Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tajemnicza kobieta


Na wstępie chciałabym was przeprosić, za opóźnienie z rozdziałem, GOMEN NASAI!

Wyszedłem z gabinetu hokage, czułem teraz spojrzenie ludzi na sobie. Nikt mnie nie rozpoznał...nikt nie pamiętał małego chłopca uważanego za demona. Jednak teraz ludzie patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Moja połowa twarzy była zasłonięta przez przepaskę. Już chyba wiem co czuje Kakashi. Jutro mam się ponownie wstawić u hokage .Mam poznać ,,nową" drużynę. Szedłem do mojego małego mieszkanka, gdy nagle wpadł na mnie jakiś chłopak. Wyglądał na mniej więcej mój wiek. Miał brązowe włosy i czerwone paski na policzkach.

-Przepraszam...-powiedział chłopak

-Nic się nie stało-powiedziałem i minąłem go, nie chciałem z nikim rozmawiać...wiem, że głównym tematem byłaby moje przepaska.

-Ej zaczekaj!-krzyknął chłopak, jednak ja nie zareagowałem i poszedłem dalej.

Po kilku minutach byłem w swoim mieszkaniu. Wszystko było na swoim miejscu. Skierowałem się w stronę łóżka. Usadowiłem się na nim i przymknąłem oczy. Byłem jakiś zmęczony.

-Naruto, nie możesz tak leniuchować-powiedział Kurama w mojej głowie, co brzmiało bardzo sarkastycznie

-Kurama nie żartuj sobie.

-Twoje zmęczenie wynika z tego, że nie masz nic do roboty. Twój sposób życia się zmieni teraz.

- Ja się zanudzę jak słowo daję, nawet nie będę musiał używać Yokogana.

-Dobra Naruto, za kilka dni zorganizuje ci trening. A teraz wracam spać.

Dalej leżałem na łóżku. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem, że ktoś z drzewa obok bacznie mi się przygląda. Nie widziałem dokładnie kto to jest. Aktywowałem Yokogana z zamiarem zobaczenia czy osoba jest warta uwagi. Okazało się że jest to osoba prawdopodobnie z ANBU. Ilość chakry i specyficzne cechy o tym mówiły. Czyżby Danzo kazał mnie obserwować? Cóż za nierozsądność z jego strony. Przecież jest świadomy mojej mocy. Mogę zabić w ułamku sekundy. Postanowiłem nie reagować.

Zerknąłem na zegar. Wskazywał dwudziestą pięćdziesiąt dwa. Szybko minął ten dzień. Wstałem z łóżka. Poszedłem do łazienki. Stanąłem przy lustrze. Patrzyłem na swoje odbicie. Nie umiałem nawet ocenić swojego wyglądu. Niebieskie oko, blond włosy nieco przydługie. Zdjąłem przepaskę i ukazała się ona. Szrama szpecąca moją twarz. Nigdy nie wybaczę tego Danzo. Oprawca tego czynu został przeze mnie zamordowany. Zrobiłem mu to samo co on mi.

Wziałem prysznic i położyłem się do miękkiego łóżka. No cóż takich wygód w Korzeniu nie było. Nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy zasnąłem.

Stałem, przed moimi oczami panowała ciemność. Nic nie widziałem. Usłyszałem głos. Głos był łagodny, spokojny i melodyjny. Powoli otoczenie zaczęło przybierać niesamowity wygląd. Wokoło mnie pojawiły się kwitnące drzewa wiśni. Nadal słyszałem ten nieskazitelny głos. Z przyjemnością wsłuchiwałem się w jego dźwięki. Po chwili ujrzałem piękną kobietę. Miała długie czerwone włosy i fioletowo-niebieskie oczy. Szła w moją stronę.

-Naruto....-powiedziała spokojnie i ledwie słyszalnie- kocham cię....

Po chwili ten cudny obraz znikną, a przede mną pojawiła się scena wszystkich tortur jakich doznałem w Korzeniu. Bicie, ranienie i cała moja złość na nowo we mnie wybierały.

Przerażony i oblany zimnym potem wstałem z łóżka. Nadal miałem w głowie tamtą kobietę. Ciekawiło mnie kim ona była.

Zerknąłem na zegar. Wskazywał szóstą trzydzieści sześć. Podszedłem do szafy i ubrałem się w czarną bluzkę z trzy czwartymi rękawami i czarne spodnie do połowy łydek. Nogi i ręce zawinąłem w bandaż. Na twarz założyłem przepaskę i zjadłem ramen. Gotowy ruszyłem do biura hokage.

Przyszedłem pierwszy. Nikogo nie było. Stałem przed Sarutobim.

-Naruto mógłbym cię prosić, żebyś pojawił się na moje polecenie, dobrze?

-Hai, proszę mnie przyzwać jak ANBU a od razu się pojawię.

Zniknąłem w kłębie dymu. Usadowiłem się na dachu. Czekałem, aż hokage mnie wezwie. Ciekawiło mnie zachowanie Kakashiego, gdy mnie zobaczy. Przecież jako siedmiolatek posłałem go do szpitala. Przecież oni są nie na moim poziomie, nawet ten cały Sasuke mi nie dorównuje, chociaż kiedyś może mi dorówna.

Zostałem przyzwany do biura. Szybko wykonałem pieczęcie i znalazłem się kolo biurka hokage. Patrzyłem na nich. Najbardziej rozśmieszyła mnie mina Kakashiego.

-Hokage-sama, nie mówiłeś, że nowym członkiem w naszej drużynie będzie akurat on-powiedział Kakashi

-To ty go znasz Kakashi-sensei?- zapytała różowo włosa.

-Tak miałem okazję go poznać.

-No dobrze, kiedyś Kakashi opowie wam o tej okoliczności. Lecz teraz. Moi drodzy, to jest Uzumaki Naruto i on właśnie dołączy do waszej drużyny. Gwarantuje wam, że nie ucierpicie jeśli będzie z wami.

-Ale co on może umieć? Przecież dopiero dołączył do drużyny-powiedział Sasuke.

-Naruto, mogę im powiedzieć?- zapytał Sarutobi.

-Hai-powiedziałem lodowatym głosem. Hokage wiedział, że to źle wróży.

-Sasuke, Naruto w wieku siedmiu lat został ANBU Korzenia. Na początku przyszedł do mnie mówiąc, że jego umiejętności są na wysokim poziomie. Nie wierzyłem mu , więc wystawiłem go do walki z Kakashim. Okazało się że techniki, którymi dysponuje są tak silne, że posłał Kakashiego do szpitala. Aktualnie zapewne posiada jeszcze potężniejsze techniki.

Sasuke patrzył na mnie ze strachem w oczach. Wyrażały obawę. Nie nawidziłem takiego wzroku. Przyprawiał mnie o szał, na dodatek mieliśmy być w jednej drużynie więc logiczne jest to, że mu nic nie zrobię.

-Naruto witamy w naszych szeregach-powiedział Kakashi i uśmiechnął się do mnie, czego ja nie odwzajemniłem.

-Wiec Naruto od dzisiaj jesteś członkiem drużyny siódmej i przy okazji mam dla was misje w kraju Mgły. Musicie dostarczyć tam ważny zwój, od którego będzie zależeć pokój między naszymi wioskami. Wyruszycie jeszcze dzisiaj. Możecie odejść-powiedział hokage, a my wyszliśmy i na polecenie senseia poszliśmy na pole treningowe numer osiem.

Droga trwała zaledwie kilka minut, a ciekawe spojrzenia na moją twarz irytowały mnie co raz bardziej.

-Nie patrzcie się tak na moją twarz bo i tak wam nic nie powiem- mój głos był lodowaty i bez emocji.

Kiedyś byłem przepełniony emocjami. Tymi dobrymi i tymi złymi jednak po roku w Korzeniu, zostały one wyplenione z mojego życia i nie wiem czy kiedykolwiek one powrócą.

-Dobrze, Naruto opowiedz coś o sobie-powiedział Kakashi

-Hai, to nazywam się Naruto Uzumaki, mam jedenaście lat, i przez trzy lata byłem w ANBU Korzenia.

-To powiedz co lubisz?-zaproponował sensei

-Nic nie lubię, ani niczego nie lubię, jestem obojętny na wszystko i wszystkich. Nie mam jakiś konkretnych marzeń, ale mam cel.

-Widzę, że jesteś tak samo rozmowny jak ostatnio. No dobrze, teraz pójdźcie się przyszykować do misji i o dwunastej proszę być pod bramą wioski.

Kiwnąłem głową, że zrozumiałem i zniknąłem w kłębie dymu.

POV SASUKE

Gdy dowiedziałem się, że będziemy mieli nowego członka w drużynie, byłem nastawiony na jakiegoś kolesia bez żadnych umiejętności. Jednak gdy hokage przyzwał naszego nowego ,, kolegę,, wiedziałem, że nie wygląda na słabego. Ciekawiła mnie jego przeszłość. Sprowokowałem sytuację, w której Sarutobi, dopiero po pozwoleniu Naruto opowiedział o nim. Jego głos był znajomy, jednak nie mogłem sobie przypomnieć gdzie już go słyszałem. Przeszłość tego chłopca zaskoczyła mnie. W wieku siedmiu lat wstąpić do ANBU Korzenia, ale to co usłyszałem chwilę później wryło mnie w ziemię. Jak ktoś taki mógł pokonać Kakashiego. Czy to w ogóle jest możliwe?

Gdy dotarliśmy do pola treningowego, Kakashi kazał powiedzieć mu coś o sobie, lecz tacy chętnie mówił, że szok. Przypominał mi Kakashiego, gdy on sam się przedstawiał.

Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłem pod bramę, gdzie mieliśmy się spotkać. Gdy przyszedłem na miejsce, zauważyłem Sakurę.

-Hai Sasuke-kun!-krzyknęła różowo włosa

-Hai, hai - powiedziałem na odczepnego.

Kakashi się spóźniał tak jak Naruto. Ten drugi pojawił się kilka minut później. Obrzucił nas spojrzeniem i oparł się o drzewo obok. Czy Naruto wiedział, że Kakashi się spóźni?

-Gomen dzieciaki-powiedział Kakashi, który pojawił się z nikąd.

-Spóźniłeś się sensei!-krzyknąłem razem z Sakurą.

-Nie drzyjcie się. Czy wy nie wiecie, że Kakashi to mistrz spóźniania się? - powiedział Naruto.

-A ty niby skąd to wiesz?-zapytała Sakura

-W ANBU musiałem znać każdy szczegół na temat wybitnych shinobich w wiosce, także dla ciekawostki powiem, że o waszej dwójce też wszystko wiem, więc nie musicie kłamać co do swoich umiejętności- powiedział z obojętnością chłopak.

POV NARUTO

Biegliśmy już około pięciu godzin. Panowała grobowa cisza, gdy usłyszeliśmy głos senseia.

-Dzieciaki, rozbijemy zaraz obóz i się prześpimy. Musicie wypocząć.

Ja zmęczony nie byłem. Kurama dawał mi tyle siły ile potrzebowałem. Wszyscy mogą mówić co chcą, ale mój Lisek jest wspaniały.

Zatrzymaliśmy się na niedalekiej polanie. Kakashi odpieczętował jakiś zwój i obok niego pojawił się śpiwór. Czyli oznaczało to, że będziemy spać pod gołym niebem. Wspaniale.

Ze swojego plecaka wyjąłem jeden z wielki zwoji i odpieczętowałem go. Miałem w nim śpiwór i trochę jedzenia. Drużyna patrzyła na mnie jak na obcego.

-No co? Podstawowa technika, każdego ANBU - powiedziałem i dałem im coś do jedzenia.

Gdy nastał późny wieczór, oznajmiłem, że mogę wziąć pierwszą wartę, bo i tak wiedziałem, że nie zasnę. Po ostatniej nocy, cały czas myślałem kim była ta kobieta w moim śnie.

Siedziałem pod drzewem wpatrując się w gwiazdy. Miałem tak wielką ochotę zdjąć przepaskę. Patrzenie jednym okiem było uciążliwe. Wykonałem czynność, bez namysłu, że ktoś może mnie zauważyć.

- Naruto? Co to za szrama?- zapytał Kakashi, a ja natychmiast założyłem przepaskę. Nawet w nocy nie mogę odpocząć od tej przepaski.

-Nic takiego- powiedziałem ostro

-To się stało w ANBU?

-Nie twój interes!-powiedziałem i zniknąłem z jego pola widzenia. Jak mogłem być tak nieuważny?

************************************

Nowy rozdział! Po ponad dwóch tygodniach! Przepraszam! Ale za dużo miałam na głowie problemów szkolnych i osobistych.

Mam nadzieję z rozdział się spodobał

Za błędy przepraszam, rozdział pisany na telefonie :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro