Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54. Świątynia Kapłanki

Chłopcy w momencie przekroczenia progu wielkiego gmachu świątyni zostali natychmiastowo zatrzymani przez dwa ogony, na których były srebrne ostrza.

- Kim jesteście?! - warknęła śnieżnobiała lisica o lodowych oczach.

- Jesteśmy tu z polecenia Czcigodnej Kapłanki. Ona może to... - zaczął Sasuke.

- Dziewczęta! - obok zgromadzenia wylądowała fioletowo-czarna lisica. - Zabierzcie tę broń.

- Rozkaz Czcigodna! - lisice od razu wykonały polecenie i cofnęły się.

- Szybko wam poszło u Kohi. - uśmiechnęła się do nich i mrugnęła, tak że tylko oni to widzieli.

- Tak Fie... Znaczy Kapłanko. - poprawił się szybko Naruto.

- No chłopcy, zapraszam. - odsunęła się - Witajcie w moim małym królestwie. - oczom chłopców ukazał się jak wyjęty z bajki krajobraz. Ujrzeli biały strumień wody, który mienił się wszystkimi kolorami tęczy. Ze skał wystawały rozmaite kolorowe kryształy. Wszędzie była piękna wielobarwna roślinność, ale szczególnie w oczy rzucało się olbrzymie pomarańczowo-złote drzewo z pięknymi białymi owocami, które stało w centrum świątyni. Woda okrążała go ze wszystkich stron, a kamienie wystające z wody tworzyły ścieżkę do niego. Chłopcy ujrzeli na nim siedzące lisy, prócz tego bracia dokładnie wiedzieli, co to za owoce i od razu zrzedły im miny, ale mimo to, na ich ustach pozostał szeroki uśmiech.

- Tu jest pięknie. - powiedział Naruto z błyszczącymi niebieskimi oczami.

- Zgadzam się brat. Niesamowite. Kapłanko, to dla nas zaszczyt będąc tu. Dziękujemy. - ostatnie zdania skierował do uśmiechniętej Fiel.

- Zatkało was, co? - bracia wspólnie kiwnęli głowami. - Dziewczęta, ta dwójka chłopców jest razem z Kuramą. Są jego młodszymi braćmi. - powiadomiła, a w jej głosie była nuta, by komentowały.

- Ale... Wielki... - zaczęła biała lisica.

- Spokojnie Hana. - przerwała jej Fi. - Zgodziłam się, żeby ta dwójka poznała sekret naszego kraju. Są tego godni.

- Dobrze, wybacz Czcigodna. - skłoniła łbem.

- A jeszcze jedno, żeby wszystko było zrozumiałe. - zaczęła - Ta dwójka ma moje całkowite przyzwolenie, na zwracanie się do mnie po imieniu. - powiedziała, czym spotkało się to z kilkoma gwałtownymi wdechami.

- Czcigodna! - wykrzyknęły wszystkie lisice, które były w otoczeniu.

- Milczeć! - warknęła - Skoro im na to zezwalam, to tak ma być.

- Rozkaz! - ukłoniły się jej.

- No maluchy idziemy. - lisica przemieniła się w człowieka. Bracia zaskoczeni przemianą, dziwnie popatrzyli na nią - No co? Nie lepiej?

- Nam nie przeszkadza twoja prawdziwa postać, Fiel-san. - odezwał się Naruto.

- Wiem to, ale ja tak chcę. - uśmiechnęła się do ich - No nie bądźcie tacy sztywni. - po tych słowach chłopcy próbowali się rozluźnić, ale nie za bardzo im to wychodziło, gdyż inne lisice groźnie do nich łypały. - No chłopcy. Widzicie centrum mojej świątyni, jak i znacie te owoce.

- Taa... - mruknął Sasuke. - Tylko prosimy bez tego. - powiedział Sasuke, a Fiel zaśmiała się.

- Dobrze. Obiecuję. - ale wbrew temu uśmiechnęła się chytrze.

- Hana, Yukari przynieście dwa jabłka i wodę. - wyszeptała.

- Jak sobie życzysz Czcigodna. - obie lisice wykonały rozkaz i udały się do drzewa oraz strumienia.

- No to się zaczyna. - mruknął smętnie blondyn.

- Bez obaw zadam wam parę pytań. - machnęła dłonią z różowymi paznokciami.

- Właśnie tego się obawiamy. - powiedział Sasuke i w tej samej chwili wróciły lisice.

- Proszę. - mruknęły do braci niemiło. Kapłanka westchnęła głośno. - Macie je zjeść i popić Świętą Wodą.

- Dziękujemy Hana-san, Yukari-san. - bracia delikatnie skłonili głowy.

- Fiel-sama, Fiel-sama! - wołana lisica odwróciła się w kierunku głosu - Czy... Naruto-kun, Sasuke-kun! Zdążyłam, uff. - zdyszany gość wyhamował tuż przed chłopcami i Fiel.

- Witaj Miri. W samą porę. - powiedziała - A już myślałam, że cię nie będzie.

- Kapłanko, miałbym przegapić to? W życiu. - machnęła swoimi ogonami, potwierdzając swoje słowa.

- Miri, zważ na słowa. - zrugała ją śnieżnobiała lisica.

- Spokojnie Hana. Miri nie należy do nas. Jeszcze. Więc nie musisz być dla niej tak ostra. - powiedziała.

- Dobrze Czcigodna. - lisica westchnęła i się wycofała.

- Ale kultura by wypadała Miri. - upomniała ją.

- Wybacz Fiel-sama. - różowo-biała lisica ukłoniła się w geście przeprosin.

- Chłopcy. - Kapłanka zwróciła się do nich - Smacznego.

- Raz się żyje. - mruknęli i jednocześnie zjedli jabłka oraz wypili białą wodę. Wszystkie lisice czekały w napięciu, ale zaraz niektóre fuknęły rozczarowane i odeszły, bądź odleciały.

- Fiel-san, dlaczego one tak zareagowały? - zapytał Sasuke.

- Były pewne, że padniecie trupem po wypiciu wody. - zaśmiała się zszokowanych min braci.

- C-co?! Ona... - zaczął.

- Jakbyście chcieli nas zdradzić, ta woda od razu by was uśmierciła, ale z góry wiedziałam, że tak się nie stanie. - odparła lekko i machnęła na to ręką.

- Aha... - Miri wybuchła śmiechem.

- Wygrałam! Juhu! - podskoczyła w miejscu.

- Co wygrałaś? - zapytał zaskoczony reakcją Miri Naruto.

- Kuri będzie mi usługiwał przez siedem dni. Juhu! - obróciła się wokół własnej osi.

- Głupiutka lisica. - blondyn pogłaskał ją między uszami.

- Chłopcy zaczynamy. - odezwała się uśmiechnięta Fi i złożyła dłonie w pięści, po czym je ze sobą złączyła. Minęło kilka sekund, a obok niej pojawiała się idealna kopia jej samej. Jedna z nich podeszła do braci i chwyciła za rękę jednego. Lekko zdezorientowani bracia, nie wiedzieli co robić, gdyż nagle zostali odsunięci od siebie, po czym jeden z nich zniknął.

- Gdzie jest Sasuke? - zapytał Naruto.

- Gdzieś. - odpowiedziała Fi. - Idziemy. - powiedziała chłodno, co zaskoczyło blondyna, ale posłusznie ruszył za nią. Oboje przekroczyli czarno-białe wrota, na których była wyrzeźbiona postać dwóch lisów, trzymających kwiat. - Siadaj. - mruknęła. Uzumaki wykonał polecenie. Milczał. - Dlaczego nie zadajesz mi pytań?

- Bo nie muszę ich zadawać. - odpowiedział.

- Hym... Wiesz, że mogę cię zabić? - powiedziała i spojrzała na swoje pomalowane paznokcie.

- Wiem, ale też wiem, że tego nie zrobisz. - lisica zmrużyła swoje oczy.

- A ty byś mnie zabił? - spytała i spojrzała na niego.

- Nie. - odpowiedział pewnie. Nie podobała mu się ta obecna sytuacja. - Sas? - cisza.

- Na pewno? Nawet jeślibym zabiła Sasuke? - odezwała się.

- Nie zrobiłabyś tego. Nie mi... - w tej samej chwili przed oczami Naruto ukazał się obraz, jak Fiel morduje z premedytacją Sasuke, wbijając w niego dłoń z pazurami. Trafiała centralnie w miejsce, gdzie znajduję się serce. - Sasuke... - blondyn złapał się za serce i upadł na kolana, kaszląc - Ty... Nie! To niemożliwe! Sas...

- A widzisz, zabiłam go. - zaśmiała się, ale to nie był wcale miły śmiech, lecz złowieszczy i szaleńczy - Wnieść go! - dwie lisice rzuciły nieruchome ciało bruneta pod nogi blondyna, który podczołgał się do niego na klonach i złapał za jego zakrwawioną bluzę. Ujrzał puste onyksowe, bez życia oczy. Zapłakał.

- Dlaczego?! - wrzasnął w jego pierś - Dlaczego?!

- Bo on cię zdradzi. Zabiję cię, kiedy zdobędzie moc całkowitą. - odpowiedziała. - Naruto i co zrobisz? - zadała pytanie.

- Przysiągłem mu! - wykrzyknął.

- Co takiego? - przemówiła spokojnym głosem, w którym nie było krzty uczucia.

- Przysiągłem mu, że nie zabiję nikogo! I tego nie zrobię! - wykrzyczał, wręcz wycharczał, a jego policzki, jak i oczy były pełne łez.

- Zabiłam ci brata. Nie pomścisz go? Nie zabijesz mnie? - uśmiechnęła się zadowolona.

- Nie! - wykrzyknął stanowczo. Fiel klasnęła w dłonie i blondyn stracił przytomność.

***W tym samym momencie Sasuke***

- Gdzie zniknął Naruto? - zapytał Sasuke.

- Gdzieś. - odparła - Idziemy. - powiedziała chłodno, co zaskoczyło Uchihę, ale posłusznie ruszył za nią. Oboje przekroczyli srebrno-białe wrota, na których była wyrzeźbiona postać dwóch lisów, trzymających kwiat. - Siadaj. - mruknęła. Sasuke bez ociągania wykonał polecenie. Milczał. - Dlaczego nie zadajesz mi pytań?

- Po co? Nie mam żadnych. - odpowiedział.

- Hym... Wiesz, że mogę cię zabić? - powiedziała, odkręcając kosmyk czarnych włosów wokół palca.

- Wiem, ale tego nie zrobisz. - Fiel zmrużyła swoje lisie oczy.

- A ty byś mnie zabił? - Sasuke zaniepokoił się tym pytaniem.

- Nie. - odparł - Naru? - i jemu odpowiedziała cisza.

- Na pewno? Nawet jeślibym zabiła Naruto? - powiedziała z krwiożerczym uśmiechem.

- Nie zrobiłabyś tego. Nie nam... - w tej samej chwili przed oczami Sasuke ukazał się obraz, jak Fiel zabija z premedytacją Namikaze, przebijając jego serce opancerzonym ogonem. - Naruto... - brunet złapał się za serce i padł na kolana, kaszląc - To nie może być prawda... Nie! To nie może być prawda! Naruto! - lisica zaśmiała się szaleńczo.

- Zabiłam go. - powiedziała głosem przesiąkniętym chłodem - Wnieść go! - dwie lisice rzuciły martwe ciało blondyna pod nogi Sasuke, który podczołgał się do niego na kolanach i złapał za jego zakrwawioną bluzę. W błękitnych oczach, w których nie było już życia, ujrzał pustkę. Zapłakał.

- Naru. - załkał - Dlaczego?! - wrzasnął.

- Zabiłby cię. Doszłaby do niego fałszywa wiadomość o śmierci Kuramy, którego rzekomo zamordowałeś. - odpowiedziała, tak po prostu - Sasuke i co teraz zrobisz? - zadała pytanie.

- Przysiągłem mu! - warknął i spojrzał z furią w kpiąco patrzące oczy Kapłanki.

- Niby co takiego? - prychnęła i pooglądała paznokcie.

- Przysiągłem mu, że nie zabiję nikogo! I dotrzymam obietnicy! - wykrzyczał, a jego policzki, jak i oczy były pełne łez.

- Zabiłam ci brata. Nie pomścisz go? - zapytała, wracając swoim wzrokiem na załamanego nastolatka.

- Nie! - wykrzyknął stanowczo. Fiel pstryknęła palcami i brunet zemdlał.

***Fiel***

- Niesamowite! Obaj bez żadnego "ale" powiedzieli "nie". Kurama jesteś sadystą... - pokręcił głową na boki - Jak oni się dowiedzą... - powiedział Shikuroma z nutką podziwu w głosie.

- Sam im o tym powiem. - oznajmił - Roma teraz wierzysz?

- Wierzę, że oni są identyczni jak Lisi Bracia. - westchnął - Fiel, obudź ich. - lisica pstryknęła palcami. Obaj bracia poderwali się gwałtownie i zaczerpnęli powietrza.

- Chłopcy? Wszystko w porządku? - zapytał z troską. Naruto i Sasuke spojrzeli po sobie i zaraz rzucili się sobie w ramiona. Z ich oczu pociekły łzy. Lisy stanęły w lekkim szoku. Tego się nie spodziewali.

- Myślałem, że cię zabiła. - obaj powiedzieli jednocześnie. - Wszystko z tobą w porządku Sas/Naru? - nie musieli sobie odpowiadać, wiedzieli, że tak. Ponownie się przytulili.

- Chłopcy? W porządku? - ponowił pytanie, podchodząc do nich. Bracia otarli policzki i oczy z łez.

- Tak. - odpowiedzieli.

- To było potworne, nigdy więcej. - powiedział Naruto.

- Nigdy. - potwierdził. - Tak się bałem, że cię straciłem.

- Ja też braciszku, ja też. - blondyn pociągnął nosem. - Dlaczego nam to zrobiłaś Fiel-san? - zwrócił się do pokornie pochylonej lisicy, która nawet nie uniosła na nich spojrzenia. Spocone palce były lepszym miejscem dla oczu.

- Przepraszam, ale tego chciał Kurama. - mruknęła -Ta woda, którą wypiliście sprawia, że moja moc działa na wasze zmysły, jak i ciało. Byłam w stanie sprawić, że poczuliście... Że czujecie śmierć drugiego. To jest autentyczne uczucie. - powiedziała cicho - Przepraszam was jeszcze raz. - uniosła wzrok i złamał na kilka sekund spojrzenie z oczami chłopców.

- To wszystko było zwykłą iluzją!? - wykrzyknął brunet.

- Tak Sasuke. - mruknęła cicho. - Nie mogę już! - warknęła i w dwóch susach objęła chłopców. Ci byli bardzo zaskoczeniu jej gestem i zastygli w miejscu - Tak bardzo was przepraszam. Kiedy patrzyłam na was wtedy... To było okropne, nawet jak na tak wysokie lisy, jak ja. To było okropne i niegodne.

- Ja też was za to przepraszam, ale tak samo postąpiła Wyższa Kapłanka z synami Złotego Lisa. - odezwał się Kurama. - Z tą różnicą, że obaj rzucili się z nienawiścią na Wysoką Kapłankę. A wy nie. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że macie cząstkę ich energii.

- Te wizje, które wam ukazałam, były moim wymysłem. Nie wierzcie w nie. To było czyste kłamstwo. - powiedziała, a jej głos załamał się na ostatnim słowie.

- Dobrze. - odpowiedzieli jednocześnie.

- Aniki, my... - zaczął Naruto.

- Chcielibyśmy trochę ochłonąć. - dokończył za niego brunet.

- Oczywiście. Wszyscy wychodzimy. - minęło kilka krótkich chwili i bracia zostali sami.

- Jak się czujesz Sas? - spytał po kilku sekundach.

- Okropnie. - odpowiedział szczerze.

- Ja też. To było potworne... Widziałem, jak przeszywa pazurami twoją pierś. - blondyn wzdrygnął się.

- A ja, kiedy zrobiła to opancerzonym w srebrne ostrze ogonem. - powiedział i złapał się za bluzę w miejscu serca - Czułem, jak uchodzi ze mnie życie, Naru.

- Ze mnie to samo. Umierałem, razem z tobą. - szepnął, a w jego głosie było słyszeć ogromny ból i strach. - Nigdy więcej.

- Nigdy więcej. - powtórzył słowa Uzumakiego. - Naru?

- Hym? - mruknął.

- Myślisz, że pozwolą nam tu się przespać? - zapytał.

- Nic mnie to nie obchodzi. - mruknął i położył się na łóżku. Naruto spojrzał, swoimi błękitnymi oczami na plecy bruneta, który westchnął i wstał.

- Mnie w sumie też. - brunet szybko przeszedł na drugą stronę olbrzymiego łózka i położył się obok brata. Obaj stykali się ramionami. Milczeli. Nie potrzebowali słów. Wystarczyła im swoja obecność. W tej ciszy usnęli. Przez sen złapali się za dłonie. Niedługo po tym wszedł do sypialni Kurama. Dokładniej znajdowali się w pokoju Fiel. Lis podszedł do łóżka i ujrzał ich, trzymając się za ręce. Wiedział, że próba ich rozdzielenia spowoduje ich natychmiastową pobudką. Zmienił się w lisa i ostrożnie wskoczył na łóżko. Leżał i obserwował braci. Martwił się o nich. Czuł targające nimi uczucia.

- Bardzo was przepraszam. - szepnął bardzo cicho. - Nie powinienem, wam tego robić. Jestem głupcem. - bracia drgnęli, ale nie obudzili się. Naruto odwrócił się twarzą do Sasuke, to samo zrobił on. - Jesteście niesamowici. To zaszczyt uczyć was. Dziękuję. - Kurama oparł pysk na przednich łapach i zamknął oczy, ale uprzednio przesunął się odrobinę do przodu, by być bliżej swoich podopiecznych. Po czym zasnął.

***Tymczasem***

- Fiel, uspokój się. - powiedział już za którymś razem Koha. - Nic im nie będzie. Rama do nich poszedł i zostanie przy nich. - westchnął i ja w końcu zatrzymał, łapiąc za rękę i usadawiając na podusze.

- Wiem, ale czuję się winna. Żebyś ich widział. To było straszne. - mruknęła i wstała. Dwójka z nich była pod postacią ludzi. Shikuroma, który stał na uboczu i obserwował zachowanie młodszej siostry odezwał się.

- Fi, dlaczego ich tak lubisz? - zapytał i machnął trzema kitami.

- To proste. Przypominają nas, kiedy byliśmy szczeniętami. - odpowiedziała, czym zaskoczyła Romę. - Koha też ich lubi.

- To prawda. Kiedy ten blondynek mnie przyzwał, wystarczyło mi jedno spojrzenie w jego błękitne oczy, by go polubić. Mimo że widziałem w nich cierpienie. - odpowiedział.

- Cierpienie? - uszy władcy zadrgały.

- Rama ci opowiedział ich historie. Ba! Sami ci to mówili! Do teraz nie mają kolorowo, ale dają radę. Podziwiam ich. - powiedziała zirytowana - A ty dalej się upierasz przy swoi, Roma. - warknęła - Sasuke i Naruto mają część energii braci Otsutsuki oraz Świętych Lisich Braci.

- No dobra, uspokój się. - podniósł łapę. - I dlaczego obydwoje musicie być pod postacią ludzi.

- Bo na tę chwilę jest nam w niej wygodnie. - powiedział Kohamaruji. - Chodźmy stąd. Niech odpoczną. - wskazał dłonią sypialnię Fiel.

- Zgoda. - odpowiedziało pozostałe rodzeństwo.

- Koha, myślisz, że będą jutro w stanie trenować? - zapytała.

- Zakładając ich ośli opór, to tak zapewne będzie, Fi. - lisica kiwnęła głową i zmieniła się w lisa. Spojrzała jeszcze na drzwi.

- Fiel dobrze wiesz jakie właściwości ma twoja sypialnia. - powiedział Koha.

- Regeneracje i wyciszenie. - mruknęła, na co przytaknął.

- Dokładnie. - potwierdził. Fiel odprowadziła braci pod wrota i tam się z nimi rozstała, a sama udała się nad rzekę i położyła się przy jej brzegu. Hana i Yukari położyły się nieopodal niej. Śnieżnobiała lisica podała Kapłance niebieski napój, na regenerację.

- Dziękuję Hana. - lisica skłoniła głową i położyła się na swoim miejscu. Druga, szmaragdowa lisica przygotowała kosz z owcami, ale Fi odmówiła grzecznie. Czekała wpatrzona rzekę przez kilka godzin. Nie ruszyła się z miejsca. Czekała na Ramę i braci, którzy zechcą się z nią spotkać.

***Bracia i Kurama***

Lis miał czujny sen i od razu obudził się, kiedy jeden z braci podniósł się.

- Sasuke? - odezwał się.

- Kurama byłeś tu cały czas? - zapytał.

- Tak, martwiłem się o was. Wszedłem, kiedy...

- Aniki? - odezwał się zaspany głos blondyna.

- Jestem tu. - odpowiedział.

- Od kiedy? - przetarł oko.

- Wszedłem, kiedy spaliście. - odpowiedział - Przepraszam was bardzo.

- W porządku. Sprawdziliście nas. - przerwał mu Uzumaki.

- Nie mamy żalu, ale i tak to było nieprzyjemne. - dopowiedział Sasuke.

- Wiem. - szepnął cicho. Kurama miał cały czas spuszczone uszy.

- Ale, przynajmniej wiemy czego się spodziewać. - uśmiechnął się słabo.

- Dokładnie Naru. Przynajmniej wiemy. - potwierdził smętnie.

- Koha i Fi, kazali wam przekazać, że są do waszej dyspozycji. Zwłaszcza Fi, chciałaby z wami porozmawiać. - bracia popatrzyli na siebie i zgodnie kiwnęli głowami.

- Dobrze. Brat idziemy. - chłopcy poderwali się z łóżka i ruszyli szybkim krokiem w stronę drzwi. Zdezorientowany Kurama popatrzył się tylko i w momencie znalazł się przed braćmi.

- Hej! A wam co? - zatrzymał ich.

- Idziemy uspokoić Fiel-san. - stwierdził blondyn i minął lisa, to samo zrobił Sasuke.

- Ale... - zagrodził im drogę ponownie ogonami.

- Fiel-san! - Naruto wrzasnął na całe gardło. - Fiel-san! - ponowił zawołanie. Kilka lisic wpadło na korytarz gotowe na atak.

- Wasza dwójka, co wy sobie myślicie! - warknęła burgundowa lisica ze skrzydłami. W tej samej chwili za rogu wypadła Kapłanka. Ledwie wyrobiła na zakręcie.

- Naruto, Sasuke wszystko w porządku? - zahamowała i minęła strażniczkę. Lisica od razu zaczęła ich oglądać, po czym przygarnęła do uścisku. - Tak was przepraszam!

- Spok-spokojnie Fiel-s-san. - mruknął podduszony Naruto.

- Du-sisz F-Fiel-san. - stęknął brunet. Lisia od razu ich puściła, ale jej ogony oplątały ich w biodrach.

- Przepraszam. - powiedziała. - Wszyst...

- Tak. - przerwał jej Naruto z szerokim uśmiechem.

- Dziękujemy Fiel-san. - dopowiedział Uchiha.

- Sasuke... Ale ja... - zaczęła.

- Wiemy, ale wiemy też, że nie chciałaś dla nas źle. - dokończył brunet.

- Wszystko z nami w porządku. Nie obwiniaj się, Fiel-san. - powiedział Naruto.

- Na Wielkiego Lisa! Dziękuję wam z całego serca. - przytuliła ich ponownie, ale użyła mniej siły. Bracia odwzajemnili uścisk i wtulili się w jedwabiste futro Kapłanki. Kilka strażniczek i służek patrzyła na tą scenę z otworzonymi psykami. Kurama uśmiechnął się delikatnie i zwiększył swój rozmiar. Zrównał się wielkością do Fi, której wzrost sięgał wzrostowi konia.

- Fiel-san? - odezwał się blondyn.

- Tak Naruto? - odsunęła się i spojrzała na niego.

- Czy możemy pooglądać twoją świątynię? - zapytał.

- Oczywiście i wiecie co, mam świetny pomysł. - uśmiechnęła się po lisiemu. - Rama ty też idziesz.

- Ale gdzie? - zdziwił go nagły błysk w oczach lisicy.

- Do Sali Kryształów. - odpowiedziała. Kurama westchnął.

- Co to za sala? - zapytał Uzumaki.

- W niej wybierzecie swoje kamienie, Naruto. - wskazała Fi na swój czerwony wisior. Wszystkie Lisy je mają, pod różną postacią. Ja ma wisior. Inni broszkę, bransolety bądź kolczyk. Rama ma bransoletę, Koha ma je na zbroi.

- Te żółte? - zgadł blondyn.

- Tak, dokładnie. Roma ma kolczyk. - dokończyła.

- Super, dattebayo! Będziemy mogli sobie wybrać, jaki nam się chcę? - Fiel zaśmiała się.

- Nie tak do końca. To Kryształ was wybierze. - bracia otworzyli szeroko oczy. - No jesteśmy. - oznajmiła i stanęła przed wielką wielobarwną bramą. Cała się mieniła różnymi kryształami, każdy był w innym kształcie i kolorze. W klejnoty wpleciony był metal, ale i on różnił się od innych dotychczasowych. Mianowicie był biały. Postacie odbijały się w nim jak w lustrze. Obok wrót stały dwie strażniczki, które na znak Fiel otworzyły ją na oścież.

- O jasna cholera! - wrzasnął blondyn i stanął jak wryty przed wejściem.

- Czy to jest w ogóle możliwe? - mruknął Sasuke, a jego oczy otworzyły się szeroko. Fiel zaśmiała się.

- Zapraszam. - odpowiedziała. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Bracia wbiegli do środka. Ich oczom ukazała się...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro