55. O rzesz...
[...] ukazała się przeogromna przestrzeń, która sięgała ponad głowy braci, tak samo, jak i pod ich nogami. Fiel w ostatniej chwili ich złapała za kołnierze i uchroniła przed upadkiem.
- O cholera! - wykrzyknęli wspólnie i delikatnie wychylili głowy w dół.
- Jakim cudem?! - wykrzyknął blondyn, kiedy doszło do niego, że na dole, jak i górze rozpościerał się przepiękny kolorowy widok.
- Dopisuję się. - dopowiedział Sasuke. Fiel uśmiechnęła się szeroko i wskazała na nadlatującą platformę z czarnego lśniącego kamienia.
- Wszystko wam opowiem. Wskakujcie. - odpowiedziała. Bracia podążyli za lisicą tak samo, jak Kurama, których tylko westchnął. - Pewnie zauważyliście, że wszystko jest podzielone na pewne obszary. - chłopcy kiwnęli potwierdzająco. - Każdy obszar zawiera dany kolor kryształu. Czerwony obszar zawiera kamienie tego ów koloru. Każdy kryształ ma różną moc, ale jeśli chodzi o te same kolory, to są one do siebie w pewnym sensie zbliżone, ale mają swoje różnice. Zdarzają się przypadki, że klejnoty łączą się ze sobą, stając się jednością. Z tym idzie również zmiana ich właściwości. Zresztą się przekonacie. - uśmiechnęła się w ich stronę - Z naszą czwórką tak jest. Mimo że każdy z nas ma inny klejnot, wszystkie do siebie pasują. Być może tak będzie z waszą dwóją. - w pewnym momencie zza rogu skał ukazał się pierwszy cudowny widok - Chłopcy wlecieliśmy do obszaru fioletu. Wysiadamy. Resztę drogi przejdziemy pieszo.
- Fiel-san? - odezwał się Uzumaki.
- Co tam Naruto? - odwróciła głowę w jego stronę.
- Jaką moc ma fioletowy kamień?
- A z czym ci się kojarzy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Z zaufaniem. - stwierdził wpatrzony w jeden z kryształów. - Mogę?
- Jasne. - blondyn podszedł do niego i dotknął. - Ciepły... I lodowaty?! - blondyn szybko odsunął dłoń.
- Zaskoczony? - uśmiechnęła się.
- Bardzo. Super, dattebayo! - Sasuke poszedł w ślady blondyna i również go dotknął. Efekt był ten sam.
- A co do twojej odpowiedzi Naruto. To dokładnie jak mówisz. Fioletowe są takie dla lisów, które są godne zaufania i pełne dobroci. A teraz wchodzimy w moje ulubione miejsce. Czerwień to mój kolor. - zachichotała.
- Fi, gdzie mój kamień? - zapytał Kurama.
- Ehh. No dobrze. - lisica dotknęła swojego wisiora i wyszeptała parę słów. Chłopcy gwałtownie się obrócili plecami do Fiel, powodem tego był dźwięk pękającej skały. Bracia otworzyli szeroko oczy z szoku, kiedy jeden z kamieni dosłownie wzleciał w powietrze i zaczął lewitować nad Kuramą, który złapał go szybko. Kryształ automatycznie zaczął świecić w pięści przemienionego lisa. Kyuubi otworzył ją, a klejnot skierował się na prawy nadgarstek lisa, przemieniając się w bransoletę.
- Super. - powiedział Sasuke i spojrzał na nią.
- Z nami też tak będzie? - zapytał Naruto.
- Kamienie same wiedzą, w co się przemienić. - na twarzy blondyna zagościł szeroki uśmiech, a jego błękitne oczy zabłyszczały. - No dobra idziemy dalej. - po około pięciu minutach znaleźli się w obszarze całkowitej czerni, gdzieniegdzie było widać błyski.
- Dlaczego jest tu tak czarno? - zapytał Sasuke.
- Są tu czarne kamienie. A zaraz po nich białe... - zaczął Kyuubi.
- Te kamienie rzadko wybierają właścicieli. - przerwała mu - Czerń oznacza ciemność i zdradę, ale też żałobę. Biel z kolei oznacza jasność i niewinność oraz czystość. Zazwyczaj te kamienie wybierają pary, które są z sobą zaprzyjaźnione. Typu rodzeństwo. Zmrużcie oczy. - poleciła lisica i bracia od razu to wykonali.
- O cholera. - mruknął blondyn i zamknął całkiem oczy.
- Szybko przejdźmy, przez to miejsce. - i złapała braci za dłonie. - Zaufajcie mi i nie otwierajcie oczu. - Lisica chwyciła ich mocniej i pociągnęła do góry, umieszczając ich na grzbiecie, po czym biegiem ruszyła przed siebie. - Dobrze, już możecie je otworzyć. - powiedziała po kilku sekundach - Myślę, że coś wam te kamienie przypominają. - uśmiechnęła się. Chłopcy otworzyli usta z zaskoczenia i szoku. Wszędzie było złoto i srebro, które lewitowało. Raz po raz łącząc się i rozdzielając. Nad ich głowami latały olbrzymie kawałki skał z wtopionymi kryształami.
- Co to/Jak?! - wykrzyknęli obaj, obracając się wokół własnej osi.
- Fiel! Ty idiotko! - wydarł się Kurama, który podbiegł do nich. - Mogłaś mnie uprzedzić, a nie... Na Mędrca! - nagle kilka par klejnotów zaczęło krążyć nad braćmi.
- Co się dzieje? - spytał Sasuke i spojrzał podejrzliwie na nie.
- Wybór. - odpowiedziała im zaskoczona ilością trzech par. - Nic się nie bójcie. - bracia stanęli obok siebie, stykając się ramionami. W tej samej chwili dwie pary rozdzieliły się. Złoty kryształ z jednej pary zatrzymał się nad głową Sasuke, drugi - srebrny z drugiej pary nad głową Naruto. Pozostałe odleciały.
- Co mamy robić? - zapytał Naruto.
- Chwyćcie je. - poleciała im, a bracia złapali je, tak samo, jak w przypadku Kuramy zaświeciły białym blaskiem. Obaj otworzyli pięści. Klejnoty wystrzeliły z ich otwartych dłoni wprost na uszy. Sasuke i Naruto mieli od teraz po jednym kolczyku. Były wręcz identyczne, ale posiadały drobne różnice w kolorze i kształcie. Oba przypominały sierp księżyca, ale były odwrócone do siebie. Z płatka ucha zwisał czarny łańcuszek, mający około centymetra długości. Falował przy każdym delikatnym ruchu głowy.
- Naru... - zaczął zdumiony.
- Wiem Sas. Łał. - przerwał mu i dotknął ucha z kolczykiem. - I my będziemy mieć je na zawsze?
- Tak chłopcy. - odpowiedziała im i zaśmiała się - Wypowiedzcie za mną te słowa. Krysztale połącz się z bratnią duszą. - bracia powtórzyli słowa. Ich kolczyki ponownie zabłyszczały i znikły z uszu tworzyć cały księżyc, a czarny łańcuszek oplótł księżyc, ale nie tylko to się zmieniło. Z klatek piersiowych chłopców ukazała się złoto-srebrna linia, łącząca ich.
- Co to jest? - Naruto przejechał dłonią po linii, która rozdzieliła się, ale zaraz z powrotem złączyła.
- Taki mały atrybut. Zawsze się odnajdziecie. Do tego nie jest potrzebny ani gram chakry. - wyjaśniła. Resztę możliwości musicie sami odkryć. To jest jedno z zadań posiadaczy. Kamienie same będą wiedziały, kiedy ukazać swoją moc.
- Super, dattebayo! - ponownie dotknął wstęgi.
- Fiel-san, a jak je rozłączyć? - zapytał brunet.
- Sami się domyślcie. - puściła im oczko.
- A może... Rozłączcie się. - powiedział pewnie Sasuke, ale nie zadziałało.
- Kryształki wrócicie na swoje miejsce. - powiedział z uśmiechem Naruto i spojrzał na nie.
- To nie zadziała Młotku... - w tej samej chwili oba klejnoty wróciły na miejsce.
- A widzisz! Zadziałało Draniu. - zaśmiał się z miny bruneta.
- Młotek. - Naruto wystawił mu język i dotknął z powrotem kolczyka.
- A teraz jak zauważyliście w oddali, jest najulubieńszy obszar Miri. Uwielbia go. - zaśmiała się, a z nią bracia. Po czym ruszyli dalej w stronę różowego obszaru.
- Naruto-kun, Sasuke-kun! - Miri w momencie, kiedy chłopcy przekroczyli granicę srebra i złota z różem, od razu spostrzegła ich. Lisica w kilku susach dopadła chłopców i zaczęła dogłębnie oglądać. - O jasny gwint! Kuri! - wrzasnęła wściekła.
- Co się tak drze... Fiel-sama! - Kuri ukłonił się delikatnie, przy okazji trzepnął siostrę ogonem po głowie. - Wybacz za moją głupią siostrę.
- Nie szkodzi Kuri. - uśmiechnęła się - Jest Kiri?
- Jestem Fiel-sama. - odezwał się.
- To doskonale. A teraz Miri, dlaczego wściekłaś się na brata?
- Bo głupek wygrał zakład. - fuknęła. - Tym samym anulował moją wygraną. - wszyscy prócz Kuriego i Miri buchnęli śmiechem.
- Następnym razem mała się uda. - pocieszył ją Naruto, który stał najbliżej niej. Przy okazji podrapał ją za uchem, na co chętnie mruknęła.
- Sasuke-kun jak idzie szkolenie? - zapytał Kiri.
- Na razie jest przerwa po naszym małym... - zaczął.
- Wiem. - przerwał mu - Cały Kraj już wie. Niestety. - warknął na Miri, która lekko spuściła uszy, ale zaraz dumie się wyprostowana.
- Niech wiedzą, że nie zadziera się z moimi przyjaciółmi. - fuknęła na starszego brata.
- Ehh... Same z tobą problemy siostrzyczko. - Kiri podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie ogonem.
- Wszyscy do tyłu! - wrzasnął nagle Kurama i odepchnął Fiel. Kuri od razu chwycił rodzeństwo i odepchnął ich od braci. Ci zdezorientowani sytuacją nie wiedzieli co robić. W tej samej chwili przed ich twarzami pojawiły się dwa kryształy. Czarny i biały.
- Co jest?! - wykrzyknęła wzburzona Fiel na Kuramę, po czym spojrzała na braci. - O rzesz...
- Nie wierzę. Fiel, co jest do cholery?! - krzyknął.
- Nie mam pojęcia Rama one... - zaczęła, będąc równie zaskoczona i zdezorientowana.
- Dlaczego one tu są? - przerwał Sasuke. - Przecież już nas wybrały inne.
- Właśnie! Co mamy robić? - blondyn cofnął się, pociągając bruneta za ramię. Oba kamienie ruszyły za nimi. - Brat na mój znak. Ty w lewo, ja w prawo.
- Zgoda. - powiedział.
- Teraz! - chłopcy w tym samym momencie odskoczyli od kamieni, ale one ruszyły za nimi. Czarny do Sasuke, biały do Naruto. - Co jest z nimi?!
- Zróbcie to samo co z poprzednimi. - odezwał się w końcu lis.
- Nie! - wrzasnęła - Zaczekajcie z tym. Nie dotykajcie ich. Chodźmy do Noki. Ona nam pomoże.
- Czcigodna Noki? - zdziwił się Kiri - Ale w czym ma nam pomóc?
- Odpowie na nasze pytania. Jej kamienie mają takie ów właściwości. Wiecie, gdzie... - zaczęła.
- Obszar niebieskości. - przerwał jej Kuri - Wybacz Fiel-sama.
- Nie czas na to. - machnęła na niego łapą - Chłopcy. - schyliła się, po czym obaj wskoczyli na jej grzbiet - Widzimy się u Noki! - wykrzyknęła, będąc w czasie lotu. Kamienie podążyły za braćmi i lisicą.
- Wskakujcie migiem. - Kurama wskazała na czarną kamienną platformę. Cała czwórka ruszyła do lisicy Noki.
- Babciu Noki!? Gdzie jesteś?! - wrzasnęła Fiel.
- Co się tak drzesz!? - warknęła lisica, wchodząc za rogu skały - Jej ciemnobłękitne futro miało gdzieniegdzie siwe przebłyski. - Trochę szacunku dla starej babki.
- Wybacz, ale to ważne babciu. - lisica odsunęła się na bok, ukazując w pełnej krasie braci i ich kamienie lewitujące nad ich głowami.
- Coś podobnego! - wykrzyknęła i złapała chłopców ogonami, przybliżając ich do siebie. - Widzę, że kamienie dokonały wyboru, ale co te dwa smyki tu robią nad waszymi głowami. - mruknęła. - No kochaniutki pokaż, o co chodzi. - powiedziała i spojrzała na szereg srebrno-niebieskich bransolet, które zaświeciły jednym wspólnym blaskiem. Noki zamknęła swoje różowe, mądre oczy. - Niesłychane! No prędziutko maluchy złapcie je. - poleciła, odsuwając się. Z lekka zaskoczeni bracia do końca nie wiedzieli co robić.
- Że co?! - w tej samej chwili nadleciała pozostała czwórka - Przecież to może się źle skończyć stara babo! - w tej samej chwili ów babcia zdzieliła Kuramę, dość mocno po ludzkiej głowie, czym mocno zdziwiła braci, którzy aż otworzyli usta.
- Jak się wyrażasz bachorze! Nie tak cię Hago-cchi wychował. - warknęła - Tej dwójce nic nie grozi. Wręcz przeciwnie ich nauki zakończą się znacznie szybciej Ra-cchi.
- Wiesz, że nienawidzę, jak tak do mnie mówisz stara wariatko. - Rudy lis oberwał ponownie, ale tym razem dostał łapą z bransoletami po głowie, na co lekko syknął z bólu. Bracia raz po raz kręcili głowami w kierunku mówców. Ich szeroko otworzone oczy patrzyły w kompletnym szoku na wymianę zdań tej dwójki.
- Jeszcze raz, a nie będę taka litościwa, niewychowany matole. - skarciła go solidnie - A teraz chłopcy zróbcie to samo, co z waszymi kolczykami.
- C-Co? - bracia obudzeni z letargu nie dosłyszeli słów skierowanych do nich.
- Zróbcie to samo co z waszymi kolczykami. - powtórzyła błękitna lisica i przewróciła oczami.
- Ale... - zaczął Sasuke i spojrzał z lekką obawą na czarny kamień.
- Róbcie, co mówi. - przerwał Kurama Sasuke. Bracia spojrzeli po sobie i wspólnie kiwnęli głowami, po czym chwycili kamienie. Efekt był ten sam co z poprzednimi. Otworzyli pięści, a kamienie poleciały tym razem na małżowinę uszną, tworząc czarne i białe kółko. Oba nowe kolczyki znajdowały się na tych samych uszach co złote i srebrne.
- I co teraz? - zapytał Sasuke, który tak samo, jak brat dotknął kółka.
- A to, że twoja nauka Trybu Mędrca będzie skończona już jutro. To jest jedna sprawa, druga to, że wasz ogólny trening skończy się za około dwa tygodnie albo szybciej, ale nie za miesiąc. - powiedziała stara lisica.
- Co! - wykrzyknęło całe towarzystwo.
- Ale... - odezwał się.
- Ra-cchin nie przerywaj starej kobiecie. - lis fuknął i mruknął pod nosem, że jest wariatką. Ona spojrzała na niego groźnie, a jej różowe oczy zabłyszczały złowieszczo.
- Nic nie mówiłem. - powiedział szybko i podniósł ręce do góry.
- No ja myślę. - warknęła i usiadła na zadzie - No, a teraz Sa i Na słuchajcie. - zaczęła - Z czarnymi i białymi klejnotami jest tak, że lubią bardzo pomagać posiadaczom. - odchyliła swoją tylną prawą łapę, na której ów kolory były. Czarna bransoletka jest mojego ukochanego, który zginął podczas walki. Kamień do mnie wrócił i pozostał. Dzięki niemu zyskałam wspomnienia mojego lisa. - uśmiechnęła się smutno - Wiem, co posiadają oba. One pomagają w bardzo szybkim tempie przyswoić na tę chwilę Tryb Mędrca i lisie techniki. Założę się o lisie wino, że z waszym temperamentem nauczycie się jeszcze szybciej. - lisica spojrzała uważnie na braci, którzy byli w nią wpatrzeni, a ich szeroko otwarte i błyszczące oczy wyrażały wiele. Noki buchnęła śmiechem - Zaskoczeni i podekscytowani. - stwierdziła i pogłaskała ich po głowach.
- Zawsze będziesz zwykłą wariatką Noki-sama. - powiedział z uśmiechem Kurama - Szkoda, że Staruszek nie mógł ich zobaczyć. - westchnął. Noki pogłaskała go po głowie. - Hej! - odsunął się od niej.
- Ra-cchin przecież to uwielbiasz. - stwierdziła z uśmiechem.
- Ale jak byłem szczeniakiem. - mruknął zły i trochę zażenowany.
- Dla mnie nadal nim jesteś, tak samo, jak Fi-cchi i Ko-cchi oraz Ro-cchi. Wiem, że mój ukochany Złotek też to lubił i nie tylko. - zaśmiała się zniesmaczonych min Fiel i Kuramy.
- Momencik. - wtrącił się Sasuke. - Ty jesteś ukochaną Wielkie Złotego Lisa?
- Dokładnie. Nie mówili wam. Jestem najstarszym lisem w tym Kraju. Tudzież jestem tą samą kapłanką, która przeprowadziła ten sam test na moich synach. Nokumy i Rokumy, jak zrobiła to z wami Fi-cchi. - lisica uśmiechnęła się lekko.
- O jasna chole... Ałł!! - wykrzyknął Naruto - Za co?!
- Nie wolno przeklinać przy starszych. - upomniała go, machając mu przed nosem ogonem.
- No właśnie Młotku. Zwarz na słowa. Tu stoi... - oberwał tak samo, jak wcześniej Naruto. Uzumaki buchnął śmiechem.
- Sasuke jak wyrażasz się do brata. - skarciła go. Brunet zaskoczony uderzeniem złapał się za potylicę.
- Noki-sama nie warto. U nich to jest na porządku dziennym. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Czy możemy zacząć ćwiczyć? - zapytał Sasuke.
- Już? - zdziwiła się Noki. - A nie wolicie poznać mocy waszych kamyczków?
- Przecież sami musimy... - zaczął brunet.
- Nie z białymi i czarnymi. - przerwała. - Zapraszam do mnie. - stara lisica wstała i stęknęła trochę, po czym ruszyła, a za nią pozostali. - Rozgośćcie się. - powiedziała i położyła się na czarnych poduchach. Chłopcy z bananami na twarzach ściągnęli sandały i usiedli na białych.
- Ale mięciutkie! - wykrzyknęła Miri i rozłożyła się po nich. - Jak ja je uwielbiam. - westchnęła z lubością. Naruto uśmiechnął się i pogłaskał ją po grzbiecie.
- Częstujcie się. - wskazała na misę kolorowych kryształów. - Spokojnie, to słodycze. - uspokoiła braci, którzy niepewnie patrzyli na nie. Po chwili Kiri wziął zielony cukierek.
- Mniam. - wymsknęło mu się - Przepraszam.
- Nie masz czym Iri-cchi. Smacznego. - Miri i Kuri poszli za bratem i poczęstowali się. Kuri wziął czerwony, a Miri fioletowy. Oba lisy oblizały się ze smakiem. Po tym bracia odważyli się i sięgnęli po cukierki. Naruto wziął żółty, Sasuke czerwony. - Jak wam smakują? - zapytała, chytrze się uśmiechając.
- Mój smakuje jak kwaśna wiśnia. - powiedział brunet.
- A mój jak cytryna. - odpowiedział blondyn.
- A teraz weźcie czarne. - poprosiła i chłopcy sięgnęli po nie, po czym włożyli do ust. Błękitne oczy otworzyły się szeroko.
- Ramen?! - Uzumaki poderwał się na równe nogi. - Jakim cudem ten cukierek smakuje jak ramen?! - wszystkie lisy buchnęły śmiechem.
- Każdy cukierek tak naprawdę nie ma smaku. Tylko czarne różnią się od innych. Kolorowe będą smakować jak coś słodkiego bądź owocowego. Czarne jak słone danie, przekąska lub coś innego. - wyjaśniła z szerokim uśmiechem.
- To, dlatego poczułem wołowinę z bambusem i ryżem. - stwierdził Sasuke i momentalnie na jego bladych policzkach ukazała się czerwień.
- Ha! A jednak ci smakuje, dattebayo! - wykrzyknął Naruto i pokazał na niego oskarżycielsko palcem.
- A zamknij się. - machnął na niego ręką, zażenowany.
- No dobrze... - zaczęła Noki - Fi-cchi przynieś trochę wina. Czas się trochę rozerwać. - chłopcy spojrzeli po sobie z lekką obawą.
- Nie dla was. Na razie. - uśmiechnęła się Fiel. - Za wami jest stolik z kolorowymi sokami. Częstujcie się. - czarno-fioletowa lisica udała się za jedną ze ścian, po czym po kilku minutach wróciła z kilkoma przeźroczystymi dzbankami, w których były białawe napoje oraz kieliszkami.
- Sa, Na, teraz pokażę wam parę możliwości waszych kamieni. - zaczęła - No kamyczki bierzemy się do pracy. - powiedziała i z jej tylnej łapy zniknęły bransolety i ukazały się przed chłopcami. - No, a wasze? One czekają.
- Ale my nie wiemy jak... - zaczął Uzumaki nieśmiało.
- Po prostu je zawołajcie. - przerwała Noki Naruto.
- Yy... Pomożesz? - zapytał Naruto i dotknął kółka.
- Ty też pomożesz? - zapytał tym razem Sasuke. Oba kamienie zaświeciły się i pojawiły obok klejnotów Noki.
- No maluchy pokażcie waszym nowym panom, co i jak. - oznajmiła z uśmiechem Noki. Kryształy zrozumiały przekaż i zaczęły pokazywać część swoich mocy. Mianowice zaczęły delikatnie świecić. Chłopcy odruchowo unieśli dłonie. Na których zaczęła się pokazywać płynna materia. Była biała z tęczowymi refleksami.
- Ale jakim cudem? - zapytał Sasuke.
- To jest... - zaczął blondyn i uniósł drugą dłoń, dotykając jej.
- Energia Naturalna. Wasze kamyczki jeszcze szybciej pomogą wam wchłonąć ją w bardzo bezpieczny sposób. - wyjaśniła - Sasuke nie będziesz potrzebował już kilku dni na opanowanie Trybu. A ty Naruto będziesz się nudził przez tylko dwa dni. - zaśmiała się. - Po tym obaj zaczniecie wspólne ulepszanie pod okiem Ko-cchiego i Fi-cchi. A wam maluchy dziękuję - zwróciła się do kamieni. - Wracajcie na miejsce. - kryształy posłuchały swojej pani i wróciły na prawą tylną łapę.
- Wy też. - odpowiedzieli jednocześnie bracia. - Dzięki za pokaz.
- Ciepły! - wykrzyknął blondyn i złapał za kółko.
- Mój też. - zdziwił się i pogładził kółko.
- W ten sposób dziękują. - powiedziała Fiel. - Są tak jakby żywe. - po tych słowach chłopcy kilkakrotnie przywoływali swoje kamienie. Najlepszy moment był, kiedy pojawiły się cztery kamienie. Wszystkie złączyły się w jedność, tworząc księżyc otoczony trzema pierścieniami - Dwoma czarnymi, a pośrodku białym. Bracia i lisy miło, wręcz bardzo miło spędzili z sobą czas. Chłopcy mieli okazję się ponabijać z Kuramy, co nie uszło im całkiem na sucho, gdyż obaj oberwali za to po głowie od niego. Fi i Kyuubi byli mocno wstawieni, więc bracia postanowili już iść do tymczasowego domu. Noki nie miała obiekcji, wręcz dała im fiolki z naparem na lisiego kaca. Chłopcy podziękowali grzecznie i odeszli. Chwilę im zajęło dotarcie do pałacu, ale z pomocą trojaczków, które również postanowili wracać.
- Wiesz co, Sas. Te kolczyki wcale nie są takie złe. - powiedział umyty blondyn, który przyglądał się w lustrze, wiszącym w ich sypialni. - Ciekawe jak inny na nie zareagują?
- Zgadzam się. Może być ciekawie. - stanął obok niego. - Już się nie mogę doczekać jutra, kiedy opanuje Tryb.
- Ja też brat. Będzie zabawnie. - uśmiechnął się do odbicia Uchihy.
- O tak. Chodźmy lepiej spać, bo jak rano Kurama wstanie, może mieć bardzo zły humor. - westchnął.
- O tak. Lepiej nie ryzykować. - zgodził się z nim. - Branoc Sas.
- Branoc Naru. - chłopcy położyli się i po kilku minutach słodko spali. Do ich pokoju wszedł, lekko się zataczając Kurama, który pod małą lisią postacią wskoczył z trudem na łóżko blondyna. Położył się na grzbiecie.
- Fi-chan. Moja Fi-chan. - mruknął na wpół sennie.
- Co do... - Naruto zerwał się, kiedy dziewięć ogonów oplotło jego ciało. - Sasuke! - wykrzyknął w myślach, skutkiem było szybkie poderwanie się bruneta na równe nogi.
- Co... - zamknął usta, widząc pijanego lisa.
- Pomocy on mnie zaraz udusi. - mruknął cicho, kiedy jeden z ogonów oplótł jego kark. Sasuke uśmiechnął się pod nosem i pomógł rozplątać brata z plątaniny pomarańczowego futra i kończyn. A raczej próbował, bo dwa odplątane ogony pochwyciły Uchihę za brzuch i prawą nogę, unosząc.
- Kurwa! - Sasuke został przytulony do Naruto, który w tym samym momencie odwrócił głowę w stronę brata. Efektem tego było muśnięcie ust nastolatków. Obaj zmrożeni i wpatrzeni w siebie zastygli. Pierwszy ocknął się czarnooki i zwalił łącznie z sobą całą trójkę na puszysty dywan.
- Fi nie tak agresywnie. Ty moja dzika piękności! - zamruczał przez sen Kurama i uśmiechnął się. Bracia po chwili buchnęli niepohamowanym śmiechem i otarli usta po ich wspólnym spotkaniu. Blondyn odsunął pysk lisa od twarzy.
- Aniki, ty kompletny palancie. - mruknął Naruto. - Zostawmy go na moim łóżku. A jutro zrobimy mu małe przypomnienie. - blondyn uśmiechnął się szatańsko.
- Dobry pomysł. Plus rozpowiemy innym co i jak. - zgodził się z nim, odwzajemniając uśmiech. Chłopcy z niewielkim trudem ułożyli wiercącego i pijanego lisa na łóżku. - Wybacz za...
- Nie wiem, o czym mówisz braciszku. - mrugnął do niego.
- Dzięki. - obaj skierowali się na łóżko Sasuke, po czym bez problemowo zasnęli. Kurama mamrotał coś jeszcze o Fiel, ale bracia się tym nie przejęli i usnęli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro