodszym rodzeństwem i mam obowiązki domowe. A poza tym jutro rano ktoś, będzie musiał cię ściągnąć z łóżka...

***

   Około szesnastej razem z Kamilem, Wojtkami Tajnerem i Skupieniem, Toniem, Adamem, Robertem, Marcinem i Krystianem wkroczyliśmy do wielkiego pokoju Norwegów. Nie spodziewałem się, że będzie, aż tylu zawodników. Cała ekipa Austriaków, Finlandii, Szwajcarów, Słowenii, Niemców no i oczywiście Norwegów poza tym trzech Japończyków, a nawet Szwed...

   Tylu skoczków na raz nie widziałem od dawna. Tym bardziej w tak ciasnym pomieszczeniu. Większości nie znałem, dlatego z radością dołączyłem do Adama i Simona, którzy składali życzenia Andersowi, który zaprosił nas do barku alkoholowego i się zaczęło... Trzy pierwsze kieliszki wypiłem prawie, że naraz, bo co chwila ktoś nowy podchodził i trzeba było wypić ,,na zdrowie". Potem Harri nie dawał mi spokoju i razem z Simonem musieliśmy wypić drinki jego własnego pomysłu, kiedy podszedł Anders (tym razem Jacobsen) to grzech nie wypić przynajmniej jednego kieliszka. Potem wyszedłem na balkon z Biornarem i Simonem na kilka fajek. Każdy z nas średnio znał angielski, ale dowiedzieliśmy się o sobie dużo. Na prawdę fajki łączą ludzi!!! Przemili goście.

- Tu jesteś!!! - Kamil szeroko uśmiechnął się na mój widok kiedy znalazł mnie na balkonie. - Chłopie zaraz zaczynamy trening! Idziesz?

- Później... Powiedz trenerowi, że się gorzej poczułem, albo coś takiego...- mruknąłem i odwróciłem się do Simiego.

- Obiecałeś Monice - przypomniał Kamil, ale ja tylko machnąłem dłonią i wróciłem do przerwanej rozmowy...

***

    Następnego dnia obudziłem się na podłodze. Obok mnie stała pusta puszka po piwie i paczka papierosów. Usiadłem. Nadal znajdowałem się w pokoju Norwegów. Niedaleko mnie spał jeszcze Simon, Jane i Anders Jacobsen. Na łóżkach spali Austriacy i Finowie, nigdzie nie widziałem kolegów z kadry. Starałem się podnieść, ale nie mogłem utrzymać równowagi. Chcąc nie chcąc musiałem posuwać się na czworaka. Bolała mnie głowa i mięśnie, a dzisiaj oficjalny trening na skoczni. Cholera!

    Jakoś udało mi się dojść do drzwi. Trzymając się klamki podniosłem się i otworzyłem drzwi. Wyszedłem i ruszyłem korytarzem przed siebie. Minąłem recepcje i znalazłem się na świeżym powietrzu. Słońce świeciło mi w oczy i nie mogłem zebrać myśli. W końcu zauważyłem skocznię... Poszedłem w tamtym kierunku licząc na to, że kogoś spotkam... I rzeczywiście. Pod Wielką Krokwią zobaczyłem, że jest jakieś zgrupowanie. Podszedłem do nich.

- Pan Rutkowski raczył się zjawić - przywitał mnie Kruczek bez cienia uśmiechu na twarzy. - Rzeczywiście słabo wyglądasz... taki blady jesteś, niewyraźny.

Pochyliłem głowę i spojrzałem na swoje buty.

- Śmierdzi od ciebie alkoholem. Lekarz przepisał? - kontynuował trener. - Kamil powiedział, że nie masz siły zejść z łóżka z powodu bólu głowy. Jak widzę nie kłamał. Chciałbym jednak zauważyć, że to chyba nieprzeziębienie. Prawda?

    Pokiwałem głową. Nie wiedziałem co ma powiedzieć, jak się tłumaczyć.

- Nic pan nie powie? A ja bym na pana miejscu podziękował koledze, który całkiem zręcznie cię tłumaczył. Gdyby nie to, że pana dziewczyna, też chciała panu pomóc i zawiadomiła mnie, że musiał pan pomóc jej z młodszym bratem, który miał wypadek na rowerze. Wyjaśni pan która wersja jest prawdziwa?

- Żadna - mruknąłem i podniosłem wzrok. Patrzyli na mnie wszyscy. Adam, Wojtek, Tajnerowie, Tomek, Krystian, Kamil. Miałem ochotę uciec. Ale wtedy zauważyłem Monikę, która stała za Kamilem i patrzyła na mnie ze smutkiem. Miałem nadzieję, że nie jest na mnie wściekła. Mogłem wiele znieść, ale nie jej złość.

- Jak się pewnie domyślasz będę musiał wyciągnąć konsekwencję - powiedział Łukasz i spojrzał na Kuttina, który dotąd trzymał się z boku. - Nie weźmiesz udziału w konkursach w Zakopanym... inaczej zostajesz zawieszony do odwołania.

    Spojrzałem się na niego bez zrozumienia. Jak to? Przecież miałem wziąć udział i w sobotę, i w niedzielę. Nie mógł mnie tak po prostu wycofać...

- Trenerze... - zacząłem.

- Nie ma, ale Rutkowski. Już cię kiedyś ostrzegałem... Idź się spakować.

   Odszedłem. Nie mogłem spojrzeć w oczy żadnemu z kolegów. Czułem się winny. Po raz pierwszy miałem żal do siebie. Pierwszy raz to ja byłem winny w stu procentach....

I o to kolejny rozdział. Udało mi się go napisać i jestem w niego w miarę zadowolony. Mam nadzieję, że Wam też. Do następnego:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro