Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Wolność 🔴(perspektyw Sharana)

To miały być moje ostatnie minuty w tej dziurze. Od upragnionej wolności dzieliło mnie zaledwie kilka chwil.
Przed wyjazdem musiałem jednak odbyć rozmowe z ojcem.
Shan Yu nie był rodzicem który znosi nieposłuszeństwo i nie wysłuchuje co mają mu do powiedzenia inni. On poprostu każe a później oczekuję rezultatów. Przynajmnie tak było kiedyś teraz nawet tegi nie potrafił zrobić.
Przez chwilę rozważał ukradkowe wymknięcie się przez okno ale potem stwierdziłem że czego by nie próbował i tak wkońcu będzie musiał z nim porozmawiać. Wyszedłem z pokoju i skierował się w strone pomieszczenia służącego za salon. Tak jak się spodziewał ojciec siedział przy stole w jednej ręce trzymał sztylet a druga właśnie unosiła butelkę z whisky do ust.
Nagle tuż obok mojego prawego ucha przeleciał sztylet. Kiedy się obruciłem zobaczyłem że ojciec po raz kolejny zawiesił na ścianie zdjęcie Mulan, a sztylet którym rzucił spoczywa teraz w jej gardle.
- Dziś wyjeżdżam- powiedziałem bez owijania w bałełne
-Tagg a kiekawe dookod too sie wybiglasz- zapytał bełkotliwie pociągając kolejnego łyka z butelki
Jego tłuste czarne włosy opadały na dawno nie goloną twarz zakrywając ciemne przepełnione obłędem oczy.
- To nie ważne po prostu chce żebyś wiedział że już nie wrócę i będziesz musiał sam sobie radzić.
- A ig dzie chcez poiedzz tyko dzie skowales moj alkohollll.
-Alkohol się skończył jak chcesz dalej pić to musisz sam go zdobyć. - powiedziawszy to odwruciłem się do wyjścia widząc że dalsza rozmowa nie będzie miała żadnego sensu.
-W Alledonie nanapewno bedziesz miac wspaniale zycie. Co? Mosze nawet zaczniez chozic z corka tej zdziry. - po tych słowach wskazal chwiejnie ręką na zdjęcie Mulan
- Przestań!!! - krzyknołem - Może gdybyś wkońcu przestał chlać to bym nie wyjeżdżał, gdybyś tylko się ogarnoł to wytrzymał bym na tej cholernej wyspie!
-Chsesz zebym sie ogarnol to mnie pomscij jesli yo zrobicz to pzestane pic. Szo ty na to ? - zapytał chwiejąc się na krześle - Jesli zabjesz ja albo jek corecke to pczestane. To syba dobry uklad? - po tych słowach krzesło się przewruciło a mój ojciec upadł na podłogę.
Butelka rozbiła się a na wykładzinę wylała się resztka alkoholu. Nie  czekając aż ojciec się podniesie szybko wziąłem torbę i odpuściłem dom.
Przed budynkiem czekała na mnie czarna limuzyna. Szybko skierowałem się w jej strone. Kiedy zamekałem drzwi samochodu ostatni raz spojrzałem w strone domu. Ojciec nawet nie podszedł do okna żeby zobaczyć.
Kiedy znalazłem się w środku pojazdu poczułem że coś się we mnie złamało.
Przygnębiony zacząłem rozmyślać nad słowami ojca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro