51. Gaara i Niezapowiedziani Goście
Media mnie rozwaliły. Shika ma "genialne" pomysły 😂😂😂😂
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chłopcy wstali wcześnie rano i zaraz po śniadaniu wrócili do pracy. Obaj chcieli jak najszybciej przygotować miejsca do budowy nowych domów, oprócz tego dziś miał się zjawić Gaara z pomocą. Było około jedenastej godziny, kiedy przyszedł do braci Kakashi z wiadomością od Tsunade.
- Yo. - przywitał się ze wszystkimi - Chłopcy Hokage, chce się z wami widzieć. - powiedział do braci.
- Dobrze Kakashi-sensei. - odpowiedział blondyn. - Hej, ty? - wskazał na jednego z shinobi wioski.
- Ja? - zapytał, na co blondyn kiwnął twierdząco głową - Słucham?
- Jak masz na imię? - zapytał wpierw.
- Nazywam się Sakaki. - odpowiedział.
- Dałbyś radę się zająć tą częścią? - wskazał dłonią - Moje i Sasuke klony pomogą.
- Tak, Naruto. - odpowiedział.
- Dziękujemy Sakaki-san. - bracia odeszli razem z Kakashim.
- Ba-chan, o co chodzi? - zapytał blondyn, wchodząc do namiotu.
- Dobrze, że jesteście tak szybko. - powiedziała - Rozmawiałam z Kuramą i jego towarzyszami.
- W sprawie? - wtrącił się Sasuke.
- Budowy domów. Mamy w wiosce pewną osobę, która włada stylem drewna. Jej jedną z cech jest tworzenie gotowych domów. - oznajmiła.
- Chciałabyś, abyśmy skopiowali tę technikę i pomogli? - przerwał jej Uzumaki.
- Dokładnie tak. - uśmiechnęła się. - Yamato. - z cienia wyszedł młody szatyn, jego szyja była zasłonięta przez granatową maskę. Boki twarzy były zasłonięte ochraniaczem ze znakiem liścia na czole. Ochraniacz kończył się na brodzie, gdzie zaczynała się maska. Ubrany był w zieloną kamizelkę jonina, granatowy dres oraz tego samego koloru sandały shinobi. Przy biodrze wisiały dwie kabury. Yamato miał bardzo ciemne brązowe oczy, które wpadały prawie w czerń. Ich kształt przypominał migdały, co dawało mu lekko złowieszczego charakteru.
- Witam was. - przywitał się i uśmiechnął - Nazywam się Yamato. Jestem posiadaczem stylu drewna. To ja mam wam pokazać ów styl.
- Z tego, co nam wiadomo. - zaczął Naruto - To tym stylem władał Hashirama Senju, Pierwszy Hokage.
- To prawda, ale przez eksperymenty Orochimaru, który wszczepił mi jego komórki. Jako jedyny z sześćdziesięciu dzieci przeżyłem.
- Kuso... - mruknął pod nosem blondyn. - Trzeba się za niego wziąć w końcu. - szepnął.
- Taa. - potwierdził brunet. - Jego szpiedzy są wszędzie. - westchnął Sasuke.
- Jak to szpiedzy?! - wykrzyknęła Senju i spojrzała gniewnie na braci.
- O, o. Wymsknęło się... - Namikaze podrapał się po karku - Tak, mieliśmy małą sprzeczkę kilka lat temu. - zaśmiał się nerwowo - To było podczas Egzaminu na Chunina. Od tego czasu jego węże są wszędzie, ale w kółko je zwodzimy. Spokojnie tu ich już nie ma.
- Później o tym matoły porozmawiamy. - warknęła. - A teraz... Yamato.
- Hai! Hokage-sama. Chodźcie, pokażę wam ją. - zwrócił się do nich.
- Dobrze. Dziękujemy. - powiedział Sasuke. - Uff, udało się bez krwi, wybrnąć. - odezwał się w myślach.
- Taa. Już nie wiem, czy Ba-chan jest gorsza, czy Okaa-chan. - westchnął.
- Myślę, że ciocia Kushina jest gorsza. - powiedział Sasuke.
- Kushina zdecydowanie. - wtrącił się Kurama - Widzieliście, jak zareagowała na Jiraiyę. - po braciach przeszedł dreszcz. Naruto spostrzegł, że Yamato dziwnie na niego spogląda.
- Nie dziwi cię, że możemy ją skopiować? - zapytał blondyn.
- Dziwi, że w ogóle możecie to robić. Trochę w to nie wierzę. - zaśmiał się. Cała czwórka szła spokojnie na oczyszczony północny sektor, który był gotowy do budowy. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego czwórka, no cóż, Kakashi ruszył razem z nimi, by popatrzeć. - Myślę, że to dobre miejsce na budowę. Dzięki Kyuubiemu i paru osobom udało się stworzyć nowy plan budowy wioski.
- Widać, że już prace się rozpoczęły. - stwierdził Naruto, kiedy ujrzeli, że w pewnych odstępach są wbite chorągiewki, które wskazywały zapewne miejsce, gdzie mają być ustawione domy.
- Tak. Chcemy jak najszybciej rozpocząć odbudowę. Miejsca są praktycznie takie same jak ówcześnie. Ulice, zaułki dosłownie wszystko będzie prawie identycznie, zanim wioska została zrównana z ziemią. - powiedział Yamato.
- Świetnie, dattebayo! - wykrzyknął blondyn. - No dobrze, Yamato-san pokaż nam tą technikę. - bracia uruchomili dojutsu. Szatyn kiwnął głową i zaczął składać pieczęcie.
- Mokuton: Shichūka no Jutsu!* - w jednej chwili z ziemi zaczęły wyrastać cztery filary, później doszły ściany i dach. Chłopcy otworzyli usta z szoku i podziwu. Przed nimi stał w jednej chwili dom.
- Ta technika jest obłędna, dattebayo! - wykrzyknął blondyn i od razu wskoczył na dach. Okrążył go ze wszystkich stron, po czym wszedł do środka. - Wystarczy tylko meble wstawić! - wykrzyknął. - Sasuke masz pieczęcie?!
- Ehh... Młotek. - westchnął cicho.
- Słyszałem Draniu! - odkrzyknął. - Dobra bierzemy się do robo...
- Nie tak szybko. - przerwał im Kakashi. - Ten... - chrząknął - Yamato nie powiedział wam pewnych rzeczy, dotyczących tej techniki. - W tej chwili wrócił blondyn.
- Wybacz Yamato-san. - zaśmiał się cicho i podrapał kark.
- Nie szkodzi. Hokage-sama prosiła mnie, abym zajął się budową. Mam plany i szkice budynków, dlatego jestem w stanie odwzorować ich wygląd. Zużywam na jeden budynek bardzo dużą ilość chakry. Mój limit to cztery domy, potem muszę ją uzupełnić przez około godzinę.
- Sas. - Naruto zwrócił się do brata.
- Wszystko zrozumiałem. Aby stworzyć dom, musisz go wcześniej widzieć bądź nakierować drewno, by przybrało dany kształt.
- Dokładnie tak. - potwierdził szatyn. - Szybko łapiecie. - stwierdził.
- Lata nauki z tym rudym lisem, na coś się przydało. - Naruto uśmiechnął się szeroko.
- Od dziś mi się kłaniajcie, szczeniaki. - w białym dymie pojawił się Kurama.
- Wyspałeś się, z tego, co widzę. - odparł blondyn, który patrzył na twarz lisa.
- Nie rozumiem cię. - zmarszczył brwi.
- Kurama-san, znikły ci fioletowe cienie i wory pod oczami. - wyjaśnił wskazał na swoje oko.
- Aha. Nawet nie wiedziałem, ale mniejsza z tym. - machnął dłonią i spojrzał na szatyna - Yamato, chłopcy przestudiowałem od stóp do głów plany budynków i spostrzegłem, że ich schemat jest identyczny w danym sektorze. Gdzie stoimy była ulica targowa. Od niej będziemy kierować się na obrzeża po budynek Hokage. - wskazał dany obszar. - Kiedy przybędzie Kazekage ze swoimi ludźmi. Będziemy współpracować. Część mieszkańców Liścia również zgłosiła się do pomocy. Zaczynajmy. - zakończył i podszedł do Yamato i braci. Ogonami, które pokazały się, dotknął ich głów.
- Dobra zaczynamy! - powiedział blondyn. Yamato był trochę zdezorientowany. Przyczyną tego było połączenie ich umysłów, za sprawką Kuramy, który w ich głowach pokazał obrazy rozmieszczenia budynków, ulic i całej reszty. Po krótkiej chwili i on zdołał zgrać się z braćmi. Cała trójka rozpoczęła budowę. Po kilku minutach stało już siedem domów.
- Mój limit to cztery domy. Więcej nie dam już rady. - powiedział zmęczony szatyn.
- To się zmieni. - przerwał mu - Wyczułem u ciebie moc do kontroli mojej chakry, więc możesz z niej korzystać i to ci umożliwiam. Chłopcy nie muszą się nawet pytać. - w tej samej chwili Yamato zakrztusił się, powodem tego był nagły zastrzyk chakry.
- Ale moc... - szepnął - Dobra kontynuujemy. - Po dwóch godzinach domów znacznie przybyło. Po półtorej godzinie Yamato zrobił sobie przerwę, bo poczuł nagłe zmęczenie. Kakashi miał nad nim czuwanie.
- Tenzo. - odezwał się Kaszalot - Co sądzisz o nich?
- Kakashi-san po pierwsze miałeś się tak do mnie nie zwracać. - Kaszalot machnął na te słowa ręką i się uśmiechnął zza maski. - Nigdy nie widziałem takiej siły, jaka w nich płynie. Co najlepsze oni są w stanie zwiększyć jej zakres.
- Też to zauważyłeś. - westchnął. - Za jakiś czas, będą nie do pokonania.
- Myślę, że już są. - powiedział.
- Taa... - w tej samej chwili obok nich pojawił się jeden z ANBU w masce wilka.
- Kakashi-san wiadomość dla ciebie od Hokage-sama. Kazekage jest niedaleko. Będą za chwilę. - przekazał wiadomość.
- Dziękuję. - ANBU kiwnął głową i zniknął w białym dymie. W tej samej chwili podbiegł Naruto.
- Kakashi-sensei! Gaara zaraz będzie. - Chłopak podał senseiowi bliźniaczy zwój.
- Właśnie dostaliśmy tę samą wiadomość. - odpowiedział.
- Chłopcy koniec na dziś. - powiedział Kurama. - Reszta zajmi... Naruto wyczuwam inną chakrę. - chłopak zmarszczył brwi i się skupił.
- Znam ją, ale... Niemożliwe. - blondyn uśmiechnął się szeroko.
- Naruto? - odezwał się Kaszalot.
- Kakashi-sensei Tazuna-san idzie z pomocą. - odpowiedział z uśmiechem.
- Tazuna?! - wykrzyknął zaskoczony Hatake. - Chłopcy poinformujcie strażników, żeby nie atakowali.
- Dobrze. - odpowiedział Sasuke i obaj użyli Hiraishinu.
- Tenzo, Kurama-san idziemy do Tsunade-sama. Trzeba ją o tym poinformować. - cała trójka szybkim krokiem ruszyła do Hokage.
- Tazuna-san! Inari! Tsunami-san! - wykrzyknął zadowolony blondyn.
- Naruto-nichan! Sasuke-nichan! - chłopak pomachał im, co odwzajemnili. - Jesteśmy tu razem z wioską, by wam pomóc. Ruszyliśmy od razu, kiedy usłyszeliśmy o ataku na Liścia.
- Szybko się rozniosło. - zaśmiał się - Dziękujemy wam bardzo.
- Tazuna-san zaprowadzę pana do Hokage, a resztę zapraszam do wioski. - powiadomił ich Sasuke.
- No ludziska! Ruszać się! Mamy robotę. - Tazuna wykrzyknął i machnął na tłum, który zaczął iść. Sasuke odprowadził starca i trzech innych mężczyzn do namiotu Tsunade, a resztą zajął się Naruto. Szybko streścił wydarzenia z ostatnich dni, po czym przedstawił niektóre Bijuu i ich Jinchuriki.
- Inari urosłeś. - uśmiechnął się blondyn i pogłaskał chłopca po głowie.
- Ta jest! Dziadek uczy mnie zawodu cieśli, więc mam tu dużą praktykę. - chłopcy zaśmiali się.
- Dziękuję ci bardzo, ale muszę zająć się kolejnymi gośćmi. - Naruto wyczuł chakrę Gaary. - Do zobaczenia.
- Na razie Naruto-nichan. - Uzumaki kiwnął głową i zniknął w pomarańczowym błysku.
- Gaara! - Uzumaki podbiegał i uściskał miętowookiego. Chłopak odwzajemnił uścisk. - Stęskniłem się.
- Miło cię znów widzieć Naruto. - odpowiedział, kiedy się od siebie odsunęli. Obok Gaary pojawił się Shukaku w ludzkiej formie.
- Witaj Blondi. - przywitał się z Naruto, który fuknął pod nosem, że jest idiotą, ale zaraz uśmiechnął się szeroko.
- Witaj Shukaku-san. - odpowiedział i przybyli sobie żółwika.
- Ehh... Jednak żyjesz, a już miałem nadzieję, że zdechłeś. - powiedział i pogłaskał blondyna po głowie.
- Ha, ha, ha. Bardzo zabawne. - stwierdził z sarkazmem - Lepiej będzie, jak ruszysz się i pójdziesz pomóc rodzeństwu. - wskazał kciukiem na zrujnowaną wioskę i pracujących ludzi razem z Bijuu. Tanuki już miał coś odpowiedzieć, ale zamknął usta, kiedy czerwono włosy spojrzał na niego. - Gaara Ba-chan czeka na ciebie.
- Wiem. - spojrzał na siostrę i brata, którzy kiwnęli głowami. - Gdzie?
- Czerwony namiot. - odpowiedział, na co chłopak kiwnął głową i odszedł z Kankuro oraz Shukaku. - Witaj Temari. - uściskał ją.
- Widzę, że odbudowa trwa w najlepsze. - powiedziała.
- Tak. Kilka minut wcześniej zjawili się nasi dobrzy znajomi z Kraju Fal. - oznajmił z szerokim uśmiechem.
- Więcej rąk do pracy? - odwzajemniła uśmiech.
- Tak. - potwierdził.
- Gaara opowiadał nam, że już zebraliście wszystkich. - powiedziała i nieśpiesznie ruszyli do namiotu.
- Tak, teraz czuję spokój. Nie mam zmartwienia, że ktoś jest w stanie im teraz zagrozić. Największe zagrożenie minęło. - powiedział.
- Ale nie znikło. - stwierdziła i westchnęła.
- To prawda, zawsze znajdzie się ktoś, kto ich zapragnie. - westchnął i spojrzał na część swojej rodziny, która rozmawiała, bądź pracowała - Ale na razie się tym nie przejmujemy. W tej chwili mamy ważniejsze sprawy. Liść musi zostać jak najszybciej odbudowany.
- Zgadzam się. - przez ten czas jak rozmawiali, reszta została wprowadzona w sytuacje przez Kakashiego i Shikaku, którzy przyszli z namiotu Hokage. Oboje doszli pod namiot.
- ...yli mamy dosłownie was wykorzystać? - z namiotu było słychać rozmowę i głos Tsunade.
- Tak Hokage-sama moi ludzie są do waszej dyspozycji. - odpowiedział jej Tazuna. Naruto odsunął kotarę namiotu, przepuszczając Temari. Przeszli na drugi koniec namiotu. Blondyn stanął obok Sasuke, który szybko streścił rozmowę, a Temari, za to zajęła miejsce obok Kankuro.
- W takim razie bardzo wam dziękuję. Tobie również jestem wdzięczna Kazekage. Myślę, że od jutra zaczniemy. Potrzebujecie sił. W miarę możliwości znajdźcie dla sobie miejsca. Naruto i Sasuke z pomocą Bijuu postawili namioty dla mieszkańców oraz zapewnili najpotrzebniejsze rzeczy. - powiedziała i wskazała na braci.
- Przepraszam Hokage-sama. - odezwał się blondyn. - Niedawno stworzyliśmy z pomocą Yamato-sana domy, w których możecie na ten czas przebywać.
- Dziękujemy mały. - podziękował Tazuna i podszedł do braci, których pogłaskał po głowie.
- My również dziękujemy. - odezwał się Gaara. Naruto i Sasuke kiwnęli głowami. Minęło jeszcze kilka godzin, zanim namiot opustoszał. Tsunade osobiście zajęła się oprowadzaniem gości po wiosce. Bracia udali się w miejsce, gdzie część Bijuu, klanu Uzumaki oraz shinobi Konohy kończyła pracę nad gruzowiskiem.
- Widzę, że już kończycie? - powiedział Naruto do Goku
- Tak. Jeszcze pewnie godzina i koniec. - odpowiedział - Niezły tłum ludzi.
- Oj tak. Myślę, że pomału możecie wracać do domu. - oznajmił, w tej samej chwili rozległ się huk. - Co jest?!
- To tylko Isobu. Równa i ubija teren pod budowę. - wyjaśnił, na co Namikaze kiwnął głową.
- Skoro łaskawie pojawiliście się. - odezwała się Matatabi, która podeszła do braci i Sona - To do roboty!
- Rozkaz. - odpowiedzieli jednocześnie bracia, a reszta zaśmiała się. Nie minęła nawet godzina, a cały gruz zniknął. - Minna! Dobra robota! Dziękujemy! - wykrzyknął Naruto, tłum krzyknął radośnie. Każdy zaczął ze sobą rozmawiać i odkładać narzędzia. Część udała się do części gastronomicznej, w której rządził Roshi, a część odeszła w stronę namiotów.
***
Pomału zbliżał się wieczór, kiedy bracia wyjaśnili niektórym przybyszom, dlaczego Bijuu pomagają w odbudowie. Po długich rozmowach w końcu udało się dojść do porozumienia i wyregulować negatywne stosunki do Ogoniastych.
- Oka-chan, o co chodzi? - zapytał blondyn, kiedy podeszła do niego Kushina.
- Chciałam ci powiedzieć, że zadziwiasz mnie synku. - powiedziała i przegładziła dłonią jego blond czuprynę.
- Nie rozumiem cię. - kobieta zaśmiała się.
- Przez te dni dokładnie ciebie, jak i Sasuke obserwowałam. Minato byłby w szoku, jakby zobaczył wasze zaangażowanie, mimo tych spojrzeń i przeszłości. - powiedziała. - To jest jedna sprawa. Drugą jest fakt, że wyruszycie do świata lisów. - Naruto zastygł w miejscu - Tak, Kurama mi powiedział. Itachi też to wie. Dostał wiadomość.
- Aha... - wypowiedział tylko tyle, bo Kushina zaczęła się denerwować. - O-oka-chan spokojnie mieliśmy zamiar wam o tym powiedzieć. Proszę, tylko nie bij! - wykrzyknął, kiedy pięść zaczęła się podnosić, a włosy falować. Naruto zaczął się kryć rękoma. - Przepraszam! - Po chwili usłyszał śmiech.
- Żartowałam synku, ale następnym razem natychmiast masz mi o tym powiedzieć. - jej głos zrobił się smutny.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się.
- Za niedługo wrócę do Minato. - powiedziała cicho, ale mimo to się uśmiechnęła. - Widzę, że męczysz się ze mną.
- Ja... - Kushina podniosła dłoń, uciszając blondyna.
- Martwi cię Sasuke. Widać to, jak bardzo nie chcesz, by cierpiał.
- A tak dobrze to ukrywałem... Ehh... Nic się przed tobą nie ukryje. - mruknął pod nosem i kopnął kamień przy swoim bucie.
- Jestem twoją matką. Ja widzę takie rzeczy. - kobieta objęła go ramieniem. - Ale zanim odejdę, muszę załatwić parę spraw z niektórymi ludźmi.
- Niby jakich? - zaciekawiło chłopca.
- Muszę porozmawiać z kilkoma osobami. Mianowicie z Tsunade, Sarutobim i Kuramą. O waszej dwójce nie wspominam. - zaśmiała się - Bo wy to mój priorytet. - po tych słowach klepnęła Naruto po plecach.
- Ittai! - jęknął - Dlaczego tak mocno?
- Dla zasady. - zaśmiała się. - Nie dręcz się. On tego nie chce.
- Chyba masz rację. Dziękuję. - blondyn przytulił się do niej.
- Naruto tu jesteś. - obok nich nagle pojawił się Inari. - Sasuke-nichan i ten rudy szukają cię i chyba twojej mamy.
- Szukają? A właśnie. Inari poznaj moją Okaa-chan. Kushina. - przedstawił kobietę, która szeroko się uśmiechnęła.
- Miło mi poznać Kushina-san, a może właściwie Uzumaki-san. - chłopak uśmiechnął się.
- Kushina wystarczy, Inari. - zaśmiała się. - Skąd znasz Naruto?
- Kilka lat temu pomógł mi z Sasuke-nichan i Kakashim-sanem pokonać Gato, jednego z... - zaczął tłumaczyć.
- Z durni, dla których liczy się zysk. - przerwał mu blondyn.
- Dokładnie tak, prócz tego pomógł mi zmienić zdanie o moim przyszywanym ojcu. Za to jestem mu wdzięczny. - powiedział szczerze.
- Miło mi słyszeć, że mój narwany synek na coś się przydał. - posłała brunetowi szeroki uśmiech.
- Ciekawe po kim to mam. Prawda Okaa-chan? - blondyn popatrzył w oczy Kushinie, po czym cała trójka buchnęła śmiechem.
- Inari! - chłopak odwrócił się.
- O! To moja mama. - powiedział - Idę do niej.
- Dobrze, ale zanim pójdziesz. Wiesz, dlaczego nas szukają? - zapytał Naruto.
- A! Właśnie. Ten rudy lis, Sasuke-nichan rozmawiają o jakimś waszym wyjeździe. Sasuke-nichan poprosił mnie, abym was znalazł i przekazał wiadomość.
- Rozumiem. Dziękuję Inari. - blondyn pogłaskał chłopca, który pomachał im na pożegnanie i wrócił się do mamy.
- Dziwne, dlaczego ci sami nie powiedzieli? - odezwała się jako pierwsza Kushina.
- Nie wiem. Zapytam. - odpowiedział - Gdzie jesteś, brat?
- U siebie. Czekamy na was. Dowiecie się na miejscu. - odpowiedział.
- Dobrze. - odpowiedział i złapał mamę, po czym zniknęli w pomarańczowym błysku. - O co chodzi? I gdzie... - w tej samej chwili do domku wszedł Sasuke.
- O waszym wyjeździe. - odezwał się lis.
- Widzę, że Fi-san i Koha-san też tu są. - powiedział Uzumaki.
- Naru, nie mogłem się z tobą porozumieć, ze względu na pewną barierę, którą lisy postawiły. Dla człowieka jest całkiem niewykrywalna. - wyjaśnił. - Prócz tego blokuje właśnie przekazywanie myśli. Twoje myśli usłyszałem, dopiero kiedy wyszedłem z domku. Całkowicie cię nie słyszałem, jedynie to byłem w stanie cię zlokalizować po chakrze.
- Rozumiem... Chyba. - powiedział wolno i usiadł obok brata na łóżku.
- Mniejsza z tym Ototo. Jesteśmy tu wszyscy w sprawie waszej podróży. Już wcześniej rozmawiałem z wami i Kushiną. Itachi został powiadomiony przez zwój. Nie ma z jego strony żadnego sprzeciwu. Kushina wiem, że za niedługo nas opuścisz tak samo jak Minato. Naruto, wiem, że nie powinienem cię o to prosić, ale będzie nam potrzebny właśnie twój ojciec. - westchnął i spojrzał w błękitne oczy chłopca.
- Dlaczego? - zapytał zaskoczony.
- On posiada połowę mojej chakry. Bez niej nie mogę przejść do Krainy. - wyjaśnił.
- Sasuke? - odezwał się w myślach Naruto i spojrzał w oczy brata.
- Ja nie mam nic przeciwko temu braciszku, przecież wiesz o tym aż za dobrze. Nie dręcz się tym. - klepnął go lekko w plecy.
- Dzięki. - odpowiedział w myślach - Kiedy?
- Jak najszybciej. - powiedział.
- Zgoda. - mówiąc to, patrzył cały czas na Sasuke, który zaczął się irytować.
- Jak masz się tak gapić z poczuciem winy, to ci przyłożę. - warknął - Rób swoje Usuratonkachi, jasne?!
- No dobra, dobra. Wybacz. - Sasuke westchnął i złapał się za nasadę nosa.
- Kurama-san, moim zdaniem, niech ktoś przyłoży temu Młotkowi. A tak, poza tym nie mam żadnych obiekcji co do tego. - powiedział, czym po raz kolejny zaskoczony Naruto nie wiedział, co się dzieje.
- Do czego? - zapytał, a jego wzrok latał między Sasuke a Kuramą.
- Dowiesz się, jak sprowadzisz Minato. - powiedział tylko tyle.
- Ufam wam, więc się o to nie martwię. - powiedział - Mogę to zrobić w każdej chwili.
- Doskonale. Dziękuję mały. - blondyn kiwnął głową. - Kolejną sprawą jesteśmy my, Bijuu. Mianowicie, większa część z nas może opuścić to miejsce, ale potrzebny nam będzie Hiraishin. Nikt w Konosze prócz nas nie wie, skąd jesteśmy, dlatego miejsce naszego domu jest bezpieczne. Gorzej z powrotem.
- Rozumiem, co masz na myśli Aniki. - powiedział Uzumaki.
- Tak? - podniósł jedną brew do góry.
- Tak. Otou-san się tym zajmie i Sasuke. Ja w sumie też, ale w mniejszym stopniu, chyba że użyję Trybu... - zaczął.
- Właśnie, że nie możesz go użyć. - odezwała się Fiel.
- Dlaczego? - zdziwił się jej nagłą reakcją.
- Nie możesz mieć w swoim ciele Energii Naturalnej. Musisz być z niej oczyszczony, bo mogą nadarzyć pewne komplikacje w naszym świecie. Nie powiemy wam, dlaczego, bo Kurama nas prosił. - tu lis się chytrze uśmiechnął, a Fiel westchnęła, natomiast Kohamaruji prychnął.
- Acha. Aniki, co kombinujesz? - blondyn zmrużył podejrzliwe oczy.
- Dowiesz się w swoim czasie. - w dalszym ciągu uśmiechał się.
- Czyli wam nie pomogę. - blondyn zastanowił się przez chwilę, zanim ponownie się odezwał - Ale co z użyciem chakry Kuramy. Ona spowoduje u mnie wzrost chakry.
- To prawda, ale i tak będziesz wykończony podwójną robotą. Twoje zadnie będzie dość ciężkie. O szczegóły się nie pytaj. Dowiesz się za niedługo. - oznajmił.
- No dobrze. - poddał się. - Jutro rano przywołam Tou-chana. Może tak być? - spojrzał po osobach w namiocie.
- Tak. Dzięki mały. - Kyuubi pogłaskał go po głowie. - Sasuke, Naruto dziś w nocy jest narada Jinchurikich i Bijuu w sprawie odejścia i dalszej pomocy. Macie na niej być. Tsunade, Kakashi i Shikaku też będą.
- Shikaku? - zdziwił się Sasuke.
- Dokładnie go sprawdziłem i myślę, że o niektórych rzeczach powinien wiedzieć. - chłopcy kiwnęli głowami - No dobrze, to koniec na dziś. Wracacie do reszty, czy wolicie odpocząć? - bracia spojrzeli po sobie.
- Ja bym się położył. Przyda się, że mamy teraz trochę swobody. Warto by wypocząć. - powiedział Sasuke.
- Jestem tego samego zdania, co Sasuke. - zgodził się z nim.
- Tylko nas obudźcie. - poprosił Uchiha.
- Dobrze. - chłopcy odprowadzili rodzinę do namiotów, po czym wrócili i zjedli szybką kolację.
- Sas? - odezwał się blondyn, kiedy zostali sami.
- Hym? - powiedział, kiedy szykował sobie miejsce do spania.
- Co wy kombinujcie? - spytał, a Sasuke przetrwał ścielenie futonu.
- Dowiesz się jutro, jedynie to może cię trochę zaskoczyć. - spojrzał na niego i posłał mu lekki uśmiech.
- Ehh... - blondyn zamyślił się i uśmiechnął się chytrze.
- Jeśli chcesz pogrzebać mi w myślach, to sobie daruj. Fiel-san nałożyła na mnie specjalną technikę, która blokuje dokładnie te informacje, których szukasz, spokojnie jutro zniknie. - powiedział, na co Naruto prychnął.
- Kuso... - przełknął pod nosem - Kto na to wpadł?
- Ja. - uśmiechnął się.
- Tak myślałem. Jesteś Drań i tyle. - syknął pod nosem.
- A ty Usuratonkachi. Mamy remis i co zrobisz? - Naruto zgaszony przez Sasuke fuknął coś pod nosem i skierował się do futonu.
- Jak dziecko. - westchnął Sasuke i się zaśmiał. - Branoc.
- Branoc. - powiedział oschle, na co brunet uśmiechnął się i kopnął go lekko w plecy. - No co?!
- Sprawdzam, czy jeszcze bardziej nie zdziecinniałeś. - stwierdził z zawadiackim uśmieszkiem.
- Ty! - już miał mu odpyskował, ale powstrzymał się. Efektem tego było głośne nabranie i wypuszczenia powietrza. - Drań. - powiedział cicho i odwrócił się do niego plecami. Sasuke miał ubaw z jego zachowania, ale powstrzymał się od dalszego ciągnięcia tej zabawnej dla niego farsy. Kurama przez ten cały ten czas ignorował szczeniackie zachowanie braci i słodko sobie spał na futonie obok Naruto.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro