Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Misja "Konoha"

Po trzech dniach wrócili do Konohy. Tam Naruto wręczył dla Danzo zwój z zapieczętowanymi zabitymi uciekinierami. Danzo odpieczętował zwój, a przed nim pojawiło się pięć zabitych osób. Mężczyzna był w szoku, jak okrutnie zostały zabite...domyślał się, że to sprawka małego chłopca.

-Dobrze, misja została wykonana w stu procentach, na razie macie wolne -powiedział się Danzo, po chwili znikając za drzwiami.

Naruto skierował się do jego nowego pokoju, znajdującego się w ANBU korzenia. Po paru minutach siedział na swoim łóżku, jak na razie nikt go nie torturuje, ani nic w tym stylu. Położył się na łóżku i zamknął oczy.

Błękitnooki nagle poczuł, jak ktoś dotyka go za ramię od razu zaatakował przybysza, nie patrząc kim jest.

-Spokojnie Naruto-powiedział znajomy głos, który należał do Danzo.

-Przepraszam mistrzu-powiedział chłopczyk

-Nic się nie stało, ale cieszy mnie fakt, że umiesz tak szybko kogoś zaatakować. Ale teraz pójdziesz ze mną.

-A gdzie?

-Pójdziemy na trening, bardzo ciężki trening, który upewni nas, że nigdy nikomu nic nie powiesz co tu się działo, czyli, że przez większość życia będziesz milczał, a nie gadał niepotrzebne rzeczy-powiedział mężczyzna

Po kilkunastu minutach chłopczyk znajdował się w pustej czarnej celi bez okien. Panowały ciemności. Chłopczyk bardzo sie bał. Nie lubił ciemności...jednak jego mała duszyczka, coraz bardziej stawała sie ciemna. Gdyby nie Kurama, który cały czas mu mówił, że jest przy nim i żeby się nie bał, to mały chłopczyk, płakałby siedząc skulony w kącie.

Od trzech dni, Naruto siedział zamknięty w celi. Doskwierał mu głód i pragnienie. Nie rozumiał, dlaczego on tu siedzi. Nikt go nie odwiedza.

Nagle drzwi zaczęły się otwierzać, a wpadające światło do pomieszczenia, raziło w oczy małego chłopca.

Przed nim stał mężczyzna. Postawił obok​ niego tacę z jedzeniem i wyszedł.

Chłopczyk od razu dorwał się do jedzenia. Wszystko zjadł w mgnieniu oka. Usiadł obok tacy i pogrążył się w rozmowie z Kuramą.

Po rozmowie z Kuramą chłopczyk oparty o ścianę zasnął.

Naruto poczuł jak ktoś zaczyna go bić. Był w tej chwili bezbronny. Został boleśnie i dotkliwie pobity. Z ran leciała krew, a nieprzyjemne pieczenie spowodowane dostającym się brudem do ran było niemiłosierne. Kyuu od razu zaczynał leczyc rany chłopaka. Z oczu chłopaka leciały łzy...zły złości, bólu i bezradności. Jednak w panującej ciemności chłopczyk nie wiedział, że z jego oczu nie leci słona ciecz, a krew.

Takie incydenty powtarzały sie przez dwa lata, po kilku pierwszych razach chłopczyk domyslił się, że tu chodziło z jedzenie. Nie mógł zjeść tego, co mu dano. Później był torturowany bez powodu, aby wyzbyć bękitnookiego uczuć. Kilka razy chłopczyk próbował się bronić, łapiąc oprawców w iluzję i tam ich zabijać, po kilku takich razach, zawiązano chłopczykowi oczy i dalej torturowano. Gdy chłopczyk przestał wydawać jakiegkolwiek dźwięki bólu, przestano go bić, lub bicie nie było takie bolesne. Jednak nikt nie wiedział, że przez te dwa lata chłopczyk poddawał się Lisowi. Wierzył mu i tylko mu ufał. Naruto, już poprzysiągł sobie zemstę na Danzo.

Właśnie zaczął się trzeci i zarazem ostatni rok Naruto w ANBU korzenia. Ciszył sie bardzo, że opóści to miejsce. Niestety tortury uczyniły go innym człowiekiem. Nie odzywał sie do nikogo, nawet jeśli ktoś zadawał mu pytanie. Przestawał zdejmować swoją maskę. Niegdyś błękitne jak ocean oczy stały się szkarałtne z pionową czarną źrenicą. Nie mógł ich pokazywać, z rozkazu Danzo. Nikt od kilku miesięcy nie widział twarzy chłopca. Nikt oprócz Naruto i Danzo nie wiedział co kryje maska. Na twarzy chłopca była ogromna szrama. Ciągnęła się ona od lewej strony czoła po ukosie przez prawe oko. Rana powstała podczas tortur. Jeden z mężczyzna chciał wyciąć mu oko, jednak z chłopca zaczęła wyciekać chakra Kuramy, i wtedy mężczyzna oparzył się i cofając rękę przeciągną ostrze po twarzy chłopca. Rana była na tyle głęboka, że nawet Kyuu nie mógł zrobić tak, aby nie było śladu.

Naruto właśnie stał przed Danzo czekając, aż mężczyzna powie po co go wezwał.

-Naruto, masz misje-powiedział Danzo

-Hai-powiedział bez uczuciowo i praktycznie niesłyszalnie

-Masz za zadanie obserwować co sie dzieje w Wisoce Liścia.

Chłopec pokiwał głową na znak, że rozumie polecenie i zniknął w kłębie dymu.

Naruto bacznie obserwował wioskę. Stwierdził, że nic ciekawego sie nie dzieje. Usiadł na jednej z gałęzi drzewa. Siedział wsłuchując się w gwar wioski, gdy dosłownie pod nim, pojawił sie jakiś chłopak o czarnych włosach. Zobaczył, że na jego ubraniu jest znak klanu Uchiha. Domyślał się, że jest to ten niedobitek klanu, o którym mówił Danzo. Chwilę później obok niego pojawiła sie różowo włosa dziewczyna.

-Sasuke-kun, daj sie namówić-piszczała dziewczyna

-Nie, daj mi spokój Sakura.

-Ale musimy to zrobić! Ja muszę być pierwsza!

-Nie zgadzam się!-krzyknał chłopak

-Ale Ino mnie wyprzedzi! No to tylko jeden całus!

-Nie i zdania nie zmienię! Daj mi spokój!-powiedział Sasuke, po czym szybko zniknął z miejsca.

W głowie Naruto usłyszał śmiech Kuramy, jednak on nie umiał się śmiać...

____________________________________________________________________

Nowy rozdział mam nadzieję, że się spodobał :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro