Co z tobą jest nie tak?!
Droga minęła spokojnie, co szczerze mówiąc zawiodło mnie, chciałem powalczyć z kimś na poważnie. Biegliśmy w ciszy. Spojrzałem na Sakurę. Znów była w innym świecie. Jak zawali w drzewo ratować jej nie będę.
-Dzieciaki stójcie-rozkazał nagle Kakashi.
-Co się dzieje?-zapytałem
-Ktoś nas śledzi, więc teraz biegniemy blisko siebie i nie oddalamy się-powiedział ostatnią część spoglądając na mnie.
Wtedy przypomniały mi się słowa Sai'a. Przecież Danzo wysłał, za mną Oddział Zamknięty. Jaki jestem głupi, jeśli oni na nas napadną będzie mi ciężko walczyć i ich obronić.
-Naruto? Coś się stało?-zapytał Kakashi
-Wiem kto nas śledzi, a raczej mnie. Biegnijcie dalej, ja zajmę się nimi. Ta grupa osób znacznie przekracza wasze umiejętności. Tylko ja jestem w stanie z nimi walczyć-powiedziałem i zniknąłem z pola widzenia grupy. Nie chciałem ich mieszać w swoje sprawy, a w szczególności nie chciałem, żeby zobaczyli jak bezwzględnie mogę zabijać innych ludzi.
Biegłem w zupełnie innym kierunku niż znajduje się Konoha. Starałem się odbiec od drużyny jak najdalej. Jeśli oni zginą nie wybaczę sobie, że naraziłem ich na takie niebezpieczeństwo. Aktywowałem Yokogana i biegłem dalej.
-Kurama jeśli będę potrzebował pomocy , pomożesz mi prawda?-zapytałem w umyśle Lisa
-Oczywiście Naruto, zawsze będę ci pomagał.
-Dziękuję.
Nagle przede mną pojawił się jeden z ANBU. Zatrzymałem się. Zdjąłem przepaskę, aby moje techniki oczne były bardziej efektywne. Nie wiedziałem kiedy zostanę zaatakowany, więc musiałem być przygotowany w każdej chwili. W sumie wszystkich było około dziesięciu. Staliśmy bez ruchu. Po chwili jeden z ANBU ruszył w moja stronę z atakiem. Bez problemu uniknąłem ataku. To ma być Oddział Zamknięty? Chyba sobie żartujecie. Przecież ten atak był tak przewidywalny. Jeśli tak mnie będą atakować, to nic mi nie zrobią, a ja nie będę miał zabawy, bo zabicie ich będzie zbyt proste.
-Jeśli będziecie mnie tak atakować nic wam to nie da-oświadczyłem
-Danzo kazał nam dostarczyć cię żywego-powiedział jeden z nich.
Nie miałem zamiaru się z nimi cackać. Złożyłem odpowiednie pieczęcie i aktywowałem technikę Shi ga kite no Jutsu*. Łapałem ich po kolei, a oni nawet nie byli tego świadomi. Za to uwielbiałem Yokogana. Podczas iluzji nie zmieniało się otoczenie, a efekty iluzji były odczuwalne, gdy to ja ich oświeciłem, że w takowej się znajdują.
Złapałem ich wszystkich. Nagle przed jednym pojawiły się najbliższe mu osoby. Była to młoda kobieta i jakich kilkunastoletni chłopak. Szybko zacząłem robić swoje.
-Czyli te osoby są bliskie twojemu sercu, tak? No to się zabawimy-powiedziałem z dosłownie rzecz biorąc, demonicznym uśmiechem na twarzy. Kobietę zabiłem w powolny i okrutny sposób. Na jej ręce nadciąłem skórę, lekko podważyłem i pociągnąłem. Skóra w sporym kawałku oderwała się. Kobieta krzyczała z bólu. Po tym jak obdarłem jej rękę ze skóry podciąłem jej gardło. Jednak nie było to zwyczajne podcięcie. Było wykonane najbardziej tępym kunaiem w czasie porównywalnym do ślimaczego i wolniejszego. Mężczyzna próbował działać, powstrzymać mnie, lecz nie był w stanie nic zrobić. Krzyczał, żebym przestał, ale ja z każdym jego krzykiem robiłem to brutalniej. Później przyszła kolej na małego chłopaka. Podszedłem do niego. Wyglądał tak bezbronnie. Spojrzałem na niego, lecz on się wystraszył. Zaczął płakać. Ojej. Zabiłem go w jeszcze brutalniejszy sposób rozrywając mu gardło. Wykonałem pieczęcie i przez kolejne kilka minut, mężczyźnie widniał przed oczami moment śmierci najbliższych mu osób. Miało to na celu wycieńczenie psychiczne człowieka.
Z pozostałymi postąpiłem identycznie. Gdy wszyscy mieli już uszkodzone psychiki potraktowałem ich inną techniką Magen: Narakumi no Jutsu. Na własne oczy ujrzeli istne piekło. Spowodowało to ich zatracenie się w myśli, że to wszystko ich wina. Wiedziałem, że wyleczenie ich będzie bardzo trudne i o to chodziło. To była nauczka, za próbę zabicia mnie.
Uwolniłem ich z iluzji, a ci padli na ziemię z głuchym hukiem. Na każdym z nich dodatkowo założyłem silną pieczęć uniemożliwiającą powiedzenia czegokolwiek na mój temat i tego co zobaczyli w technice. Mieli zwyczajne szczęście. Mogłem ich zabić, a nie zrobiłem tego. Miałem pewność, że tej techniki pieczętującej nikt nie złamie. Była to Lisia technika, więc technikę, znałem tylko ja i Kurama.
Zostawiłem ich tak ja padli. Wróciłem do mojej drużyny. Biegłem przez około godzinę sam. Uważnie co raz rozglądałem się, czy nikt mnie nie śledzi. Po kolejnej godzinie zobaczyłem Kakashiego i tamtą dwójkę na jakiejś polanie. Musieli z kimś walczyć. W koło nich widać było ślady zaciętej walki.
-Co tu się stało?-zapytałem, go pojawiłem się na polanie.
-Naruto? Jakim cudem ty żyjesz?!-krzyknął zdziwiony Sasuke.
-Normalnym, po prostu umiem walczyć. Kto was zaatakował?-ponowiłem pytanie z nadzieją, że ktoś mi wreszcie odpowie.
-Dwóch shinobich. Byli to ANBU na bardzo wysokim poziomie. Nawet mój sharingan nie dawał im rady. Ale oni powiedzieli, że na ciebie czeka dziesięciu i to silniejszych od nich ludzi. Byłem pewny, że zginiesz! A ty po kilku godzinach przychodzisz i jak gdyby nic pytasz się co się stało! Co z tobą jest nie tak?!
-Jak już powiedziałem, umiem skutecznie walczyć. A zaatakowali was ANBU korzenia z Liścia.
-Skąd wiesz, że to był akurat Liść?-zapytała Sakura
-Ponieważ, mój informator z Korzenia poinformował mnie, gdy wy spaliście, że Danzo wysłał za mną Oddział Zamknięty-powiedziałem, a na twarzy jounina wymalował się strach.
-O-oddział Zamknięty?-zająkał się szaro włosy
-Tak, a ja ich pokonałem, bez większego wysiłku. Tylko trochę pomajstrowałem przy ich psychice-powiedziałem i uśmiechnąłem się szaleńczo.
Oni nie wiedzieli, kogo Danzo ze mnie uczynił. Byłem maszyną do zabijania bez najmniejszego momentu zawahania się.
****************************************************************************
Nowy rozdział!
Gomen, gomen, że tak długo musieliście czekać, ale mam jakoś mało weny, a jak już przychodzi to w nieodpowiednim czasie.
Tak wiem postawa Naru miała być trochę łagodniejsza, a ja ochrzciłam go w tym rozdziale ,,maszyną do zabijania'' ale na razie Naruto taki będzie.
I mam pytanko, bo jak już wspominałam, będę kończyć moje opowiadanie o Naruto ( Naruto- chłopiec o błękitnych oczach) mam zamiar pisać kolejne. Może macie jakieś propozycje o czym chcielibyście je? Piszcie w komentarzach albo priv jeśli ktoś się wstydzi xd
Shi ga kite no Jutsu*-technika zobaczenia śmierci najbliższych
Przepraszam z wszelkie błędy jeśli się pojawiły.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro