45. Ucieczka
~Bruno~
Z samego rana poczułem że ktoś mnie budzi. Nie chciałem wstać lecz najwyraźniej ta osoba nie chciała przestać. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem Mayę.
- Hej Maya. - powiedziałem z małym uśmiechem na twarzy.
- Hej Bruno. Mama kazała się zapytać czy zjesz z nami śniadanie.
- Nie... Nie jestem głodny. - powiedziałem ze smutkiem.
- Dobra to przekażę mamie.
- Możesz poprosić ciocię żeby do mnie przyszła?
- Jasne.
Kiedy Maya wyszła poczułem na moim policzku łzę. Znów zacząłem płakać. Kiedy ciocia przyszła usiadła na łóżku i przytuliła mnie.
- Co się dzieje kochanie? - zapytała patrząc mi w oczy.
- Ciociu... Boję się... - powiedziałem przez łzy.
- Czego skarbie?
- Boję się wyjść z pokoju. Nie chcę patrzyć na rodziców. Boję się ich. Co jeśli mnie już nie kochają przez to co wczoraj powiedziałem?
- Kochanie... Twoi rodzice cię bardzo kochają. Chcieli żebyś zjadł z nimi śniadanie bo chcieli cię przeprosić.
- Tak?
- Tak. Chodź do kuchni skarbie.
Ciocia wzięła mnie na ramiona i zaprowadziła mnie do kuchni. Posadziła mnie na krześle a ja starłem łzy. Chwilę później poczułem dłoń taty na swojej dłoni.
- Synku... Strasznie cię przepraszam. Powinienem dać ci więcej wolności a nie tylko kazać ci zachowywać się jak książę.
Popatrzyłem ze smutkiem na tatę. Wziąłem swoją dłoń spod jego dłoni i opuściłem wzrok. Cały czas ze smutkiem wpatrywałem się w stół. Poczułem jak Maya lekko szturchnęła mnie nogą. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią. Zaczęła robić głupie miny żeby mnie pocieszyć lecz to nie działało.
~Maya~
Siedziałam przy stole i próbowałam pocieszyć braciszka lecz on cały czas siedział smutny. Mama podała mu talerz jego ulubionych gofrów lecz on nie miał ochoty jeść. Zjadł jednego, małego gofra i wrócił do swojego pokoju.
- Tato co mu jest? - zapytałam patrząc jak odchodzi od stołu.
- Jest smutny przez to co się wczoraj stało. Pogadam z nim.
Tata wstał i poszedł za Bruno. Miałam nadzieję że mój braciszek znów będzie taki jak dawniej. Uwielbiam kiedy się razem wygłupiamy i bawimy.
~Bruno~
Po śniadaniu położyłem się z powrotem na łóżku. Próbowałem zasnąć lecz nie dałem rady. Chwilę później usłyszałem że ktoś wszedł do pokoju i usiadł na łóżku. Zobaczyłem że był to tata. Pogłaskał mnie po głowie i spojrzał na mnie.
- Bruno... Synku nie smuć się tak. Rozumiem że masz dziesięć lat i chcesz się trochę pobawić.
- Nie chodzi tylko o to! Nie chcę być księciem! Myśleliście kiedyś o tym że chciałbym mieć normalne dzieciństwo!?
- Wiem że jest ci ciężko synku... Ale popatrz na to z innej strony. Wszyscy cię szanują, masz to czego chcesz...
- Nie mam tego czego chcę! Idź już... - poprosiłem.
- Bruno...
- Idź... Dajcie mi spokój!
Tata pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zacząłem myśleć co mam zrobić ze swoim życiem. Wybrałem jedno z wielu rozwiązań. Wstałem z łóżka i podszedłem do biurka. Chwyciłem plecak i wyrzuciłem z niego na podłogę wszystkie książki i zeszyty. Podszedłem do szafy i wyrzuciłem z niej niepotrzebne rzeczy a kilka ubrań włożyłem do plecaka. Gdy spakowałem kilka ubrań wziąłem z szafki trochę pieniędzy. Miałem właśnie wyjść z pokoju lecz gdy jeszcze się rozejrzałem zobaczyłem na podłodze książkę otworzoną na jakiejś mapie. Była to mapa całego królestwa. Wziąłem książkę do ręki i przyjrzałem się mapie. Znalazłem na niej jakąś mroczną wyspę o nazwie "Wyspa Potępionych". Postanowiłem się na nią udać. Niezauważenie uciekłem z domu.
Kiedy dotarłem na tą całą Wyspę Potępionych byłem zdziwiony. Nie sądziłem że istnieje aż tak paskudne miejsce. Rodzice nigdy mi o nim nie wspominali. Będąc tam zobaczyłem kilka osób które nie wyglądały jakby kiedykolwiek przebywali w jakimś królestwie. Wyglądali oni na biedaków. Szczerze mówiąc to trochę bałem się tego miejsca. Znalazłem stary, opuszczony dom w którym mogłem się ukryć. Nie było tam takich warunków jak w Auradonie lecz przynajmniej miałem gdzie spać. Została jeszcze tylko kwestia jedzenia. Jutro rano będę musiał iść i coś sobie kupić.
Wieczorem położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć. Kiedy zmrużyłem oczy cały czas widziałem Mayę która płacze. Nie mogąc zasnąć włączyłem stary telewizor. Zobaczyłem reportera z Auradonu.
- Dostaliśmy szokujące wiadomości... Rodzina królewska jest w panice. Zaginął młody książę Bruno. Ostatni raz był widziany w swoim domu lecz jak mówią król i królowa "Bruno przeżywa ostatnio ciężkie chwile. To pewnie przez stres". Jeśli ktoś widział młodego księcia Auradonu rodzina królewska bardzo prosi o odprowadzenie go do domu. - powiedział reporter.
Zrobiło mi się trochę smutno lecz jednocześnie byłem trochę zdenerwowany. Przełączyłem kanał i znów usłyszałem rozmowę na mój temat. Na każdym kanale były dokładnie te same informacje. Rzuciłem pilotem o ścianę i zobaczyłem jak się rozwalił. Zrzuciłem także telewizor z półki który tak samo rozwalił się na kawałki. Zacząłem rozmyślać o rodzinie i rozpłakałem się. Tęskniłem za nimi ale nie chciałem być żadnym księciem. Gdy nastała późna noc byłem już tak zmęczony że w końcu zasnąłem.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej kochani✋. Mamy za sobą kolejny rozdzialik😊. Kolejny raz nasz dziesięcioletni Bruno przeżywa ciężkie chwile. Chłopak postanowił uciec na wyspę o której istnieniu nawet nie miał pojęcia. Jak to się skończy? Jaka będzie reakcja króla i królowej kiedy młody książę wróci do domu? O ile w ogóle wróci.🤔
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba🤗. Przepraszam że nie było go wcześniej ale wstałem późno a później musiałem (tak musiałem) oglądać Następców 2😍. Kolejny rozdzialik będzie jutro😉.
Miłego popołudnia/wieczoru miśki🐻😘💜.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro