8. Szpieg i Współpraca
- Ha! Wygrałem. - zawołał zdyszany Naruto, opierając dłonie na kolanach.
- Wcale, że nie. To ja wygrałem. - powiedział Sasuke, biorąc głęboki wdech, prostując się.
- Kurama, kto był pierwszy? - zwrócił się na głos do lisa.
- Remis. Obaj przekroczyliście bramę w tym samym czasie. - oznajmił, pojawiając się na ramieniu Naruto. - Skoro jesteście rozgrzani, to przejdźmy do treningu.
- Hai! - zawołali i obaj ruszyli do domu. Kiedy weszli, od razu skierowali się do wejścia. Naruto zgarnął po drodze wodę oraz kilka owoców i zszedł na dół. - Sasuke?
- Co tam? - zapytał.
- Kurama prosił mnie, abym trochę poduczyć cię w Shōsen Jutsu. Same podstawy, typu gojenie zadrapań, ewentualnie drobnych ran.
- Dobrze. Dzięki. - odpowiedział. W tym czasie Kurama i Naruto wytłumaczyli mu, na czym polega lecznicza technika. Uzumaki z lekką niechęcią, stał się żywym manekinem dla Sasuke, który starał się wyleczyć zdrapania i drobne ranki stworzone przez Kuramę. Wokół dłoni Uchihy pojawiła się jasnozielona chakra, którą skierował na obrażenia. Na początku szło mu powoli, ale z godziny, na godzinę, chłopak coraz szybciej i sprawniej leczył. I tak Sasuke ćwiczył parę godzin na ciele Naruto. W pewnym momencie Kitsune wyczuł znaczny spadek w chakrze Uchihy.
- Dobrze Sasuke. - pochwalił - Wystarczy na razie, zużyłeś trochę za dużo chakry. Naruto uzupełnij ją trochę. - zwrócił się do chłopca, blondyn kiwnął głową i na jego dłoniach ukazała się zielona chakra. Oparł je na plecach Sasuke.
- Zaczynam się czuć trochę lepiej. - zdziwił się - Kiedy ja tak będę umieć?
- Za niedługo, ale dziś już wystarczy z leczeniem mnie. Serio mam dość bycia ludzkim manekinem, dattebayo. - powiedział, uśmiechając się szeroko. - Może za to, jak trochę odpoczniesz, poćwiczymy taijutsu?
- Dobra. - zgodził się, upijając łyk wody.
- Skoro macie zamiar walczyć, to ja wracam do siebie się zdrzemnąć. - oznajmił, zmieniając się z powrotem w rudego lisa z dziewięcioma ogonami. - Żegnam. - powiedział i zniknął w chmurze białego dymu.
- To, co... Dziesięć minut i sparing? - zaproponował blondyn.
- Może być. - odpowiedział, biorąc kolejny łyk. - Naruto?
- Co tam?
- Ciekawi mnie jak dużo potrafisz. Powietrze to twój żywioł. Tak?
- Woda i błyskawica też. - odpowiedział.
- Masz trzy natury chakry! - krzyknął zaskoczony.
- Od ojca mam powietrze i błyskawice, a od mamy wodę. - wyjaśnił.
- W jakim stopniu opanowałeś je? - czarne oczy były pełne ciekawości.
- Powietrze i błyskawicę opanowałem dość dobrze i mam w zanadrzu parę technik, jeśli chodzi o wodę na razie umiem Tenkyū*, Suiton: Teppōo* i Mizudeppō: Nichō*. - powiedział.
- Rozumiem. To co walczymy? - Naruto zaśmiał się i skończył regenerowanie chakry przyjaciela.
- Dobra, ale ostrzegam. Przegrasz. - zaśmiał jak lis.
- Zobaczymy, czy mi dorównasz Usuratonkachi. - powiedział i chłopcy ustawili się w pozie do walki. Naruto ruszył z pierwszym ciosem. Sasuke uniknął go, podnosząc rękę. Oddał mu kopnięciem. Blondyn odskoczył. - Nieźle.
- Kurama mnie uczył. Sasuke muszę przyznać, że też potrafisz to i owo.
- To i owo? Już przegrałeś. - prychnął i ruszył na niego z serią ciosów. Naruto sprawnie ich unikał i blokował, ale Sasuke był szybki i ciężko było mu oddawać ataki, ale jednym celnym uderzeniem w bark udało się. Role się odwróciły i teraz Uzumaki ruszył pełną parą na przeciwnika. Sasuke nie tylko blokował uderzenia, ale również odparowywał niektóre ciosy. Naruto nagle poczuł obcą chakrę na górze. Odskoczył od niego.
- Wyczuwam obcą chakrę w twoim domu. - powiadomił go. Sasuke zatrzymał się. Blondyn stanął obok niego.
- Szybko, zanim odkryje wejście! - Naruto kiwnął głową i za pomocą Hiraishinu stanął przed drzwiami wejściowymi.
- Kim jesteś?! Pokaż się! - rozkazał na wstępie, przybierając poważną minę. Z salonu wyłonił się mężczyzna w białym płaszczu i maską kota na twarzy - Niech zgadnę... Danzo cię przysyła, by sprawdzić, co robimy. Prawda?
- Jak? Dom był pusty. - powiedział zaskoczony ich obecnością.
- Znam pewne techniki wyciszające. - mruknął - Gadaj albo sam to z ciebie wyciągnę. - warknął.
- Naruto pieczęć. - przypomniał mu Sasuke, łapiąc się za czoło. Akurat wyszedł z kuchni.
- Yyy... Mój błąd, sorki. - powiedział z czerwonymi uszami. - Więc... Jaki był rozkaz Danzo i po co kazał nas śledzić? - zwrócił się do "gościa".
- Taki potwór jak ty powinien być...
- Czyli nie powiesz po dobroci? - przerwał, udając smutek, który zmienił się w sadystyczną minę. - No to wezmę to sobie siłą. - Naruto złapał go w tę samą iluzję, co jego poprzednika. - No teraz pan mi wszystko wyśpiewa. - i złożył dłonie, składając pieczęcie. Przyłożył dłoń do ust szpiega. - Kai! No teraz wyśpiewasz wszystko.
- Jak? Przecież tylko nasz przywódca może ją złamać. - powiedział zszokowany i po chwili skamieniał - Niemożliwe, ta pieczęć powinna mnie zabić, przy ingerencji obcej chakry...
- Dla mnie ta pieczęć jest banalna i wiem, jak ona działa. - zbył go machnięciem ręki - A teraz gadaj! Po co Danzo kazał ci nas śledzić? - powtórzył pytanie.
- Nie powiem. Nie usłyszysz ani jednego słowa, demonie! - przysiąg. Naruto tylko westchnął i zaczął tortury.
- Dlaczego oni muszą być tak uparci. - powiedział do siebie, przecinając mu łokieć. Chłopiec spojrzał na twarz szpiega - Zaczniesz gadać, czy mam przejść do bardziej brutalnych czynów, typu wydłubywanie oczu lub...
- Dobrze. Powiem wszystko, co wiem. - prosił - Tylko już przestań.
- Świetnie! Mów. - odetchnął z ulgą.
- Danzo-sama rozkazał mi, abym cię obserwował przez kilka tygodni. Chciał wiedzieć, co potrafisz i co robisz na co dzień. Twoje rozmowy i osoby, z którymi się spotykasz. Chce ciebie, nie wiem dokładnie po co. To już wszystko, co wiem. Naprawdę. - odpowiedział na pytania, dysząc ciężko.
- Dziękuję. Widzisz i po co był ten opór. - powiedział i złożył kilkanaście pieczęci - Wystaw język. - polecił - Przekażesz Danzo, że nic nie zauważyłeś dziwnego dzisiaj. - mężczyzna kiwnął głową i posłusznie wystawił język. Naruto przyłożył palec wskazujący i wyszeptał formułkę pieczętującą. - Do końca zadania będziesz składał raporty o tym, że nic dziwnego nie widziałeś. Możesz mu mówić, gdzie spędzam wolny czas. Sasuke i ja będziemy trenować taijutsu i może walkę z bronią. Zrozumiano? - zapytał się i ANBU potwierdził skinieniem. - I jeszcze jedno ta pieczęć jest zmodyfikowana przeze mnie, jeśli powiesz komukolwiek, co ci zrobiłem... Pieczęć spowoduje, że zapomnisz, co miałeś zamiar mówić w danej chwili i odwiedzie cię od tego. - Naruto zdjął iluzję. - Teraz idź do tego idioty i powiedz, co kazałem.
- Hai. - odpowiedział niepewnie i zniknął w chmurze dymu.
- I jak poszło? - zapytał. - Po dobroci?
- Po lekkiej dobroci. - odpowiedział - Zmodyfikowałem pieczęć i pokrótce powiedziałem, co będziemy robić i gdzie będę spędzał czas. - wyjaśnił spokojnie - Wracamy do sparingu?
- Oczywiście! W sumie i tak Danzo nie będzie miał pojęcia, że masz kontakt z Bijuu i że on cię uczy. - oznajmił i chłopcy skierowali się do sali - A Kurama-san wie? - zapytał, kiedy zeszli na dół.
- Kurama śpi. Wolę go nie budzić, bo będzie nam zrzędził nad głowami. - Sasuke zaśmiał się.
- Dobra, rozumiem. - powiedział - To, na czym skończyliśmy?
- Na tym, jak daję ci łupnia. - roześmiał się Naruto i w jego ślady poszedł Uchiha. Chłopcy ustawili się do walki i na sygnał Sasuke wrócili do przerwanego pojedynku. Obaj walczyli zacieklej niż przedtem. Pojedynek zmienił się w prawdziwą walkę, doszły do niej shurikeny oraz kunaie. Sasuke miał małe skaleczenie na ramieniu i policzku, a Naruto na dłoni oraz małą rysę na czole. Uzumaki i Uchiha ciężko dyszeli, ale nie poddawali się.
- Co tak wolno? - odezwał się Sasuke po pół godzinie walki. - Czyżby siły opadały?
- Ha! Mów za siebie, dattebayo! - krzyknął i natarł w tej samej chwili, co czarnooki. Ich pięści trafiły w wymierzone cele, czyli ich twarze. Odrzut spowodował, że obaj upadli. - Wiesz Sasuke? - powiedział, leżąc na kamiennej podłodze.
- Co? - jęknął.
- Chyba mamy remis. - mruknął i dotknął powstającej na policzku opuchlizny.
- Na to wygląda. - odpowiedział, starając się usiąść, Naruto poszedł za nim w ślady i też usiadł.
- Dasz radę wstać? - zapytał Naruto i stęknął z bólu.
- Chyba tak, a ty?
- Tak. - chłopcy pomału wstali. Obaj sapnęli ze zmęczenia - Myślę, że na dziś wystarczy tego treningu. - oznajmił. Ich ubrania nie tylko były brudne i spocone, lecz również umazane krwią oraz podarte. - Chyba ciuchy idą w śmieci. - powiedział, dokładnie się oglądając. Sasuke nie odezwał się, tylko kiwnął głową.
- Idę pierwszy pod prysznic. - oznajmił, jak wyszli na górę.
- Dobra. - odpowiedział blondyn, nalewając do dwóch szklanek wody - Trzymaj.
- Dzięki. - wypił duszkiem całą zawartość - Idę.
- Dobrze. - Naruto przez czas jak Sasuke się mył, zrobił kanapki i zaniósł je do salonu. Co rusz przykładał zimną łyżkę do policzka, by zmniejszyć opuchliznę.
- Łazienka wolna. - powiedział, wychodząc do pomieszczenia.
- Zrobiłem kolacje. Trochę tam posiedzieliśmy. - wskazał na zegarek.
- Serio? Która jest?
- Piętnaście po dziewiątej. - odpowiedział i stanął w progu.
- Tak szczerze, zjem i się kładę. Nie mam zamiaru być żywym trupem jutro na lekcjach. - oznajmił - Wybacz, ale ty już wyglądasz jak żywy trup Naruto. - dokuczył przyjacielowi z lekkim uśmiechem, bo na szerszy nie było go stać. Ponownie by pękła mu zraniona warga.
- Zamknij się Sasuke-teme. - warknął i rzucił w niego poduszką, którą złapał. - Idę wziąć długi prysznic. Żegnam. - Sasuke parsknął śmiechem i odrzucił poduszkę na fotel.
- Cześć. - pomachał mu na pożegnanie, wciąż się uśmiechając. Po kąpieli, która trwałą prawie godzinę, Naruto skierował swoje kroki do pokoju, w którym spał razem z Sasuke. Wszedł do niego cicho, nie chcąc budzić go i położył się w futonie. Nie musiał długo czekać na sen, po kilku minutach spał smacznie.
***
- Wstawać bachory! - wrzasnął za trzecim razem Kurama, starając się ich obudzić - Wspaniale, teraz mam na głowie dwójkę twardo sennych. - marudził pod nosem i stworzył na dwóch ogonach kule wody. Wycelował i posłał je w twarze dzieci.
- Aaa! Topię się! - krzyknęli, jednocześnie wyskakując z pościeli. Kiedy spostrzegli, że są nadal w pokoju i że Kyuubi śmieję się na całą paszczę. Ich oczy zapłonęły furią.
- Kurama! - wrzasnął Naruto. - Ty kulko rudego futra, zemsz...
- Przestań się drzeć idioto. - powiedział spokojnie - Spóźnicie się na zajęcia.
- Która godzina Kurama-san? - zapytał już spokojny, ale mokry Sasuke.
- Dwadzieścia pięć po siódmej. - odpowiedział z satysfakcją, kiedy na ich twarzach zagościła lekka panika.
- Co? - powiedział tylko - Sasuke trzeba się sprężać, jeśli mamy zdążyć. - chłopak kiwnął głową i ruszył do łazienki. - Czekaj! Futon: Onko-fu no Jutsu! - wypowiedział nazwę techniki i po sekundzie obaj byli wysuszeni.
- Dzięki. - i zniknął w łazience. Naruto przez ten czas stworzył parę klonów, które zajęły się przygotowaniem śniadania i posprzątaniem pozostałości po wodnej kuli. Po pięciu minutach wyszedł z niej Sasuke - Naruto! - zawołał i skierował się do kuchni, w której klony kończyły przygotowywać drugie śniadanie. Uchiha usiadł i zaczął jeść kanapki z pomidorem i serem żółtym.
- Idę. - blondyn zabrał ubrania i ruszył do łazienki. Po chwili wyszedł ubrany z umytą twarzą i zębami - Kurama która godzina?
- Za dwadzieścia siedem ósma. - odpowiedział, spoglądając na zegarek.
- Dobra. - i ruszył do kuchni. Lis podążył za nim. Naruto usiadł obok Sasuke i zaczął pochłaniać przygotowane śniadanie. Po krótkich chwilach chłopcy skończyli posiłek, naczynia pozostawili klonowi, a sami włożyli buty i torby na ramiona. Kurama wrócił do klatki. Blondyn teleportował się przed wejście do Akademii, szybkim krokiem ruszyli w stronę klasy. Skręcili w stronę swojej ławki.
- Zdążyliśmy. - powiedział Sasuke, siadając.
- Taa... - odpowiedział niebieskooki, biorąc głęboki wdech i w tej samej chwili do klasy wszedł Iruka.
- Dzień dobry klaso. - przywitał się - Mam dla was wiadomość. Dziś zajęcia odbędą się na świeżym powietrzu oraz zrobimy mały sprawdzian w parach. - oznajmił z uśmiechem na ustach. Chłopcy westchnęli cierpiętniczo. Ich mięśnie były lekko obolałe po wczorajszym sparingu. - Każdy z was ma sobie znaleźć parę. Proszę zrobić to teraz na spokojnie. - w klasie zapanował chaos, kiedy wszystkie dziewczyny ruszyły w stronę ławki Sasuke i Naruto. Iruka westchnął i złapał się za nasadę nosa, ale pozostał za biurkiem.
- Sasuke-kun będziesz ze mną w drużynie? - zapytała Ino słodko.
- Nie! Bądź ze mną! - powiedziała inna. Z każdą sekundą krzyki były coraz głośniejsze, w końcu wściekli chłopcy równocześnie podnieśli się z miejsc.
- Zamknijcie się wreszcie! - wrzasnęli, a w klasie zrobiło się momentalnie cicho.
- Nie będę z żadną z was. - powiedział lodowatym tonem Sasuke. - Jestem w parze z Naruto. Koniec dyskusji.
- Dlaczego on? Przecież to dziwak. - powiedziała jedna z nich.
- Wyraziłem się jasno! - warknął.
- Ale to nie fair. - nie poddawały się.
- Och, wbijcie to do tych pustych głów. Sasuke ma już parę i tą parą jestem ja. - wtrącił się - Więc pa, pa. - powiedział i pomachał im.
- Zamknij się, ciebie o zdanie nie pytamy, odmieńcu. - powiedziała dziewczyna o brązowych włosach i oczach.
- Dobrze. - powiedział chłodno. Dziewczyny zlękły się go. - Prosiłyście się o to. - Naruto wyciągnął zwój i szybko namalował parę pająków i węży. Złożył pieczęć tygrysa - Chōjū Giga. - Wyszeptał. Zwierzęta ożyły i skierowały się na dziewczyny, które z piskami uciekły w stronę nauczyciela. - Wybacz sensei, ale inaczej ich się nie udało odpędzić. - zwrócił się do nauczyciela i odwołał technikę.
- Rozumiem. Znasz interesującą technikę. - powiedział, zaskoczony talentem chłopca. - Na czym polega?
- Dziękuję. Ożywia rysunki. - odpowiedział z lekkim uśmiechem, kiedy szkarłat wstydu pokrył twarze dziewcząt. - Możemy wracać do lekcji Iruka-sensei?
- Oczywiście. Dziewczęta, proszę się uspokoić i znaleźć parę albo sam was dobiorę.
- Ale sensei Naruto... - zaczęła.
- Sasuke wyraził się jasno, że ma parę. Koniec dyskusji Sakura. - zakończył i krzykaczki dobrały się w pary - Dobrze widzę, że wszyscy macie pary, więc chodźmy. Na dworze wam wszystko wyjaśnię. - powiedział i klasa podążyła za nauczycielem. Kiedy wyszli na świeże powietrze, na placu został rozstawiony mały tor przeszkód. Sasuke i Naruto spojrzeli na siebie i cicho się zaśmiali. - Mogę wiedzieć, co was tak rozbawiło? - zapytał się.
- Sensei, możemy go przejść pierwsi? - blondyn zignorował Iruke.
- Dobrze, skoro chcecie, to proszę, ale pamiętajcie macie...
- Współpracować. - odparł Sasuke od razu.
- Zaczynajcie na mój sygnał. Macie minutę czterdzieści pięć na przejście. - popatrzył w oczy chłopcom, a oni kiwnęli głowami i ustawili się na białej linii. - Gotów. Start! - Naruto podbiegł do pierwszej przeszkody, którą była drewniana ściana. Ustawił się do niej plecami, tworząc z dłoni podparcie na stopę Sasuke. Chłopak zwinnie i szybko przeskoczył ją. Uzumaki rozpędził się i wskoczył na nią, również przechodząc. Następna była drabinka i parę innych, prostych przeszkód. Przeszli je w kilka sekund.
- Sasuke, odbij się od moich pleców. - chłopak nic nie mówiąc, wykonał polecenie i odbił się mocno, wskakując na ściankę. Zaczął się wspinać na szczyt sztucznej góry, gdyż na niej była męta. Naruto po prostu wbiegł po niej na górę, ale na ostatnim odcinku poślizgnął się. Spadłby, gdyby nie brunet, który go złapał i pomógł stanąć na równe nogi na szczycie. Wywoływało to krzyki zaskoczenia i szoku w klasie. Iruka zatrzymał stoper.
- Minuta i dwie sekundy. - oznajmił, wciąż wpatrując się w Naruto - Kto cię nauczył chodzenia po ścianach? - zapytał wprost.
- Sam się nauczyłem i po wodzie też umiem. - odpowiedział z uśmiechem i zeskoczył na dół, zaraz za nim skoczył Sasuke, lądując obok jego lewej strony.
- A ty Sasuke? - zwrócił się do czarnowłosego.
- Na razie staram się opanować chodzenie po wodzie. - odparł.
- Sensei, przecież niemożliwe jest chodzenie po wodzie. - wtrąciła Sakura.
- Jest. - opowiedział - Tylko wy nie macie jeszcze wystarczająco dużo chakry, ale na to wygląda, że w naszej klasie jest parę wyjątków. - chłopcy uśmiechnęli się do siebie i przybili sobie żółwika, po czym wrócili na swoje miejsca.
- Sensei, możemy usiąść pod tym drzewem? - zapytał Naruto, wskazując na drzewo z huśtawką.
- Dobrze. - zgodził się i chłopcy ruszyli do drzewa. Blondyn nic sobie nie robiąc z kilku par oczu, zwróconych w ich stronę wszedł na gałąź drzewa. Sasuke wybrał huśtawkę.
- Widziałeś ich miny, jak ot, tak wbiegłeś na skałę? - powiedział czarnowłosy, śmiejąc się.
- Myślałem, że padnę ze śmiechu. To było genialne. - odpowiedział, zwisając do góry nogami. - Dzięki za pomoc na końcu. - odparł. Brunet skinął głową, że przyjmuje podziękowania.
- Nie trzeba było się tak przechwalać. - rzekł lis, pojawiając się w koronie drzew - Teraz zapewne jeszcze bardziej się od was nie odczepią. - oznajmił, wskazując pyskiem na dziewczyny. - Jeszcze jest ten szpieg.
- Spokojnie Kurama. Przeskanowałem teren zawczasu.
- Może. - odpowiedział Sasuke - Kurama-san, nie wyczuwają twojej chakry?
- Nie. Jak wychodzę, to wyciszam ją do zera. Naruto cię tego nauczy albo ja.
- Dobrze. Naruto patrz. - wskazał na tor - Sakura i Ino teraz będą. Chodź. Będzie śmiech. - powiedział Sasuke, wstając z huśtawki.
- Kurama-san zostajesz tu? - zapytał, nie patrząc w korony drzewa, by nie zwrócić uwagi innych.
- Tak. - odpowiedział i oparł pysk o przednie łapy, zamykając oczy. Chłopcy ruszyli powolnym krokiem w kierunku toru. Kiedy doszli, wszystkie dziewczyny rzuciły się na Sasuke, a chłopcy w tym Kiba, Shikamaru i Choji podeszli do Naruto.
- Hej Naruto. - odezwał się Kiba - Gdzie się tego nauczyłeś? - spytał chłopiec z dwoma czerwonymi trójkątami na policzkach.
- Widziałem, jak jeden z joninów wchodził na drzewo, a w bibliotece znalazłem o tym książkę. Zaciekawiło mnie to i zacząłem się tego uczyć. - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Po wodzie też umiem chodzić, choć było dużo ciężej, niż po drzewie.
- Ale czad! - zawołał - Prawda Akamaru? - zwrócił się do białego szczeniaczka na głowie. W odpowiedzi zaszczekał.
- Trudno się tego uczy? - zapytał Choji z paczką chipsów i spiralami na policzkach.
- Nie, tylko trzeba dobrze kontrolować przepływ chakry. Rozumiesz? - zapytał się, a Choji skinął głową, wkładając garść przekąski do ust - Mój klan ma jej olbrzymie pokłady i dlatego udało mi się tego nauczyć w tym wieku.
- Jakie to upierdliwe. - westchnął Shikamaru - Mój ojciec mi o tym opowiadał. - Naruto kiwnął głową i spojrzał na Sasuke, który ewidentnie potrzebował pomocy.
- Wybaczcie na moment, ale mój kumpel mnie potrzebuję. - przeprosił i podszedł w stronę zbiegowiska. - Może byście go tak zostawiły albo chmara robali wejdzie wam pod ciuchy. - powiedział w stronę dziewczyn, które bez żadnego gadania odsunęły się zlęknione.
- Dzięki Naruto. - odetchnął po kryjomu.
- Dobrze, następna para. - powiedział Iruka - Sakura i Ino na miejsce proszę. Teraz wasza dwójka.
- Dobrze sensei. - odpowiedziała różowa i obie dziewczyny ustawiły się na linii.
- Gotowe. Start! - Sakura i Ino wystartowały. Pierwszą przeszkodę, ścianę, pokonały bez większych problemów tak jak drabinki oraz parę prostych przeszkód. Problem rozpoczął się przy ostatniej przeszkodzie. Skale.
- Nie będziesz na mnie wychodzić! - warknęła Ino.
- A ty na mnie! - odkrzyknęła Haruno. - Prędzej Sasuke-kun mnie pocałuję, niż pozwolę ci mnie wejść! - Sasuke i Naruto słysząc to, buchnęli niepohamowanym śmiechem. Kiedy Sakura zorientowała się, co powiedziała, zaczerwieniła i pochyliła głowę. - Pomogę ci wejść na skałę. - powiedziała szeptem do Ino.
- Dobra. - Sakura splotła dłonie i pomogła blondynce wdrapać się na przeszkodę, później ona podała jej rękę i podciągnęła ją w górę. Dziewczyny w ciszy weszły na szczyt. Iruka zatrzymał stoper.
- Jeszcze sekunda, a byście nie zaliczyły testu. - oznajmił dziewczętom, obie posłusznie skinęły głowami i zeszły z przeszkody. Sakura skierowywała się do wciąż śmiejących się chłopców.
- Sasuke-kun, przepraszam za te słowa. - przeprosiła i pochyliła się nisko, starając ukryć pod włosami czerwoną twarz i zbierające się łzy. Sasuke widząc to, przestał się śmiać.
- Następnym razem trzymaj swoje fantazje na wodzy. - powiedział spokojnym głosem wypartym z emocji. - Naruto chodź. - zwrócił się do blondyna, kierując się w stronę drzewa. Chłopak ruszył za przyjacielem.
- Muszę przyznać Sasuke, że jak na pustą lalkę, to odważyła się cię przeprosić na oczach klasy i senseia. - stwierdził Naruto, siadając tym razem na huśtawce.
- Sam się lekko zdziwiłem i może przynajmniej ona da mi święty spokój. - spojrzał na Uzumakiego.
- Nie. - odpowiedzieli jednocześnie i zaśmiali się.
- Sasuke? - odezwał się po chwili.
- Hym?
- Ciekawi mnie, jak to się wszystko potoczy z nami i z życiem. - powiedział, spoglądając na niebo pełne białych chmur.
- Mnie też Naruto. - odpowiedział i również w nie spoglądając - Mnie też.
- Czas pokaże, co będzie dalej. - rzekł Kurama z jednej z gałęzi - Ale na razie się tym nie przejmujcie. Przed wami treningi i nauka.
- To prawda. - odpowiedzieli i westchnęli zadowoleni.
- Będzie się działo. - mruknął brunet i zamknął oczy, relaksując się w cieniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro