Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Żebyśmy razem byli nie do pokonania


Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału ale nie miałam czasu, mam nadzieję, że jest tu ktoś jeszcze.

A teraz zapraszam na rozdział.


*********************************


Patrzyłem jak Kurama chwyta dziewczynę w swoją wielką łapę. Widok ten cieszył moje oczy. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Kyuu ściskał ją co raz bardziej...jej twarz zrobiła się czerwona, a po chwili biała gdy lis rozluźnił uścisk. Sakura ledwo łapała powietrze.

-Mówiłem, żebys ze mna nie zadzierała...z resztą...Kurama, zostaw ją-powiedziałem, a on dosłownie rzecz biorąc wyrzucił z łapy. Dziewczyna zleciała z około siedemdziesięciu metrów. Gdy udezyła plecami w ziemię z jej ust wypynęła strużka krwi.

-Teraz możesz wrócić do Konohy, powiesz im, że cię zaatakowałem...i później ja przydę zniszczyć wioskę dobrze?-zapytałem patrząc bezuczuciowo na Sakurę

-Nigdy nie zniszczysz Konohy.

-To się zobaczy...nikt mnie nie powstrzyma, a tym bardziej Kuramy.

-Zabiję cię Uzumaki Naruto!-krzyknęła, a ja znalazłem się obok niej.

Popatrzyłem jej w oczy, a po chwili wykonałem kilka pięczęci i dziewczyna była pod moim wpływem. Uwielbiam ta technikę, można manipulowac ludźmi jak się chce.

-Sakura, teraz wrócisz do Wioski Ukrytego Liścia i zapomnisz o mnie i Sasuke i o wszystkim co przeżyłaś z nimi-powiedziałem i odszedłem od niej. Uleczyłem ją trochę chakrą Kuramy, ale tak, aby jej nie poparzyć i ruszyła do Konohy.

Patrzyłem jak znika w oddali. Wszyscy zebrani patrzyli na mnie ze strachem. Za pewnie nikt nie widział tak bezwzględnego człowieka jak ja. Odwołałem Kuramę i został po nim biały dym.

-Sasuke na nas już czas -powiedziałem i skierowałem się do chłopaka. On tylko na mnie spojrzał i kiwnięciem głowy potwierdził moje słowa.

Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię. Było to Gengo.

-Słucham-powiedziałem obojętnie.

-Mógłbyś powiedzieć mi jakiej techniki użyłeś na tamtej dziewczynie?

-Nie, nie mógłbym, bo to jedna z zakazanych technik-powiedziałem i zacząłem wraz z Sasuke  kierować się do wyjścia.

Kierowałem się w stronę Wioski Deszczu. Tam była Konan, musiała wiedzieć o mojej zmianie. Zrozumie mnie, a jak nie to jej problem. Sasuke cały czas trzymał się mojego boku nawet nie pytając gdzie zmierzamy. Huh... czyżby bał się?

-Sasuke, co ty taki cichy?

-Bo wiesz Naruto... czuję się przy tobie słaby. Umiesz tak wiele technik, jesteś taki silny...a ja dla ciebie jestem niczym. Pokonałbyś mnie w sekundę.

-Zatrzymaj się-rozkazałem a on wykonał polecenie-Sasuke, nigdy nie uważałem, że jesteś słaby. Jesteś bardzo silny. Masz sharingana i rinnegana. Masz potężne kekkei genkai.

-Ale co mi po nim, skoro ty umiesz się mu oprzeć?

-Sasuke, tylko ja to mogę zrobić, a inni shinobi nie, a raczej mnie nie będziesz łapał w genjutsu, co?

-No masz racje, ale pomóż mi z tą złością jaką czuję do Konohy...przez nich wybili mój cały klan.

-Jedyną opcja jest pozbycie się uczuć jak ja, mówię łatwo się żyje.

-A da się to odwrócić?

-Da, ale później wszystko wraca z podwójną siłą, a całe pozbywanie się uczuć całkiem mocno boli. Jak chcesz nauczę się tej techniki.

-Chcę

Pokazałem mu pieczęcie , a on je powtórzył. Szło mu coraz lepiej, aż mu wyszło.

-I jak?-zapytałem

-To cholernie bolało, jakby ktoś wyrwał mi serce. Ale czuję się taki...wolny.

-A teraz ruszamy...

-Ale gdzie? Wszyscy nas pewnie szukają.

-Sasuke, jest takie jedno miejsce, w którym nie przyjdzie im do głowy nas szukać.

-Co masz na myśli?

-Mam na myśli Wioskę Wiru. Ta wioska już nie istnieje, zostały z niej ruiny...

-A dlaczego ona, przecież jest dużo zrujnowanych wiosek?

-Bo z tej wioski wywodzi się mój klan, Klan Uzumaki-najlepszy klan w stosowaniu pieczęci i szyfrów i paru innych rzeczy. Wioska jest otoczona silną barierą, a wręcz mogę powiedzieć, że tak silnej jeszcze nigdzie nie widziałem. Na początku miałem trudy żeby ją zdjąć, ale już nie stanowi dla mnie to większego problemu. A przez  barierę mogą przejść tylko członkowie klanu Uzumakich. Oczywiście inni też, ale muszą mieć znacznik na sobie wykonany przez członka klanu Uzumakich,a tak się składa, że jestem jedyny.

-Ty  mówisz poważnie? Ty jedyny?

-Tak, ta bariera jest tak stara, że nawet sobie nie zdajesz sprawy.

-No dobrze ruszajmy już-powiedział Sasuke

-Dobrze i obiecuje, że nauczę cię większości technik, zakazanych technik, żebyśmy razem byli nie do pokonania, a teraz ruszajmy w drogę-powiedziałem i zobaczyłem uśmiechającego się do mnie Sasuke. Droga miała nam zająć około trzech-czterech dni.

*SKIP TIME*

Staliśmy tuż przed wioską. Wykonałem kilka pieczęci i oznaczyłem Sasuke moim znakiem na ręce. Zamknąłem oczy i zacząłem składać przeróżne pieczęcie tak szybko, że nawet oczy Sasuke ledwo nadążały. Po chwili bariera ustąpiła a ja i Sasuke weszliśmy na teren Wioski Wiru. Odnowiłem barierę i stanąłem obok chłopaka.

-Naruto...przecież mówiłeś, że to są ruiny...ja sam przed chwilą widziałem ruiny, a to jest piekna wioska.

-Wiesz trochę pracy i wszystko da się zrobić. Stworzyłem klony i rozkazałem im odbudowanie wioski. Wtedy jakoś przez tydzień nic nie robiłem, bo jak odwoływałem prawie pięć tysięcy klonów to zmęczenie przechodziło na mnie...myślałem, że po tym kopne w kalendarz.

-Ale wytłumacz mi, dlaczego ja przed chwilą widziałem ruiny?

-To jest właśnie moc tej bariery. Wprowadza cię w stan iluzji. Nie widzisz tego co jest naprawdę.

-Twój klan jest genialny.

-Twój też Sasuke.

Wioskę odbudowałem w praktycznie identyczny sposób zanim ją zburzono. Piękne budowle z kamienia przyozdobione znakiem wiru i innymi wzorami. Przez wioskę płynęła rzeka, wzdłuż niej wiły się aleje obsadzone drzewami wiśni.

Kierowałem nas do jednego domu. Domu, w którym mieszkała moja mama. Zaprosiłem do środka chłopaka. Rozejrzał się po pomieszczeniu.

-Ten dom jako jedyny nie był zburzony-oznajmiłem nagle nie wiem czemu- Nic tu nie zmieniałem.

-Czy to był...dom twojej mamy?

-Właśnie tak myślę. Ale cóż na razie będziemy tutaj przebywać, dopóki nasze poszukiwania zakończą się. Więc czuj się jak u siebie.

Dni mijały, a ja uczyłem nowych technik Sasuke. Zaczęliśmy je wspólnie łączyć. Zaczęły wówczas powstawać potężne techniki. Nie spodziewaliśmy się tego co stało się po połączeniu naszych technik. Trenowaliśmy co raz więcej i efektywniej, aby pewnego we dwójkę zniszczyć Konohę.

_______________________________________________________________

Wreszcie pojawił się rozdział. Na nadzieję, że się spodobał.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro