Zdjęcie
- Spokojnie córeczko, pójdę zobaczyć kto to
- Ale tato, on może być uzbrojony
- Spokojnie. Poradzę sobie
Ojciec Hadżer wyszedł pomału do ogrodu, a przerażona dziewczyna szła za nim zatrzymując się przy balkonowych drzwiach.
Teraz mogła dokładniej zobaczyć tajemniczą osobę. Po posturze mogła rozpoznać, że jest to osobnik płci męskiej, najprawdopodobniej młody. Przez zielone liście jednego z drzew widziała jego jasne włosy. Stał wpatrzony w kuchenne okno, wiec wpierw nie zobaczył ani dziewczyny ani jej ojca.
Po chwili ojciec Hadżer potknął się o schody i z głośnym hukiem przytrzymał się czarnej barierki.
Wyraźnie spłoszony chłopak rzucił się do Ucieczki i w tym momencie nastolatka mogła go wyraźnie zobaczyć.
Przez chwilę stała w osłupieniu i dopiero, gdy podszedł do niej ojciec, drgnęła.
- Widziałaś go?
- N-nie - skłamała
- Ech... Chodź, bo chyba coś zgubił kiedy uciekał
Rzeczywiście, w gęstej trawie odnaleźli zdjęcie. Była na nim dwójka młodych ludzi a pomiędzy nimi siedział kilkuletni chłopczyk z blond włosami.
Jeszcze tego samego wieczoru Hadżer cicho weszła do sypialni i na nocnym stoliku znalazła owe zdjęcie. Szybko schowała je do kieszeni kurtki i wyszła niepostrzeżenie.
- Tato! Pójdę się przejść! - Krzyknęła
- Dobrze, tylko weź komórkę
- Okey!
Doskonale wiedziała, gdzie iść.
Kiedy jej matka wyprowadziła się z domu, Hadżer wpierw nie zauważyła kartki leżącej na jej biurku. Dopiero kilka godzin później znalazła biały kawałek papieru z adresem, pod którym miała zamieszkać matka Hadżer. Dziewczyna włożyła go do szuflady myśląc, że może jej się przydać i właśnie teraz był ten moment.
Musiała przejść kilka ulic aż znalazła się na bogatym osiedlu. W końcu zobaczyła dom z numerem 19. Jeszcze przed furtką można było zobaczyć szklane szyby otaczające przedpokój.
Hadżer nie chciała tam wchodzić. Nie chciała spotkać matki. Musiała wymyślić coś co wywabiło by tylko jedną osobę z tego domu - Marka.
Kiedy tylko o tym pomyślała spojrzała do ogrodu. Przy starym rozłorzystym dębie zobaczyła kawałek granatowych dżinsów i czarny but. Cicho powiedziała:
- Marek...
Nikt jej nie odpowiedział. Próbowała jeszcze kilka razy. W końcu wyraźnie zaniepokojona obeszła dom i z drugiej strony mogła zobaczyć chłopaka już w całej okazałości.
Jego blond włosy były w tzw. Artystycznym nieładzie, okulary leżały na trawie. W jego uszach można było zobaczyć parę białych słuchawek. Na sobie miał biały t-shirt i jasną dżinsową kurtkę.
Hadżer długo stała przy ogrodzeniu i próbowała zwrócić jego uwagę. W końcu po kwadransie chłopak otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę. Wpierw był zdziwiony, ale natychmiast przybrał kamienny wyraz twarzy i niewzruszony powiedział:
- Twoja matka jest w domu
- Nie przyszłam do mojej matki
- Tak? To niby do kogo? Do mojego ojca? Pewnie siedzi razem z nią i się bzykają w sypialni
- Do twojego ojca tym bardziej nie przyszłam, idioto
- Że niby do mnie?
- Mam coś dla ciebie - Powiedziała Hadżer i z kieszeni kurtki wyjęła zdjęcie.
Chłopak w oka mgnieniu stanął na równe nogi i krzyknął:
- Skąd to masz?
- Zgubiłes dzisiaj uciekając z mojego ogrodu. Przyszłam ci to oddać i dowiedzieć się dlaczego tam byłeś
- Nie twoja sprawa! Oddaj mi zdjęcie i zapomnimy o całej sprawie!
- Oddam ci zdjęcie jak mi to wyjaśnisz
- Chodźmy się przejść... - Powiedział Marek i podszedł do ogrodzenia.
I jest kolejny rozdział! Jak wam się podoba? Jak myślicie? Dlaczego Marek był rano w ogrodzie Hadżer? Gwiazdkujcie i komentujcie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro