Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nic?

Ben

-Co chcesz z nim zrobić Uma?
-Jak to co? Będzie naszą karmą dla rybek.
-Uwolnij go!
Krzykneła Lonnie.
-A co. Twój chłopak...
-Przestań!
Odezwał się po chwili Jay.
-Najpierw był Ben, potem Jay, a na koniec ta tutaj. Przypominasz mi Mulan. Dzięki niej zgineło ponad 100 osów. Morderczyni. Przebierała się za faceta, żeby ochronić tatusia.
-Oj. Przypomniało mi się, jak twoja mamunia Urszulka została pokonana przez łódkę Eryka. Przebita została na wylot. Jej gruby, opasły brzuch. Coś czuje, że ciebie spotka ten sam los koleżanko.
-Zamknij się!
Uma była wściekła jak osa.
-Uma. Prosze zostaw go.
-Sorry Ben. Teraz jego kolej na zabawę w wodzie.
Lonnie trzymała miecz w obu rękach i zaatakowała. Walczyła z tą dwujką na raz. Carlos jej pomógł. Ja pobiegłem uwolnić Jay'a. Na szczęście zanrałem ze sobą wsówkę dziewczyny. Poszperałem trochę nią w zamku i po chwili udało mi się uwolnić kumpla.
Carlos i Lonnie wypchneli Umę i Harry'ego do wody i pobiegli do auta. Gilla ani śladu. Ja i Jay pobiegliśmy ostatni do samochodu. Lonnie z Jay'em z przodu. Udało się szybko odjechać z wyspy.

Jay

-Dzięki, że po mnie wróciliście. Lonnie.
-Nie ma potrzeby. Przeciesz jesteśmy przyjaciółmi nie?
-No. Jestem już tym zmęczony.
-Ja też padam z nóg.
-Na śniadanie jeszcze nie za późno co?
-Jest 9.31. Może będzie.
Wysiedliśmy wszyscy z auta. Dobra wróżka podeszła do nas i podziękowała za pomoc. Po chwili przybiegły do mnie jakieś panny. Było ich conajmniej 10.

Lonnie

Powrócił do działania. Mogłam się tego spodziewać. Popatrzyłam na tą całą sytuacje i poszłam w stronę jadalni. Po chwili poczułam czyjąś ręke na nadgarstku.
-Hej. Nie poczekasz na mnie?
-Ale ty masz już towarzystwo. Ja mogę zjeść sama. Nie ma sprawy.
Znowu ruszyłam w tę samą stronę. Chwilę potem poczułam jak Jay mnie do siebie przysuwa.
-Co jest Lonnie?
-Nic.
-Coś jednak jest na rzeczy. Powiedz. Wysłucham Cię.
-Nie. Naprewde jest dobrze. Nie stresuj się. Idz do koleżanek.
Stała się ta sama sytuacja.
-Aaa to o to chodzi!
-O co?
-O to, że nie podoba Ci się jak dziewczyny do mnie przychodzą.
-Nie wiem o czym opowiadasz!
Przysunął mnie bardziej do siebie. Tak, że czubki nosów się stykały. Tamte panny patrzyły na to wszystko z ukrycia.

Jay

-Przyznaj!
-Co?
-Że mnie kochasz.
-Hmm?
-To nie takie trudne. Ja akurat powiem, że kocham się w tobi... To znaczy inaczej, że...
Zrobiłem się czerwony na twarzy. Ona popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. Po chwili przytuliła się do mnie. Również ją przytuliłem. Wszystkie dziewczyny, które na to patrzyły, zaczeły ryczeć. Powiedziałem jej cicho.
-Dla ciebie zrezygnuje z flirtowania z innymi pannami. Kocham Cię Lonnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro