∆16∆
//Mal//
Nie dawno przyjechałam z tatą do Auradonu, i gdy przywitałam się z Benem i z Persefoną to poszłam do swojej komnaty, aby się rozpakować.
Gdy już byłam w pokoju to zaczęłam się rozpakowywać, a następnie zaczęłam pakować książki do plecaka, ponieważ na 11:15 mam do szkoły, a jest jak narazie godzina 08:30.
Kiedy spakowałam swoje książki do plecaka to zeszłam na dół na śniadanie i jest aktualnie godzina 09:00.
-Cześć- powiedziałam do Persefony, taty, Bena i jego rodziców, gdy zeszłam na dół.
Przysiadłam się obok Bena i zaczęłam jeść z całą resztą śniadanie.
- Jak było na wyjeździe Mal? - zapytał ojciec Bena.
-Bardzo dobrze, tylko szkoda, że dzisiaj będę musiała widzieć Audrey i z nią rozmawiać.
-Dlaczego rozmowa z Audrey? - zapytała tym razem Bella.
-Ponieważ jestem pewna tego, że ona dała Lorey bransoletkę, która po części była zrobiona ze srebra, a kazała Lorey powiedzieć, że z metalu.
-Skąd ta pewność, że to właśnie Audrey jej kazała?
-Dlatego, że Lorey zadaje się z Audrey, bo jest zbyt nieśmiała by zagadać do innych, a wiem do czego jest zdolna Audrey.
Po skończeniu śniadania poszłam do swojego pokoju.
Wciąż boje się, że stracę wszystko nie robiąc nic, bo ja wciąż się boję że stracę wszystko robiąc to czego się obawiam.
Nie wiem co mam zrobić by nie dopuścić do tego.... Bo jeśli ona wygra, a ja będę skazana na życie w męce i cierpieniu to, czy zło zapanuje znowu?
Chcę uciec od problemóóóóów. Nie chcę się już z tym kryć, ale ucieczka niestety nie jest rozwiązaniem.
A, gdybym to ja, była zła? Czy na dobre wyszłoby to, czy też nie? Co by się zmieniło? Czy zło zapanowało by znów świat , czy też nie?
Chcę uciec od problemóóóóów. Nie chcę się już z tym kryć, ale ucieczka nie jest rozwiązaniem.
Mimo, że bardzo chcę to nie mogę, bo wiem, że każda nie przemyślana decyzja źle kończy się.
Chcę uciec od problemóóóóów. Nie chcę się już z tym kryć, ale ucieczka nie jest rozwiązaniem.
To tango wyrzutów, przybija mnie i nie wiem co mam robić, więc już chyba sama w sobie zamknę się.
Gdy skończyłam śpiewać to do mojego pokoju ktoś zapukał. Oby ta osoba nie usłyszałaś, o czym śpiewam, bo byłyby z tego problemy.
-Proszę! - powiedziałam, a raczej wykrzyknęłam do osoby, która stała za drzwiami.
-Cześć Mali- powiedział tata wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
-Hej tato- odpowiedziałam.
-Co robisz córeczko? Ładną piosenkę śpiewałaś- gdy tata to powiedział to moje oczy automatycznie się powiększyły.
-T-ty słyszałeś jak ja śpiewałam? - zapytałam jąkając się.
-Tak i to co śpiewałaś to, to była prawda?
-Emmmm.
-Mal?
-Nie ważne tato, naprawdę to jest nie ważne.
-Wszystko jest ważne, a moja córeczka to już w szczególności.
-Ale naprawdę nie chcę o tym mówić, okej?
-No dobra, ale i tak mi w końcu o tym powiesz.
-Wątpię.
-Tak sądzisz?
-Tak- gdy to powiedziałam to tata zaczął mnie łaskotać i powiedział:
-A teraz chcesz mi powiedzieć?
-Nie chcę- powiedziałam śmiejąc się.
-Tato! Obiecuje, że zaraz zamienię się w smoka i przyjemnie nie będzie- dodałam, a tata wtedy mnie puścił.
-Mam dla Ciebie niespodziankę, którą Ci wczoraj obiecałem tylko, że znowu musisz założyć opaskę.
-Serio? Znowu tato?
-Tak- powiedział tata i założył mi opaskę na oczy.
Gdy tata założył mi tą opaskę to poprowadził mnie na dół.
-Zdjemij opaskę , córuś- powiedział tata.
Gdy zdjęłam opaskę to ujrzałam trzygłowego, czarnego, małego pieska. Jakby mały Cerber.
Natychmiast podbiegłam do stworzonka i je wyprzytulałam.
-Wow, tato, skąd ty masz tego pieska? - spytałam tatę i w tym samym czasie głaskałam małego pieska.
-Okazało się, że Cerber to suczka, dziewczynka- wytłumaczył ojciec.
-Czyli teraz Cerber to Cerber, tak?
-Tak.
-Kiedy się dowiedziałeś, że to suczka?
-Kiedy urodziła.
-Ale co tutaj robi ten przepiękny szczeniaczek?
-To dla Ciebie prezent.
-Naprawdę?!?
-Tak córeczko.
-Dziękuję tato! - wykrzyknęłam jak mała dziewczynka i rzuciłam się na ojca przytulając go.
-Nie ma sprawy córeczko.
-A jak się nazywa? - zapytałam, gdy oderwałam się od ojca.
-Sama go nazwij, to samiec.
-To możeee Haki?
-Piękne imię.
-Dzięki tato.
-Mal? Idziemy do szkoły? - spytał Ben, który przyszedł.
-Jasne, a, która jest?
- Dziesiąta trzydzieści, a idziemy jeszcze do internatu po resztę.
-To ty też masz, Ben na jedenastą? - spytałam Bena.
-Tak i jakie wybrałaś imię dla pieska.
-Wiedziałeś też o tym? Nazwałam go Haki.
-Tak. To idź po plecak, a ja tu zaczekam- oznajmił Ben.
-Jasne- powiedziałam i pobiegłam na górę po plecak.
*Chwilę później*
-Jestem! - oznajmiłam tacie i Benowi, gdy wróciłam z plecakiem.
-Chwila, ale kto zostanie z Haki'm? - zapytałam.
-Ja zostanę- powiedział tata.
-Serio? Dziękuję Ci tato.
-Dobra, Mal, my musimy już iść- odparł Ben.
-Okej, w takim razie pa tato- powiedziałam do taty całując go w policzek i wyszłam z Benem z zamku.
*O wiele później*
Czekam właśnie przed budynkiem szkoły, ponieważ ja już skonczyłam lekcje i teraz czekam na Lorey, aby z nią porozmawiać.
Właśnie zadzwonił dzwonek kończący lekcje, a to znaczy, że zaraz przyjdzie Lorey.
-Cześć Lorey- powiedziałam do dziewczyny.
-H-hej Mal- odparła dziewczyna.
-Możemy porozmawiać?
-T-tak.
Poszłam z dziewczyną gdzieś gdzie nie ma, aż tylu ludzi i usiadłyśmy na ławce.
-Mam pytanie, czy Audrey kazała tobie, abyś ty mi dała tą bransoletkę?
-Tak. Przepraszam Mal, ale ona mnie zmusiał, a nie chciałam się jej sprzeciwiać, ponieważ ona jest moją jedyną przyjaciółką.
-To nie jest przyjaźń, ona Cię wykorzystuje , Lorey. Umówmy się tak, że dołączysz do mojej ekipy i tym dpsobem nie będziesz w cieniu Audrey i tam każdy będzie Cię słuchał i będzie to prawdziwa przyjaźń. Jutro na lunch'u przysiądziesz się do nas i ja Cię im przedstawię i się jakoś tam odnajdziesz , okej?- zaproponowałam dziewczynie.
-Tak. Dziękuję Mal i jeszcze raz przepraszam.
-Nie musisz mnie przepraszać i nie ma za co.
-Okej, to ja idę. Pa Mal.
-Pa Lorey.
Pożegnałam się z dziewczyną i poszłam w stronę zamku.
~~~~~~~~
Hejka Potępieni!
Jak tak wam żyćko mija?
Podoba wam się piosenka?
Chcecie ich więcej?
Sama je wymyślam, więc co o nich myślicie?
Ps: Piosenki na poczekaniu wymyślane.
Posłuchajcie, bo ja wiem, że już to pisałam i to nie raz, ale mega mnie wasze komentarze motywują do dalszych rozdziałów, więc proszę skomentujcie i zagłosujcie na moje rozdziały, bo dla was to tak naprawdę nic i nie zajmie to długo, a dla mnie to coś wielkiego.
Ahhh... Nie ma to jak o komentarze i głosy żebrać.
Więc zostawcie komentarz i głos i do napisania miśki!
💜💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro