Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spojrzenie

Hadżer wciąż patrzyła osłupiałym wzrokiem w telefon. Na zdjęciu, które dostała od Bartka zobaczyła bladą rękę chłopaka, jednak na wewnętrznej jej stronie mogła zobaczyć kilka kresek, które znaczyły tylko jedno: jej przyjaciel miał jakieś kłopoty.
Kiedy on jej potrzebował, jej nie było. Szybko chwyciła za telefon i próbowała do niego dzwonić, jednak on nie odbierał. Napisała, że ma natychmiast przestać, że mu pomoże, ale telefon wciąż milczał.
Łzy płynęły po jej policzkach. Była załamana...

Był późny majowy wieczór. Hadżer leżała na łóżku i powoli czuła się coraz bardziej zmęczona. Kuba siedział na kanapie po drugiej stronie pokoju patrząc ukradkiem na swoją dziewczynę. To spojrzenie było wprost przepełnione miłością i uczuciem. Dziewczyna uśmiechnęła się.
Tego dnia wracając do domu spotkała w autobusie koleżankę z poprzedniej klasy. Dziewczęta długo rozmawiały, ale Paulina musiała niestety wysiąść wcześniej.
Po powrocie do domu Hadżer i Kuba spędzili trochę czasu razem. Poza zjedzeniem obiadu i odrobieniem pracy domowej, oglądali seriale telewizyjne i śmiali się prawie cały czas. Późną porą uczyli się biologii zastanawiali nad dziwnymi biologicznymi nazwami.
Kiedy Kuba musiał już niestety iść a Hadżer została sama, poczuła się samotna. Z smutnymi oczami przyłożyła głowę do puchatych poduszek, a z telefonu włączyła playlistę z smutnymi piosenkami. Myślami wciąż była przy Bartku. Chłopak przeprosił za wszystko, ale nie był w stanie obiecać, że tego więcej nie zrobi. Z cięciem się jest jak z uzależnieniem od alkoholu. Choćbyś bardzo chciał to nie przewidzisz kiedy przyjdzie chwila słabości. Wystarczy jedna gorsza ocena, czy ostra kłótnia z rodzicami, żeby człowiek pękł.

Hadżer leżała wciąż mocno przytulona do białej poduszki, teraz mokrej od słonych łez. Zastanawiała się co może zrobić, jak pomóc przyjacielowi.

Rano obudziła się dzięki budzikowi. W całym pokoju rozbrzmiała piosenka Szymona Chodynieckiego.

Tata zajmował się Tadziem, a Krysia była w swoim pokoju. Hadżer w spokoju ruszyła do łazienki. Przemyła swoją twarz ciepłą wodą i odwróciła się w stronę wiklinowego kosza, na którym leżał outfit przygotowany przez nią poprzedniego dnia. Były to dżinsy, T-shirt i bluza, czyli jej ulubiony zestaw.
W pokoju pościeliła łóżko oraz związała swoje włosy w kucyka. Okna odsłoniła i spojrzała na ciemne zachmurzone niebo. Z westchnieniem ruszyła z powrotem do łazienki i umyła zęby oraz nałożyła na twarz delikatną warstwę makijażu. Czerwone usta pomalowała błyszczykiem, a na rzęsy nałożyła niewielką warstwę tuszu. Spojrzała na siebie w lusterku i lekko się uśmiechnęła. W przedpokoju założyła czarne buty oraz zieloną kurtkę, ponieważ maj stał się chłodny i deszczowy.
Chwyciła plecak i wyszła z mieszkania razem z tatą i Tadziem na rękach. Hadżer ruszyła jednak w kierunku przystanku autobusowego i czekała na kolorowy pojazd.
Na przystanku stało o dziwo mnóstwo osób. Między innymi wysoki blondyn z zielonymi oczami. Prawdopodobnie był studentem i dziewczyna domyśliła się, że jechał na uniwersytet medyczny, ponieważ z torby wypadło mu kilka kartek z notatkami, które nastolatka pomogła mu pozbierać.
W autobusie siedziała na pojedynczym miejscu, a na przeciwko niej siedział mężczyzna z pięcioletnią córeczką. Była to mała kasztanowłosa dziewczynka z wesołymi zielonymi oczami i jasną cerą. Jej ojciec za to był wysokim szatynem w średnim wieku.

Podróż minęła brunetce bardzo szybko i nim się obejrzała, stała przed kolorowym budynkiem. No to kolejny dzień szkoły czas zacząć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro