Prawda i konsekwencje
Hadżer ocknęła się kiedy za oknem było już ciemno. Nie miała pojęcia, która jest godzina. Za szklanymi drzwiami nikogo już nie widziała.
Spojrzawszy w lewo zobaczyła okno wychodzące na drugą stronę szpitala. Dziewczyna mogła zobaczyć piękną zieleń w szpitalnym ogródku. Rosło tam mnóstwo pięknych kwiatów.
Nagle rozmyślania nastolatki przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Obróciła szybko głowę i uśmiechnęła się na widok wysokiego bruneta o ciemnej karnacji. Chłopak uśmiechnął się i usiadł obok jej łóżka:
- Jak się czujesz?
- W miarę, chociaż wciąż boli mnie klatka piersiowa.
- Lekarz mówił, że to normalne przy takiej duszności. Jutro powinnaś czuć się lepiej.
- Haluk, co się stało? Dlaczego zaczęłam się dusić?
- Hadżer, to przez twoją koleżankę. Janka dosypała ci do twojego obiadu trochę cebuli. Pamiętasz jak się dusiłaś kiedy mając 4 lata mama zrobiła rybę i dodała do niej odrobiny cebuli?
- No tak. Rodzice zawieźli mnie na ostry dyżur. A ty z roczną Krysią biegałeś po szpitalnym korytarzu
- Taak... Dzisiaj robiłem to samo tylko z naszym kochanym bratem
- Ale... Czemu Janka to zrobiła?
- Chciała mieć Kubę tylko dla siebie
- A w ogóle skąd wy o tym wiecie? Znaczy skąd macie pewność, że to zrobiła Janka?
- Kuba ją przycisnął
- Mam nadzieję, że nic jej nie zrobił?
- Nie, poszedł do niej z kolegą, który go skutecznie powstrzymał
- A właśnie. Która jest w ogóle godzina?
- Za chwilę 22. Będę się już zbierał, a ty odpoczywaj. Przyjedziemy jutro wszyscy z rana
- Dobranoc
- Dobranoc
Hadżer nie mogła zasnąć. Ból stał się bardzo uciążliwy, a myśli o Jance przyprawiały ją o ciarki. Skoro była zdolna do czegoś takiego to co wymyśli następnym razem?
Rankiem była bardzo niewyspana a pielęgniarka, która przyszła do niej o piątej, aby zmierzyć jej ciśnienie i inne parametry całkowicie ją rozbudziła.
Godzinę później do sali wszedł tata Hadżer i długo rozmawiali. Dziewczyna miała wyjść do domu jeszcze tego samego dnia. Jej stan nie był poważny.
Oczywiście koło godziny siódmej zjawił się również Kuba. Trochę nadto zdenerwowany usiadł obok łóżka dziewczyny i chwycił jej ciemną dłoń w swoje blade ręce. Delikatnie głaskał je powtarzając:
- Już wszystko dobrze. Janka już nic ci nie zrobi
- Czy poniesie tego konsekwencje?
- Oczywiście. Dostała nagane oraz wezwanie na komisariat. Nie wywinie się, ja już o to zadbam.
Popołudniu Hadżer wyszła w towarzystwie rodziny i chłopaka ze szpitala. Wrócili do domu i nastolatka od razu położyła się na swoim miękkim łóżku.
Myślała o pracy domowej i nauce, która ją czeka. Otworzyła zeszyt do matematyki i powoli uzupełniała zadanie z dziedziny arytmetyki.
Tymczasem Haluk wyszedł z kolegą do kina, a tata zawiózł Krysię i Tadzia do babci. On sam rozpoczął rządy w kuchni.
Dopiero wieczorem Hadżer zdecydowała się na odpoczynek i poszła zjeść kolacje. Jej tata przygotował pyszną jajecznicę i dziewczyna zjadła ją z uśmiechem na ustach.
Przed snem długo myślała o Jance. Co ona teraz czuje? Czy żałuje tego co zrobiła?
Na tych rozmyślaniach dziewczyna zasnęła...
Rankiem obudziła się późno. Była 10:30. Po przebudzeniu nasłuchiwała czy ktoś jest w domu, jednak niczego nie słyszała. W przedpokoju ujrzała promień światła co sugerowało, że w domu ktoś jest.
Niechętnie wstała z ciepłego łóżka i ruszyła do salonu, gdzie jej tata naprawiał żelazko.
- Dzień dobry córeczko. Jak się spało?
- Wyśmienicie. Śniło mi się, że dostałam jakieś prezenty i byłam bardzo szczęśliwa
- A cóż takiego dostałaś?
- Jakąś poduszkę i nową szafkę z wbudowanym małymi szufladami wypełnionymi kredkami i cienkopisami
- Ale przecież ty nie lubisz rysować?
- No właśnie to było najbardziej zabawne - Powiedziała Hadżer i wybuchnęła śmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro