4. Genjutsu i przyjaciel
- Naruto wstawaj! - wrzasnął Kurama, stając przed chłopcem w ludzkiej postaci - Spóźnisz się do szkoły! - potrząsnął za ramiona blondyna.
- Kurama? - ziewnął - Co się dzieje?
- Wstawaj, spóźnisz się na lekcje.
- Która godzina? - uchylił oczy i spojrzał na zegarek - Jest za dwadzieścia ósma! - wrzasnął, zrywając się na równe nogi - Kurama, dlaczego mnie nie obudziłeś wcześniej, dattebayo?! - powiedział głosem pełnym wyrzutu, jednocześnie się ubierając.
- Trzymaj, zrobiłem ci kanapki. - powiedział, podając mu torbę - Wisisz mi przysługę, śpiochu. - Naruto wziął torbę i w odruchu przytulił swojego starszego brata w pasie.
- Dziękuję, ratujesz mi tyłek. - I teleportował się przed szkołę. Kurama zaskoczony gestem chłopca, stał dobre parę minut, po czym zniknął w chmurze dymu.
- Uff, zdążyłem. - powiedział, wypuszczając powietrze, po czym skamieniał. Dotarło do niego, że przytulił lisa. Rumieniec rozlał się mu na karku, tak samo jak krew zaróżowiła uszy. Pochylił głowę i ruszył wolnym krokiem w stronę klasy. Kiedy wszedł, większość uczniów siedziała już na miejscach. Ich wzrok skierował się na Naruto. Chłopiec udał, że nic nie widzi i ruszył do ławki, w której wczoraj usiadł. Po chwili usłyszał piski dziewczyn. W momencie, kiedy odwrócił głowę w stronę drzwi, wbiegał przez nie kruczowłosy chłopiec w granatowej koszulce z wysokim kołnierzem i w białych spodenkach. Rozejrzał się po klasie i jego wzrok napotkał niebieskie oczy. Szybkim krokiem ruszył w jego stronę, kiedy doszedł do ławki chłopca, bez żadnego słowa usiadł obok.
- Jestem Uchiha Sasuke. - przedstawił się nawet na niego nie spojrzał, nie wprost, kątem oka.
- Uzumaki Naruto. - odpowiedział obojętnie - Dlaczego usiadłeś tu? - zapytał i odwrócił głowę w jego stronę. Odpowiedź sama nadeszła, a raczej wbiegła.
- Gdzie jest Sasuke-kun? - zawołała jedna z tłumu dziewczyn.
- Tam! - wskazała i wszystkie fanki ruszyły w stronę bruneta.
- Sasuke-kun usiądź ze mną. - poprosiła blondynka i złapała go za ramię, które chłopak wyrwał.
- Zamknij się Ino-pig! - uciszyła ją - Usiądź ze mną. - powiedziała słodko różowo włosa. Sasuke spojrzał na Naruto, a ten westchnął i rozłożył pusty zwój. Narysował atramentem parę mysz i złożył dłonie w pieczęć tygrysa.
- Chōjū Giga*. - szepnął, a rysunki ożyły i ruszyły na dziewczyny, które z piskami i krzykiem uciekły z klasy. Naruto odwołał technikę. - Proszę. Na pewien czas masz je z głowy.
- Nie potrzebowałem pomocy. - odpowiedział zimno, na co blondyn zareagował wzruszeniem jednego ramienia - Gdzie się nauczyłeś tej techniki? - zapytał po chwili, unosząc brew do góry.
- Sam ją stworzyłem. Jest przydatna jak widzisz. - zakończył, odwracając się w stronę okna i oparł brodę na położonych na ławce rękach. W tej chwili wpadł do klasy nauczyciel i skierował swoje kroki do ławki Naruto.
- Słyszałem od dziewcząt, że je nastraszyłeś gryzoniami. - powiedział, krzyżując ręce na piersi.
- Sensei, a widzi pan tu jakieś gryzonie? - zapytał i ostancyjnie odwrócił się za siebie, udając zdziwienie - Musiało im się przewidzieć. Prawda Sasuke? - zwrócił się do chłopca, który siedział niewzruszony. Reszta klasy milczała albo powstrzymywała śmiech.
- Tak. - odpowiedział jednym słowem i oparł łokcie na blacie, splatając palce i zakrył nimi usta, by zakryć kpiący uśmieszek.
- Dobrze. - powiedział i odwrócił się do uczennic. - Więc?
- Ale sensei one tu były. - powiedziała błagalnie - On je ożywił. - wskazała na blondyna. - Prawda Sasuke-kun?
- Sakura, tak? - zapytał Naruto, nie czekając na potwierdzenie, mówił dalej - Potrafię wiele rzeczy, ale ożywiać wymyślonych przez ciebie rzeczy nie potrafię. - odpowiedział z żartem w głosie.
- Dobrze, skoro wszystko załatwione, to wracamy do lekcji. - powiedział Umino i dziewczęta wróciły na miejsca. Sakura usiadła i pochyliła głowę, chowając zaczerwienione oczy. - Dziś mamy mieć lekcję praktyczną z genjutsu. - powiedział i do klasy wszedł wysoki mężczyzna z chustką na głowie i niebieskimi oczami - Przestawiam wam Takumę-sana. Nałoży na was proste genjutsu, a wy spróbujecie się z niego uwolnić.
- Dokładnie tak Iruka. - zgodził się - Nazywam się Takuma Yoki. - przedstawił się - Chciałbym najpierw sprawdzić waszą wiedzę teoretyczną na temat genjutsu. - zaczął i przeleciał po uczniach wzrokiem. - Może ty chłopcze? - wskazał na Naruto i paskudnie się uśmiechając. Chłopiec wstał.
- Genjutsu jest to sztuka kontrolowania umysłu i chakry przeciwnika, która wymaga bardzo dobrej koncentracji. Zadaniem rzucającego iluzję jest zmylenie przeciwnika lub jego zaatakowanie. Genjutsu może zadawać obrażenia fizyczne lub psychiczne. - odpowiedział spokojnie i wyraźnie, by wszyscy mogli go usłyszeć.
- D-dobrze. - zaskoczyła go poprawna odpowiedź chłopca - Jak się uwolnić z techniki iluzji? - zadał następne pytanie.
- Za pomocą słowa "Kai", jeśli nie jest to genjutsu na poziomie kekkei genkai klanu Uchiha. - spojrzał na Sasuke kątem oka - Podjęcie uwolnienia jest prawie niemożliwe. Ten klan specjalizuję się w technice iluzji. Tylko użytkownik może zdjąć iluzję. - powiedział i patrzył z szerokim uśmiechem pełnym wyższości na twarz zdezorientowanego Takumy. Sasuke kiwnął odruchowo głową, że Naruto poprawnie odpowiedział na pytanie.
- Dobrze. - odpowiedział przez zęby - Wiem, od Hokage, że w tej klasie jest uczeń właśnie z tego klanu. - spojrzał na bruneta - Czy to, co twój kolega z ławki powiedział jest prawdą?
- Tak. Mój klan może dzięki iluzji unieszkodliwić przeciwnika. Uwolnienie z niej może uczynić tylko użytkownik iluzji. - odpowiedział spokojnie.
- W takim razie, możemy teraz przejść do praktyki. Będę po kolei łapał was w iluzję. - zwrócił się do uczniów - A wy spróbujecie się uwolnić. - powiedział i zaczął od blondynki z długim kucykiem.
- No to teraz ja... Zobaczymy, co mu to da. - uśmiechnął się w myślach w stronę Kuramy.
- Tylko nie przesadź młody. - upomniał. Użytkownik genjutsu przeszedł całą klasę. Swój wzrok skierował na Naruto i uśmiechnął się sadystycznie. Dla reszty obserwatorów był to uśmiech pełny pokrzepiania, ale nie dla Uzumakiego. Naruto został przywiązany do krzesła i po chwili nacinano jego skórę. Głosy krzyczały, że jest demonem i potworem. Chłopiec ziewnął przeciągle i zaśmiał się.
- Teraz ja moja kolej! - role się odwróciły. Teraz Takuma leżał przywiązany do łóżka i widział, jak jego żona wycina mu serce i kładzie obok głowy. Mężczyzna był w takim szoku, że zanim do niego dotarło co się stało, imitacja jego żony się odezwała.
- Kochanie, to twoje serduszko, przepełnione nienawiścią. - powiedziała, uśmiechając się szeroko. Jej dłonie były szkarłatne, a krew spływała z jej łokci na karmelową sukienkę. Obraz się zmienił i pojawił się brązowowłosy chłopiec.
- Tatusiu, tatusiu. - odezwał się jego syn wesoło i z uśmiechem, w rączce miał kunai- Ja nie chcę takiego tatusia. - i poderżnął sobie gardło z uśmiechem. Krew zaczęła wypływać z rany, zabarwiając jasnoniebieską koszulkę chłopca. Naruto przerwał iluzję. Kiedy Takuma się otrząsnął z koszmaru. Spojrzał z przerażeniem na blondyna.
- Demon! Potwór! Zabiję cię! - Naruto nic z tego nie robiąc, siedział dalej na swoim miejscu.
- Cóż wielu próbowało i wielu zostało rannych bądź martwych. - po tych słowach za pomocą Hiraishinu znalazł się przed jego twarzą. - Spróbuj, teraz przed klasą. No dalej! - prowokował go - Boisz się mnie? Ośmiolatka?! - wybuchł śmiechem na całą klasę i wrócił na swoje miejsce. - A może tego? - oczy chłopca zmieniły barwę na krwisto czerwoną, a źrenice stały się pionowe. Takuma biegiem dopadł drzwi, ale nie mógł ich otworzyć. Szarpał, ale one nie chciały się przesunąć
- Co jest z tymi drzwiami?! - powiedział w panice, ręce mu się trzęsły. Pot zrosił czoło i spływał ze skroni po brodzie i szyi, znikając w ubraniu.
- Cóż może dlatego, że dalej tkwisz w mojej iluzji? - powiedział, wykładając nogi na ławkę. Podniósł dłoń i dotknął głowy Sasuke. Dłoń przeszła przez nią. - Mam propozycję. - oznajmił nagle - A odwołam technikę.
- Jaką? - zapytał przerażony, mocą tego dziecka.
- Powiesz, jak reszcie, że mi się udało i nic nikomu nie wspomnisz o tym wydarzeniu. - podał propozycję - Ale jeśli wyjawisz komukolwiek, co się wydarzyło w tej klasie... To twoja żona i syn znajdą się na tym stole, a ty będziesz na to wszystko patrzył... Jak będę ich zabijał. - mówiąc to, bawił się kunaiem, przerzucając go sobie z ręki do ręki.
- Zgoda. - powiedział roztrzęsiony - Tylko nie krzywdź ich. - błagał.
- Przygotuj się. - mężczyzna wziął wdech dla uspokojenia i przybrał maskę spokoju. Naruto widząc, że się uspokoił, odwołał iluzję.
- Nieźle Ototo. - pochwalił chłopca - Dałeś mu nauczkę i pięknie wybrnąłeś z sytuacji z Hokage.
- To było oczywiste. - powiedział - Gdybym uwolnił go od razu z tego koszmaru, to by pognał do Trzeciego i poskarżył.
- Dobrze Naruto. - pochwalił - Przyznam się, że użyłem na tobie, jak i na Sasuke troszkę silniejszej iluzji. Oboje uwolniliście się bardzo szybko. Iruka masz paru bardzo zdolnych dzieciaków. - zwrócił się do Umino. - Cóż to by było na tyle. Jakieś pytania? - zapytał się klasy.
- Ja mam jedno. - odezwał się Naruto. Takuma przełknął ślinę, ale gestem dłoni zezwolił.
- Tak? - posłał mu sztuczny uśmiech.
- Jak to jest z pana punktu złapanie kogoś w iluzję? - zapytał z udawaną ciekawością.
- Cóż Naruto. - zaczął - Można powiedzieć, że wymyślam iluzję i za pomocą chakry, wtłaczam ją do twojego umysłu, że tak powiem. - odpowiedział, wciąż sztucznie się uśmiechając.
- Dziękuję Takuma-san. - posłał mu lekki uśmiech.
- Czy ktoś jeszcze ma pytanie? - poruszał oczami, szukając ochotnika. - Dobrze dzieci, Iruka. - powiedział do uczniów i Umino - Będę się z wami żegnał.
- Klasa wstajemy. - powiedział Iruka. Uczniowie wstali.
- Dziękujemy! - zawołali chórem i pokłonili się.
- Do zobaczenia. - również się pokłonił i wyszedł z klasy.
- Dobrze dzieci. Koniec na dziś. - oznajmił Umino. - Do widzenia i wyszedł z klasy. Uczniowie przez ten czas albo rozmawiali o iluzjach, albo wychodzili.
- Naruto? - odezwał się nagle Sasuke. - Co ci pokazał?
- W sumie pokazał mi dziecko, które potknęło się z shurikenem w dłoni i wbiło go sobie w ramię, ale nie mogłem mu pomóc. Bardzo płakał i panikował. Potem moja ręka utknęła w ziemi, kiedy próbowałem mu pomóc. - odpowiedział znudzony - A tobie?
- Byłem na łące i ziemia się pode mną zapadła. Nie mogłem się ruszyć. Tak naprawdę tylko na niej siedziałem i błądziłem po łące. - powiedział i tłum dziewczyn zebrał się dwa metry przed ławką w obawie, że Naruto znowu z czymś wyskoczy. - Mam prośbę. - szepnął mu do ucha. Było mu ciężko to mówić - Zrobisz znowu te myszy? - Naruto zaśmiał się i wyciągnął bombę dymną z kieszeni.
- Złap się mnie. - i rzucił w nią w podłogę. Za pomocą Hiraishinu teleportował się przed szkołę. - Proszę bardzo, darmowa ucieczka od piszczących babsztyli. - Ukłonił się teatralnie.
- Jak? - zapytał spokojnie, ale ciekawość zaczynała się przebijać.
- Sekret. - puścił oko - Idziemy, zanim te babsztyle wrócą? - wskazał okno klasy.
- Naruto, co ty wyprawiasz? - zapytał się lis.
- Spokojnie. - uspokoił go - Zaufaj mi lisku.
- No dobrze. - zgodził się - I nie nazywaj mnie liskiem, ile razy mam ci to powtarzać?! - powiedział wkurzony, ale Naruto uśmiechnął się tylko.
- Bo lubię. - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko w myślach. Wkurzony Kyuubi warknął na chłopca i zamilkł.
- Zgoda. - odparł. Popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się. - Ciekawi mnie tylko jedna rzecz, jak ośmiolatek nauczył się takich sztuczek? - zapytał po chwili.
- Magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek. - odpowiedział, znowu się uśmiechając. W oddali słychać tłum fanek.
- O nie... Znowu one. - mruknął Sasuke. - Co zrobimy?
- Tam jest! - chłopcy odwrócili się w stronę krzyku. - Sasuke-kun zaczekaj! - Naruto nie trzeba było dwa razy powtarzać, złapał Uchihę i przeniósł go przed wejście do siedziby klanu.
- No to masz chwilę spokoju. - powiedział - Wyobrażam sobie minę fanek. Gdy zobaczyły, że ich Sasuke-kun zrobił "puff".
- Dziękuję Naruto. - podziękował kulturalnie i skłonił lekko głowę - Wchodzisz?
- Nie, wybacz, ale mam trening. - odmówił. - W sumie, też masz czas na dłuższy trening, jeśli mnie rozumiesz. - uśmiechnął się lekko.
- Dokładnie. - również się uśmiechnął.
- To do jutra w klasie Naruto. - uniósł dłoń.
- Cześć. - Naruto zniknął w pomarańczowym błysku. Znalazł się na środku pokoju. Kurama wyszedł z klatki w lisiej formie.
- Dlaczego Uchiha? - zapytał - Wiesz dobrze, co mi jeden z tego klanu zrobił.
- Wiem, ale mam dziwne przeczucie. - powiedział tylko - Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale wiem, że Sasuke mnie nie zdradzi.
- Hym... - zamyślił się i wskoczył na łóżko - Pożyjemy, zobaczymy. Zrób sobie obiad. Tylko nie ramen, bo jutro nie wstaniesz z łóżka. - ostrzegł - Wczoraj musiałem cię zanieść, boś zemdlał, jak jakaś panienka. - przypomniał chłopcu.
- Ile razy mam cię przepraszać i dziękować, dattebayo?! - zdenerwował się, ale posłuchał i zajrzał do lodówki. Od kiedy Kurama kazał gotować rozmaite potrawy, Naruto musiał sobie przyrządzać różne dania, a nie zajadać się tylko ramenem. Chłopiec wyciągał składniki do przygotowania ryby, którą kupił wczoraj, ale brakowało mu paru składników. Stworzył klona i wysłał go z listą zakupów na bazar, uprzednio mówiąc, aby nałożył na siebie henge. Po paru minutach wrócił z torbą. Naruto spędził przy kuchni półgodziny, robiąc rybkę. Po skończonym posiłku i pozmywaniu po nim. Spakował parę jabłek i dwie butelki wody na trening. - Dobra Kurama. - odezwał się do śpiącego lisa - Idę, zostajesz?
- Taa. - mruknął w odpowiedzi i wrócił do drzemki.
- Dobra. - odpowiedział i teleportował się na własne pole treningowe. Postanowił poćwiczyć ciało. Zaczął trening od paru kółek wokół jeziora, następnie pompek, brzuszków oraz ćwiczeń na celność. Po kilku godzinach wrócił do domu, wziął prysznic i położył się spać obok.
***
Naruto obudził się przed siódmą rano, obok Kuramy, który rozłożył wszystkie dziewięć ogonów na łóżku. Chłopiec zaśmiał się pod nosem i wstał, porozciągał się trochę i poszedł zrobić poranną toaletę. Umyty skierował się do kuchni, by przygotować sobie śniadanie. Kiedy jajka się gotowały, podszedł do szafy i wyjął czarną koszulkę z czerwonym nadrukiem spirali na plecach i czarne spodenki do kolan z czerwonymi nogawkami. Ręce i nogi zabandażował czarno czerwonym bandażem, a na dłonie założył czarne rękawiczki bez palców. Wrócił do kuchni, by skończyć śniadanie. Już miał wychodzić, zostawiając śpiącego lisa, ale zawrócił i nalał do szklanki wody. Cicho skradając się do łóżka, na którym znajdował się śpiąca ofiara, zaczął delikatnie przechylać szklankę.
- Nawet nie próbuj. - ostrzegł z zamkniętymi oczami. Naruto odskoczył przestraszony, oblewając siebie, jak i podłogę lodowatą wodą.
- Cholera jasna! - zaklął - Myślałem, że śpisz. - powiedział wciąż mokry.
- Nie zawsze jak ma się zamknięte oczy, to się śpi, szczeniaku. - odpowiedział - Obudziłem się, kiedy poszedłeś do łazienki.
- Kuso... - mruknął pod nosem. Złożył parę pieczęci - Futon: Onko-Fu no Jutsu! Dobra wychodzę. Zostajesz? - zapytał już suchy.
- Taa. - odpowiedział - Za chwilę. - i z powrotem zwinął się w kulkę, zasypiając. Naruto westchnął i wyszedł z mieszkania, kierując swoje kroki do Akademii. Po drodze, jak zwykle wytykano go palcami. Nudziło go to i do każdego, kto nazwał go demonem, bądź potworem, uśmiechał się szeroko i kłaniając się, mówiąc "Dzień dobry". Ludzi to jeszcze bardziej denerwowało i rzucano w niego kamieniami, które łapał albo unikał. Gdy tak się "bawił" z mieszkańcami usłyszał w oddali piski. Odwrócił się i zobaczył uciekającego przed tłumem dziewczyn bruneta. Naruto zaśmiał się i podbiegł w jego stronę, uprzednio skręcając w uliczkę.
- Sasuke! - zawołał. Chłopiec spostrzegł blond włosom czuprynę i ruszył sprintem w jego stronę. - Tutaj!
- Naruto! - powiedział, głośno dysząc i opierając dłonie o kolana - One są wszędzie.
- Chodź tu, nie znajdą nas w tym miejscu, - pociągnął go w głąb uliczki.
- Dobra. - zgodził i ruszył za blondynem.
- Kuso... Akurat dziś nie mogą dać mi spokoju. - powiedział wkurzony, mniej więcej po dwóch minutach marszu.
- Kurama! - krzyknął w myślach - Pomysły?
- Co jest? - zapytał, ale po chwili zorientował co się dzieje - Cholera! Nie mogli dać ci spokoju akurat dziś! - zdenerwował się - Pokonaj ich jak zawsze.
- A Sasuke? Co z nim zrobić? - zapytał. - Przecież...
- Pokaż mu oczy i zobaczymy, jak się zachowa. - przerwał - Najwyżej go uspokoisz. - oznajmił.
- Dobrze. - powiedział niechętnie.
- Naruto? - zaniepokoił się - Co... - nie dokończył, gdyż z innego rozwidlenia wyszła trójka mężczyzn.
- O kogo my tu mamy? - odezwał się mężczyzna, który wysunął się przed pozostałych, udając zdziwienie i wrednie się uśmiechając.
- Demon i ostatni Uchiha. - dołożył drugi.
- Chłopaki, może się zabawimy? - zaproponował trzeci.
- A może nas tak zostawiacie, zanim wylądujecie w szpitalu? - blondyn wkurzył się i przyjął względnie wyluzowaną i opanowaną postawę, ale tak naprawdę był gotów odeprzeć atak.
- Och, mały stawia się. - powiedział jeden z nich.
- Naruto, ty ich znasz? - zapytał Sasuke.
- Tak, znasz te pogłoski, że w naszej wiosce jest demon, potwór, morderca i tak dalej? - powiedział, a brunet kiwnął potwierdzająco - Cóż... Mówi do ciebie w tej chwili.
- Co?! - zdziwił się - Ty demonem? Błagam. - nie wierzył.
- To patrz, jeśli nie będziesz chciał mnie znać, zrozumiem. - i jego oczy zmieniły kolor, ukazując oczy lisa. Sasuke patrzył na Naruto z mieszanką strachu, ale i ciekawości.
- W końcu ten demon się pokazał. - powiedział - Brać go! - Naruto z niezwykłą prędkością, znalazł się za przeciwnikami.
- Co tak wolno, chcecie mnie zabić, czy wolicie, abym się wami pobawił? - prowokował ich. Na twarzy Naruto pojawiał się pomału bezczelny uśmiech.
- Ty! Zginiesz, ten Uchiha też! - wrzasnął. - Takie pomioty nie powinny istnieć!
- Tak, tak. - zbył go machnięciem ręki i po chwili padł nieprzytomny na ziemie. Pozostała dwójka rzuciła się Sasuke - Ej! Nie tak szybko, dattebayo! - powiedział, stając przed Sasuke - Tego pana proszę nie ruszać. - pogroził palcem, wciąż się uśmiechając.
- I co teraz zrobisz!? - przeciwnicy zaczęli składać pieczęcie - Doton: Doryūsō! - zawołali i z ziemi wystrzeliły kolce, które zmierzały w stronę chłopców. Naruto złapał Sasuke i za pomocą Hiraishinu przeniósł się na dach budynku. - Załatwiłeś ich Yoruku?
- Hej amatorzy! - zawołał z góry - Tu jesteśmy. - wesoło im machając, schodząc po ścianie w dół. - Teraz ja. - Powiedział i zaczął formować łańcuchy, które po niecałej sekundzie owinęły całą trójkę.
- Wypuść nas potworze! - warknął, ale jego oczy ukazywały strach.
- Hym... - udał zastanowienie - Nie, ale teraz muszę wam usunąć pamięć. - powiedział, formując pieczęcie - Omoide no sōsa! - po paru sekundach nieprzytomnych położył na ziemi i obudził. - Panowie chyba za dużo wypiliście. Nie śpijcie tu, bo się przeziębicie. - powiedział do nich Naruto pod postacią dziewczynki.
- Och, przepraszamy młoda damo. - powiedział skruszony mężczyzna, a blondyn uśmiechnął się słodko - Miroko, Daisuke chodźmy. - zwrócił się do towarzyszy - Jeszcze raz przepraszamy. - przeprosił i w trójkę odeszli w swoją stronę lekko się zataczając. Naruto odwołał przemianę i stanął przed czarnowłosym. - Sasuke? Wszystko w porządku? - zapytał, stając kawałek od niego.
- Co? - powiedział oszołomiony - Tak, tak. Wszystko gra. Tylko jak?
- Wszystko ci wyjaśnię. - oznajmił - Jeśli potem nie będziesz chciał mnie znać, zrozumiem. Znam miejsce, w którym nikt nam nie przeszkodzi.
- Dobrze. - Sasuke podszedł do blondyna, a ten przeniósł się na polanę.
- Sasuke, witaj na moim prywatnym polu treningowym. - powiedział, delikatnie podnosząc kąciki ust. - Tu ćwiczyłem dwa lata różne techniki.
- Jak to techniki? - zdziwił się - Naruto masz osiem lat.
- Owszem. - zgodził się - Słyszałeś o Dziewięcioogoniastym Demonie, który zaatakował Konohę osiem lat temu?
- Tak. - potwierdził.
- Kurama bądź gotów. - powiadomił lisa.
- Dobrze.
- Ten demon jest we mnie zapieczętowany i dlatego mieszkańcy, odkąd pamiętam, próbowali mnie zranić, a nawet kilka razy zabić. To, co dziś się wydarzyło, to nie było pierwsze "spotkanie". - powiedział, robiąc dłońmi cudzysłów na ostatnim słowie. - Dwa lata temu dwaj mężczyźni próbowali mnie pierwszy raz zabić, wtedy pojawił się on i obronił mnie.
- Jaki on?! - niecierpliwił się - Wytłumacz się w końcu!
- Tylko nie uciekaj. - ostrzegł - Kurama proszę, pokaż się. - poprosił i za drzew wyszedł lis wielkości konia. Sasuke cofnął się przerażony do tyłu, ale szybko się zreflektował i wyprostował, podchodząc do lisa.
- Ty jesteś Kyuubi? Tak? - upewnił się.
- Tak. - odpowiedział - Jestem w Naruto zapieczętowany od ośmiu lat. Zapewne zastanawiasz się, skąd Naruto tyle potrafi. - powiedział, kierując swój wzrok w oczy Sasuke - Trenuję go od szóstego roku życia, nauczyłem go wielu technik. Obecnie jest na poziomie chunina, może jonina. Jeśli masz pytania, Naruto może ci na nie odpowiedzieć.
- Rozumiem. - odpowiedział po dłuższej chwili. - Dziękuję.
- Więc Sasuke, co chcesz wiedzieć? - zapytał, utrzymując dystans.
- Zacznij od początku. - powiedział po chwili zamyślenia.
- To może usiądź. - oznajmił - To będzie bardzo długa historia.
- Dobrze. - odpowiedział i w trójkę udali się pod jedno z drzew.
- Kurama? - Uzumaki zwrócił się do lisa - Może zmienisz się?
- Zmienisz? - zdziwił się - W co? - lis zaśmiał się z miny Sasuke.
- Zobaczysz. - przed chłopcami pojawiła się wielka, biała chmura, kiedy opadła w miejscu lisa stanął młody mężczyzna w stroju shinobi. Swoje włosy zaplótł w rudy warkocz, sięgający pasa.
- Rozumiem. - tylko tyle był z siebie wykrztusić. Lis i Naruto buchnęli śmiechem.
- Widzę Sasuke, że cię zatkało. - powiedział Naruto, wciąż się uśmiechając - W tej postaci, Kurama ćwiczy ze mną taijutsu i niektóre ninjutsu albo po prostu siedzi i mi pomaga w nauce.
- Nie przejmuj się, Naruto miał podobną minę. - oznajmił z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Wcale nie! - oburzył się. Teraz to Sasuke parsknął śmiechem z miny niebieskookiego - To nie jest śmieszne, dattebayo!
- Dobra gaki. - przerwał - Opowiedz mu wszystko od początku. - chłopak kiwnął głową i zaczął opowiadać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro