Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Mała Potyczka

Chłopcy, kiedy skończyli poznawanie Wioski Mgły, udali się w wyznaczone przez Yagure miejsce. Naruto wraz z Sasuke trafili na odległe pola treningowe osadzone wśród skał. Na środku jednego z nich stał i czekał Karatachi. Piętnastolatek opierał się o jedną z wystających skał.

- Witajcie. - przywitał się - Widzę, że trafiliście bez problemu.

- Tak, ale dzięki Kuramie się udało. Wyczuł chakrę Isobu. - powiedział Naruto.

- Zanim zmierzymy się. Chciałbym dowiedzieć się, jak wydostać Isobu z pieczęci.

- Zgoda. - obok chłopców pojawił się lis w ludzkiej formie, tylko oczy pozostały niezmienione. - Yagura twoja pieczęć znajduje się na lewej łopatce. Wyczuwam go w tym miejscu. Ściągnij górną część stroju. - Kurama wydał polecenia, które zostały wykonane od razu. Fioletowooki odwrócił się plecami do lisa. Kyuubi gestem kazał mu usiąść na kamieniu i pochylić lekko do przodu. Chłopak wykonał to. - Zaboli i to bardzo. - powiedział, kiedy przyjrzał się jej - Ta pieczęć jest jakby połączona z sercem. Próba złamania może skończyć się śmiercią. - cała trójka otworzyła oczy z przerażenia. - Ale to się nie stanie, ponieważ znam ją aż za dobrze. Jedynie to będziesz czuł ból w klatce piersiowej. Nie wiem jak wrażliwy jesteś, ale myślę, że wytrzymasz.

- Rozumiem. Komplikacje? - zapytał.

- Żadnych. - odpowiedział.

- Po pojedynku chciałbym wypuścić Isobu. - zaczął się ubierać.

- Nie ma problemu. - lis stanął obok blondyna.

- Naruto, Sasuke zaczynajmy. - zwrócił się do nich.

- Dobrze, ale z którym chcesz najpierw walczyć? - zapytał brunet.

- Z Naruto, jeśli ci to nie przeszkadza? - wybrał.

- Nie. Żadnego problemu. - odpowiedział Sasuke i się uśmiechnął.

- Dziękuję. - Uchiha kiwnął głową.

- Skoro będziemy współpracować z naszymi Bijuu, to co z Kiri, przecież taka chakra jest bardzo dobrze wyczuwalna. - wtrącił Naruto.

- O to się nie martw. Wydałem szczegółowe rozkazy i nikt nie ma prawa dziś wyjść z wioski, gdyż będę ćwiczył. Wyjątkiem są dwaj moi ochroniarze. Wioska zna chakrę Isobu. Ona i Kuramy jest bardzo podobna, różnica jest bardzo mała. Podejrzewam, że tylko my, Jinchuriki jesteśmy w stanie je rozróżniać. - Naruto zastanowił się.

- Chyba coś w tym jest. - odpowiedział blondyn - Sasuke rozróżniasz je?

- Teraz tak. Od kiedy mogę korzystać z chakry Kuramy-san, zauważyłem różnicę. - Yagura spojrzał niezrozumiale na braci.

- Nie kłopocz się z tym. - powiedział Uzumaki - Opowiemy ci, kiedy indziej, bo to naprawdę długa historia. - posłał mu lekki uśmiech.

- Trzymam cię za słowo. Zaczynajmy. - oznajmił Karatachi.

- Mogę wam sędziować? - zapytał brunet.

- Jasne. Dzięki braciszku. - odpowiedział Uzumaki - Yagura jakieś zasady?

- Walczymy razem ze swoimi Bijuu. Używamy ich chakry i technik. Posiadasz jakieś Kekkei Genkai?

- Tak. Kinshigan i Kongo Fusa. - oczy Yagury otworzyły się szeroko z zaskoczenia.

- Legendarne. - szepnął, ale zaraz odchrząknął i już miał się odezwać.

- Nie będę ich używać. - zaśmiał się - To ma być walka dwa na dwa. Oczy i łańcuchy to już przesada.

- W takim razie zaczynajmy. - odezwał się Sasuke - Walka toczy się pomiędzy wami oraz Bijuu. Kończy się, kiedy jedna ze stron się podda, straci przytomność albo ja zdecyduje, kiedy przerwać.

- Zgoda. - odpowiedzieli jednocześnie. Chłopcy cofnęli się kawałek i przyjęli pozy do ataku.

- Gotów?! Walka! - wykrzyknął Sasuke i odskoczył na bezpieczną odległość. Uruchomił Mangekyo Sharingana i obserwował pojedynek. Naruto i Yagura zaczęli od taijutsu, ale po kilku minutach przeszli do kunaiów oraz shurikenów. Żaden nie miał luki w obronie. Ataki zostały sparowane albo zablokowane. Blondyn przyzwał swoją katanę, a Karatachi użył laski. Ponownie na siebie natarli, ale również z marnym skutkiem.

- Suiton: Mizukagami no Jutsu!* - Blondyn nie spodziewał się tego i jego gotowy atak ognistym sierpem został odparty, a na dodatek odbity przez wodne lustro Yagury. Sierp skierował się na Naruto, który musiał wyskoczyć w górę, aby uniknąć zderzenia. Mizukage spodziewał się tego i wyskoczył zaraz po uderzeniu sierpa w jego technikę. Uzumaki został uderzony w plecy laską. Poleciał w dół i wbił się w ziemię, pozostawiając po sobie małe wgłębienie.

- Katon: Gōkakyū no Jutsu! - wykrzyknął Naruto i w stronę rywala poleciała olbrzymia ognista kula, zmieszana z chakrą Kuramy. - Futon: Daitoppa! - blondyn spotęgował ognistą technikę powietrzną. Efekt był wspaniały i przerażający. Krwisto pomarańczowe płomienie zakryły niebo. Uzumaki już się uśmiechnął zwycięsko.

- Suiton: Teppōuo.* - z ust Yagury wstrzelił najpierw słaby strumień wody, który dzięki chakrze Isobu stał się potężny. Blondyn w ostatniej chwili zrobił unik.

- Kuso! - przeklął - Aniki pomysły? - zwrócił się do niego w myślach.

- Użyj bomby dymnej i stwórz parę klonów, niech zmienią się w skały. Przenieś się za pomocą Hiraishinu za Yagurę i użyj Rasengana z moją chakrą. - powiedział Kurama i chłopak rozpoczął kontratak. Karatachi zauważył pomarańczowy błysk i ciemnogranatowy dym. W tej samej chwili za plecami usłyszał dźwięk kumulującej się chakry. Fioletowooki odwrócił się i zauważył, jak z Niebieskiej Wirującej Sfery tworzy się pomarańczowa. Kula zwiększyła swoją objętość. Naruto ruszył na Mizukage. Chłopak już miał robić unik, ale coś go przetrzymało za nogi. Spostrzegł, że trzymają go klony. Karatachi uśmiechnął się i dobył laski. Blondyn uderzył centralnie w nadstawioną broń. Technika ku zaskoczeniu Namikaze została zablokowana i pochłonięta. Blondyn odskoczył, a Kage uderzył laską w ziemię. Po kilku sekundach siła pochłoniętego Rasengana została skierowana w stronę Naruto. Pozostawiał za sobą spore wgłębienie i ogromne tumany pyłu skalnego.

- Naruto zaskakujesz mnie, ale nie jestem taki słaby, jak ci się wydaje. - powiedział z uśmiechem - Kirigakure no Jutsu! - nagle pojawiła się mgła, Mizukage zniknął.

- Cholera! - wykrzyknął, ale zaraz się uśmiechnął - Żartowałem! - rzucił kunaiem z wybuchową notką za siebie. Blondyn usłyszał brzdęk odbijającej się broni i zaraz potem wybuch. Naruto wyczuł przypływ potężnej chakry. Mgła opadła i oczom chłopca pojawił się Isobu. - Aniki. Przydałaby mi się twoja pomoc! - wykrzyknął.

- Zdecydowanie. - odpowiedział i złożył swoje łapy, jak do modlitwy, Naruto zrobił to samo. Jego ciało, jak i ubranie pokryło się żółto pomarańczową chakrą. Na tym się nie skończyło, chakra w dalszym ciągu wypływała i przybrała formę Kyuubiego, a później jego samego. Obaj Jinchuriki zniknęli.

- Teraz się zacznie walka. - powiedział Naruto pyskiem Kuramy, ale zamiast głębokiego basu Yagura usłyszał głos blondyna.

- Pokaż, co umiesz! - odpowiedział Karatachi pod postacią Isobu. Bestie ruszyły na siebie. Trzyogoniasty zmienił się w kule i z zawrotną prędkością ruszył na Kuramę, który złapał ogonami Żółwia. Sanbi odbił się, tym samym uwalniając się. W powietrzu zaczął się obracać i z impetem uderzył w ziemię, gdzie stał wcześniej lis. Nagle przeciwnik Naruto został trafiony pociskiem Kuramy, ale twarda skorupa powstrzymała uderzenie. Walczyli w tej postaci ponad piętnaście minut, ale żadna ze stron nie miała widocznej przewagi. Sasuke postanowił się wtrącić.

- Koniec! - wykrzyknął, ale nic to nie dało. - Głusi. - westchnął i złożył pieczęcie. - Kirin* - na niebie pojawiła się chmura burzowa. Sasuke podniósł dłoń do góry. W chmurach było można ujrzeć i usłyszeć błyski, grzmoty i pioruny. Brunet skierował rękę w stronę walczących, w tej samej chwili pomiędzy nimi uderzył piorun, który skutecznie przerwał walkę. Sasuke odwołał technikę i ruszył biegiem w stronę Bijuu. - Koniec walki. Wasza siła jest porównywalna. - oznajmił. Chakry ogoniastych zaczęły znikać, a w ich miejsce pojawili się chłopcy.

- Serio?! Już go miałem Sas! - powiedział zbulwersowany.

- Ty? Nie rozśmieszaj mnie. To ja cię miałe... - zaczął.

- Moje oczy nie kłamią. - przerwał im. - Yagura ty jesteś bardziej doświadczony z trybem bestii, ale Młotek ma ośli upór i determinację, co powoduje, że jest trudnym przeciwnikiem. Twoje doświadczenie i jego determinacja wyrównuje wasz poziom. - Przeciwnicy spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się, wyciągając dłonie do uścisku.

- Jestem pod wrażeniem Naruto. - powiedział.

- Ja też. Świetnie walczycie razem. - odpowiedział i posłał mu lekki uśmiech.

- Dziękuję. Wasza determinacja mnie zadziwiła.

- Dzięki. - podrapał się w kark.

- Sasuke, teraz z tobą chciałbym się zmierzyć. - zwrócił się do bruneta.

- Dobrze. Dziękuję. - Naruto zrobił miejsce bratu.

- Nie będę używał w ogóle chakry Isobu, bo to byłoby niesprawiedliwe. - oznajmił.

- Dziękuję. Kurama-san będziesz sędzią? - spytał lisa.

- Nie. Jestem zmęczony i mi się chce spać. - powiedział, kiedy się pojawił obok chłopców.

- No przestań! Taki zmęczony to ty nie jesteś. - odezwał się Naruto z pretensją.

- Nie. - i zniknął.

- Baka Kitsune! - westchnął Uzumaki.

- W takim razie Naruto ty to zrób. - brunat przeniósł wzrok z miejsca, gdzie stał Kurama na blondyna.

- Dobrze Sasuke. - mruknął.

- Obowiązuje to samo, co powiedziałem. - powiedział Uchiha, no co blondyn kiwnął potwierdzająco głową. Nowa runda zaczęła się podobnie jak ówczesna, czyli przeciwnicy rozpoczęli pojedynek od taijutsu, w którym przewagę miał Sasuke. Raz po raz wyprowadzał celne ciosy w tułów lub głowę. Yagura się nie poddawał i dobył laski. Uchiha uczynił to samo, tylko z tą różnicą, że odskoczył od niego. Wyjął z kabury drut i przywiązał go do miecza, po czym zaczął obracać, tak samo, jak z shinobi Suny, którzy "odwiedzili Uzushio". - Czekam. - zaśmiał się.

- Taki pewny jesteś? - Yagura ruszył na Sasuke, rzucając parę shurikenów, które brunet zgrabnie odbił.

- Uważaj tak trochę! - wykrzyknął Naruto, kiedy w jego stronę poleciała jedna z gwiazdek, którą złapał w dwa palce, tuż przed prawym okiem.

- Wybacz braciszku! - odkrzyknął, ale uśmiechnął się pod nosem.

- Widziałem! - zadarł się. Brunet już się nim nie przejmował, skupiając się całkowicie na odparowywaniem ataków przeciwnika. I w tym Sasuke okazał się odrobinę lepszy. Fioletowooki zaatakował i w tym samym momencie Uchiha użył drutu i związał laskę z dłonią Kage, raniąc go delikatnie w ramię. Już miał zadać kończący cios, kiedy przeciwnik zmienił się w wodę. - Wodny klon. Ładnie. - szepnął i uruchomił zwykłego Sharingana, w ostatniej chwili uniknął lecącego kunaia.

- Nieźle. - powiedział Yagura i naparł na rywala, który teraz miał większy problem, gdyż Karatachi użył ponownie Kirigakure no Jutsu i ukrył się w niej. Sasuke miałby duży problem, gdyby nie miał swojego dojutsu, ale teraz to było dla niego proste. Zgrabnie unikał ataków. Kiedy odskoczył od lecącego shurikena i wylądował na ziemi. Zaczął obracać nad głową kataną.

- Futon! - wykrzyknął i ostrze pokryło się wiatrem. Obroty miecza spowodowały silne podmuchy, które zaczęły formować powietrzny wir. Uchiha uśmiechnął się, kiedy oczyścił teren z mgły. - Katon! - ostrze zaczęło płonąć. - Teraz dopiero się zaczyna Yagura! - wykrzyknął i posłał w stronę przeciwnika kilka ognistych pierścieni, w międzyczasie jak pierścienie leciały, zaczęły przybierać formę smoka.

- Suiton: Suijinheki no Jutsu* - przed Kage pojawiła się ściana wody, które skutecznie pokonała ognistego smoka, ale to był dopiero początek od strony Sasuke. Chłopak wiedział, że obroni się przed jednym smokiem, ale przed czterema na raz, nie. - Cholera! - wykrzyknął, kiedy spostrzegł je. Złożył parę pieczęci i otoczył się murem z wody. Trzy poległy, ale jeden zdołał się przebić i trafił w przeciwnika, który poleciał wysoko w górę. Uchiha za pomocą Hiraishinu pojawił się nad Yagurą i z pół obrotu kopnął go w brzuch. Chłopak poleciał w dół, ale za nim upadł, rozpadł się na drobne kropelki wody. W momencie jak Czwarty zniknął, brunet oberwał z pięści w twarz. Sasuke upadł na ziemię, a z jego ust pociekła krew, którą starł wierzchem dłoni.

- Niezły cios. - powiedział.

- Uczę się od najlepszych. - odpowiedział i ruszył ponownie. Tym razem szala przechyliła się na stronę starszego. Sasuke musiał przejść do defensywy. Bronił się kunaiem, gdyż jego katana była wbita w ziemię kawałek od niego, a Yagura skutecznie nie pozwalał mu się do niej zbliżyć. W pewnym momencie Uchiha uchylił się przed ciosem laską i przeniósł się niedaleko miecza. Sasuke westchnął i podbiegł do broni, chciał przenieść się obok niej, ale jeszcze nie dopracował do końca techniki. Zdezorientowany Karatachi ujrzał błękitny błysk.

- Jak ty to... - zaczął zaskoczony.

- Technika Drugiego Hokage. Jeszcze muszę ją dopracować. - wszedł mu w słowo i dobył katany, która, tym razem pokryła się Amaterasu. - Kończmy to. - powiedział i ruszył na przeciwnika. Piętnastolatek nie spodziewał się, tak gwałtownej reakcji i z ledwością odparował ataki, które stały się silniejsze i szybsze. Niejednokrotnie musiał odskakiwać na duże odległości, by uniknąć czarnych płomieni, które mimo wodnych technik nie gasły.

- Dlaczego one nie... - warknął.

- Bo tylko ja mogę je ugasić! - wykrzyknął i zamachnął się mieczem, który wylądował na karku Yagury. W tej samej chwili pojawił się Naruto.

- Koniec walki. Wygrywa Sasuke. - ogłosił trochę smętnie.

- Co tak ponuro? - zapytał rozbawiony zachowaniem blondyna.

- Dlaczego, to ja nie wygrałem, dattebayo? - fuknął - Przecież...

- Przecież nie będę używać chakry Isobu, gdybym to zrobił Sasuke już dawno, by przegrał. - przerwał mu - Walczyliśmy sprawiedliwie i honorowo.

- Niech wam będzie. - skapitulował - To co o nas sądzisz? - zapytał, zmieniając temat.

- Jesteście silni, nawet bardzo, ale jesteście jeszcze niedoświadczeni w walce z takimi przeciwnikami, jak ja. - oznajmił szczerze.

- Rozumiem. Co masz na myśli? - powiedział Sasuke - Chodzi o to, że prócz wyszkolenia brakuje nam doświadczenia i praktyki. Prawda?

- Dokładnie. Musicie walczyć z różnymi przeciwnikami. Silniejszymi. Myślę, że udzielę wam paru lekcji jak do was przybędę. - uśmiechnął się bardzo delikatnie.

- Dziękujemy. - odpowiedzieli jednocześnie.

- Yagura? - odezwał się Namikaze.

- Tak Naruto? - spojrzał na niego z pytaniem w oczach.

- Uwalniamy teraz Isobu, czy chcesz odpocząć? - spytał.

- Miałem do tego właśnie przechodzić. - odpowiedział. - Zaczynajmy. - blondyn skinął głową.

- Wstawaj ty przerośnięta kupo rudego futra! - wrzasnął mu praktycznie do ucha. Lis warknął i zniknął.

- Jak jeszcze raz mnie, tak nazwiesz przyrzekam ci, że przywiążę cię na bramie Konohy z napisem na plecach "skończony kretyn". Będziesz wisiał nago. - powiedział dobitnie, ale nie słowa spowodowały bladość na twarzy chłopaka, a bardzo spokojny i mrożący krew w żyłach ton. Sasuke nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Yagura patrzył z konsternacją na trzęsącego się blondyna, z którym walczył przed chwilą.

- Spokojnie Yagura. To jest u nas na porządku dziennym. - wyszeptał mu do ucha, kiedy Naruto przepraszał lisa, który wskazywał na niego palcem z czarno pomalowanym paznokciem. Chłopak tylko pokiwał kilka razy głową, że zrozumiał.

- W takim razie bierzemy się do pracy. - powiedział lis i spojrzał w dalszym ciągu na zszokowanego Mizukage. - Dzieciaku? - pomachał mu przed oczami dłonią. Chłopak drgnął i spojrzał już przytomniejszym wzorkiem na lisa. - Wiesz, co robić? - zwrócił się do chłopca.

- Tak... Tak. Isobu. - otrząsnął się i usiadł na kamieniu, odsłaniając pieczęć. Kurama złożył w bardzo szybkim tempie pieczęcie uwolnienia i w na jego prawej dłoni pojawiała się pomarańczowa chakra. Przyłożył ją gwałtownie i stanowczo do pieczęci. Wszyscy usłyszeli syczenie i zauważyli, jak pieczęć dosłownie spływa. Yagura stęknął cicho i zmarszczył brwi. Nagle złapał się na pierś i mocnej pochylił do przodu. Kaszlnął, ukrywając jęk.

- Wytrzymaj jeszcze trochę. - uspokoił go. Po minucie ból ustał i z miejsca pieczęci zaczęła wypływać delikatnym strumyczkiem woda, tak woda, która w momencie uderzenia w ziemie gwałtownie zwiększała swoją objętość - Odsunąć się! - wykrzyknął lis i złapał w ostatniej chwili Yagurę i odskoczył kawałek dalej. W tym miejscu, gdzie upadła kropla wody stał w całej okazałości Isobu, który nie czekając, zmienił się w swoją ludzką postać. W powietrze wzbiła się masa pary, która doszczętnie zakryła Trójogoniastego. Kiedy biała mgła opadła, w miejscu bestii pojawił się młody mężczyzna około dwudziestu sześciu lat. Ubrany był podobnie jak Kurama, w kimono. Strój był w kolorze popielatym. Obi było ciemnozielone w granatowe fale. Na plecach jak w przypadku Kuramy i Shukaku miał cyfrę trzy wyszytą jasnoniebieską nicią. W dłoni trzymał czarny wachlarz w niebieskie krople. Włosy miał krótkie koloru oliwkowego, część grzywki, którą posiadał, zakrywała prawe oko. Drugie było całe czerwone z żółtą tęczówką i czarną okrągłą źrenicą. Paznokcie miał pomalowane na granatowo. Na nogach miał granatowe drewniane sandały.

- Cześć wszystkim. - przywitał się. Jego głos był nad wyraz miękki i miły dla ucha. - Jak się czujesz Yagura? - zwrócił się do swojego byłego Jinchurikiego.

- Cicho tam bez ciebie. - wskazał na głowę i się uśmiechnął.

- Mnie też. - odwzajemnił uśmiech. - Kurama nałóż, proszę Yagurze taką samą pieczęć jak na Naruto. - zwrócił się do lisa, który kiwnął głową.

- Jaką pieczęć? - zdziwił się.

- Taką. - odezwał się Naruto i podciągnął koszulkę, ukazując Pieczęć Żniwiarza, tylko lekko zmienioną na środku, mianowicie w jej centrum znajdują się trzy łezki. - Dzięki niej Isobu-san będzie mógł wychodzić i wchodzić, kiedy będzie chciał. Na dodatek może "przetrzymać" w niej swoją chakrę. Ty za to będziesz normalnie z niej korzystał, jak wyrazi na to zgodę. - wyjaśnił i schował brzuch.

- Rozumiem. Zgadzam się. - lis podszedł do niego i złożył ponownie kilka pieczęci. Karatachi podwinął swoją koszulkę. Kurama przyłożył dłoń do brzucha.

- Fuin. - w po kilku sekundach pojawiała się pieczęć. - Isobu dotknij jej. - Żółw zrobił to i zniknął w chmurze pary, po czym wyszedł w swojej postaci, tylko że wielkości małego kota. Isobu wskoczył na głowę Yagurze.

- Mi to pasuje. Wolność. Miło. - powiedział, a w głosie wszyscy usłyszeli ulgę i radość. - Dziękuję chłopcy, Kurama.

- Ja też dziękuję. Na reszcie Isobu jest wolny i ja przez to nie czuję już wyrzutów sumienia, że jest we mnie uwięziony. - powiedział ze szczerością i wdzięcznością.

- Nie masz, za co Yagura. - powiedział Sasuke. - Miło mi poznać Isobu-san.

- Mi ciebie również Sasuke. - Bijuu posłał mu lekki uśmiech.

- Gadać sobie możemy, ale nie tu. - odezwał się z szerokim uśmiechem Uzumaki.

- Dlaczego Naruto? - zapytał Sanbi.

- Bo jestem głodny. Chodźmy coś zjeść. - powiedział - Najlepiej ramen! - wykrzyknął z szerokim uśmiechem. A wszyscy buchnęli śmiechem.

- Mistrz zmiany tematu. - westchnął sarkastycznie Sasuke.

- No co? Głodny jestem. - obruszył się i splótł ręce na piersi.

- Ototo, dla swojego dobra lepiej się już zamknij się. - powiedział Kurama i zapał się za czoło. - Jego głupota nie zna granic. - mruknął pod nosem, tak aby usłyszeli to wszyscy.

- Aniki! Ty ruda kupo fut... - nie dokończył, bo został daleko odesłany przez cztery rude, puszyste ogony, po czym runął z głośnym uderzeniem.

- Idziemy? - zapytał i zmieniając strój na zwykłego podróżnika. Oczy również zmienił, na zielone. W jego ślady poszedł Isobu i przybrał podobną postać. Wszyscy udali się w stronę wioski, tylko biedny, a może nie, Naruto człapał za nimi dobre kilkanaście metrów. Cóż jego twarz wyrażała parę emocji. Od bólu, wściekłości po chytry uśmieszek. Chłopiec zatarł po kryjomu dłonie. Już wiedział, jak się zemścić za tą zniewagę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro