Wiśniewski
- Co to? Znudziła się już Kingusia? - Prychnął z pogardą chłopak.
- Odczep się Wiśniewski! - Krzyknął Marcel i delikatnie skierował Hadżer za siebie - Ja i Kinga wciąż jesteśmy razem i nic ci do tego
- Ooo a wie, że spotykasz się za jej plecami z innymi? - Uśmiechnął się przebiegle nastolatek
- To jest tylko koleżanka, rozumiesz? - Powiedział zdenerwowany Marcel zaciskając usta w wąską linię.
- W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko, że porwę ci koleżankę? - Uśmiechnął się przebiegle brunet
- Chyba śnisz! - Teraz Marcel zacisnął również pięści, a jego twarz stała się kamienna.
Hadżer dotychczas nie znała chłopaka z tej strony i bała się o przyszłe wydarzenia. W głowie miała tysiące wizji. Pobity Marcel, ona porwana, zapłakana Krysia...
Spojrzała od tyłu na ciało Marcela. Był spięty. Ciemna koszula w kratę teraz dokładnie opinała jego mięśnie. Włosy były w tzw. Artystycznym nieładzie, a ręce zaciśnięte.
Wiśniewski natomiast ubrany w ciemne dżinsy, czarne buty i T-shirt z napisem Good Boy. Hadżer ze zdziwieniem spojrzała na napis. Na wierzch miał zarzuconą koszulę. Ciemne włosy powykręcane na wszystkie strony, a jasne oczy patrzyły z wrogością na dwójkę nastolatków.
- No co? Mówiłeś, że nie jest twoją dziewczyną - Hadżer otrząsnęła się i wciąż patrzyła na Wiśniewskiego
- Bo nie jest
- To co ci to przeszkadza? - Zaśmiał się chłopak
- Po prostu ją zostaw
- A może koleżanka się wypowie? - Teraz Hadżer niepewnie wyjrzała zza nastolatka i popatrzyła w oczy bruneta. Były one zielonego koloru i o dość groźnym wyrazie. Jednak ktoś kto znał się na ludziach mógł zobaczyć bolesną przeszłość. Usta nie zawsze powiedzą prawdę. Oczy zrobią to na pewno...
- W życiu! - Krzyknęła Hadżer i kamiennym wzrokiem wpatrywała się w chłopaka. - Proszę, zostaw nas
- A co? Boisz się kochanie? - Cwaniacki uśmiech widniał na twarzy Wiśniewskiego
- Nie przepadam za kłamcami - Hadżer powoli czuła się pewniej
- A skąd wiesz, że ja kłamie?
- Twoja koszulka na pewno to mówi - dziewczyna Zaśmiała się patrząc na jego T-shirt. Chłopak speszył się i zakrył koszulą kłamliwe ubranie. Następnie spojrzał wrogo na Marcela i oznajmił:
- Kowalski jeszcze mnie popamiętasz. Już możesz szukać nowej dziewczyny, bo twoja jutro za rękę będzie iść z kimś innym
- Wara od mojej dziewczyny Wiśniewski! - Wściekły Marcel podszedł zdecydowanie do chłopaka.
Z Późniejszych wydarzeń dziewczyna już niewiele pamiętała. Odbyła się bójka, tego była pewna. Marcel rzucił się na Wiśniewskiego, a nastolatka nie mogła ich od siebie odciągnąć. Pierwszy raz widziała go w takim stanie. Jego ciało opanowała wściekłość. Bił bez opamiętania i nastolatka bała się, że dwóch chłopaków, którzy mają zbyt wiele emocji mogą się zabić. Próbowała na wiele sposobów. Prośbą i groźbą, ale to na nic. Musiała też zadbać o siebie, aby nie oberwać. Ostatni raz zbliżyła się w stronę bijących się nastolatków. Nie posłuchali, jednak po chwili pojawił się ktoś jeszcze.
- Nie... To nie może być on... - Szepnęła Hadżer a w jej oczach pojawiły się łzy.
Hej, przepraszam za tak krótki rozdział, ale dzisiaj mam w planach napisać Jeszcze jeden i rozwinąć akcje. Jak myślicie? Jak się to wszystko skończy? Kim jest osoba, która pojawiła się w parku? Dlaczego Hadżer zaczęła płakać?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro