•Pierwsze spotkanie I•
••Naruto Uzumaki••
Wyczerpana stanęłaś przed bramą, oddzielającą cię od Ukrytej Wioski Liścia. Podróż, którą odbyłaś była męcząca, głównie przez brak postoi. Zacisnęłaś dłonie na ramiączkach od plecaka i postawiłaś kolejny krok, przekraczając wielkie wrota. Jedyne czego w tym momencie pragnęłaś było znalezienie jakiegoś wygodnego i taniego mieszkania. W tym wypadku musiałaś udać się do Hokage, jednak nie miałaś pojęcia gdzie jej biuro mogło się znajdować; byłaś poza swoją wioską po raz pierwszy w życiu i nie zbyt orientowałaś się w terenie.
W tym samym momencie twój brzuch wydał dość jednoznaczny dźwięk. Przyłożyłaś dłoń do brzucha i rozejrzałaś się za jakimś przydrożnym barem. W oczy rzuciła ci się wielka witryna z napisem Ichiraku Ramen. Bez zastanowienia, wręcz wbiegłaś do środka, zasiadając przy ladzie.
— Jeden miso ramen, poproszę!
Kucharz skinął głową i zabrał się do roboty. Odetchnęłaś i przymknęłaś oczy. Nareszcie mogłaś usiąść, nie przejmując się męcząca trasą, ani podążającymi twoim tropem ninja. Od kiedy twoja wioska zorientowała się w twoim kekkei genkai, nastawienie mieszkańców w stosunku do ciebie diametralnie się zmieniło. Nie mówiąc już o twoich kontaktach z Zabuzą, przez które postanowili się ciebie pozbyć. Szkoda tylko, że wszystko źle zrozumieli i nie dali ci się nawet wytłumaczyć.
Sapnęłaś i otworzyłaś ciążące powieki.
— Oi, nigdy cię tu nie widziałem, dattebayo!
Z prawej strony, nachylał się w twoją stronę blondwłosy chłopak, który niemal wisiał w powietrzu, byle tylko mieć możliwość spojrzenia ci w oczy. Przesunęłaś się nieco w drugą stronę, aby powiększyć przestrzeń między wami. Nastolatek wydawał się w ogóle niespeszony waszą bliskością, w przeciwności do ciebie. Z fascynacją pochłaniał już trzecią miskę ramenu, nie odwracając od ciebie wzroku. Miałaś ochotę zaśmiać się na widok zwisającego z jego ust makaronu.
— Bo nie miałeś wcześniej takiej możliwości — przerwałaś, aby podziękować staruszkowi za posiłek, który właśnie przed tobą położył i przełamałaś pałeczki. Wzięłaś trochę makaronu i powoli zaczęłaś jeść.
Kiedy zorientowałaś się, że blondyn nadal wpatrywał się w ciebie wyczekująco, speszyłaś się i przełknąwszy to co miałaś w ustach, zwróciłaś się z powrotem do chłopaka.
— Dopiero co dotarłam do wioski. Muszę spotkać się z Hokage, aby poprosić ją o mieszkanie, a kompletnie nie potrafię się tutaj odnaleźć.
Kiedy tylko skończyłaś mówić chcąc dokończyć posiłek, zostałaś ściągnięta z krzesła i pociągnięta do wyjścia. Popatrzyłaś w szoku na chłopaka.
— Chodź, dattebayo! Zaprowadzę cię do Babuni Tsunade!
Lecz ty niezbyt go słuchałaś. Ze łzami w oczach patrzyłaś na oddalające się Ichiraku.
— Mój przepyszny rameeen — wychlipałaś.
Naruto — bo tak przedstawił ci się spotkany chłopak — zaprowadził cię dokładnie pod same drzwi Hokage, był chętny nawet z tobą tam wejść aby za ciebie poręczyć; w końcu znacie się calusieńką godzinę. Udało ci się go jednak powstrzymać, argumentując się wystarczająco mocnym motywem, abyś została przyjęta do Konohy. Niesamowicie go tym zaintrygowałaś, mimo to powstrzymał się przed kolejnymi pytaniami. Nie chciał być zbyt nachalny, ponieważ liczył, że uda mu się z tobą zaprzyjaźnić. Zostawił cię samą, życząc ci powodzenia.
••Kakashi Hatake••
Stałaś parę kroków za Naruto, bacznie przyglądając się jego towarzyszom. Każdy z nich patrzył na ciebie nieufnie, aczkolwiek absolutnie im się nie dziwiłaś. Sama mierzyłaś ich nieprzyjemnym wzrokiem, wciąż niezbyt zadowolona z obrotu sprawy. Naruto popatrzył się na ciebie, i uśmiechając przyjaźnie, zarzucił ci rękę na barki.
— Nie bądźcie tacy, noo! — krzyknął Uzumaki, patrząc z determinacją na szarowłosego mężczyznę. — Kakashi-sensei, Sakurcia niech [__] wróci z nami do wioski, dattebayo! Koniec końców pomogła nam, a nawet uratowała życia!
Zamaskowany ninja milczał, nie odrywając wzroku od ciebie. Był nieufny, jednak coś w środku mówiło mu, że nie jesteś wrogiem i powinni dać ci szansę.
— Naruto, przecież ona służy Orochimaru! Nie możemy jej ufać, oszalałeś?
Spojrzałaś lodowato na różowowłosą dziewczynę. Od samego początku ci się nie podobała. Prychnęłaś pod nosem, powodując tym, poruszenie wśród ninja. Nie zdążyłaś nawet ruszyć ręką, a już miałaś przytknięty kunai do szyi.
Zerknęłaś kątem oka na czarnowłosego chłopaka, który bez przerwy się uśmiechał. Reszta z nich również mierzyła w ciebie bronią. Jedynymi osobami, które nie wyciągnęły swoich kunai byli Naruto, Kakashi i jeden ze starszych rangą joninnów, bodajże Yamato, jeśli dobrze pamiętałaś. Zmarszczyłaś gniewnie brwi i jednym szybkim ruchem obróciłaś się, wykręcając rękę chłopakowi i powalając go na ziemie. Wytworzyłaś kryształ, który uwięził czarnowłosego aż do samych ramion, zostawiając wolną jedynie jego głowę. Następnie przytwierdziłaś stopy pozostałych do podłoża. Zdenerwowana zielonooka ponownie dorzuciła swoje trzy grosze.
— Widzisz, Naruto!? Ona jest nieprzewidywalna! Napewno to jakaś pułapka!
— Dajżesz spokój! Gdybym chciała wam coś zrobić, już dawno byście nie żyli idiotko. — uniosłaś kącik ust do góry. — No, ty napewno.
Dostrzegłaś jak Naruto swoimi wielkimi niebieskimi oczami prosi cię, abyś odpuściła. Westchnęłaś. Polubiłaś tego chłopaka, może dlatego, że próbował pomoc Yukimaru? Machnięciem ręki odwołałaś swoje kekkei genkai i oparłaś się o ogromny głaz.
— Nie jestem pewna czy dobrym posunięciem było mieszanie do tego Orochimaru. Z tego co wiem, szukacie Sasuke, prawda? Oh! A czy on czasem sam się do niego nie przyłączył?
Zapadła niezręczna cisza, której najwidoczniej nikt nie miał zamiaru przerwać. Twoim zamiarem nie było zniechęcić do siebie shinobi, ale jak zwykle, szybciej mówiłaś niż myślałaś. Czułaś, że zaprzepaściłaś swoją szanse na spokojne życie w Konosze. Wypuściłaś powietrze, które wstrzymywałaś w płucach, i posłałaś Naruto smutny uśmiech. Zrobił w twoją stronę krok, a ty objęłaś go, mocno przytulając. Chwyciłaś jego policzki i obiecałaś mu, że jeszcze się zobaczycie. Chciałaś już wycofać się do lasu, kiedy poczułaś czyjąś dłoń na barku. Odwróciłaś się zaskoczona, stając twarzą w twarz z Kopiującym Ninją. Jego widoczne oko było przymknięte, jakby się uśmiechał.
— [__], wróć z nami do Konohy — powiedział delikatnym głosem szarowłosy. Mężczyzna rozejrzał się po reszcie. Nie rejestrując żadnych negatywnych komentarzy, ponownie uśmiechnął się do ciebie. — W takim razie ruszajmy. Przygotujcie się na ciężką rozmowę z Hokage.
••Kiba Inuzuka••
Zapukałaś do biura Piątej. Chciałaś jak najszybciej dostarczyć wiadomość od Raikage i resztę swojego dnia spędzić z Watabe, który wzbudził tak wielkie zamieszanie wśród mieszkańców wioski jak i strażników, że musiałaś zostawić go na zewnątrz. Pomimo twojego tłumaczenia, że jesteś kunoichi z Kumogakure, a Watabe jest twoim partnerem i przybyliście tutaj z pokojowymi zamiarami, ninja byli nieufni. Jak w stosunku do ciebie w jakimś stopniu się przekonali, po ówczesnym pokazaniu im dwóch zwoi z pieczątką twojego Kage i ochraniacza na czole, to do twojego kompana podchodzili z rezerwą i woleli nie wpuszczać go do budynku.
Schodziłaś powoli po długich schodach, rozciągając ramiona. Twoja rozmowa z Tsunade niespodziewanie się przedłużyła, jednak byłaś zadowolona. Piąta niesamowicie spodobała ci się pod względem charakteru, od razu zaskarbiając twoją sympatię. To samo tyczyło się ciebie. Hokage po twoim wyjściu stwierdziła, że jesteś naprawdę silną, zabawną i przebiegłą kunoichi. Prawdopodobnie ten cienki lód pomiędzy wami przełamało to, że nie udawałaś szacunku przed Senju, otwarcie mówiąc swoje myśli. Kobieta zapędziła cię do dwugodzinnej pogawędki i Piąta pomimo rozmowy wciąż analizowała twoje zachowanie. Musiała przyznać, że cieszyła ją wizja ciebie w Konohagakure.
Otrzymałaś od niej klucze do przypisanego ci mieszkania i wręcz nie mogłaś się doczekać, kiedy się w nim znajdziecie, aby wziąć długą kąpiel. Niemal od razu zmarkotniałaś, przypominając sobie, że czeka cię również ogarnięcie Watabe, w końcu musi się jakoś prezentować.
— Jaki wielki!
Nieznany ci, podekscytowany głos wybudził cię z rozmyślań. Zmarszczyłaś brwi wychodząc zza rogu, dostrzegając kucającego przed Watabe szatyna z malunkami na twarzy. Nachylał się nad leżącym zwierzakiem, co chwila tykając go palcem po pysku czy łapach. Zaraz obok niego kręcił się pies, obwąchujący Watabe z każdej strony. Widziałaś jak machał zniecierpliwiony ogonem.
— Radziłabym wam się odsunąć. Watabe nie lubi być dotykany przez obcych. Szybko się denerwuje, więc lepiej trzymaj rączki przy sobie. — zaśmiałaś się w duchu, widząc jak chłopak gwałtownie odskakuje od zwierzęcia, upadając na tyłek.
Podeszłaś do Watabe, na co twój przyjaciel zareagował podniesieniem głowy i polizaniem cię po ręce, która zaraz wylądowała za jego uchem, drapiąc go. Z pyska uciekło mu długie warknięcie.
— Dobra kicia — cmoknęłaś go w czubek głowy.
— Skąd ty wytrzasnęłaś tygrysa? — shinobi po uspokojeniu się, kucnął tym razem obok ciebie, przyglądając się twoim poczynaniom. Po chwili ożywił się, przypominając coś sobie — Jestem Kiba Inuzuka, a to Akamaru. Nigdy cię tutaj nie widziałem, nie jesteś z Konohy!
Psiak zaszczekał na potwierdzenie słów swojego pana i ułożył się pod waszymi nogami, również domagając pieszczot. Z lekkim uśmiechem pogłaskałaś go po miękkim futrze.
— [__] [____] i nie, jestem kunoichi z Kumogakure. Raikage-sama przysłał mnie tutaj jako znak zaufania naszych wiosek czy coś w tym stylu. Ktoś stąd też został wysłany do mojej wioski.
Poczułaś silne trącenie. Zapewne upadłabyś, gdyby nie szybka reakcja Kiby, który przytrzymał cię za ramię. Spojrzałaś na Watabe, który z zazdrością usiadł, odwracając pysk w drugą stronę.
— Spokojnie Watabe, już idziemy — parsknęłaś i podniosłaś się. Poczułaś ból w nogach i plecach, naprawdę, ciepła kąpiel z pewnością ci się przyda. — muszę lecieć Kiba, słodkiego masz przyjaciela!
Akamaru zaszczekał radośnie. Machnęłaś do chłopaka ostatni raz i poszłaś w swoją stronę. Zanim znikłaś za rogiem ulicy, usłyszałaś jeszcze krzyk Inuzuki.
— Mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy [__]!
••Sakura Haruno••
Przechodząc główną ulicą miasta, pochłaniałaś wszystkie zmiany jakie nastąpiły podczas twojej nieobecności. Musiałaś przyznać, że wioska naprawdę rozrosła się, na co zareagowałaś szerokim uśmiechem. Chciałaś już zobaczyć się ze swoją ciotką. Nie widziałaś jej tak długo, że aż byłaś ciekawa jak bardzo się zmieniła. No chyba, że wciąż używa techniki odmładzającej. Prychnęłaś pod nosem rozbawiona. Postanowiłaś usiąść na chwilę na pobliskiej ławce, aby odpocząć. Biegające dzieci bawiły się i śmiały, a rodzice niesfornych maluchów starali się zapanować nad tymi huraganami energii. Kiedy tak się im przyglądałaś, naszły cię wizję twojego dzieciństwa, jeszcze paręnaście lat temu to ty byłaś na ich miejscu a twoja ciotka, która się tobą opiekowała bezskutecznie próbowała cię utemperować. Koniec końców i tak później do ciebie dołączała.
Mimo trudnego charakteru ciotki, dogadywałyście się naprawdę bardzo dobrze. Obydwie macie słabość do sake, za to ty mogłaś pochwalić się mocną głową. Zaśmiałaś się, na wspomnienie wyszarpywanej przez ciebie z kasyna blondynki, za nic w świecie nie chciała stamtąd wyjść. Nigdy nie miała szczęścia w hazardzie, a kiedy dochodzi do tego jej nietrzeźwość, można pożegnać się z pieniędzmi. Właśnie dlatego na straży stałaś ty lub Shizune, dbając o to aby ciotka nie przeholowała. Tam gdzie Tsunade, jest i ona. Byłaś ciekawa co u niej słychać. Od kiedy Jiraya i Naruto przybyli po ciocie Tsune, z zamiarem sprowadzenia jej do Konohy i uczynienia jej Piątą Hokage minęły trzy lata. Przez ten okres czasu nie widziałaś się z ani jedną z nich. Tęskniłaś za nimi, jednak zwlekałaś z powrotem do wioski przez niedokończone sprawy. Kiedy uporałaś się z nimi, postanowiłaś wrócić, tak jak pragnęła tego Piąta. Regularnie przesyłałyście sobie wiadomości przez Sshoku, twojego sokoła. W prawie każdej z nich znajdował się "rozkaz" z natychmiastowym powrotem do wioski. Oczywiście tą część listów ignorowałaś.
Dzisiaj nadszedł ten dzień, kiedy miałaś spotkać się z Hokage i w końcu osiedlić się w rodzimej wiosce. Słońce wskazywało równe południe, więc postanowiłaś, nareszcie podnieść swoje cztery litery i zrobić niespodziankę cioci. Założyłaś ręce za kark, próbując wyłapać znajome ci twarze. W pewnym momencie w oczy rzuciła ci się złota czupryna, która kojarzyła ci się tylko z Naruto. Mimowolnie na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Chciałabyś się z nim spotkać, jednak jeśli ciągle będziesz się tak rozpraszać, nigdy nie dojdziesz do biura Tsunade.
Nagle poczułaś silne uderzenie, przez które zatoczyłaś się do tyłu, potykając się o wystający kamyk i upadając na ziemię. Nie miałaś zbyt miękkiego lądowania, nie to co twój niedoszły morderca. Różowowłosa dziewczyna spadła na ciebie, zawisając nad tobą.
— Boże, przepraszam! — patrzyła na ciebie z lękiem, natychmiast z ciebie schodząc.
— Wystarczy [__] — uśmiechnęłaś się do niej przyjaźnie i z lekką pomocą dziewczyny stanęłaś w pionie. Otrzepałaś się z kurzu i zwróciłaś się do różowowłosej. — Jak się nazywasz?
— Sakura Haruno proszę pani. — założyła spadające kosmyki włosów za ucho, wybijając nieregularny rytm na trzymanej przez nią książce do medycyny.
— Sakura, tak? Miło mi cię poznać, ale proszę, nie mów do mnie pani. Dopiero co weszłam w dorosłość!
Kiedy usłyszałaś imię dziewczyny, od razu przypomniałaś sobie o listach od cioci. Wspominała w nich o swojej nowej, niezwykle uzdolnionej uczennicy. Od razu skojarzyłaś fakty, a widząc trzymane przez Sakurę przedmioty, doszłaś do wnioski, że zapewne będzie miała teraz lekcję.
— Dokąd się tak spieszysz?
— Co...? O nie, zaraz się spóźnię, Tsunade-sama mnie zabiję! — dziewczyna spłoszyła się, i już chciała pobiec dalej, kiedy to chwyciłaś ją za ramię, zatrzymując w miejscu.
Bingo.
— Mogłabym ci potowarzyszyć? Mam sprawę do Piątej — zmrużyłaś oczy, szeroko się uśmiechając. Haruno lekko się zmieszała, jednak po chwili pokiwała głową twierdząco.
Droga minęła wam niezwykle szybko. Przez cały ten czas usta wam się nie zamykały, i świergotałyście dosłownie o wszystkim. Sakura początkowo wstydziła się trochę z tobą rozmawiać, jednak kiedy zaczęłaś zagadywać o jej lekcję oraz przyznałaś się, że sama jesteś medycznym ninja, napięcie między wami zelżało.
W pewnym momencie Haruno zatrzymała się przed wielkim budynkiem, od razu kierując się schodami do góry. Bez słowa podążałaś za nią, ciekawsko rozglądając się po budynku. Chwilę później znalazłyście się na dużym tarasie, gdzie znajdowała się altana, wypełniona po brzegi przeróżnymi zwojami, księgami i bóg wie czym jeszcze. W samym środku tego armagedonu, zaczytana w jakiś zwój, siedziała blondwłosa kobieta. Kiedy tylko wyczuła obcą chakrę, uniosła wzrok na Sakurę. Stanęłaś za plecami dziewczyny, aby Piąta cię jeszcze nie rozpoznała. Wstała z poduszek i robiąc kilka kroków do przodu, stanęła naprzeciwko Haruno.
— Przepraszam za spóźnienie Tsunade-sama. Przez przypadek potrąciłam [__] i się trochę zagadałyśmy — wyjaśniła szybko różówowowłosa, zanim Tsunade w ogóle zdążyła otworzyć usta.
— [__]? — blondynka zamyśliła się, wbijając w ciebie swoje spojrzenie. Uśmiechnęłaś się do niej wesoło.
— Cześć ciociu. — rozłożyłaś szeroko ramiona, czekając aż ciotka cię przytuli, ale jedynym co robiła, było patrzenie na ciebie z rozdziawioną buzią.
— [__] ty mały potworze! Dlaczego nie napisałaś, że wracasz?! — w końcu kobieta się ocknęła, i rzuciła na ciebie miażdżąc cię przy okazji swoimi kokosami. Zaśmiałaś się, jednak twój głos był tłumiony przez ubrania kobiety. Kiedy udało ci się uwolnić z mocarnego uścisku Piątej, zaczęłaś wyjaśnienia.
— Chciałam ci zrobić niespodziankę, poza tym co słychać u Shizune? Tak dawno jej nie widziałam — zamyśliłaś się, postukując psotnie palcem po brodzie.
— Nie widziałaś swojej ciotki przez trzy lata, a ty się mną nawet nie przejmujesz? Niech cię!- zamachnęła się, zdzielając cię pięścią w głowę. Zaśmiałaś się przez ból, rozmasowując obolałe miejsce.
— Oi nie obrażaj się. Przecież wiesz, że za tobą tęskniłam. A tak w ogóle twoja uczennica ma sporą wiedzę! Przepytałam ją podczas drogi i powiem ci, że jak na trzy lata treningu ma niesamowite umiejętności!
W tym momencie obie spojrzałyście na dziewczynę, która z rozdziawioną buzią gapiła się raz na ciebie a raz na Piątą. Uniosła palec w waszą stronę i krzyknęła.
— Jesteś [__] Senju!? Uzdrawiająca Kunoichi? Tyle o tobie słyszałam! — różowowłosa zaśmiała się i zaczęła energicznie machać rękoma.
Na ten widok mimowolnie twoją twarz ozdobił szeroki uśmiech. Pokiwałaś głową i dałaś chwile aby dziewczyna oswoiła się z informacjami.
Zaczepiłaś ciocie Tsune łokciem i zapytałaś.
— Jestem jeszcze bardziej rozpoznawalna niż Legendarna Frajerka, hę?
Twoja niezawodna intuicja kazała zrobić ci skok w tył i uciekać gdzieś poza pole rażenia Hokage. Doprawdy, kiedyś skończysz swoją ciotkę, lub co gorsza samą siebie.
Ostatni raz odwróciłaś się w stronę kobiet, żegnając się z Sakurą, przy okazji puszczając jej oczko.
A młoda Haruno, z niewiadomych jej przyczyn spłonęła ognistym rumieńcem.
••Sasuke Uchiha••
Siedziałaś, a raczej leżałaś, na środku swojego pokoju, który dzielisz ze swoją siostrą i zastanawiałaś się jak będzie w Akademii. Czekałaś na Yakumo aż skończy szykować się do wyjścia. Ze stresu nie mogłaś spać, przez co obudziłaś się już o wschodzie słońca. Wyszykowana, nie wiedziałaś co ze sobą zrobić, dlatego zaczęłaś ćwiczyć swoje genjutsu.
Nikt nie mógł zarzucić ci braku talentu do malowania, przez co twoje kekkei genkai było jeszcze silniejsze. Rysowałaś różne przedmioty, które chwilę później znalazły się w pomieszczeniu. Uśmiechnęłaś się, czując, że stres powoli się z ciebie ulatniał.
W tej samej chwili do pokoju wpadła twoja siostra. Szarpnęła cię do pionu i wybiegła z domu. Pomimo swojej delikatnej i cherlawej budowy ciała, miała całkiem sporo siły. Yakumo bardzo cieszyła się z tego, że idziecie do szkoły. Również byłaś z tego zadowolona, dopóki nie dowiedziałaś się, że nie będziecie razem w klasie. Prawdę mówiąc bałaś się braku akceptacji ze strony rówieśników, a jeszcze bardziej obawiałaś się o swoją siostrę. Gdyby coś się stało, nie byłaby w stanie sama się obronić, a ty czułaś się za nią odpowiedzialna.
— [__], nie rób takiej miny. Wszystko będzie dobrze! — Yakumo uśmiechnęła się do ciebie pokrzepiająco, jednak nic to nie dało. Mimo to, odwzajemniałaś go. Nie chciałaś zrobić jej przykrości.
— Nie martwię się Yakumo. Po prostu nie chce się z tobą rozdzielać — mruknęłaś pod nosem i zwiesiłaś głowę.
Brązowowłosej zrobiło się ciepło na sercu i przytuliła cię z całej swojej siły.
— Poradzę sobie, naprawdę! Nie chcę żebyś cały czas musiała myśleć za nas dwie. Obiecaj, że zajmiesz się sobą, dobrze?
— Dobrze — twoje usta wykrzywiły się w wesoły uśmiech, a ty coraz bardziej pewna szłaś do budynku Akademii Ninja.
Twój nowa klasa okazała się całkiem w porządku, nie licząc dziewczyn, których jedynym tematem do rozmów był Sasuke Uchiha. Ciekawa o czym tak rozmawiają, zagadnęłaś różowowłosą dziewczynkę o niego. Wiedziałaś na temat klanu Uchiha całkiem sporo, więc byłaś zszokowana tym co od niej usłyszałaś. Naprawdę nic na temat Sasuke nie wiedzą? Wszystkie te dziewczyny szaleją za nim bo jest przystojny? Nie mogłaś tego pojąć i prawdopodobnie przez to wydałaś na siebie wyrok. Parsknęłaś niekontrolowanym śmiechem.
Od tego momentu wiedziałaś, że z tymi osobami się nie zaprzyjaźniasz.
Trwała przerwa między lekcjami. Byłaś pogadać z Yakumo i zdać relacje z pierwszych paru godzin. Wróciwszy do klasy, pierwszym co zauważyłaś, byli dwaj chłopcy, którzy szeptali wystarczająco głośno, abyś usłyszała o czym tak dyskutowali. Ławkę przed nimi siedział czarnowłosy chłopak, który z pewnością wszystko słyszał.
— To prawda, że to ten Sasuke?
— No, słyszałem od taty, że jego starszy brat wybił cały jego klan!
Zamrugałaś oczami niedowierzając w to co słyszysz. Jak oni mogli rozmawiać o czymś takim w obecności Sasuke? Przecież to wydarzyło się niedawno, na pewno jest mu ciężko.
Stanęłaś za chłopcami i podparłaś się pod boki.
— Nie wydaje wam się, że to niestosowne obgadywać kogoś dosłownie za jego plecami? Rodzice nie nauczyli was kultury?
Odwrócili się, nabijając na twój ostry wzrok. Wzdrygnęli się i wgapili oczy w ławkę. Parsknęłaś i omijając ich, usiadłaś obok Uchihy.
Spojrzał w twoją stronę, a ty uśmiechnęłaś się miło. Wyciągnęłaś do niego dłoń.
— Cześć, jestem Kurama [__], miło mi cię poznać!
Przeniósł wzrok na twoją dłoń, jednak nie uścisnął jej. Usłyszał jak westchnęłaś zrezygnowana i wstałaś chcąc zostawić go w spokoju.
— Uchiha Sasuke. Możesz zostać jak chcesz — mruknął i odwrócił głowę w drugą stronę, żebyś nie zauważyła jego lekkich rumieńców.
W końcu nie umknęło mu, jak pewnie rozprawiłaś się z chłopakami.
Z szerokim uśmiechem zajęłaś miejsce obok niego i wyjęłaś swoje śniadanie. Dostałaś dango, dlatego postanowiłaś położyć dwa na chusteczkę i podsunęłaś je Sasuke przed nos.
— Masz, częstuj się. Mama zrobiła mi tego za dużo.
A Sasuke pierwszy raz od tamtej feralnej nocy, uśmiechnął się i w ciszy zjadł z tobą posiłek.
◇────◇────◇────◇────◇
Good morning! Pierwsza część dodana!
Ostatecznie zdecydowałam się na dodanie Itachiego i Madare!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro