Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Pożegnanie i podróż

Kiedy nadszedł nowy dzień chłopcy wraz z Minato, udali się do Sarutobiego. Zapukali i usłyszeli pozwolenie na wejście. Kiedy weszli ujrzeli sporą ilość segregatorów, zwoi oraz prze różnych dokumentów walących się po całym gabinecie.

- Ohayo staruszku. - przywitał się Naruto.

- Witajcie chłopcy, Minato. - odpowiedział - Co was do mnie sprowadza, tak wczesną porą?

- Wracamy do domu. - powiedział wprost blondyn.

- Nie mogę na to pozwolić. - oznajmił i wypuścił dym z fajki - Okradliście bibliotekę.

- Fakt. - uśmiechnął się cwaniacko - Pewnie doszły cię słuchy o słowach Minato-samy w bibliotece, ale powinieneś zdawać sobie też sprawę, że cała zawartość jaka była w zwojach jest w naszych głowach. - Sasuke dotknął skroni, po czym zadowolona twarz zmieniała się w poważną - Władamy mocą, która może zniszczyć Konohę. - powiedział zimno. - Nie łączy mnie z nią praktycznie nic dobrego.

- Bracie zapominałeś o dwóch groźnych sprzymierzeńcach. - upomniał go blondyn.

- Mianowicie? - zapytał Sasuke, w głosie było słyszeć wesoły ton.

- Jesteśmy zaprzyjaźnieni z dwoma Ogoniastymi Bestiami. Jeśli ich poproszę, z chęcią pomogą. - powiedział Naruto i uśmiechnął się delikatnie, z wyższością. Wzrok Sarutobiego przychodził na pewnych siebie dwunastolatków. Namikaze stał na uboczu i nie wtrącał się, ale był zdumiony ich chłodem.

- Naruto, czy ty mi grozisz? - zapytał i wypuścił dym z fajki.

- Nie, tylko cię ostrzegam. - oznajmił - Jeśli się nie zgodzisz. Umrą niewinny ludzie. - powiedział bez krzty emocji.

- Minato i ty im na to pozwalasz? - zwrócił się do niego z niepokojem.

- Mówiłem ci, jeśli nie pozwolisz im na opuszczenie wioski. Sam im pomogę. - odpowiedział tylko. - Chłopcy już czas.

- Dobrze Tou-chan. - Namikaze kiwnął głową i zniknął w żółtym błysku.

- Zwoje są bezpieczne. - oznajmił Sasuke i wskazał na palcem sufit. Sarutobi zmarszczył brwi, w dalszym ciągu nie rozumiejąc.

- Moje klony, które są rozesłane na całym świecie Shinobi. Wiedzą to i owo. - mrugnął.

- Nie chcemy walki. Wolimy odejść w pokoju. - powiedział Sasuke. - Jeśli chcesz nas wykluczyć z wioski, proszę bardzo. Nie czujemy się z nią jakoś mocno związani. - wzruszył ramionami.

- Nie zrobię tego. - powiedział w końcu - I co chcesz powiedzieć przez "są bezpieczne"? - zapytał starzec.

- To, że z naszym odejściem wiele shinobi z różnych miejsc może szykować atak na wioskę, ale... - przerwał brunet.

- Ale wiedzą też, że nie wejdą do Konohy, póki jej strzeżemy. - zakończył blondyn z uśmiechem. Hiruzen zakrztusił się dymem.

- Co?! Jak?! - wykrzyknął.

- Zwykła plotka. - wzruszył ramionami Naruto.

- Plotka? - oparł się o fotel.

- Chodzi o to, że demon uciekł z wioski i zdobył taką moc, że jedna technika zmiecie wioskę z powierzchni ziemi. - uśmiechnął się brunet.

- Ale to zwykłe kłamstwo... No może nie do końca. - zaśmiał się lekko.

- Skończyliśmy, więc do zobaczenia Hokage-sama. - pożegnał się Sasuke i wyszedł z gabinetu. Minął się z zmachanym i zszokowanym shinobi z bardzo znajomym zwojem w dłoni. Brunet uśmiechnął się i zaczął schodzić na dół.

- Nie powstrzymasz nas ani ANBU. - ostrzegł i zniknął, zostawiając zszokowanego starca, w tej samej chwili wpadł do gabinetu ów shinobi. Naruto pojawił się obok Sasuke, który właśnie schodził z ostatnich schodów.

- Z głowy? - zapytał brunet, na co Uzumaki kiwnął potwierdzająco. - Znaleźli zwój. - powiedział, na co blondyn parsknął śmiechem, ale nic na to nie odpowiedział. - Kiedy wyruszamy?

- Jeszcze dziś. Źle się tu czuję. - westchnął i włożył dłonie do kieszeni czarnej bluzy

- Ja też. - blondyn złapał brata za ramię i razem przenieśli się do rezydencji Uchiha, gdyż tam byli wszyscy, wraz z Kakashim. Kurama spał w najlepsze na kanapie i wyglądało na to, że nawet nie miał zamiaru się obudzić. Shukaku leżał obok lisa i pochrapywał cicho. U braci ten widok wywołał uśmiech na twarzy.

- Jak? Zgodził się? - zapytał Gaara i wstał z krzesła.

- Jasna sprawa. - uśmiechnął się w stronę miętowookiego.

- Kiedy wracamy do domu? - uśmiechnął się lekko.

- Dziś. Byle jak najszybciej. - odpowiedział Gaarze, który skinął głową.

- Kakashi-sensei? - zwrócił się brunet do Kaszalota.

- Tak Sasuke? - spojrzał na niego.

- Miej oko na Sakurę. - powiedział, co zaskoczyło mężczyznę.

- Zgoda. - odpowiedział po chwili.

- A ciebie co tak naszło? - spytał zdziwiony.

- Zaczyna oczy otwierać. - odpowiedział tylko, a blondyn parsknął śmiechem.

- Choć Sas, trzeba się spakować. - westchnął.

- Już to zrobiłem za was chłopcy. - odezwał się Minato i delikatnie się uśmiechnął.

- Dziękujemy Tou-chan! - wykrzyknął szczęśliwy. - To możemy ruszać. - wszyscy kiwnęli głowami i pożegnali się z Kakashim. Starszy blondyn złapał Gaarę i przenieśli się pierwsi. Naruto obudził bestie, które oburzone, że ktoś im przerwał sen, warknęły na niego, ale znikały do pieczęci. Również chłopcy zniknęli.

- Naruto naucz mnie Hiraishinu. - powiedział nagle Sasuke.

- Nie widzę problemu. - odpowiedział spokojnie. Chłopcy podeszli do rodzeństwa Gaary i się przywitali. I tak zaczęła się długa opowieść, jak to pokonali Danzo. Zeszło im to prawie do samego wieczora, gdyż Temari, Kankuro i Gaara nieprzerwanie zadawali pytania dotyczące walki i technik użytych w niej. Kiedy skończyli opowiadać, byli już u siebie w domu i siedzieli w salonie.

- Tou-chan? - odezwał się blondyn.

- Słucham? - niebieskie oczy spotkały się.

- Jak oddać część mocy? - zapytał. Namikaze nie zdziwiło go to pytanie.

- To akurat w waszym przypadku jest zadziwiająco proste. - odpowiedział, co zaskoczyło chłopca.

- Czyli, jak? - zapytał brunet, który przysłuchał się ich rozmowie.

- Możecie to zrobić nawet tu i teraz, siedząc na kanapie. - powiedział z lekkim uśmiechem na zszokowane twarze dzieci.

- Co? - powiedzieli jednocześnie i otworzyli szeroko oczy.

- To, że wystarczy, żebyś Naruto powiedział parę zdań i tyle. - wtrącił Kurama i usiadł na kolanach blondyna.

- Co?! - powtórzyli.

- Myśleliśmy, że to będą jakieś pieczęcie, czy coś. - mruknął brunet.

- Bo tak miało być, ale Kurama można powiedzieć, że już użył tej techniki. - oznajmił starszy Namikaze.

- Chodzi o... - zaczął blondyn.

- Jutsu Przyjaźni albo Braterstwa jak się to zwie. - westchnął.

- Wszystkie warunki zostały spełnione. - mówił dalej Minato - Ufacie sobie. Jedno za drugiego życie poświeci. - skończył. Chłopcy spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.

- Co mam powiedzieć? - zapytał blondyn.

- A to już sam mówisz wymyślić, ale musisz mieć uruchomione dojutsu. - powiedział Minato, na te słowa blondyn uśmiechnął się szeroko.

- Kurama zejdź, proszę. - lis wykonał polecenie. - Zaraz wracamy.

- Co chcesz zrobić? - zapytał brunet podejrzliwie.

- Zobaczysz. A teraz idziemy. - złapał go za nadgarstek i pociągnięciem zmusił go do wstania z kanapy.

- Czekaj. - zatrzymał brata i odwrócił się w stronę starszego blondyna. - Minato-san co poczuję?

- Nie wiem, ale na pewno nie ból. - uśmiechnął się.

- Dziękuję. - Naruto przeniósł ich na polanę.

- Gdzieś ty to miejsce znalazł? - zapytał Sasuke i spojrzał na okrągłą polanę. Zza drzew zobaczył jezioro i mały wodospad. Ogólnie to było piękne i spokojne miejsce, a w tle było słychać świergot ptaków i szum spadającej wody.

- Taką ważną sprawę w salonie nie zrobię. Jesteś moim bratem, nie pozwolę, abyś był ode mnie gorszy. - powiedział pewnie i stanął naprzeciw Uchihy. - Podaj mi dłoń. - brunet wykonał polecenie, blondyn złapał przedramię i zamknął swoje błękitne oczy, by po chwili ukazać Kinshigana. - Ja Namikaze-Uzumaki Naruto, syn Namikaze Minato i Uzumaki Kushiny chcę oddać tobie, Uchiha Sasuke, mój przyjacielu... Bracie połowę mocy moich oczu. Chcę, aby ta moc doskonaliła się. Chcę abyś z tą powierzoną mocą, nigdy nie był za mną w tyle. - gdy skończył, jego oczy zabłysły dosłownie tęczą, a Sasuke poczuł delikatne ciepło w okolicach oczu. Czuł, jakby jego ciało stało się lżejsze.

- Czuję ciepło Naruto. - powiedział cicho. Blondyn uśmiechnął się szeroko i puścił brata, ale zaraz go przytulił.

- Nigdy nie będziesz ode mnie słabszy. Obiecuję. - powiedział i z oczu bruneta pociekły łzy.

- Dziękuję braciszku. - odwzajemnił uścisk. Stali tak, póki Sasuke się nie uspokoił.

- A teraz Sas. - powiedział głośniej - Pokaż je. - brunet uśmiechnął się i zrobił tak, jak go poproszono.

- O cholera! - wykrzyknął blondyn. - Twój Sharingan jest trój kolorowy, dattebayo.

- Co?! - chłopak jeszcze bardziej uchylił oczy i patrzył na tęczę odbitą w oczach brata.

- Czerwony kolor zastąpił ciemnoniebieski z zielonymi przebłyskami, a gwiazda stała się złota.

- Dobra, mniejsza z kolorami. Sprawdzimy moc. - powiedział szybko i w równym stopniu podekscytowany.

- Zobaczmy, czy skopiujesz Hiraishin. - zaproponował szybko blondyn.

- Zgoda. - Sasuke patrzył uważnie na Naruto, ten dał znak, że zaczyna i zniknął, pojawiając się parę metrów dalej.

- Masz?! - wykrzyknął.

- Zobaczymy?! - odpowiedział i zniknął w błękitnym błysku, pojawiając się, ale na czubku drzewa, zwisając głową w dół. Chłopka był bardzo zdezorientowany.

- Sasuke! - wykrzyknął blondyn i zaczął szukać brata. Nagle spojrzał w górę i zobaczył, jak wisi z szeroko otwartymi oczami na jednej z gałęzi. Od razu się do niego przeniósł. - Trzeba poćwiczyć. - zaśmiał się z miny Uchiha.

- Cholera. To serio działa. - powiedział i spojrzał na Naruto, który pomógł mu usiąść na konarze. Po chwili Uzumaki buchnął niepohamowanym śmiechem.

- Oj działa. - powiedział między spazmami śmiechu, zirytowany brunet pchnął blondyna, który stracił równowagę i runął w dół. Słychać było tylko, jak uderza w gałęzie i głośne stękniecie, kiedy zatrzymał się na ziemi. - Ty draniu! - wykrzyknął z dołu. Sasuke zaśmiał się i skupił. Po raz drugi użył Hiraishinu i pojawił się na ziemi, prawie przy blondynie, który wstał i masował sobie tyłek. - To było chamskie. - warknął.

- Wiem, ale sam tego chciałeś. - odpowiedział z uśmiechem. - Wracajmy już.

- Zgoda, ale sam sobie wracaj. - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem i zniknął w pomarańczowym błysku.

- Młotek. - westchnął, ale zaraz się skupił i wyobraził sobie plac w wiosce Wiru. Zamknął oczy i przeniósł się, pozostawiając po sobie tylko błękitny błysk. Chłopcy nie wiedzieli, że przyglądał się im pewien młody czarno włosy mężczyzna, który uśmiechnął się na ten widok.

***Wir***

W Uzushio rozbrzmiał śmiech pewnego blondyna, który nabijał się z takiego jednego bruneta, który siedział na dachu.

- Draniu idealnie tam pasujesz! - wykrzyknął i zaczął się śmiać.

- Młotku, a tobie kury umoszczą gniazdo na twojej wypchanej sianem głowie! - odkrzyknął i sam zaczął się śmiać, gdyż blondyn poczerwieniał ze złości, co jeszcze bardziej rozbawiło bruneta, który zeskoczył na ziemie.

- Co tu się dzieje?! - warknął Kurama, który wyszedł z budynku. - Co wyprawiacie?

- Ten młotek ma siano zamiast łba. - wskazał na niego.

- Sprawdź, czy nie ma cię na dachu, chyba twoi kumple na ciebie czekają. - odpyskował mu Naruto.

- Zamknąć się, idioci! - wrzasnął i od razu się uspokoili.

- On zaczął. - powiedział blondyn.

- Nie obchodzi mnie, kto zaczął, jeśli macie tyle energii, to siedemdziesiąt kółeczek zrobić, ale to już! - wrzasnął po raz drugi. Chłopcy popatrzyli wrogo na siebie.

- Młotek. - syknął.

- Drań. - przezywali się nawzajem, ale ruszyli biegać.

- Chwila spokoju. - westchnął lis i w tej samej chwili podszedł do nich Minato.

- Co mnie ominęło? - spytał z lekkim uśmiechem, widząc wyzywających się chłopców.

- Nic ciekawego, prócz wyzwisk. - odparł.

- Co oni robią? - zapytał i spojrzał na chłopców.

- Biegają. Dobrze im to zrobi. - odpowiedział i zaczął kierować się z powrotem do środka, a za nim ruszył blondyn.

- Ile? - zaśmiał się.

- Siedemdziesiąt. - odpowiedział spokojnie. Blondyn uniósł brew.

- Dadzą radę? - spytał.

- Jeśli chodzi u nich o rywalizację, to są pod tym kątem cholernie uparci, żaden się nie podda. - westchnął, ale się uśmiechnął.

- Rozumiem. Kurama?

- Tak? - spojrzał na blondyna.

- Czas na mnie. - powiedział, nie zdziwił tym lisa.

- Powiesz młodemu? - wskazał, jak chłopak akurat pchnął bruneta w plecy.

- Tak. Widzę, że jest tu szczęśliwy. Tu z wami. Dość widziałem w wiosce. Jego stosunek i zachowanie tu, jak i tam są całkowicie odmienne.

- Nie bierz tego do siebie, Minato. - położył dłoń na jego ramieniu - Naruto kocha ciebie i Kushinę. - pochylił się lekko i spojrzał w błękitne oczy.

- Właśnie. Kushina. Wiem, że to już niepotrzebne, ale powiedz mu, proszę, żeby ożywił ją. Ja tego nie powiem, czego ona chce. To musi być ona. - poprosił. - I jeszcze jedno, niech odnajdzie Jiraiyę i Tsunade.

- Dobrze. - uśmiechnął się na dźwięk imion Sanninów.

- Dziękuję ci za wszystko Kurama. Do zobaczenia lisie. - podziękował i pożegnał się.

- Pozdrów Krwawą Habanero. - powiedział Kurama, a Minato uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową. Blondyn wyszedł z domu i skierował się w stronę biegających chłopców.

- Tou-chan coś się stało? - zapytał blondyn.

- Synku czas, abym wracał. - powiedział. Oczy blondyna zrobiły się smutne, ale zaraz przestały.

- Rozumiem Tou-chan. - uśmiechnął się delikatnie, ale smutno. - Pozdrów Okaa-chan.

- Dobrze. - pogłaskał syna po głowie. - A ty Sasuke opiekuj się Naruto.

- Dobrze Minato-san. - odpowiedział chłopak i również został pogłaskany.

- Do zobaczenia chłopcy. - powiedział i ciało Minato zaczęło świecić, a później znikło. Uzumaki dojrzał jeszcze szeroki uśmiech od ojca, mówiący "poradzisz sobie".

- Naru? - odezwał się po chwili Sasuke - Wszystko w porządku?

- Tak Sas. Wszystko gra. - powiedział, ale zaraz posmutniał - Chciałbym cię przeprosić.

- Niby za co? - zdziwił się.

- Był tu mój tata i... - zaczął.

- Zamknij się! - warknął na niego nagle - Za to mnie nie przepraszaj. Ty w ogóle nie miałeś rodziców, więc mnie nie przepraszaj i żeby ci do głowy nie przyszło wskrzeszać moich. - ostrzegł. Naruto otworzył szeroko oczy, po czym się uśmiechnął.

- Dziękuję, że mnie rozumiesz, braciszku. - powiedział.

- No, a teraz wracamy do biegania. Chyba że się poddajesz? - blondyn uśmiechnął się z wyższością i przyśpieszył. Minęło cztery godziny, kiedy chłopcy dosłownie padli przed drzwiami swojego domu. Byli cali spoceniu i marzyli o bardzo długiej kąpieli. Nagle poczuli pyszny zapach dochodzący ze szczeliny w drzwiach. Ostatkiem sił wstali i doczołgali się do kuchni.

- Skończyliście biegać? - zapytał, widząc brudnych, spoconych i śmierdząc młodych chuninów.

- Tak. Co tak pachnie? - zapytał Uzumaki i obaj dopadli krzeseł w kuchni i wody, która na nich czekała. Obaj jednym duszkiem wypili ze cztery szklanki zimnej, zbawiennej, orzeźwiającej wody.

- Smacznego. - powiedział i podał im curry. Chłopcy w rekordowym tempie pochłonęli ponad połowę garnka, zanim udali się pod prysznic. Po kolejnych dwóch godzinach odświeżeni i najedzeni usiedli na kanapie, siorbiąc herbatkę.

- Aniki, tak sobie pomyśleliśmy, że czas wyruszyć na poszukiwanie twojego rodzeństwa. - odezwał się Naruto. - I czy rodzeństwo z Suny wie, że Tou-chan odszedł?

- Tak, powiedziałem im. - odpowiedział i wskoczył na jego kolana. Chłopiec zaczął głaskać lisa. Sasuke przybliżył się do brata i też pogłaskał Kuramę. - Kiedy planujecie wyruszyć?

- Jutro rano. - odpowiedział Sasuke

- A Gaara i jego rodzeństwo? - zaskoczyła go ta szybka decyzja, ale nie dał tego po sobie poznać.

- Powiemy im za chwilę. - oznajmił Naruto.

- Zgoda. Do kogo planujecie pierwsze wyruszyć? - spytał.

- W sumie jeszcze tego nie przemyśleliśmy. - blondyn złapał się za kark. Lis westchnął.

- Idźcie do nich. - mruknął i zszedł z kolan na kanapę.

- Dobrze. - chłopcy wstali i wyszli ze swojego domu. Po dwóch minutach zapukali do drzwi rodzeństwa. - Witaj Temari. - przywitał się z nią blondyn.

- Cześć chłopaki. - odpowiedziała i przepuściła ich. - Herbaty?

- Jasne, dziękujemy. - odpowiedział brunet.

- Cześć. - przywitał się Kankuro. Chłopiec był bez swojego makijażu.

- Hej. Gdzie Gaara? - w tej samej chwili w salonie pojawiła się Temari z pięcioma kubkami zielonej herbaty.

- Jestem. Coś się stało Naruto? - zapytał i usiadł obok brata, dziewczyna zrobiła to samo.

- Nie, nic złego. Chcemy wam powiedzieć, że wyruszamy odszukać Bijuu i ich Jinchuriki. - powiedział Naruto.

- Rozumiem, ale co z wioską? - zaniepokoił się szatyn.

- To, że jest do waszej dyspozycji. - odezwał się Sasuke z lekkim uśmiechem.

- Tylko mamy do was prośbę. - zaczął Naruto.

- Oczywiście, słuchamy. - powiedziała Temari.

- Nie chcemy, aby ktoś dowiedział się o tym miejscu. - poprosił.

- Tylko tyle. - uśmiechnęła się blondynka - Nie ma problemu. Shukaku-san ma nas nauczyć paru ciekawych technik, więc nudzić się nie będziemy.

- Bardzo jestem wam wdzięczny. - powiedział Naruto - Nasz dom stoi dla was otworem. Jak chcecie, możecie czytać, co się znajduje w bibliotece. Jest chyba tam parę ciekawych technik powietrznych.

- Dziękujemy wam. - powiedziała Temari. - Kiedy planujecie wrócić?

- Nie wiemy. - odpowiedział brunet.

- A kiedy wyruszacie? - zapytał Kankuro.

- Jutro rano. - odpowiedział Sasuke.

- Rozumiem. Do kogo pierwsze się udacie? - tym razem zapytał Gaara.

- Pewnie do najbliżej znajdującej się wioski od nas, gdzie jest Jinchuriki. - wzruszył ramionami blondyn. - Temari, dziękujmy za herbatę.

- Proszę bardzo. - uśmiechnęła się.

- Miej oko na tę dwójkę. - powiedział szeptem, ale tak, żeby pozostali również słyszeli.

- Jasna sprawa. - odparła z uśmiechem. Męska część rodzeństwa przewróciła oczami, ale uśmiechnęli się szeroko.

- To dobranoc. - pożegnali się i wrócili do domu, żegnając się również z Kuramą.

***Ranek***

Kiedy nadszedł nowy dzień chłopcy, bardzo wcześnie wstali, bo aż o piątej rano. Byli trochę nie wyspani, ponieważ wczorajszy bieg ich wykończył. Bracia aktualnie pakowali się. Większość rzeczy była zapieczętowana w zwojach. Po godzinie sprawdzania i dopakowywania się wyszyli gotowi do drogi. Na dworze czekało na nich rodzeństwo.

- Pewnie macie już prowiant na drogę, ale myślę, że coś regenerującego wam też się przyda. - odezwała się jako pierwsza Temari.

- Dziękujemy bardzo! - podziękował blondyn i schował onigiri do plecaka.

- Naruto, Sasuke. - odezwał się Gaara. - Trzymajcie się i uważajcie. - powiedział.

- Jasne. - odpowiedział Naruto i przytulił Gaarę, który zaskoczony, odwzajemnił po chwili uścisk. Sasuke pożegnał się z Kankuro i Temari. - Będziemy w kontakcie. W razie kłopotów macie w zwoju możliwość przyzwania lisiego posłańca.

- I jeszcze są bliźniacze zwoje i pieczęć. - dopowiedział brunet.

- Dziękujemy Sasuke, Naruto. - Gaara kiwnął głową w geście podziękowania.

- Szerokiej drogi. - powiedział starszy brat miętowookiego.

- Dziękujemy. - skinęli lekko głowami.

- Opiekuj się nimi Szopie. - powiedział Kurama.

- Bardziej martwię się o nich. - zaskrzeczał.

- Ja też. - westchnął i spojrzał na nich.

- Bywaj i obyś osiwiał Wiewiórko! - wykrzyknął, kiedy ci już odeszli spory kawałek.

- Tobie piaskowy grubasie nawet dieta nie pomoże! - odkrzyknął i tak zaczęła się podróż, w której celem jest zalezienie Ogoniastych Bestii i może nawet uda im się odnaleźć starszego brata Sasuke, Itachiego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam dla was mini konkursik.

O to pytania: Do której wioski udają się nasi bohaterowie ? oraz Jaka/ie to będzie/ą Ogoniasta/e Bestia/e oraz jego/jej/ich Jinchuriki (imiona proszę)?

W nagrodę zadedykuję rozdział trzem osobą, które poprawnie odpowiedzą na te dwa pytania ;** Nie wliczam pół odpowiedzi!!!!

Podpowiedź jest w tekście :)

Wyniki z następnym rozdziałem, który nie wiem, kiedy się pojawi :D

POWODZENIA!!! <33

HQmyLove

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro