∆34∆
//Mal//
Więc tak, dzisiaj muszę się pakować, a dlaczego? Dlatego, że wyjeżdżam na 5 miesięcy na wycieczkę z tatą.
Już tłumaczę.
Więc wczoraj wieczorem pisałam z tatą (wiadomo) i zaczął mnie przepraszać za to, że nie miał dla mnie czasu i oznajmił mi, że dzisiaj, wieczorem wyjeżdzamy na wycieczkę na pięć miesięcy, i że jedziemy na pierwszy miesiąc do Olimpu, a na pozostałe cztery miesiące do kraina gdzie znajdują się magiczne zwierzęta. Fajnie, co nie? No właśnie nie do końca, to znaczy wycieczka sama w sobie i czas spędzony z tatą jest fajny, ale nie, gdy cała reszta, czyli Evie, Jay, Carlos, Hadid, Helena, Bella, Bestia, Ben i Persefona widzieli o tym miesiąc przed, gdzie oni tam nie jadą, a ja tam jadę i dowiedziałam się dzień przed. Znowu ktoś urządza mi pewne sprawy za mnie i nie informuje mnie o tym wcześniej, a Bestia i Bella powiedzieli, że przejmą moje obowiązki jako królowej przez ten czas, gdy mnie nie będzie, ale Ben nie miał nic do tego, że jadę, wręcz przeciwnie, był zadowolony, że jadę.
To w takim razie, w czym ja ciągle widzę problem? W tym, że ktoś zaplanował kolejne sprawy za mnie i w tym, że z Benem już od paru miesięcy nie spędzamy czasu, ponieważ nie mamy czasu i obiecał mi, że będzie cały mój, gdy wróci z rodzicami, a tak to będę musiała czekać pięć miesięcy, a za tydzień jest nasza rocznica, ale najwidoczniej Bemowie to nie przeszkadza i najwyraźniej o tym zapomniał.
A teraz nie mam najmniejszej ochoty jechać na jakąś wycieczkę, a szczególnie po kłótni z mamą, ponieważ ja wolałabym sobie przemyslec to tu, w domu, a nie na jakiejś wycieczce, ale nie powiem tego ojcu, ponieważ nie chcę, aby się smucił.
Mniejsza z tym...
Właśnie teraz chcę zadzwonić do Bena, aby zapytać się, czy on rzeczywiście nie miał żadnych zastrzeżeń do tego, że jadę z ojcem, ponieważ jak narazie to mój ojciec powiedział mi, a raczej napisał, że Ben nie miał żadnych zastrzeżeń.
*Rozmowa Mal i Bena*
Ja (Mal) : Cześć, Ben.
Ben: Cześć, Mal, czy coś się stało?
Ja: A, czy musiało się coś stać, żebym musiała dzwonić? Odpowiadając nie twoje pytanie to nie, nic się nie stało, ale mam pewne pytanie.
Ben: Tak? Jakie to pytanie?
Ja: Ponieważ tu wiedziałeś, że tata chce mnie zabrać na tą wycieczkę na pięć miesięcy, tak?
Ben: Tak , a, czy coś się stało?
Ja: Ale nie miałeś żadnych zastrzeżeń do tego, że jadę?
Ben: No oczywiście, że nie.
Ja: Ale nasza rocznica nam przepadnie.
Ben: To ją przełożymy.
Ja: Przełożymy?
Ben: No tak, przecież nic się nie stanie.
Ja: Tak.... Muszę kończyć, Ben. Pa
Powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź się rozłączyłam.
Nie no, wcale mi nie przeszkadza.
Pomyślałam sarkastycznie.
Wczoraj wieczorem rozmawiałam z Evie i powiedziałam jej, że ja naprawdę muszę z kimś porozmawiać, a ona powiedziała, że dzisiaj mogę do niej przyjść dlatego właśnie teraz ubieram buty o ruszam do niej.
-Cześć córeczko, gdzie ty idziesz? - zapytał mnie tata, którego spotkałam nie dole.
-Hej. Ja idę do Evie- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dobrze, ale pamiętaj, że dzisiaj jedziemy- przypomniał mi ojciec.
-Tak, przecież pamiętam, a teraz pa-
powiedziałam i nie czekając na odpowiedź taty wyszłam z zamku i pokierowałam się w stronę zameczku mojej przyjaciółki.
*chwilę później*
Właśnie dotarłam do zameczku Evie.
-Cześć, Evie- powiedziałam do przyjaciółki, która otworzyła mi drzwi, a następnie przytuliłam ją.
-Cześć, Mal- odparła granatowo włosa oddając uścisk.
Następnie ja i Evie weszłyśmy do wnętrza jej mieszkanka, a ja usiadłam nie krześle przy stole.
-Chcesz się czegoś napić? - zaproponowała moja przyjaciółka.
-Nie, dziękuję- grzecznie odmówiłam.
-To o co chodzi, kochana? - spytała mnie Evie siadając na przeciwko mnie przy stole.
-Ponieważ.... Okej, powiem to prosto z mostu, chodzi o to, że nie chcę za bardzo jechać na tą wycieczkę z tatą, to znaczy, chcę spędzicie czas z tatą, ale... Mam teraz gorszy czas i to przez mam, no wiesz, to, o czym Ci wczoraj opowiadałam, a poza tym za tydzień mam mieć rocznicę z Benem, ale, gdy ja dziś do niego dzwoniłam to powiedział, że można ją przełożyć, ale, czy to wtedy będzie rocznica?
-Masz rację, nie będzie.
-No, a znowu ktoś zaplanował coś za mnie.
-Ponieważ jest to niespodzianka, Mal, a niespodzianek się nie mówi.
-No tak, ale chyba o wycieczce na pięć miesięcy, w której mam uczestniczyć to wypadało by mnie o tym poinformować, prawda?
-Prawda. Skoro nie chcesz jechać to powiedz to swojemu tacie, on napewno Cię zrozumie.
-Nie chcę go ranić.
-A siebie możesz ranić, Mal? Dla Ciebie zawsze wszyscy byli najważniejsi, ale nie ty sama i tak jest ciągle.
-Ponieważ nie za bardzo przejmuje się sobą. Ja nie chcę po prostu krzywdzić innych osób, Evie, a szczególnie tych na, których mi zależy.
-No dobrze, zrobisz jak uważasz, ale zastanów się, czy napewno całe życie chcesz cierpieć. Mal, to miało być twoje szczęśliwe zakończenie, a jeśli tu cierpisz to nie będzie go- powiedziała Evie i ścisneła lekko moje dłonie, a następnie dodała:
-Pomysł nad tym, Mal.
-Okej- powiedziałam i tylko uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
~~~~~~~~
Ha!
Napisałam jednak rozdział!
Bądźcie ze mnie dumni!
A tak na serio to, czy rozdział się podobał? Co o nim myślicie? Był nudny, czy nie?
Skomentujcie 💜💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro