Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80. Zjednoczone Siły Shinobi

- Drodzy Kage. - odezwał się Shikaku - Czy mogę coś zaproponować? - zapytał. Ciszę uznał za zgodę - Madara usiłuję nas spowolnić, tym samym niszczy zaufanie między nami. Uważam, żeby to wykorzystać. Naruto przez ten czas zajmie się budową szpitali i bazy komunikacyjnej. Wy przez ten czas dokończycie strategie i wyruszycie do swoich wiosek.

- Nie głupi pomysł, ale... - zaczął Tsuchikage.

- Proszę wybaczyć, ale nie skończyłem. - powiedział Shikaku. Mężczyzna podszedł do stołu i oparł dłonie na nim. - Zakładam, że Naruto skopiował techniki Obito, prawda?

- Owszem. Znam jego... Wiem, co masz na myśli, dattebayo! - wykrzyknął, kiedy sens padłych słów dotarł do blondyna - Portale.

- Jak to? - zdziwiła się Mizukage. Naruto uruchomił dojutsu.

- A o to. - w tej samej chwili obok blondyna ukazał się mały portal. - Mogę tym portalem przenieść większą część wojsk. Obito i tak nie będzie na razie korzystać z niej, nawet jeśliby użył, Sasuke mnie powiadomi.

- To nie będzie pułapka? - zapytała Hokage.

- W żadnym razie. - odezwał się Nara. - Obito nie spodziewa się, że Naruto użyje akurat tej techniki do przeniesienia wojsk. Jedynym problem jest wielkość portalu. Naruto jak duży jesteś w stanie zrobić?

- Z użyciem Energi Naturalnej będzie pokaźniej wielkości. - zamiast blondyna odezwał się Kurama - Shikaku, masz mój szacunek. W życiu bym na to tak szybko nie wpadł. - skierował słowa do Nary. - Klony mogą zająć się portalami. Zakładam, że przejście uzyska wielkość dziesięciu ludzi stojących w szeregu. Sądzę, że klony nie zużyją przy tym takiej ilości, jak przy Hiraishinie, ale niestety przemieszczanie będzie dłuższe, a oryginał będzie musiał się zdrzemnąć, co najmniej na trzy godziny.

- Jak to zdrzemnąć? - zdziwiła się Tsunade.

- Tak lisy regenerują Energię. Snem. - wzruszył ramionami, jakby było to coś oczywistego.

- To dlatego w kółko śpisz leniu. - stwierdził ze śmiechem na twarzy blondyn. Lis warknął na niego.

- Bo mi się nie chcę wysłuchiwać twojej myślowej gadaniny non stop, smarkaczu. - lisy spojrzały na siebie wrogo, po czym buchnęły śmiech. - Wracając, Naruto będzie musiał się przespać. - Senju spojrzała na lisa tylko, po czym skierowała wzrok na przywódców.

- Kage i jak? - zapytała reszty, kiwając przy okazji Kuramie, że zrozumiała wszystko.

- Nie mam nic przeciwko temu. Ludzie będą w pełnej gotowości. - powiedział Raikage. - Również ułatwi to transport, jednocześnie ukryje się zdolności chłopaka. - Senju kiwnęła głową i spojrzała na resztę. Nikt się nie sprzeciwił.

- Dobrze Naruto. Kiedy będziesz mógł wysłać klony? - spytał Kazekage.

- Nawet teraz. - odpowiedział.

- Niech ruszają. - powiedział Gaara. Nagle za blondynem ukazało się sześć idealnych kopi samego siebie. - Drodzy Kage proszę o napisanie na zwojach informacji i rozkazów. Ni stąd, ni zowąd doradcy przekazali zapisane zwoje. Co zdziwiło Kage. - Temari?

- Pisałam wszystko, co uważałam za ważne. - wzruszyła ramionami. Gaara spojrzał na zapiski.

- Dziękuję Temari. Idealnie. - pochwalił siostrę i posłał jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła. - Naruto, czy to są...

- Na to wygląda, że tak. Ten sam zwój co ma Tou-chan. - powiedział i przyjrzał mu się.

- Kazałem Shukaku je rozdać. - uśmiechnął się.

- Dobrze zrobiłeś Yondaime. - odezwał się Onoki. - Wystarczy tylko wpisać poprawki... - nagle Tsuchikage parsknął śmiechem - Wybaczcie, ale zdanie na końcu mnie rozbawiło.

- Jest na każdym zwoju. - oznajmił Minato. - Synku, dlaczego sześć klonów?

- Uzushio. - odpowiedział tylko, a ojciec kiwnął głową, że zrozumiał.

- Absolutny zakaz rozmów na temat tego zwoju. - przeczytała na głos Mizukage - Grozi oślepieniem czytającego bądź mówiącego. - Terumi zaśmiała się. - Bardzo dobre rozwiązanie. - powiedziała z szerokim uśmiechem - Dopisać do tego, krótkie formułki i żaden shinobi nie piśnie ani słówka.

- Dokładnie. - potwierdził Minato. - Dzięki nim będziecie mogli się komunikować ze swoimi oddziałami w wioskach, a Madara nawet nie spostrzeże się, że wykonują ciągle rozkazy.

- Skąd Hokage posiadasz takich ludzi. - odezwał się A, patrząc w oczy blondynce.

- Tacy się rodzą. - uśmiechnęła się. Kage dopisało odpowiednie informacje i pierwsze rozkazy, które shinobi mają wykonać bez żadnego sprzeciwu. - Jak widzę. Skończyliście. - odezwał się po kilku minutach ciszy, kiedy zobaczyła, że cztery zwoje są ułożone koło siebie. - Naruto. - blondyn kiwnął głową i dał znak klonom, by je zabrali.

- Przepraszam. - odezwał się Shikaku - A może, by wykorzystać klony do jednego prostego zadania.

- Co masz na myśli? - odezwał się Tsuchikage.

- Niech klony wypowiadają na głos fałszywe wytyczne, co do walki i ustawienia wojsk, jako kamuflaż przed prawdziwymi zadaniami. - Kage szybko przeleciało po sobie wzrokiem.

- Doskonały pomysł Shikaku. - oznajmiła Tsunade. - Naruto, czy...

- Klony mają moje myśli i strategie. Dadzą wywieźć w pole węże i Zetsu. - przerwał jej z uśmiechem.

- Świetnie. Dajcie jeszcze te zwoje na sekundkę. - powiedziała Mizukage. Klon podszedł do niej. - Dopiszcie, że klony Naruto będą mówić fałszywe rozkazy. Lepiej niech nasi ludzie będą w to wtajemniczeni. Przynajmniej kilku. - Terumi zwinęła szybko zwój, oddając go w ręce klonowi. Reszta Kage również umieściła krótką notkę o tym pomyśle.

- Mogą ruszać? - zapytał blondyn.

- Tak. - odpowiedziała Tsunade.

- Wiecie, co robić. - piątka klonów kiwnęła jednocześnie głowami i zniknęła w pomarańczowych błyskach. W tej samej chwili na stół wylądowały bliźniacze zwoje. Stało się tak za sprawką piasku. Szósty klon udał się do Uzushio.

- Dziękuję Shukaku. - kiwnęła mu w podzięce głową.

- I tak się nudzę. - mruknął i ziewnął. Nagle zwój, który trzymała Mizukage, zaświecił się lekko.

- Klon dotarł i przekazał zwój. Nie ma obiekcji do działań. Klon piszę, że wyczuł dwie czujki w... Jasna cholera! - wykrzyknęła Mei. - Co za podły gad. - warknęła pod nosem. - Pieprzony wąż jest pod moją szafą z dokumentami w gabinecie. Klon napisał, że nazywa się Rin i jest posłańcem z rozkazami. Wyjaśnił, że ma też szczegółowe informacje i rozkazy na temat naszego przegrupowania. - wyjaśniła. W tej samej chwili zaświecił zwój z Kumogakure.

- Mabui piszę, że zajmę się wszystkim osobiście. Zgodziła się, aby klon przejął tymczasowo władzę nad ludźmi za moją zgodą. Klon nazywa się Hin, ma być dowódcą oddziału, walczącego w zwarciu na wzgórzach. - Raikage parsknął śmiechem, ale zaraz zaprzestał, a jego twarz skamieniała - Kurwa... Mabui, sama spostrzegła czujkę w gabinecie. Wąż zawiesił się na stropie. Nie dała po sobie znać, że wie. Mądra kobieta. - mruknął pod nosem. - Wie o ataku od tego lisa. Zaczęła niewykrywalnie dla czujek rozprowadzać informacje. Shinobi są gotowi na atak, ale i również nie będą go od razu odpierać... Co do cholery?! - wykrzyknął - Pisze, że klon poinformował ją o obserwującym ją Zetsu. Wróg jest zaciekawiony, ale nie zbliża się do gabinetu. Klon naturalnym ruchem zakrył ją, uniemożliwiając Zetsu dalszą obserwację.

- Na szczęście... - mruknął Naruto. - Onoki-sama? - starzec spojrzał na blondyna, który gestem dłoni wskazał na zwój, który zakrył przez przypadek kapeluszem. Starzec szybko go otworzył.

- Kitsuchi również odkrył czujkę w moim gabinecie. Zgodził się na warunki. Czeka na ich reakcje. Nic na temat Zetsu. - zamknął zwój.

- Teraz czekamy. - powiedział chłodno Raikage.

- Czekamy. - zgodził się z nim Onoki.

- Lepiej zajmijmy się dywizjami, walczącymi w zwarciu i na średnim dystansie. - oznajmił Kazekage.

- Dzieciak ma racje. - warknął A.

- Jeśli można... - odezwał się Mifune. - Moi samurajowie najlepiej się do tego sprawdzą. Walki w zwarciu to ich chleb powszedni. - oznajmił.

- I masz rację Mifune-sama. - przyznała mu rację Tsunade. - Kogo proponujesz na generała?

- Kitsuchiego. - powiedział od razu. - Ufam mu i wiem, że dobrze poprowadzi dywizję.

- Niech tak będzie. - zgodził się z nim Kazekage. - Na generała średniego zasięgu i walki w zwarciu proponuję Kakashiego Hatake. Jego umiejętności i mieszane style walki idealnie się tu sprawdzą. Jako że również jest dowódcą oddziału zwiadowczego. Może być jako pomoc dla dywizji Mifune-sama oraz ewentualnie dywizji Daruia.

- Właśnie. - odezwał się nagle Shikaku - Proszę wybaczyć Kazekage-sama, ale... - tu spojrzał na doradcę A. - Darui jaki zasięg posiadasz?

- Moje techniki są skuteczne na średnim zasięgu. - oznajmił leniwie.

- Dziękuję Darui. Drodzy Kage. - zwrócił się do przywódców - Mamy pięć dywizji. - oznajmił. - Pierwsza dywizja, generał Darui. Walka na średnim dystansie. Druga dywizja generał Kitsuchi. Walka w zwarciu. Trzecia Dywizja, generał Kakashi. Walka w zwarciu i na średnim dystansie. Czwarta dywizja generał Gaara-sama. Walka na długim dystansie. Dywizja piąta generał Mifune-sama. Oddziały specjalne. - podsumował. - Pięć dywizji, nie licząc oddziałów.

- Dziękujemy Shikaku-san. - powiedział Kazekage. - Doskonale. - uśmiechnął się - Najgorszą rzecz mamy z głowy. Pora na ich wprowadzenie tego w życie.

- Racja. - zgodził się z nim Naruto. - Czas, abym wyruszył na budowę. - uśmiechnął się. - Shikaku...

- Jest jeszcze jedna sprawa. - uciszył blondyna gestem ręki. - Mianowicie nie została ustalona jedna rzecz. Kto będzie naszym głównym przywódcą? - przeleciał wzrokiem po Kage. Każdy zaskoczony pytaniem spojrzał na sąsiada.

- Co masz na myśli? - zapytał Raikage, a w jego głosie można było usłyszeć podejrzenie.

- Od samego początku obserwowałem wasze reakcje i zachowania. Chciałbym zaproponować na naszego dowódcę Kazekage. - wskazał otwartą dłonią na zaskoczonego Gaarę-sama.

- Ja?! - wykrzyknął i wskazał na siebie - Shikaku-san wątpię...

- Nie Gaara. - podarował sobie tytuł - Widziałem, jak potrafisz przemówić do rozumu reszcie Kage. To moja opinia.

- Ja też tak sądzę. - odezwał się C. - Wybacz Raikage-sama, ale Shikaku-san ma racje. Potrafił ciebie uspokoić samymi słowami, A-sama. - skulił się przed wzrokiem Raikage, które prawie dosłownie go mordował.

- Też tak sądzę. - odezwała się Kurotsuchi. - Podoba mi się jego charakter.

- Jak możesz... - zaczął przez zęby Tsuchikage.

- No co, dziadku. Ma racje. - wskazała na Shikaku. - Tu potrzeba młodych dowódców. A Gaara... - sama nim jest. - wzruszyła ramionami.

- W sumie nie mam nic przeciwko temu. - odezwała się Terumi. - Też tak sądzę. Hokage zapewne również. - blondynka kiwnęła potwierdzająco głową.

- Ale to tylko zwykły smarkacz... - zaczął Raikage i wskazał palcem na Gaarę.

- Owszem, ale potrafił ciebie sprowadzić do pionu, A-sama. - powiedział Naruto. Przywódca Kumo zgubił język w buzi i fuknął pod nosem coś o Gaarze.

- On wcale nie jest dziecinny. - warknął Naruto, którego słuch był wręcz doskonały.

- Ja wcale... - mruknął.

- Słyszałem. - wskazał na swoje lisie uszy. - Mam słuch godny lisa... A teraz kto jest za Gaarą, nich uniesie dłoń. Doradcy też się liczą, bo tak samo, jak my, biorą udział w nardzie i wojnie. - blondyn podniósł dłoń. Za nim poszli Tsunade, Mei, Kurotsuchi, Temari, Kankuro, Darui, Mifune, Bee, Minato. Bijuu pozostało bez głosu. Wstrząśnięty Gaara tylko patrzył szeroko otwartymi oczyma na to, co działo się przed nim.

- Widzę, że większość jest na mnie, ale dlaczego ja? - spytał spokojnie.

- Bo masz gadane, mówiąc dosłownie Gaara. - Kankuro klepnął go po ramieniu. Czerwono włosy westchnął i spuścił głowę.

- Skoro tak się sprawy mają... - podniósł głowę. Jego twarz diametralnie się zmieniła. Z powrotem była opanowana i poważna. - Jeśli się zgadzacie... Zostanę waszym przywódcą. Chciałbym usłyszeć głos Kage.

- Mój i Mizukage masz. - odpowiedziała Senju, po czym skierowała wzrok na Tsuchi- i Raikage. Obaj spojrzeli na siebie, potem na Gaarę.

- Niech wam będzie. - powiedział Raikage. - Gaara niech zostanie naszym przywódcą. - blondynka posłała mu delikatny uśmiech i kiwnęła z wdzięcznością. Po czym jej brązowe oczy spojrzały na Onokiego.

- I tak sądzę, że jest za młody. - mruknął - Ale jeśli moja przeklęta wnuczka ma takie, jak nie inne zdanie. I tak jestem przegłosowany. - powiedział opryskliwie, ale każdy wiedział, że się zgadza.

- Dziękuję drodzy Kage. - Gaara wstał i złożył delikatny ukłon. W jego ślady poszło rodzeństwo. - W takim razie nadaję naszemu sojuszu nazwę. Zjednoczonych Sił Shinobi. - przez krótką chwilę zapadła cisza, która zmieniał się w spokojny wiwat. Kage zaakceptowali nazwę sojuszu. Naruto podszedł do nastolatka.

- No liderze. Chyba pora, abym wykonał swoją robotę. - blondyn uśmiechnął się szeroko do niego.

- Na to wygląda. Tylko uważaj na siebie Naruto. - powiedział.

- Jasne, dattebayo. - pół-lis już zmierzał w stronę Shikaku, kiedy zatrzymała go Tsunade.

- Naruto, tylko nie przesadź, dobrze? - upomniała go.

- Jasne Bachan. - uśmiechnął się. Kobieta wzmocniła uścisk na jego przedramieniu.

- Mówię poważnie. Tam mogą być szpiedzy. - powiedziała, patrząc w niebiskie oczy.

- Wiem o tym Tsunade-Bachan, dattebayo. - uśmiechnął się. - Wszystko będzie dobrze.

- Uważaj na siebie. - powiedziała z dużą troską.

- Dobrze. Shikaku-san? - spytał bruneta.

- Gotowy. - oznajmił Nara.

- Aniki? - skierował wzrok na lisa.

- Tak, Gaki. - blondyn stanął pomiędzy nich, po czym uruchomił dojutsu i otoczył Shikaku chakrą.

- Do zobaczenia za parę godzin. - oznajmił głośniej, by wszyscy dobrze go usłyszeli, po czym cała trójka wybiegła z sali.

- Ale moc! - wykrzyknął Mifune. - Skąd on...

- Długa historia Mifune-sama. - przerwał mu Gaara. - Naruto i Sasuke przeszli bardzo trudny trening, który zwiększył ich moc. Tak w dużym skrócie.

- Rozumiem. - odpowiedział i więcej się nie dopytywał.

***Naruto, Kurama i Shikaku***

- Nie za szybko biegniesz? - zapytał z lekka przerażony Nara. - Wcześniej to nie była taka prędkość.

- To jego naturalny bieg w tej postaci. - odpowiedział mu Kurama.

- Rozumiem... Chyba. - westchnął.

- Spokojnie już dawno wybiegliśmy z granicy z Krajem Żelaza. - powiedział Naruto z wielkim bananem na ustach.

- Z pewnością. Z taką prędkością będziemy na miejscu w ciągu kilku godzin. - stwierdził.

- Minut. Góry już się zaczynają. - oznajmił z wesołością w głosie. - Z tego, co zaobserwowałem na mapie, nie jest to daleko.

- Za ile? - spytał.

- Dwie minuty, może więcej. - odpowiedział Uzumaki - Mam pełną swobodę w ru...chu. To chyba jednak tutaj. - wskazał palcem dolinę.

- Na to wygląda. - zgodził się z nim Nara. - Przeskanuj teren Naruto. - chłopak przytaknął i poobracał kilka razy głową na różne strony.

- Czysto. Nie ma szpiegów. - oznajmił i zatrzymał się naprzeciwko wielkiej skalnej ściany. - Tu czy...? - wskazał palcem na nią. Shikaku zadarł głowę go góry.

- Tu będzie dobrze. - wskazał brunet skalną ścianę.

- W takim razie zabieram się do roboty. - Namikaze strzelił palcami i złożył dłonie do roślinnej techniki. - Shikaku-san na jakiej wysokości?

- Dziesięć metrów. - powiedział od razu.

- Dobrze. - nagle ze skał wyrosły pnie drzew, robiąc przy tym dość dużo hałasu. Kilka sekund później blondyn stworzył drewnianą płytę. - Większą? - zapytał, ale Shikaku zaniemówił.

- Dodaj jeszcze po dwa metry. - powiedział lis. Blondyn szybko to uczynił. - Lepiej. - po czym obaj wskoczyli na platformę. - Shikaku? - brunet stał w tym samym miejscu, jak go zostawili. Rama spojrzał na niego z góry i wybuchł śmiechem, kiedy ujrzał lekko rozwarte usta. Mężczyzna otrząsnął się i wskoczył na górę.

- Niesamowite. - powiedział i zaraz się opanował. - Naruto wysokość zbliżona do budynku Hokage.

- Dobrze. - chłopak powtórzył czynność i z drewna zaczęły wyrastać ściany i dach. - Teraz meble. - zaśmiał się z miny Shikaku.

- Budynek w kilka sekund. - złapał się za głowę. - Nie zawali się?

- Nic z tych rzeczy. - zaprzeczył - Do tego potrzeba będzie ognia, ale nikt tego budynku nie zauważy, prawda Kurama? - skierował wymownie wzrok na lisa.

- Już się za to zabieram. - westchnął i usiadł po turecku na środku pomieszczenia. Shikaku przyglądał mu się z wielką ciekawością, kiedy Kyu zaczął składać masę pieczęci. - Chinmoku no Shizukana Shōheki. - wypowiedział i nagle niebieska bariera pokryła budynek. - Gotowe. Nikt was tu nie znajdzie ani nie wyczuję. Sasuke pięknie okpił wrogów. Teraz można krzyczeć! - gwałtownie podniósł głos, czym zaskoczył Narę. Lis zaśmiał się z miny bruneta. - Naruto?

- A tak! Shikaku-san co ma się tu znajdować? - zwrócił się do niego.

- Biurko, z pewnością jakieś poduchy, bo klan Yamanaka będzie siedział przy maszynie, znajdującej się w Liściu. - objaśnił i dłonią pokazywał mniej więcej rozmieszczenie.

- Zrozumiałem. - Naruto szybko w kącie pomieszczenia zrobił dwa stosy ciemnozielonych poduch, kilka krzeseł i trzy biurka. - I jak będzie?

- T-tak. - otrząsnął się - Jedna pieczęć i tyle rzeczy możesz zrobić?

- Owszem. - uśmiechnął się. Możemy skoczyć do Konohy i przemieścić ludzi już tu. Jedzenie w sumie też dam radę zrobić. Jabłka, śliwki...

- Słucham? - przerwał mu.

- Chodzi mi o drzewo. Mogę stworzyć w tym kącie małe drzewo owocowe. - wskazał na prawo od siebie.

- Dasz radę coś takiego zrobić kilka metrów nad ziemią? - zdziwił się.

- Tak. - po czym zniknął w pomarańczowym błysku.

- Gdzie on... - zaczął.

- Wybacz. Mam to. - uniósł dłoń, ukazując jabłko. Położył je na ziemi i złożył pieczęć. Zamknął oczy i skierował dłonie na owoc, z które nagle zaczęło się powiększać i przekształcać w małą jabłoń z dojrzałymi czerwonymi kulami. - I gotowe. - blondyn otarł spocone czoło.

- Niesamowite! - powiedział - Dobra robota chłopcze. - pochwalił go brunet.

- Dziękuję dattebayo. A teraz chodźmy i zróbmy szpitale. - oznajmił i pokrył Narę chakrą. Po kilku sekundach wybiegli z drewnianego budynku, ukrytego za Błękitną Barierą Ciszy.

- Trafimy tu potem? - odżywał się.

- Bez problemów. - odpowiedział brunetowi.

- Dziękuję. Kurama-san? - spojrzał na lisa.

- Słucham?

- Mógłbyś powiadomić Shukaku-sana, żeby przekazał moją wiadomość Minato-san?

- Tak. - skinął głową.

- Niech Minato poprosi Kakashiego o przygotowania do przeniesienia oddziału komunikacyjnego oraz machiny. - poprosił.

- Dobrze. - lis szybko skomunikował się ze starszym bratem. - Przekazane.

- Dziękuję. - nagle brunet się zatrzymał, a z nim cała reszta.

- Co się stało? - zapytał Naruto.

- Kurama-san, czy są jakieś ograniczenia w między waszą komunikacją? - spytał.

- Nie ma, a o co chodzi?

- Można by pozostawić jednego Bijuu w bazie. On mógłby komunikować się bez żadnych ograniczeń oraz przekazywać rozkazy tam, gdzie nie byłoby jednostek komunikacyjnych. - powiedział.

- Dobry pomysł. Nie powiem, który z mojego rodzeństwa się tego podejmie...

- Kokuo-san. - przerwał mu jego podopieczny - On będzie idealny. Tyle lat spędził z Hanem-sanem jest uosobieniem spokoju i opanowania. Poradzi sobie z tym zadaniem.

- Też tak sądzę. Zapytam go. - blondyn kiwnął głową i nagle się zatrzymał, że lis prawie na niego wpadł.

- Hej, czujecie tę chakrę? - odezwał się nagle.

- Jaką... Też ją skądś kojarzę. - zamyślił się.

- Sprawdzę. - lis kiwnął głową, po czym blondyn zniknął.

- Kokuo się zgadza tak z drugiej strony. Z przyjemnością pomoże w komunikacji i ewentualnej obronie. - odezwał się nagle lis, bo po szybkiej ucieczce Naruto zapadła przyjemna cisza. - Mam też wieści od Liścia. Inoichi będzie gotowy do przeniesienia za dwie godziny. Poprosił Kage o umożliwienie mu ludzi, specjalizujących się w wywiadzie i analizie. Szop powiedział, że już spisują listy ludzi, którzy mają zniknąć z wioski tutaj.

- Dziękuję ci Kurama-san. - skinął lekko głową.

- Nie ma za co. - kiwnął głową - Ruszajmy Naruto nas dogoni. - brunet zgodził się i obaj zaczęli biec w stronę polany, gdzie miały być rozłożone szpitale.

***Naruto***

- No kurwa mać z tym pierdolonym chujem! - wykrzyknął na cały regulator mężczyzna i próbował odgonić swoją bronią natrętne ptaszyska. Naruto ukrył się za krzakami. Poznał owego przeklinającego mężczyznę z potrójną kosą w ręku. - Zajebię tego pieprzonego Uchihę! - warknął i odgonił dwa kruki. Uzumaki zagryzł wargę, by się nie zaśmiać, ale wiedział, że to nie są szpiedzy Itachiego. - No kurwa! - pół-lis ukrył kity i uszy, po czym wyszedł cienia za srebrnowłosym.

- Hidan zluzuj trochę. - odezwał się z szerokim uśmiechem na twarzy z dłońmi w kieszeniach spodni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro