22. Przeszłość
~Vikki~
Po balu razem z Benem zeszliśmy z pokładu statku. Byliśmy już w miarę susi. Zobaczyłam obok statku limuzynę przy której stali moi rodzice i mój brat.
- To co? Do zobaczenia. - powiedział Ben.
- Nie. Chodź.
Chwyciłam Bena za rękę i poszliśmy w stronę limuzyny. Objęłam go ramieniem i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Mamo, tato. Możemy zabrać Bena ze sobą? - zapytałam.
- Jasne. Czemu nie? - powiedział tata.
- Pod jednym warunkiem. - wtrącił się Ethan.
- Jakim? - zapytałam.
- Evie pojedzie z nami.
- Evie! - zawołał Ben który właśnie zobaczył swoją siostrę.
Evie pożegnała się z przyjaciółmi i przyszła do nas. Przytuliła się do brata i spojrzała na niego.
- Słuchaj bo... Twój książę chciałby zaprosić cię do siebie na noc. - powiedział śmiejąc się Ben.
Evie zaśmiała się i spojrzała na Ethana. Zobaczyłam że Ethan nie przestaje się do niej uśmiechać.
- Zgoda.
Ethan podbiegł do Evie zadowolony i ją przytulił. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy w stronę zamku.
- Ben podoba ci się? - zapytała Evie podając Benowi telefon.
Ben wziął od Evie telefon i spojrzał na niego. Na ekranie wyświetlona była oferta kupna zamku. Ben pokazał go też mnie i oddał telefon Evie.
- Zamek ładny ale cena za wysoka. Nie marz o takim siostra bo i tak cię na niego nie stać.
- Właśnie że stać. Zarobiłam na szyciu sukienek i właśnie kupiłam ten zamek.
- Serio? Gratuluję! - powiedział zadowolony Ben.
- Wiesz co? Tak sobie myślałam że może zamieszkamy tam razem? - powiedziała do brata.
- Wybacz Evie ale nie mam kasy żeby płacić za czynsz ani nic...
- Z okazji że jesteś moim braciszkiem możesz tam mieszkać za darmo.
- Naprawdę?! Dziękuję.
Chwilę później Ben zrobił się śpiący. Przytuliłam go do siebie i pocałowałam go w policzek. Zobaczyłam że już zasnął. Zaczęłam głaskać go po głowie.
- Zawsze był taki piękny? - zapytałam Evie.
- Tak. Mój braciszek odkąd się urodził był przepiękny. Tylko ukrywa jedną rzecz na swojej twarzy.
- Za mało się uśmiecha?
- To też ale... Zastanawiałaś się kiedyś czemu Ben nie lubi jak ktoś rozczochruje mu włosy?
- Nie.
- To spójrz.
Evie położyła rękę na czole Bena i chwyciła jego grzywkę. Podniosła ją do góry a na czole Bena zobaczyłam wielką bliznę.
- Co mu się stało? - zapytałam zmartwiona.
- Kiedy miał sześć lat sprzeciwił się Diabolinie a ona zaczęła się nad nim znęcać. Uderzyła jego małą główką o ścianę i miał rozcięte czoło. Jak wrócił do domu nikt tego nie zauważył ale później na jego twarzy pojawiła się krew.
- Oj nie dobrze. Płakał?
- I to strasznie. Bardzo go bolało.
- Biedak.
- Tak. Od tamtej pory nie chciał nikomu pokazywać tej blizny więc zapuszczał grzywkę.
- Chciałabym go wtedy znać i jakoś temu zapobiec albo go jakoś pocieszyć.
- Ja też chciałbym temu zapobiec. Mama mówiła mi żebym się nim zajęła a on bardzo chciał wyjść z domu. Zrobił swoją słodką minkę i nie mogłam mu odmówić. Wrócił wieczorem do domu i płakał. Gdy zasnął żałowałam że go puściłam. To po części też moja wina.
- Nie obwiniaj się Evie. Nie wiedziałaś co się wydarzy.
Przez resztę drogi nikt się nie odzywał. Poprawiłam Benowi jego grzywkę i pocałowałam go w głowę. Kiedy dojechaliśmy do zamku obudziłam go i poszliśmy do mojego pokoju. Położyliśmy się w moim łóżku a Ben zaczął się do mnie uśmiechać.
- Vikki...
- Tak?
- Przepraszam cię jeszcze raz.
- Za co?
- Za wszystko. Za to jaki byłem i za to na balu. Zanim Uma mnie zaczarowała udało jej się mną zmanipulować.
- Co ci mówiła?
- Mówiła że chcesz mnie trzymać na uwięzi. Chciała żebym jej pomógł w zemście za to że chciałaś mnie zamknąć na wyspie. Zrobiłabyś mi to?
- Jasne że nie. Powiedziałam tak wtedy Ben ale nigdy nie byłabym w stanie tego zrobić. To był głupi pomysł. Byłam wtedy zła i nie wiedziałam co mówię. Możesz o tym zapomnieć?
- Mogę. Cieszę się że pomiędzy nami już wszystko dobrze.
- Ja też miśku.
Zdjęłam Benowi sweter który miał pod marynarką i przytuliłam się do jego półnagiego ciała. Poczułam że zaczyna zdejmować moja sukienkę. Zdjął też swoje spodnie i spojrzał na mnie wielkimi oczami. To właśnie dzisiaj był nasz pierwszy raz. W końcu musiało się to kiedyś stać. Byłam zadowolona że mam takiego cudownego chłopaka. Po tym wszystkim udało nam się zasnąć.
~Ethan~
Po przyjeździe to domu razem z Evie udaliśmy się do mojego pokoju. Położyłem się z Evie na kanapie i przytuliłem się do niej.
- Kocham cię Evie.
- Ethanku... Jesteś słodki.
- Evie a... Zostaniesz moją...
- Dziewczyną?
- Tak.
- Ethan jesteś za mały.
- Nie prawda. Proszę.
- Będziesz tak nalegał?
- Tak.
- No zgoda... Będę twoją dziewczyną.
Słowa Evie spowodowały że nie mogłem wykrztusić żadnego słowa. Byłem zaskoczony. Nie mogłem nawet zamknąć ust. Wciąż miałem je otwarte. W końcu udało mi się coś powiedzieć.
- Ale będziesz tylko moja?
- Zgoda.
- Nawet dla mnie nie będziesz z Dougiem?
- Doug to nie mój chłopak. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ale tak... Będę tylko twoja.
- Super!
Przytuliłem Evie i pocałowałem ją w usta. Zmrużyłem oczka i wtulony w Evie zasnąłem. Śnił mi się nasz ślub.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka kochani✋. Jak mówiłem rozdział jeszcze dzisiaj. Może nawet postaram się jeszcze jeden😆. Ten rozdział jest trochę pokazanie co się stało dalej po sprzeciwieniu się przez Bena Diabolinie. Mam nadzieję że nie przesadziłem tutaj z romantycznością 😂? Ten ślub Evie i Ethana🤣🤣🤣. Kto się spodziewał że będą razem🤣?
Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. W kolejnych może też będzie romantycznie jeśli tylko chcecie. Trzecią część Następców zaczniemy za jakieś cztery rozdziały. Chyba😀.
Miłego popołudnia miśki🐻😘☀️💜.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro