Fūton
Sasuke usadowił się na sofie. Przez chwile wpatrywał się bez konkretnego celu w ścianę na przeciwko. Dziwiło mnie, że wielki Uchiha może cos chcieć od jakiegoś zwykłego chłopca, żyjącego na obrzeżach wioski. Między nami panowała cisza, którą postanowiłem przerwać.
-Chcesz cos do picia?-zapytałem
-Nie dzięki, chciałem tylko się o cos zapytać.
-No to słucham, co chcesz?
-Odkąd dołączyłeś do naszej drużyny, mam wrażenie, że przypominasz mi takiego ANBU, który mnie zaatakował i właśnie chciałem się zapytać czy to nie byłeś ty. Bo on był mniej więcej twojego wzrostu i miał podobny głos-zapytał , a ja zdziwiłem się, czy to możliwe, aby Sasuke mnie rozpoznał?
-Nie, co ci przyszło do głowy. W ANBU Korzenia nie możesz sobie chodzić od tak ulicami wioski.
-Aha, bo jak on mnie zaatakował to widziałem jego twarz. Miał okropną szramę na twarzy...ludzie są okrutni.
-Sasuke, coś jeszcze chcesz?-zapytałem z lekką złością.
-Coś się stało?-zapytał
-Nie po prostu, jak nie masz już pytań, to możesz iść, mam dzisiaj do zrobienia jeszcze dużo rzeczy.
Chłopak bez słowa opuścił mieszkanie. Co za ciekawski z niego człowiek, wszystko chciałby wiedzieć. Postanowiłem zjeść ramen i przygotować się do treningu.
Gotowy sprawdziłem, czy niczego nie zapomniałem i wszedłem z domu zamykając mieszkanie. Droga minęła mi spokojnie i szybko, o niecałych piętnastu minutach byłem na polu treningowym, które zostało wyłączone z użytkowania.
-Kurama to czego mnie nauczysz?-zapytałem z ciekawością.
-Postanowiłem cię nauczyć kontroli nad żywiołem twojej chakry.
-To mów jak to zrobić-powiedziałem
-Nie tak szybko, najpierw trochę teorii. Po pierwsze wyróżniamy pięć typów żywiołów. Mamy wodę, ziemię, błyskawicę, wiatr i ogień. Każdy, ma jeden z tych żywiołów. Możesz go mieć indywidualnie lub klanowo, dajmy na to klan Uchiha, który specjalizuje się w żywiole ognia. Każdy żywioł jest słabszy lub silniejszy od drugiego. Nauka nie jest tez prosta. Musisz poczuć to w sobie. Jednak, najpierw sprawdzimy twój typ-powiedział, a w mojej ręce pojawił się jakiś papier.
-Co to jest?
-Jest to specjalny papier do sprawdzenia czyjegoś typu chakry. Wystarczy, że zadziałasz na niego swoją chakrą. Jeśli papier się przetnie, oznacza typ wiatru, jeśli spłonie to ogień, jeśli będzie mokry to woda, jeśli ziemia to się zwyczajnie rozsypie, a jak się zmarszczy to znaczy, że masz błyskawicę-powiedział Kurama, a ja zadziałałem na papier chakrą. Po chwili papier przeciął się.
-No widzę Naruto, że masz żywioł wiatru, mało osób go posiada, w Konehe, ma go bodajże tylko Asuma Sarutobi. Przeważnie jest to ziemia bądź woda.
-To na czym będzie polegał mój trening?
-Widzisz tamto drzewo-powiedział wskazując na największe na polu treningowym- Stwórz tyle klonów ile jest liści na drzewie i spróbuj działając na liść chakrą przeciąć go na pół. Jeśli ci się to uda, przejdziemy do następnego etapu treningu, ale ten będzie już odbywał się w twoim umyśle-powiedział Lis a, a ja zacząłem przecinać liść.
Na początku myślałem, że to będzie bardzo proste, jednak po kilku pierwszych próbach okazało się, że jest to całkiem trudne. Nie wiem ile mi zajęło nacięcie go chociażby centymetra, ale czułem się jakbym z tydzień ciągle walczył. Próbowałem do czasu, aż moje zmęczenie sięgnęło zenitu. Nie dałem już razy nic zrobić.
-Naruto, odwołaj klony. Ich wiedza przejdzie na ciebie i będzie ci prościej później i jak nie dasz już rady to mów, tego nie nauczysz się za dzień, a musisz mieć jeszcze siłę na misje.
-Chwilę odpocznę i pójdę do domu. Muszę zdecydowanie odpocząć-powiedziałem siadając pod drzewem.
Po pół godziny ruszyłem do domu. Nie wiedziałem, że coś może mnie aż tak zmęczyć. Gdy wracałem do mieszkania czułem się obserwowany. Wyciszyłem chakrę i szybko techniką z ANBU zniknąłem w szarym dymie.
Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit. Cóż myślałem sobie nad żywiołem wiatru. Nienawidzę prosić kogoś o pomoc, więc do Asumy nie pójdę. Kurama mi nie pomoże. Ostateczną formą dowiedzenia się jest biblioteka i książki. Wstałem z łóżka i ruszyłem do biblioteki. Szedłem przez wioskę. Gdy przechodziłem obok budynku administracyjnego zobaczyłem, że właśnie wyszedł z niego znajomy chłopak. Po chwili stwierdziłem, że to ten czerwony chłopak, którego spotkałem podczas misji. Gdy patrzyłem na niego, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Prychnąłem pod nosem i ruszyłem dalej. Z chęcią bym z nim pogadał, ale chwilowo miałem ważniejszą sprawę do załatwienia.
Po pięciu minutach byłem na miejscu. Chodziłem między regałami szukając książki o żywiołach chakry. Po kilkunastu minutach trafiłem na to czego szukałem. Wyciągnąłem książkę z regału o całkiem pokaźnej grubości. Usiadłem przy jednym ze stolików i zacząłem czytać.
Po jakimś czasie, zauważyłem, że ktoś się do mnie dosiadł. Ignorowałem tą osobę. Musiałem przeczytać do końca tą książkę, a zostało mnie tego całkiem sporo.
-To ty, spotkaliśmy się już prawda?-zapytał znajomy głos
*******************************************************************
Nowy rozdział ! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
Za błędy przepraszam, jeśli się pojawiły XD
Rozdział krótki ma zaledwie około 730 słów :/
Szczerze mówiąc rozdział mi nie wyszedł tak jak chciałam więc może być nieco nudny :(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro