Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

r. 15. Krok w kierunku zmian

           Podczas drogi do wyznaczonego sobie celu obmyślał wszystkie możliwości tego, jak może potoczyć się jego rozmowa z przełożonym. Bał się, że jakieś słowa zdradzą jego prawdziwe intencje. Wiedział, że nie może na to pozwolić, więc obiecał sobie za wszelką cenę pilnować wszystkiego, co wypłynie z jego ust. Wolał w porę ugryźć się w język niż przez własną nieuwagę pozwolić na oddalenie swojej osoby od misji związanej z nadzorem nad czarnooką dziewczynką, której tak bardzo chciał jakkolwiek pomóc. Dlatego tak ważna była teraz kontrola i gra pozorów, które, choć nie leżały w naturze Hisawy, to były częścią jego nowej rzeczywistości w ciele Kirito. Mimo wszystko odkąd zamknął się w sobie, tłumiąc swoje prawdziwe emocje, udawało mu się to prawie bezbłędnie, gdyż żaden zewnętrzny bodziec nie potrafił wytrącić go z równowagi. Czuł, że wszystko, co zdążyło wydarzyć się w jego życiu, zahartowało go tak mocno, że nigdy więcej nie będzie w stanie poczuć czegoś ponad neutralnością i rezygnacją. Jednak ostatnie sytuacje, związane z jego nową misją, udowodniły mu, jak bardzo się mylił. Podobieństwo nowej uczennicy do jego zmarłej młodszej siostry spowodowało, że jego serce nagle zmiękło i złagodniało. Nie wiedział, co się z nim dzieje i jakim cudem po tak długim czasie jest w stanie poczuć tak silne emocje, jednak historia brązowowłosej sprawiła, iż pragnął ją ochronić przed tym wszystkim, co zdążyło spotkać jego samego podczas pobytu w podziemnych bazach. Wiedział, że nie może dopuścić, aby została zraniona tak, jak on. Nikomu tego nie życzył, a tym bardziej przyprowadzonej siłą małej dziewczynce, której świat nagle się zawalił i stał się jedynie przyczyną cierpienia, od którego ucieczką najpewniej był już tylko sen, o ile i tam nie czekały na nią koszmary, będące odbiciem przeżytych traum. To wszystko i tak były jedynie jego spekulacje na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji, aczkolwiek mocno wierzył w to, jak bardzo losy jego i Wery są do siebie podobne. Dlatego nie mógł jej zawieść.

           Stojąc już przed drzwiami pomieszczenia z wyczuwalną wewnątrz chakrą Danzo, którym ostatecznie okazała się nie być sala, zaś mniejszy pokoik, w którym Shimura zwykł uzupełniać dokumentacje dotyczące szkolonych shinobi, zwlekał chwilę z tym, aby zapukać. Mimo, że przecież tak długo był osobą wyglądającą na niewzruszoną i zimną, teraz bał się, że przez te emocjonalne chwile nie będzie w stanie powrócić do poprzedniego stanu. Znając jednak wagę tej rozmowy i apelując do własnego wizerunku, wykreowanego przez swoich oprawców, jak i po części samego siebie, wziął głęboki wdech i uniósł w końcu dłoń, aby zapukać w stosunkowo cienkie, drewniane drzwi.

           - Wejść! – usłyszał mocny głos, jak zwykle okraszony nutą frustracji. Słowo to jakby przywróciło Kirito, odpychając emocjonalnego Hisawę. Wszelkie wątpliwości odeszły w kąt. Należało przejść do działania.

           Wszedł do pomieszczenia, które oświetlała tylko świeca stojąca na biurku, jednym z niewielu mebli obok pnących się do sufitu półek, zapełnionych stosem obszernych dokumentacji. Przy nim siedział jego przełożony, któremu przyjście podwładnego przerwało najpewniej uzupełnianie danych o kolejne spostrzeżenia i uwagi. Danzo przykładał wielką wagę do wspomnianych zapisków, gdyż to dawało mu jeszcze większe poczucie kontroli nad osobami szkolonymi w bazie. Były jego pionkami - znał ich przeszłość, umiejętności i słabości, co dawało mu nad nimi przewagę. A przynajmniej mężczyzna sądził, że ją posiada, zaś jego władcze zachowanie i agresywny styl bycia przyczyniały się do tego, iż wszyscy wokół mieli do niego respekt, czując strach i dystans. Tym bardziej po bezdusznych rozkazach przez niego wydawanych.

           - Kirito? – zapytał zdziwiony na widok mężczyzny w sowiej masce. – Co z treningiem? – dociekał, a jego twarz przybrała nieprzyjemny wyraz. Zakładał bowiem, że został on przerwany przez niesubordynację obiektu 058.

           Na szczęście brązowowłosy był przygotowany na to pytanie i bez zająknięcia wyrecytował obmyśloną wcześniej przez siebie odpowiedź, starając się jednocześnie mówić w jak najbardziej naturalny sposób.

          - Obiekt jest dziś już niezdolny do treningu. Jego stan wskazuje na skrajne wyczerpanie. Gdybym zmusił ją do nadmiernego wysiłku, mogłaby być niezdolna do poruszania się przez kolejne kilka tygodni i wymagałaby rehabilitacji. Jej ciało nie jest jeszcze dostosowane do tak częstych ćwiczeń, a także używania chakry - mówił, a mina Danzo wskazywała na coraz większe rozgoryczenie i frustrację w stronę wspominanej dziewczynki. To był kolejny raz, kiedy w jego głowie pojawiła się wielka chęć zrezygnowania z danej szansy i zabicia jej, aby sprawdzić, jakie kekke genkai skrywają jej oczy, jeśli w ogóle posiada tego rodzaju moc. Ciągle widział w niej słabość, ale nie tylko to przywodziło jego rządne śmierci myśli. Podświadomie zazdrościł dziecku przyswojenia elementu drewna, a także irytował go fakt, że Wera najpewniej nie pojmuje zaszczytu, jaki ją spotkał, gdyż moc ta zdaje się powodować w niej strach. Dlatego właśnie stary Shimura uważał ją za niewdzięczną i niegodną tego, co dla niej zrobiono. Tym bardziej, że mimo jasnych poleceń z jego strony ona nadal miewała wybuchy sprzeciwu lub blokady i wycofania podczas treningu. 

            Pomimo wielu przeszkód i rozczarowań Danzo próbował powstrzymać się od pochopnych decyzji i wywiązać się ze słowa danego swojemu wspólnikowi. Obiecał Orochimaru, że zastanowi się nad losem dziewczynki, a do momentu podjęcia ostatecznej decyzji da jej szansę na zostanie podległym sobie shinobi, a nie jedynie pojemnikiem na niezwykłe oczy. Shimura zdecydował się na ten układ tylko dlatego, iż wężooki w tej sprawie miał dużą słuszność - nadal nie byli pewni, czy dziewczynka istotnie jest dzieckiem uciekinierów z Konohy, a nawet gdyby była, nie jest wykluczone, że przez zmieszanie genów silnych klanów nie doszło do przekazania ich czystych cech i mocy. Dlatego też podczas przerwy w wypowiedzi Kirito on również milczał, gdyż nie wiedział, co ostatecznie postanowić. Od jakiegoś czasu planował dla obiektu 058 codzienne treningi, jednak teraz wyglądało na to, że będzie musiał to zmienić, mimo swoich zapędów w stronę szybkich wyników nowicjuszki, dla ułatwienia własnego osądu. Kiedy jednak bił się z myślami co do rozplanowania aktywności dla brązowowłosej, ku jego zdziwieniu podwładny wyszedł z osobistą propozycją rozwiązania zaistniałego problemu.

           - Dlatego, Danzo-sama, sądzę, że na początek efektywniejsze będą treningi zamienne. Jeden typ treningu jednego dnia z przerwami na odpoczynek. Wiem, że obiekt 058 jest ważny, więc taki układ może go ochronić przed niechcianym uszczerbkiem na zdrowiu lub śmiercią. Jakby nie patrzeć to nadal tylko dziecko. Nawet gdyby mocno chciało, nie przeskoczy ono możliwości swojego niezahartowanego jeszcze ciała.

           Ciemnowłosy był zaskoczony jego słowami i zastanawiał się, czemu młody mężczyzna szukał możliwości wyjścia z patowej sytuacji, kiedy teoretycznie nie leżało to w jego kompetencjach. Powinien jedynie wykonywać rozkazy swojego przełożonego. Wszelkie podejrzenia Danzo jednak odrzucił, stawiając na to, iż Kirito bardzo poważnie potraktował swoją pierwszą misję związaną ze szkoleniem podopiecznych. Shimura uśmiechnął się w duchu, ciesząc się z jego lojalności i pracowitości. Oparł się o biurko i w zamyśleniu chwilę rozważał propozycję jasnowłosego.

           - W porządku. Obiekt 058 będzie odbywać treningi zamiennie w dłuższym terminie, do momentu, w którym będzie w stanie wytrzymać więcej wysiłku. Jednak nie zamierzam zmniejszać tempa, jakie zaplanowałem i Tobie również to radzę. Na moich treningach potrzebne jej będą umiejętności i wiedza przekazane od Ciebie. Jeśli będzie miała zaległości, zauważę to i obiekt poniesie konsekwencje. Nie będę ich wyciągał wobec Ciebie, bo wierzę, że wywiążesz się z własnych obowiązków. Jej braki mogą się jedynie wiązać z osobistym niezdyscyplinowaniem, co będę starał się korygować. Nie sądzę, aby zwolnienie tempa treningów było konieczne. Nie traktuj jej zbyt pobłażliwie, Kirito. Dałem jej szansę, jednak jeśli nie spełni moich oczekiwań, spotka ją los gorszy niż wycieńczenie. Pilnuj jedynie, aby przeżyła i była w stanie się poruszać o własnych siłach. Świat shinobi nikogo nie oszczędza i ona powinna do tego przywyknąć, jak każdy inny ninja - ciągnął, a młody mężczyzna, choć zachowywał pozory niewzruszonego jego wypowiedzią, w środku był zbity z tropu bezwzględnością Danzo. Zrozumiał, że jemu nie chodziło o ochronę samego obiektu, a o coś więcej. Przyszło mu na myśl, iż może być to moc tkwiąca w dziewczynce, która widocznie nadal byłaby istotna nawet, gdyby nie udało się zachować jej przy życiu. - Ale gratuluję czujności. Przerwałeś trening, narażając się na mój gniew, kierując się przeświadczeniem, że chronisz najważniejszy element Twojej misji. Tym razem nie wyciągnę wobec Ciebie konsekwencji, jednak na przyszłość powinieneś wiedzieć, co do Ciebie należy. Moje decyzje są niepodważalne i sam będę je korygować.

            - Zrozumiano, Danzo-sama - odpowiedział posłusznie brązowowłosy względnie spokojnym głosem pozbawionym emocji czy jakiegokolwiek strachu i poddenerwowania, choć wewnątrz czuł, że cała ta rozmowa jest igraniem z ogniem, które mimo wszystko jakimś cudem udało mu się przetrwać z sukcesem i bez szwanku. Wiedział, że kolejne akcje związane z pomocą czarnookiej dziewczynki będzie musiał przeprowadzać na własną rękę i z ogromną ostrożnością, żeby jego motywacje się nie wydały. Miał nadzieję, że nie znajdzie się już żaden poważniejszy powód, aby interweniować w jej sprawie przed swoim przełożonym, który może tym razem nie wyczuł prawdziwych intencji, jednak jest zbyt sprytny i podejrzliwy, aby go jawnie wodzić za nos.

------------------

           Od tego momentu treningi prowadzone przez Danzo istotnie odbywały się co dwa dni. Niestety tak, jak zapowiadał ciemnowłosy, nie wprowadzał dla dziewczynki jakichkolwiek taryf ulgowych. Trening kontroli elementu drewna przebiegał jedynie z kilkoma krótkimi przerwami na odpoczynek oraz dłuższymi na jedzenie i picie. Rankiem zaś stary Shimura zaczynał od sprawdzenia wiedzy przyswojonej przez Werę z przyniesionych jej do celi książek. Kiedy nie znała odpowiedzi na zadane przez niego pytanie lub była w błędzie, trener atakował ją bez hamulców. Chciał zmusić ją do obrony i praktycznej nauki sparingu, jednak poza tym wyładowywał się na dziewczynce, kiedy tylko miał ku temu okazję. Ruszał na nią, jak na każdego innego przeciwnika, z tą różnicą, że nie używał technik oraz broni, z wyjątkiem drewnianej laski. Dziewczynka nie miała z nim szans, więc za każdym razem kończyła odpytywanie poobijana i obolała, zanim tak naprawdę zaczął się właściwy trening fizyczny. Kiedy pierwszy raz Danzo ją zaatakował była przestraszona i zdezorientowana. Nie sądziła, że dorosły naprawdę będzie w ten sposób wyciągał konsekwencje z jej niepełnej wiedzy. Zrozumiała, że każda pomyłka skutkuje atakiem kończącym się jednym bolesnym uderzeniem.

           Kolejny początek treningu brała na poważnie i starała się unikać niewiedzy. Wieczorami i nocami starała się czytać, jak najwięcej umiała, jednak jej tempo przyswajania tekstu nie było wystarczające, a przynajmniej tak sądziła, zauważając, jak każde kolejne odpytywanie nie obyło się bez kary. W ciągu kilku tygodni, dzięki swojej motywacji, udało jej się przyspieszyć z czytaniem, jednak było to na nic. Wyglądało na to, iż nie ważne, jak wiele wiedzy sobie przyswoi, Danzo i tak znajdzie pytanie, na które nie będzie jeszcze znała prawidłowej odpowiedzi.

           Próbowała być gotowa na jego ataki, jednak czuła, jak wielka przepaść istnieje między nią, a starym, doświadczonym shinobi. Czasem nawet cofając się podczas prób uników nie nadążała za własnymi krokami i ledwo utrzymywała równowagę, a co dopiero mówić o obronie i ataku napierającego przeciwnika. Czuła się bezbronna, bezsilna, słaba, tym bardziej wobec gorzkich słów, jakie rzucał w jej kierunku straszny pan. Każdy kolejny trening sprawiał, że była coraz bardziej zrezygnowana i zrozpaczona, choć starała się hamować swoje emocje przed surowym trenerem.

           Zupełnym przeciwieństwem były jej treningi prowadzone przez Kirito. Mężczyzna o sowiej masce był bardzo wyrozumiały, nie podnosił głosu, a jego słowa potrafiły motywować, dzięki czemu na jego treningach odnosiła większe sukcesy. W takich dniach udawało jej się zapomnieć o morderczych ćwiczeniach z Danzo, choć siniaki i rany na jej ciele po ciosach starca nadal nieprzyjemnie bolały, mimo, iż starała się to ignorować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro