Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Spotkanie twarzą w twarz

~Mal~

Po tym jak wszyscy zostali zmienieni w kamienne posagi zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Podeszłam do Bena i spojrzałam na jego skamieniałą twarz. Zobaczyłam na jego policzku skamieniałą łzę. Chciałabym spojrzeć w jego malutkie, piwne oczka. Dobrze wiedziałam że Ben nie gniewa się na mnie. Chciałam żeby znów był sobą i żebym mogła się do niego przytulić. Jest dla mnie jak brat którego nie mam.

Chwilę postałam przy Benie aż w końcu zaczęłam podchodzić do każdego. Najdłużej stałam przed Evie. Chciałam ją wyściskać i przeprosić. Zrozumiałam że to wszystko nie jest winą mojej matki, mojego ojca ani Audrey. To wyłącznie moja wina. Ruszyłam przed szkołę gdzie znalazłam Umę i jej załogę.

- Uma! - krzyknęłam biegnąc do niej.
- Przyjaciele kopnęli cię w tyłek? I dobrze. - powiedziała.
- Uma pomóż mi... Proszę.
- Wszystko pięknie ale... Ona już podjęła decyzję. - wtrącił się Harry.
- Sama to na siebie ściągnęłaś Mal... Więc teraz sama sobie z tym poradź. - powiedziała Holly.

Wszyscy ruszyli dalej. Zostałam już całkiem sama. Musiałam to jakoś naprawić. Zaczęłam wspominać wszystkie ciężkie chwile w których dawałam radę. Ta chwila też jest ciężka i to nawet bardzo ale dam sobie radę. Będąc na terenie szkoły usłyszałam głos Celii.

- Mal! Pomóż mi!
- Właśnie! Ratuj swoją koleżankę! - krzyknęła Audrey.

Nagle zmieniłam się w smoka. Wzleciałam wysoko w górę i zobaczyłam na dachu szkoły Audrey która trzymała Celię. Zaczęłam zionąć ogniem w jej stronę.

- Tylko nie usmaż swojej potępionej dziewczynki. - powiedziała strzelając we mnie pociskiem z berła.

Kiedy Audrey mnie trafiła zaczęłam spadać. Prawie uderzyłam o ziemię lecz jednak udało mi się lekko wznieść. Byłam już kompletnie bezsilna. Nagle zobaczyłam obok siebie piratów. Uma chwyciła swój naszyjnik który zaczął świecić.

- Razem damy radę Mal. Niech wróci duch, działaj znów! Słyszysz mnie Mal? Niech wróci duch, działaj znów!

Nagle ujrzałam że z mojej dłoni wydobyła się błękitne światło. Kiedy ją rozłożyłam zobaczyłam że kamień Hadesa znów działa. Znowu miałam tyle siły żeby wznieść się w górę i pokonać Audrey. Tym razem byłam od niej o wiele silniejsza. Kiedy mnie zobaczyła wystrzeliła z berła różowy pocisk a ja wystrzeliłam niebieski z kamienia. Spojrzałam na piratów którzy mi kibicowali.

- Dawaj Mal! - krzyknął Harry.

Bardzo mnie to wzmocniło co spowodowało że wygrałam walkę. Wylądowałam na dachu szkoły i zobaczyłam że Audrey znów jest sobą lecz była nieprzytomna. Zasnęła na tysiąc lat. Taka już klątwa berła. Kto go dotknie zasypia na tysiąc lat. Jedynie ja i moja matka możemy go dotykać. Uklęknęłam przed Audrey i przypomniałam sobie słowa ojca. Jestem tylko połowa Hadesa. Jedynie Hades mógł jej teraz pomóc.

~Ben~

Nagle poczułem że znów mogę się ruszać. Wszyscy dookoła też nie byli już pod wpływem zaklęcia. Poczułem że moja broda zniknęła. Zobaczyłem że Vikki przytula jednocześnie swojego brata i mnie. Pocałowałem ją w czoło i poczułem łzę na policzku. Było mi szkoda Mal. Starałem łzę z twarzy i usłyszałem jak Evie płacze. Puściłem Vikki oraz Ethana i podbiegłem do niej. Usiadłem z nią na pniu drzewa i przytuliłem ją mocno. Wypłakała się w moją kurtkę.

- Nie mogę uwierzyć że Mal nas tak oszukała... - powiedziała przez łzy.
- Evie... Spokojnie... Nie płacz kochana.
- Ben jak mam nie płakać!? Mal była dla mnie jak siostra! A tu nagle tak łatwo się poddała i chce zamknąć te wszystkie dzieciaki na wyspie.
- Słuchajcie... To był mój pomysł... To ja zaproponowałem go na naradzie. - odważyłem się wyznać prawdę.

Carlos i Jay spojrzeli na mnie zdziwieni. Evie spojrzała na mnie zapłakana a ja tylko ją objąłem.

- Ben... Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała.
- Przepraszam... Myślałem że to będzie najlepsze rozwiązanie ale jak widać to był zły pomysł...
- Bardzo zły. - powiedziała Evie.
- Jesteś zła?
- Trochę.
- Kocham cię siostra.
- Ja ciebie też ale... Chcę na chwilkę być sama.
- Dobrze.

Wstałem z pnia i podszedłem do Vikki. Spojrzałem na nią z łzami w oczach. Objęła mnie i pocałowała w policzek.

- Daj jej czas... Jest pewnie w szoku i potrzebuje chwili żeby ochłonąć. - powiedziała Vikki.
- Ale to moja siostra... Jeśli mi nie wybaczy będę płakał do końca życia.
- Ben. Evie ci wybaczy... Twoja siostra jest wspaniała i kocha cię całym sercem. - powiedział Ethan pocieszając mnie.
- Dzięki.

Przytuliłem Ethana i wziąłem go na ręce. Trzymałem go jedną ręką a drugą obejmowałem Vikki. Razem poszliśmy na teren szkoły. Miałem nadzieję że jeszcze kiedyś Evie mi wybaczy.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej kochani✋. Jak obiecałem dzisiaj rozdzialik. Też trochę smutny ale może w końcu wszystko się naprawi😢? Audrey znów jest sobą i Auradon jest bezpieczny. Nasze wspaniałe rodzeństwo chyba się na sobie zawiodło? Czy Evie jeszcze kiedyś zdoła wybaczyć Benowi czy już na zawsze ich drogi się rozejdą a bliźniacza miłość umrze na zawsze😭🤔?

Mam nadzieję że rozdział się podoba🤗. Kolejny będzie jeszcze dzisiaj i może nawet dzisiaj skończymy trzecią część Następców😀.

Miłego dzionka miśki🐻😘💜🌄.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro