Mizukage zna Naruto?
-Naruto uspokój się, nie możesz go zabić-mówił Kurama chcąc mnie uspokoić.
-Sam zaczął ten temat! Niech teraz zna konsekwencje swojej głupoty- mówiłem nadal opanowany przez nienawiść
-On nie zna twojej historii, a sam mu nie powiesz, bo to tajemnica, nawet inni ANBU Korzenia nie znali ciebie, tylko ja znam cie i wiem jaki dokładnie jestem więc zaufaj mi jestem twoim przyjacielem !
Kurama miał rację on jest moim jedynym przyjacielem. Po chwili moja złość i chęć zabicia Kakashiego ulotniła się. Wróciłem do normalnego wyglądu. Widziałem jak sensei odetchnął z ulgą. Nie wiedziałem czy po prostu uwolnić go z iluzji bez wyjaśnienia czy uświadomić go, żeby nie mówił o moich rodzicach.
-Kakashi, zapamiętaj, przy mnie nie mówi się o moich rodzicach, żyjesz teraz tylko dzięki Kuramie, gdyby nie on zapewne bym cię zabił-powiedziałem i anulowałem technikę
Sasuke i Sakura patrzyli na mnie i Kakashiego. Obdarzyłem ich lodowatym spojrzeniem. Sam zacząłem biec do wioski Mgły. Nie chciałem wlec się razem z tamta trójką. Po godzinie intensywnego biegu zobaczyłem bramę Wioski Mgły. Poszedłem w stronę bramy. Nie raz byłem tutaj. Przekroczyłem bramę i przy mnie pojawili się shinobi. Jednak gdy pokazałem im swoje oczy, wiedzieli kim jestem. Bez słowa mnie przepuścili.
Wędrowałem przez uliczki Wioski Mgły wstępując po drodze do barku , gdzie zjadłem dwie porcje ramenu. Ciekawiło mnie ile jeszcze zajmie im dotarcie tutaj. Siedziałem przy jednym z wielu stolików, gdy obok mnie usiadła jakaś dziewczyna. Miała zielone oczy i blond włosy związane w cztery kucyki. Po znaku z ochraniacza stwierdziłem, że są z wioski Pisku. Nie chciałem spędzać czasu w towarzystwie obcych osób, wstałem z miejsca i skierowałem się do wyjścia. Przez wejściem stało jeszcze dwóch shinobich z wioski Piasku. Zorientowałem się, że jeden z nich to jinchuriki jedno ogoniastego. Danzo kazał mi się nauczyć wszystkiego o wszystkich jinchurikich. Gdy odszedłem na kilka metrów, ktoś mnie zawołał.
-Hej! Ty w czarnym ubraniu!-krzyknął ktoś, a ja obróciłem się.
Popatrzyłem na osobę, która mnie wołała. Okazało się że był to nasz jinchuriki.
-Coś się stało?-zapytałem
-Nie znaczy tak...-zaczął się jąkać czerwono włosy.
-To tak czy nie?
-Jesteś z wioski Liścia?-zapytał
-Tak, coś jeszcze?
-Jesteś jinchuriki prawda?-zapytał, a ja zdziwiłem się, skąd on to wie. Nie wiedziałem, czy powiedzieć mu prawdę, czy też nie.
-Możliwe, że tak, a czy ci to przeszkadza...jedno ogoniasty?-zapytałem lodowatym głosem
-Widzę, dobrze jesteś poinformowany, ja niestety aż tak dobrze nie znam innych pojemników na demony, który demon został w tobie zapieczętowany?
Krew się we mnie gotowała. Przez całą swoją wypowiedź mówił ,,demon,, jak on mógł!
-Jeszcze raz określ Kuramę demonem, a zgotuję ci istne piekło i nie obchodzi mnie twoja zdolność ochrony piaskiem, bo nic ci ona nie da-powiedziałem i zniknąłem w kłębie dymu.
Pojawiłem się przy bramie. Kilka minut później pojawiła się w niej moja drużyna. Kakashi rozmawiał z shinobimi pilnującymi wejścia do wioski. Po okazaniu zwoju, weszli w głąb wioski.
-Wreszcie jesteście, ile można iść?-zapytałem pojawiając się obok nich
-Naruto!-krzyknęła Sakura
-No to ja.
-Naruto, jakim cudem wszedłeś do Wioski?-zapytał Kakashi
-Normalnym, jak byłem w ANBU byłem tutaj częstym gościem, jak mi nie wierzycie, zapytajcie Kage jak do niego zajdziemy.
-Naruto, następnym razem masz się nie odłączać od grupy, zrozumiano?-zapytał sensei
-Hai hai....
Ruszyliśmy do Mizukage. Po kilku minutach Kakashi zapukał w odpowiednie drzwi i po usłyszeniu pozwolenia weszliśmy do środka.
-Witam szanownego Mizukage-powiedział Kakashi
-Witaj, co was sprowadza...-mówił co raz ciszej, gdy mnie zobaczył.
-Coś się stało szanowny?-zapytałem tym razem ja.
-Jakim cudem ty jesteś tutaj?-zapytał
-Czyż nie wspominałem, że jestem w ANBU na swoich zasadach?
-No mówiłeś, ale nie sądziłem, że ty tak poważnie-mówił Mizukage
-Przepraszam, czy szanowny Mizukage zna Naruto?-zapytał Kakashi
-Tak, znam go całkiem dobrze, zawsze, gdy potrzebowałem wsparcia od Liścia, zawsze wysyłali tego chłopaka. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem go. Myślałem, że Hokage robi sobie ze mnie żarty, ale później nie chciałem nikogo innego.
-Teraz wiecie, że nie kłamałem jak mówiłem wam, że byłem tu stałym gościem-powiedziałem patrząc na drużynę.
-No dobrze, Mizukage, mam tu list od Hokage, w sprawie pokoju między naszymi wioskami-powiedział Kakashi i dał dla kage zwój.
Mizukage, chciał odpieczętować zwój, jednak widziałem, że nie może.
-Moi drodzy, czy ktoś z was umie to odpieczętować? Technika wykracza poza moje umiejętności.
-Ja umiem-powiedziałem, nie dziwię się że sam Kage jej nie mógł odpieczętować. Pamiętam jak Danzo stosował ta pieczęć. Tak skomplikowanej i trudnej pieczecie rzadko się zdarzają.
-Naruto, nie rób z siebie debila-powiedziała Sakura
-Zobaczymy-powiedziałem , a Mizukage dał mi zwój.
Złożyłem kilkanaście pieczęci w odpowiednim tempie i z odpowiednia ilością chakry i oto zwój się rozwinął. Podałem go Mizukage i z wyższością popatrzyłem na całą moja drużynę.
-Mówiłaś cos Sakura?-zapytałem
-Jak to możliwe?
-Same pieczęcie nie były trudne, ale tu chodziło o inne szczegóły-powiedziałem i uśmiechnąłem się z wyższością.
Następnego dnia wyruszyliśmy w drogę powrotną. Miałem nadzieję, że kolejna misja będzie chociaż trochę bardziej ciekawa? A na moje myśli wpłyną czerwono włosy chłopak, chciałbym go spotkać jeszcze raz.
***********************************************************************************
Nowy rozdział
Szczerze nie wyszedł mi tak jak chciałam, ale....tak bywa xd
Mam wielką nadzieję, że się spodobał :)
Hah rozdział dodaje w dzień -nowość XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro