Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lekcja ciszy

Rano wstałem wyjątkowo wyspany. Przez chwilę wpatrywałem się  w sufit. Znów śniła mi się czerwono włosa kobieta. Nadal nie wiem kim jest, co z jednej strony mnie denerwowało, a z drugiej ciekawiło. Będę musiał kiedyś zapytać Hokage.

Zjadłem ramen i wykonałem poranna toaletę. Gdy stwierdziłem, że jestem już w pełni gotowy ruszyłem na pole treningowe, aby kontynuować naukę nad kontrolowaniem żywiołu wiatru. Po piętnastu minutach byłem na miejscu. Stworzyłem kolony cienia i każdy wziął po liściu usiłując przeciąć go. Całą swoją uwagę skupiłem na liściu przy czym koncentrując się do granic możliwości. Po chwili usłyszałem dźwięk przecinanego papieru. Otworzyłem dłonie i moim oczom ukazał się przecięty na pół liść.

-Kurama udało mi się -powiedziałem budząc Lisa z głębokiego snu.

-Widzę, że jak na dzieciaka w twoim wieku szybko ci to poszło, dzisiaj poćwicz jeszcze przecinanie liści, a od jutra będziemy trenować w twoim umyśle.

-Hai-powiedziałem i wróciłem do przecinania liści.

Przez cały dzień wykonywałem polecenie Kuramy, a za każdym razem wychodziło mi to lepiej i szybciej. Gdy do mojego spotkania z Danzo została godzina postanowiłem wrócić do mieszkania i się przygotować.

Gdy szedłem uliczkami wioski ludzie bardzo się mi przyglądali. Cóż nie codziennie jedenastoletni chłopak idzie z krwawiącą dłonią. Otóż jak przechodziłem przez las jakieś dzieci, uczyły się rzucać shurekinami do celu. No i jeden zamiast do celu, poleciał  we mnie, a ja jak głupi zamiast uniknąć tego, zasłoniłem się ręką. Gdy chłopczyk zobaczył moja krwawiącą dłoń wystraszył się, jednak zapewniłem go, że nic mi nie będzie.

Wszedłem do mieszkania i od razu skierowałem się do łazienki, gdzie wziąłem prysznic, a następnie opatrzyłem ranę na dłoni i ubrałem się w świeże ubrania. Zjadłem ramen i ruszyłem na miejsce spotkania. Przez całą drogę czułem się obserwowany, jednak zignorowałem to, teraz liczyło się tylko spotkanie z Danzo i to czego ode mnie chce.

Stanąłem przed głównym wejściem do bazy ANBU. Złożyłem kilka pieczęci i wszedłem do środka kierując się do odpowiedniego pomieszczenia. Punkt osiemnasta wszedłem do pomieszczenia, w którym był tylko Danzo. Szczerze mówiąc myślałem, że będzie miał jakiś ANBU przy sobie na wszelki wypadek. Przez chwilę staliśmy w ciszy, gdy przywódca Korzenia odezwał się.

-Dziękuję, że się pojawiłeś Naruto.

-O czym chciałeś porozmawiać? Nie mam czasu-oświadczyłem.

-Jak zawsze nie masz czasu, ale nie o tym chciałem rozmawiać, tematem miał być Sai. Czy to prawda, że jest informatorem Sarutobiego?-zapytał patrząc mi prosto w oczy.

-Ja na ten temat nic nie wie, a po drugie ja już nie należę do ANBU, więc dlaczego się mnie o to pytasz?-oczywiście dobrze wiedziałem, że Sai dostarcza informacje dla Hokage, ale nie miałem zamiaru wydawać dobrego znajomego.

-Ponieważ parę osób powiedziało mi, że byliście dobrymi znajomymi.

-Cóż nie zaprzeczę, że nie, ale nie aż tak dobrymi , aby wiedzieć takie rzeczy o sobie.

-No dobrze, jeśli nic nie wiesz, to Saiego czeka lekcja ciszy-powiedział Danzo, a mnie na słowa ,,lekcja ciszy,, przeszła gęsia skórka. 

Dobrze wiem co to znaczy i co go czeka. Nie mogę pozwolić na to. Z tego co słyszałem, lekcję ciszy stosowano bardzo dawno temu i dopiero na mnie jej użyto po kilkunastu latach. Lekcja ciszy mimo swojej łagodnej nazwy w praktyce wcale taka nie jest. Są to ciągłe tortury w postaci bicia, zadawania głębokich ran, podawanie trucizn, czy wstrzykiwanie różnych substancji do ciała. Ma to na celu zadanie bólu, ale żebyś został przy życiu i miał nauczkę, że masz siedzieć cicho.

-Danzo, ale czy lekcja ciszy to nie za dużo na początek? Przecież nie wiesz czy był informatorem czy nie.

-Od początku trzeba gówniarza nauczyć, że nic się na temat Korzenia nie mówi. Ty coś wiesz na ten temat, prawda?-powiedział z uśmiechem pełnym pogardy. Postanowiłem zagrać w jego grę.

-Tak masz rację, wiem i to całkiem dużo, więc ze swojego doświadczenia stwierdzam, że on może tego nie przeżyć, a Sai to bardzo dobry ANBU i wiem, że nie chciałbyś go stracić.

-Masz rację, ale ty to przeżyłeś, więc nie mogło być tak źle, czy się mylę?

-Skoro twierdzisz, że ta lekcja nie jest taka zła, to dlaczego nigdy jej  nie wykonałeś, lub nie byłeś obserwatorem?

-Bo to nie moja robota, od tego są specjalnie wyszkoleni ANBU. Sam dobrze wiesz, jak dobrzy są w swoim fachu.

-Chyba, aż za dobrze. Ale teraz mam pytanie, czy mogę być obserwatorem?-zapytałem mając już w głowie przygotowany plan.

-Naruto z racji tego, że znam cię i wiem jaki jesteś nie mam nic przeciwko, ale wytłumacz mi po co?

-Chciałbym zobaczyć, czy lekcja będzie taka jak u mnie czy trochę inna. Ciekawość ludzka nie zna granic, a wiesz, że ja lubię takie rzeczy.

-Niech będzie, przyjdź jutro o dwudziestej drugiej, wiesz gdzie.

-Będę na pewno, a teraz do widzenia-powiedziałem i opuściłem pomieszczenie.

Gdy byłem na korytarzu moje oczy stały się krwistoczerwone, a ode mnie biła żądza krwi i nienawiść. Jutro ,,specjalni ANBU" przestana istnieć i uwolnię Saia. Z szaleńczym uśmiechem na twarzy opuściłem budynek.

**************************************************************************

Nowy rozdział! 

Gomen, miał być wczoraj, ale miałam małe problemy z internetem.

Mam nadzieję, że się spodobał :)

Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro