Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47. Prawda o rodzinie?

~Bruno~

Razem z Chloe dotarliśmy do mojej kryjówki. Zamknęliśmy drzwi i usiedliśmy na łóżku. Przerażony przytuliłem się do Chloe. Chwilę później zorientowałem się co właśnie zrobiłem.

- Przepraszam...- powiedziałem lekko się od niej odsuwając.
- Nie przepraszaj... - przytuliła mnie z powrotem.

Wtuliłem się w ciało Chloe i przyjrzałem jej się dokładniej. Zauważyłem na jej blond włosach fioletowe końcówki.

- Ładny kolor. - pochwaliłem jej kolor włosów.
- Blond?
- Nie... Fiolet.
- A... Dzięki...
- Chloe... A mogę cię o coś zapytać?
- Jasne... O co?
- Kim są twoi rodzice? Bo wiesz... Ty wiesz kim są moi...
- Sama nie wiem kim są... Od małego mieszkam na wyspie i zawsze wmawiano mi że moi rodzice nie żyją ale ja w to nie wierzę...
- To okropne... Jak w ogóle tak można mówić? Współczuję ci...
- Dzięki... Ale nie trzeba... - powiedziała całując mnie w policzek.

Popatrzyłem na Chloe z uśmiechem gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Chwilę później otworzył je strażnik królewski a do kryjówki wszedł mój tata. Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.

- Synku! Nic ci nie jest! - powiedział zadowolony całując mnie w głowę.
- Tato co tu robisz? Ja nie chcę wracać do domu...
- Syneczku... Po pierwsze to tatuś chce cię przeprosić... Nie powinienem od ciebie tyle wymagać... Rozumiem że jesteś księciem ale trochę przesadziłem... Bardzo cię przepraszam Bruno.
- A ja przepraszam że uciekłem...
- Nie szkodzi... Miałeś prawo być zły i uciec. Chcesz wrócić to domku?
- Tak... Ale najpierw... Tato... To Chloe. Może z nami zamieszkać? Chloe nie ma rodziny.
- Chloe ma rodzinę... - powiedział tata patrząc na włosy Chloe.
- Nie mam... A przynajmniej nie znam moich rodziców. - powiedziała Chloe.
- Chcesz ich poznać? - zapytał tata.
- Tak!
- Okej to jedźmy do Auradonu. Jedźmy do zamku.

Razem z tatą i Chloe wsiedliśmy do limuzyny. Pojechaliśmy do zamku żeby wrócić do domu. Bałem się spojrzeć siostrze w oczy i powiedzieć ją ze bardzo ją przepraszam. Mam nadzieję że nie będzie na mnie zła.

~Vikki~

Siedziałam właśnie w kuchni z Maya i jadłyśmy obiad gdy ktoś otworzył drzwi do zameczku Evie. Chwilę później w kuchni znalazł się Bruno. Wstałam z krzesła, podbiegłam do niego i mocno go wyściskałam.

- Bruno! Kochanie! - powiedziałam zadowolona całując go po głowie.
- Przepraszam mamo... - powiedział opuszczając wzrok.
- Nie przepraszam syneczku... Rozumiem czemu tak zrobiłeś.
- Tak?
- Tak.

Bruno podszedł do Mayi i popatrzył na nią smutny. Maya wstała z krzesła i przytuliła go.

- Weź już przestań się smucić! Kocham cię nadal braciszku! - powiedziała uśmiechając się do niego.
- Nie jesteś zła? - zapytał przytulając ją.
- Nie. No dalej... Zrób swoją głupią minkę.

Bruno zaczął się uśmiechać i robić głupie miny. Razem z Mayą zaczęłyśmy się śmiać. Chwilę później wszedł Ben z jakąś dziewczynką.

- Mamo... To moja przyjaciółka. Pomogła mi na wyspie. To Chloe. - przedstawił ją Bruno.
- Dzień dobry. - powiedziała Chloe.
- Dzień dobry. - powiedziałam słysząc już kiedyś to imię.
- Vikki możemy porozmawiać? - zapytał Ben.
- Tak. - odpowiedziałam idąc z Benem do salonu.

Razem z Benem usiedliśmy na kanapie w salonie. Popatrzyłam na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.

- To o co chodzi misiu? - zapytałam.
- Kojarzysz skądś to imię? Chloe?
- Tak... Przecież córka Mal i Wyatta miała mieć tak na imię.
- Właśnie... Ale podobno została porwana ze szpitala... Jak widać ktoś porwał ją na Wyspę Potępionych.
- Ben... Ale każda dziewczyna może mieć na imię Chloe...
- A przyjrzałaś się jej włosom?
- Nie a co?
- Ma fioletowe końcówki... To na sto procent córka Mal i Wyatta.
- Okej... Trzeba do nich zadzwonić żeby przyjechali...
- Zadzwonię do nich... Zajmij się Bruno, Mayą i Chloe okej?
- Jasne.

~Ben~

Kiedy zbliżał się wieczór zadzwoniłem do Mal i Wyatta żeby przyjechali do nas. Bruno, Maya i Chloe siedzieli właśnie w pokoju Bruna i bawili się kiedy ja i Vikki czekaliśmy na Mal i Wyatta. Minęło kilka minut aż w końcu przyjechali. Razem z Vikki poszliśmy otworzyć im drzwi.

- Hej Ben. Hej Vikki. O jakiej ważnej sprawie chcieliście pogadać? - zapytała Mal wchodząc z Wyatt'em do środka.
- Słuchajcie... Współczujemy wam zniknięcia Bruna. - powiedział Wyatt.
- Nie musicie... Bruno wrócił. - powiedziała Vikki.
- Nie tylko on... Znalazł kogoś jeszcze. Chodźmy do jego pokoju. - powiedziałem i zaprowadziłem Mal i Wyatta do pokoju Bruna.

Bruno i Maya kiedy zobaczyli Mal i Wyatta od razu przybiegli się do nich przytulić. Uśmiechnąłem się na ten widok i spojrzałem na Chloe.

- Mal... Wyatt... Pamiętacie waszą córkę? - zapytałem.
- Ben... Nie chcemy o tym gadać... Ona zaginęła. - powiedział Wyatt.
- Ale Bruno ją odnalazł... To właśnie ona... To Chloe... Chloe... To twoi rodzice... - pokazałem ręką na Chloe a później na jej rodziców.
- No tak... Chloe też miała takie same końcówki zaraz po narodzinach... Pamiętam to... - powiedział Wyatt.
- Chloe! - powiedziała Mal podbiegając do Chloe z łzami w oczach i przytulając ją.

Mal, Wyatt i Chloe tulili się dobre kilka minut. Ja w tym czasie przytulałem się z Vikki, Bruno i Mayą. Mal i Wyatt po tylu latach odzyskali córkę, ja i Vikki odzyskaliśmy synka a Maya swojego kochanego braciszka. Znowu wszyscy mogą być szczęśliwi.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hejka miśki🐻. W końcu jest rozdział. Nie zabijcie mnie za to że tak długo nie było ale nie miałem weny na ten rozdział a jeszcze ta głupia szkoła... Brak słów żeby opisać to co się dzieje 🙄. Bruno znów mieszka w Auradonie. Znów może być szczęśliwy we własnym domu. Jak widać Chloe poznała prawdę o swoich rodzicach. Mal i Wyatt odzyskali swoją córeczkę po tylu latach. Czy znowu będą szczęśliwa rodziną?

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba🤗. Jeszcze raz błagam o nie uśmiercanie mnie za taką długą nieobecność☹️. Kolejny rozdział postaram się jak najszybciej😉.

Miłego wieczoru kochani 😘💜🌌.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro