Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Uzushiogakure

- Wracam chłopcy. - powiedział Kurama, przeskakując z zawrotną prędkościom kolejne drzewa. Nagle się zatrzymał.

- Ale super! - wykrzyknął w myślach blondyn - Nareszcie Aniki.

- Kurama-san, miło cię słyszeć. - przywitał się Sasuke.

- Za ile będziesz? - zapytał pełny szczęścia Naruto.

- Za kilka minut. Pozostawię fałszywe tropy. - odpowiedział - Jak tam wioska?

- Dowiesz się, jak wrócisz. - w głosie blondyna było słyszeć radość i zagadkę. - Czekamy.

- Dobrze. - odpowiedział im, po czym rozejrzał się po lesie, po kilku minutowym skakaniu po gałęziach - Myślę, że tyle wystarczy dla zmylenia tropu. - mruknął i zniknął w kłębie białego dymu. Pojawił się w pieczęci. Naruto natychmiast przeniósł się razem z Sasuke przed wejście do wioski. Lis pojawił się przed nimi i w tej samej chwili blondyn rzucił mu się w objęcia.

- Aniki! Tęskniłem! - mocno go uścisnął. Kyuubi odwzajemnił uścisk z lekkim uśmiechem.

- Ja też Ototo. - powiedział z ulgą w głosie.

- Witaj Kurama-san. - przywitał się i podszedł do lisa z uśmiechem.

- Witaj Sasuke. - i pogłaskał chłopca po włosach - Jak odbudowa?

- Sam zobacz. - powiedział Naruto i w trójkę udali się do wioski. Chłopcy odbudowali trzy domy w czasie miesiąca oraz oczyścili drogi z gruzu i załatali dziury na niej powstałe. Zreperowali również most łączący zabudowania. Podłączyli prąd i wodę. W tym samym czasie ich klony przygotowywały dwa pola uprawne na przyszłą wiosnę.

- No muszę przyznać, że w miesiąc odbudowaliście tak dużo. Gratuluję chłopcy. - mówiąc to, patrzył na krajobraz. - A jak tam zwoje?

- Z Mangekyo Sharinganem i Kinshiganem nic nie czytaliśmy. Resztę zwojów mamy tutaj. - blondyn dotknął palcem prawej skroni. - Klony skopiowały je. Przedwczoraj podrzuciłem z powrotem. Ukryłem je w mało znaczących zwojach z zakończonymi misjach rangi D.

- Dlaczego Naruto nic z tych dwóch nie czytaliście? I dobra robota. - pochwalił.

- Bo chcieliśmy poczekać na ciebie. - odpowiedział za niego Sasuke.

- Rozumiem. Zwojami zajmiemy się jutro albo pojutrze. Były kłopoty z barierą?

- Nie, co dwie godziny zmieniamy klony. Przed twoim przyjściem akurat była zmiana. - oznajmił blondyn.

- Dobrze. Postawię ją teraz i będzie z głowy. - powiedział i w trójkę udali się w miejsce, gdzie znajduje się klon Naruto, podtrzymujący barierę ochronną, rozłożoną nad całą wioską. - Naruto odwołaj klona. - replika zniknęła w kłębie dymu, tym samym zniknęła kopuła. Kurama usiadł po turecku na ziemi i zaczął składać masę pieczęci. - Chinmoku no Shizukana Shōheki. - niebieska bariera ponownie otoczyła wioskę, ale z tą różnicą, że już nie trzeba będzie doładowywać. - Dobrze, bariera postawiona i teraz opowiem wam, jak było podczas ostatniego zadania na Egzaminie. - chłopcy kiwnęli energicznie głowami, uśmiechając się szeroko, po czym udali się do jednego z odbudowanych domów.

- Nudy były, co? - zapytał Naruto, siadając na ciemnoszarej kanapie.

- Początek tak, ale finał był zadziwiająco śmieszny i oryginalny. - odpowiedział i przemienił się w lisa. - Kopia Sasuke walczyła z Nejim. Ukazałem atrapę Mangekyo Sharingana, to było nie lada zeskoczeniem wśród ludzi. Trochę krzyczeli. Użyłem Amaterasu i podpaliłem Hyugę. Poddał się.

- No wiadomo, że z czarnymi płomieniami nie da się tak łatwo wygrać. - zaśmiał się Sasuke.

- Noo. - zawtórował mu Naruto.

- Twoja kopia walczyła z Gaarą. - spojrzał na Uzumakiego - Tu mogłem się pobawić i użyłem wodnych i elektrycznych technik. Parę razy replika oberwała, ale zakończyłem to Raisuiryūdanem.

- Jednym słówkiem. - zaczął blondyn z uśmiechem - Widowiskowo. - Kurama zaśmiał się.

- Gaara przegrał, ale wcześniej powiedziałem mu, że nie ma was w wiosce. Przyjął to bardzo spokojnie, wręcz się uśmiechnął. Udawał szok, kiedy ukazałem się wszystkim, po czym w harmiderze cicho wycofał się, aby nie być w moim zasięgu, jakby sytuacja potoczyła się inaczej. I teraz Naruto słuchaj uważnie. - chłopak spoważniał.

- O co chodzi? - zaniepokoił się Namikaze.

- Właściciel budki z ramenem. Wstawił się za tobą. Opowiedział, jak widział twojego ojca i Sarutobiego, podczas pieczętowania mnie w tobie. Przeprosił cię za to, że nie mógł nic więcej zrobić. Podziękował również tobie Sasuke za przyjaźń z tym dzieciakiem. - brunet otworzył szeroko oczy.

- Za co? - zapytał głupio.

- Że jesteś przyjacielem Naruto. Teuchi cieszył się, że zaopiekowałeś się moi Ototo. Naruto wszystko w porządku? - zapytał lis, patrząc na spuszczoną głowę blondyna, nagle zobaczył jasny błysk i kilka plam na czarnych spodniach. - Naruto? - lis przemienił się w człowieka i przytulił niebieskookiego, który mimo swojego wieku objął go mocno.

- Kochany staruszek. - szepnął cichutko - Muszę go odwiedzić i podziękować za te słowa.

- Pójdę z tobą. - powiedział Sasuke i klepnął blondyna po plecach, dodając mu otuchy.

- Sasuke, dziękuję, że mnie zaakceptowałeś i polubiłeś.

- Aho. - westchnął i puknął go w czoło, kiedy ten spojrzał na niego - Jesteś mi bratem, Naruto. Zapamiętaj w końcu, Usuratonkachi. - brunet złapał za czuprynę Uzumakiego i poczochrał ją. Obaj zaśmiali się.

- Wiadomość odczytali. - zaczął lis po chwili milczenia - Kakashi, jak na razie nie podjął żadnych innych działań.

- Czyli podpucha działa. Na razie. - oznajmił Sasuke.

- Tak, ale zobaczymy, czy się wygada. - westchnął.

- Będziemy wszędzie i nigdzie. - powiedział Naruto i zaśmiał się - Niech się boją. Jinchuriki Dziewięcioogoniastego zwiał. Ciekawe jak szybko się to rozejdzie? - zachichotał blondyn.

- To są tak banalne słowa, które mogą wiele namieszać. - dopowiedział Sasuke i dołączył do Uzumakiego.

- Aniki. - blondyn zwrócił się z uśmiechem w stronę lisa - Nie opowiedziałeś najważniejszej rzeczy. - Kurama popatrzył się na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Chłopak, widząc niezrozumienie, uśmiechnął się szerzej. - Jak Sarutobi i reszta zareagowała? - Lis buchnął śmiechem.

- Co ja będę mówił... Sami zobaczcie. - Kurama zniknął, uprzednio odstawiając blondyna na kanapę i w głowach chłopców ukazały się wspomnienia lisa z egzaminu. Miny wszystkich zgromadzonych ludzi, tak rozśmieszyło chłopców, że przez długi czas nie mogli przestać się rechotać.

***

- Nie mogę, minęło już parę godzin, a ja nie mogę wyrzucić miny Hokage. Ten szok, niedowierzanie i strach. Nie mogę. - parsknął ponownie śmiechem - Teraz niech wie, że Jinchuriki zwiał z wioski i będzie miał przechlapane. Kurama twój tekst na zakończenie. A tak na marginesie, jestem wolny od sześciu lat. - chłopcy ponownie wybuchli śmiechem.

- Naruto?

- Co tam Sasuke? - zapytał i spojrzał na uśmiechniętego bruneta.

- Ciekawe, czy coś już dali w bingo? - Naruto parsknął śmiechem, ale po chwili przestał i wytarł łezki z kącików oczu.

- Czekaj, skoczę do pobliskiej wioski i zakupię książeczkę. - brunet przytaknął. - Poradzisz sobie z tym domem?

- Jasne. W sumie tylko meble wnieść. Leć. - blondyn kiwnął głową i zniknął w pomarańczowym błysku, uprzednio zmieniając postać na ciemnobrązowego shinobi z zielonymi oczami. Sasuke przez te piętnaście minut wniósł większość mebli. - Nie ma to, jak Kage Bunshin. - uśmiechnął się do siebie - Kurama-san?

- Słucham?

- Kiedy zaczniemy ze zwojami? - spytał.

- Jutro rano otworzycie zwoje i zaczniemy je studiować. - odpowiedział lis i przed dwójką pojawił się przemieniony już w siebie Naruto.

- I jak tam? - spytał brunet.

- Na razie nic. Jak nas umieszczą, to będą...

- Tłumy łowców. - dokończył Sasuke. Chłopcy uśmiechnęli się do siebie.

- Dokładnie. O czym rozmawialiście, bo chyba wam przerwałem?

- O zwojach.

- O, kiedy zaczynamy?

- Jutro rano. - odpowiedział Sasuke.

- To dobrze. Jak tam czwarty domek? - zmienił temat.

- Prawie skończony. - powiedział.

- Nie. Już skończyliśmy. - uśmiechnął się brunet.

- Piątego nie ma co zaczynać. Robi się późno. - powiedział Kurama.

- Mam coś na ząb. - odezwał się Naruto i odpieczętował zakupy.

- Co masz?

- Składniki na curry. - odpowiedział blondyn. Sasuke uśmiechnął się na to i w trójkę udali się do jednego z już czterech domów. Wszystkie były takie same, ale różniły się dachami. Naruto, Sasuke i Kurama weszli do tego z ciemnoniebieskiej dachówki. Ściany były popielato-białe. Uzumaki udał się do kuchni i zabrał się za danie, a Uchiha poszedł pod prysznic. Kiedy zjedli ostre pomarańczowe curry, postanowili położyć się spać, ale przed tym.

- Sasuke, gdzie jest twój zwój? - zapytał blondyn i wyjął zwój o Kinshiganie.

- Tu. - podał mu go.

- Kurama, trzymaj. - podał zwoje z dojutsu.

- Dlaczego mi je dajecie? - spytał zaskoczony.

- Bo ty będziesz koordynował wszystko, szefuniu. - uśmiechnął się Naruto pod koniec wypowiedzi. Lis westchnął i odebrał zwoje.

- Spać bachory. - powiedział i machnął na nich ogonem.

- Tak jest, Kurama-san. - zaśmiał się brunet wraz z blondynem, który leżał już w łóżku.

- Dobranoc dzieciaki.

- Dobranoc Aniki/Kurama-san. - odpowiedzieli jednocześnie ze swoich sypialni i już po paru minutach obaj oddali się w objęcia Morfeusza.

***Ranek***

Kurama stanął pomiędzy pokojami chłopców. Lis spojrzał na Naruto i westchnął. Chłopak był rozwalony na całym łóżku.

- Naruto, Sasuke wstawajcie. - powiedział Kurama głośno, budząc chłopców bez większych problemów. Ulżyło mu.

- Która godzina? - zapytał Sasuke i ziewnął, zakrywając usta dłonią.

- Siódma rano. - odpowiedział lis, po czym zszedł na dół.

- Braciszku. - odezwał się Naruto, wchodząc do pokoju bruneta - Pora na twój zwój z oczkami. - zażartował.

- Taa, ale może najpierw śniadanie, młotku. - uśmiechnął się i wstał. Blondyn zarumienił się i prychnął.

- Masz rację. - powiedział na odchodnym i zniknął w nieswojej łazience.

- Młotek! - krzyknął w drzwi i uderzył w nie pięścią.

- Drań! - odkrzyknął, ale zagłuszyła go lejąca się woda.

- Wyrzucę twoje zupki. - powiedział cicho, ale blondyn wyparował z łazienki w samym ręczniku i z mokrą głową.

- Draniu jak... - nie dokończył, gdyż Sasuke przemknął obok niego i zamknął się w łazience na klucz.

- Teraz sobie tam stój. - odpowiedział i wybuchnął śmiechem. Naruto stał tak chwilę i szatańsko się uśmiechnął. - Futon: Onko-fu no Jutsu. - szepnął i arktyczny powiew wiatru przedostał się przez szczeliny w drzwiach i...

- Naruto! - wykrzyknął wściekły Sasuke - Zemszczę się!

- Cieplutko ci teraz braciszk... - po raz drugi nie dokończył, bo w jego stronę, a dokładnie przez drzwi wypadał rozwścieczony brunet, a jego oczy przybrały czerwony odcień, z kolei jego włosy były pokryte szronem i zamarznięte.

- Zabiję. - powiedział ze stoickim spokojem, ale jego oczy, jak sam głos były zabójcze. Naruto uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Dawaj bałwanku. - zaśmiał się i tak dwójka świeżo upieczonych chuninów latała w samych ręcznikach po domu, na przemian wyzywając się, to walcząc. W pewnym momencie blondynowi udało się złapać ręcznik Uchihy, który poleciał na drugi koniec salonu.

- Ty pieprzony kretynie! - wykrzyknął i zakrył swój dobytek w poduszkę, która była najbliżej. Naruto padł na ziemię i zwijał się ze śmiechu. Sasuke to wykorzystał i szybkim ruchem porwał ręcznik z bioder blondyna. - I co teraz braciszku? - powiedział, podkreślając zwrot i uśmiechnął się na widok purpurowej twarzy Uzumakiego, który z braku jakiekolwiek pomysłu na zakrycie swojego "pana", zrobił to samo co Sasuke. Obaj strzelali sobie w oczy iskrami i zabijali się wzrokiem.

- Mogę spytać, co wy do jasnej cholery wyprawiacie?! - warknął Kurama, jednocześnie krzycząc na dwójkę czerwonych, jak dorodne pomidorki chłopców.

- Etto... My... - zaczął Naruto, ale nie dał rady dokończyć i schylił swoją czerwoną twarz i uszy w dół.

- My... ten... - próbował wytłumaczyć Sasuke, ale również bezowocnie. Kurama westchnął i pokręcił swoją lisią głową, łapiąc się przy okazji za nasadę nosa.

- Macie pięć minut na ogarnięcie się. - wydał rozkaz i wyszedł mrucząc pod nosem, że są "bandą głupich bachorów z niedorozwiniętym móżdżkiem"

- To może, chodź się ubrać Sasuke. - mruknął cicho.

- To doskonały pomysł. - obaj czmychnęli z salonu i biegiem udali się do pokoi, by się ubrać. Nie minęła minuta, jak stanęli w kuchni.

- Siadajcie. - powiedział Kurama, w jego głosie było słychać spokój i opanowanie, ale również dało się wyczuć irytację.

- Wybacz Kurama-san/Aniki. - odezwali się jednocześnie.

- Jedzcie, bo wam wystygnie. - wskazał na jajecznice i tosty z masłem.

- Dziękujemy. - odpowiedział brunet, gdyż Naruto wgryzł się w tost. Po kilku minutach chłopcy zjedli i posprzątali po śniadaniu.

- Potrzebujemy trochę miejsca. Więc... - zaczął Kurama.

- W bibliotece jest przejście do wielkiej sali. Tam chyba było coś na podobieństwo sali sądowej. - przerwał mu Naruto, odpowiadając na nie zadane pytanie.

- No to Naruto. Przenieś nas. - chłopiec kiwnął głową i złapał ich. - Dobrze. Sasuke... - zwrócił się do bruneta. - Otwórz i czytaj. - Uchiha kiwnął głową i odpieczętował swoją krwią pieczęć. Brunet zaczął czytać w ciszy, a Naruto stanął obok Kuramy, gdyż nie chciał przeszkadzać. Oczy Sasuke z każdą przeczytaną linią otwierały się szerzej. Gdy nagle, chłopiec buchnął śmiechem, co zdezorientowało pozostałą dwójkę.

- Sasuke? - zaniepokoił się blondyn.

- Trzymaj i sam przeczytaj. - powiedział z uśmiechem. Odebrał zwój i zaczął czytać. Jego mina, jak mina lisa były identyczne do Uchihy.

- O cholera! - wykrzyknął zdumiony.

- Też jestem zaskoczony. - zgodził się z ototo.

- Przecież robiłeś to na nas. - wtrącił blondyn.

- Tak to prawda, ale te runy są trochę inne. - powiedział i dokładnie przyjrzał się pentagramowi. - Chłopcy? - zwrócił się z powagą do chłopców. - To jest rodzaj Jutsu Poznania. Powoduje, że osoby, które zastosują ją, poznają swoją całą przeszłość, wspomnienia, myśli i uczucia im towarzyszące. Może się zdarzyć, że podczas połączenia można doznać okropnego bólu i tego nie przeżyć. - zakończył i chłopcy spojrzeli na siebie.

- Jesteśmy gotowi Kurama-san. - powiedział pewnie i spokojnie Sasuke. Lis kiwnął głową i zaczął przygotowania do przebudzenia Wiecznego Sharingana. Po pół godzinie rysowania okręgów, kwadratów i sześciokąta oraz napisaniu wszystkich run. Kurama wezwał chłopców gestem dłoni i wskazał na dwa okręgi, które przecięły się, tworząc ósemkę. Figura ta znajdowała się w kwadracie, a kwadrat w sześciokącie.

- Natnijcie palec wskazujący i napiszcie na czołach kompana swoje inicjały. Następnie wymówcie tę formułkę. "Ja, wasze imiona przyjmuję ciebie imiona kompana do siebie". Jak to się skończy, po prostu pomyślcie, że chcecie wrócić do ciała. W sumie tyle. - zakończył Kurama i chłopcy kiwnęli głowami. Złapali się za dłonie.

- Ja Uchiha Sasuke/Namikaze-Uzumaki Naruto przyjmuję ciebie, Uchiha Sasuke/Namikaze-Uzumaki Naruto do siebie. - wymówili jednocześnie i cały pentagram zalśnił srebrem i złotem, a chłopcy padli na ziemie nieprzytomni. Chakry zaczęły owijać chłopców, tworząc tak jakby powłokę ochronną.

- Powodzenia chłopcy. - szepnął Kurama i usiadał na kamiennej podłodze.

- Sasuke/Naruto?! - wykrzyknęli jednocześnie i w tej samej chwili ujrzeli siebie.

- Słyszysz mnie? - zapytał już spokojniej blondyn.

- Tak. A ty?

- Tak. Co to za miejsce?

- Pustka? - zaproponował Uchiha, gdyż obaj znajdowali się w jasnoszarej przestrzeni bez niczego wokół. Bracia tak jakby lewitowali.

- Dobra nazwa. Sasuke powodzenia i przepraszam za to, co zobaczysz, to niezbyt miłe doświadczenie. - powiedział w dość łagodny sposób.

- Ja też. Widoki moich wspomnień też nie są za wesołe. - uśmiechnął się słabo.

- Powodzenia braciszku. - odezwali się jednocześnie i poczuli ogromny ból. Obaj skulili się i zaczęli wydzierać się wniebogłosy. Kurama widział po twarzach chłopców, że czują ból. Wiedział po tym, że obaj jednocześnie zmarszczyli brwi i na ich twarzach pojawił się pot. Klatki piersiowe gwałtownie nabierały, to wypuszczały powietrze. Dłonie były zaciśnięte w pięści.

***Naruto***

Przed Naruto zaczęły sunąc pierwsze, najwcześniejsze wspomnienia. Ból narastał z każdym przybliżeniem się. Nagle blondyn zatrzymał się, a ból ustał. Ujrzał pierwsze wspomnienie Sasuke, jak miał około roku. Młody Uchiha raczkował w kółko za swoim bratem i śmiał się w niebo głosy, jak robił jakieś niekontrolowane gesty. Kolejna fala bólu i kolejne wspomnienie. Tym razem Sasuke ma około cztery lata i jest w lesie razem z Itachim, który pokazywał mu rzuty do tarcz. Kolejny ogromny ból i wspomnienie. Naruto teraz widzi, jak Sasuke wraca z treningu. Blondyn poczuł chłód i strach. Mały Sasuke wszedł w głąb dystryktu i jego ciało, i ciało niebieskookiego przeszyła fala przerażenia. Uchiha zobaczył zwłoki członków klanu, leżące na ulicy we własnej krwi. Puścił się biegiem i wpadł do domu. Blondyn poczuł panikę Sasuke jak swoją własną.

- Mamo! Tato! - wykrzyknął rozpaczliwie - Nii-san! Gdzie jesteście? - Sasuke biegał po całym domu. Otworzył drzwi i ujrzał koszmar. Jego rodzice leżeli w wielkiej kałuży czerwonej posoki. Łzy zebrały się w kącikach oczu i spłynęły po policzkach chłopca. To samo odczuł Naruto. Jego policzki były mokre od łez.

- Sasuke. - odezwał się ktoś.

- Nii-san? - powiedział przerażony chłopiec. Itachi wyszedł z cienia i stanął w świetle księżyca. Sasuke otworzył szeroko oczy ze strachu, kiedy ujrzał krew na kombinezonie i twarzy brata. - Co ty zrobiłeś? - zapytał cicho. Naruto poczuł zawiedzenie i strach.

- Zabiłem ich. - powiedział głosem wypartym z emocji i rzucił shurikenem w stronę młodszego brata. Gwiazdka wbiła się tuż obok głowy Sasuke, rozcinając mu delikatnie policzek. Kropla krwi spłynęła po policzku na ramię.

- Nii-san, dlaczego? - zapytał, łkając.

- Musiałem. Nienawidź mnie Sasuke i niech ta nienawiść mnie zabiję. - powiedział Itachi i zniknął.

Po policzkach Naruto spłynęły łzy. Blondyn czuł wszystko, co wtedy przeżył młody Uchiha. Kolejna fala bólu przetoczyła się przez Uzumakiego. Teraz wspomnienia pokazywały się szybciej i krócej, gdyż były głównie z jego obecnością. Ukazywały chwile, kiedy on pomógł Sasuke w ucieczce od pisków jego fanek. Kiedy walczył w zaułku z trzema zbirami. Moment, jak opowiedział o sobie i jego propozycji dla niego. Teraz były to radosne i szczęśliwe chwile w życiu Sasuke. Naruto patrząc na to, czuł szczęście i spokój, jaki zawładnął wtedy Sasuke. Uśmiechnął się na te wspomnienia i uczucia. W tej samej chwili klatkę piersiową Naruto przeszył największy, jak do tej pory ból. Chłopak złapał się za pierś i padał na kolana, okropnie dysząc. Podniósł wzrok i ujrzał dzisiejsze wydarzenie. Ból ustąpił, a zagościł szczery śmiech i zażenowanie. Ostatnie wspomnienie minęło. Naruto trafił z powrotem do Pustki.

***Sasuke***

Sasuke poczuł ogromny ból i zauważył, jak w jego stronę zmierzają obrazy. Z każdym zbliżeniem ból nasilał się. Nagle wszystko się zatrzymało i przed brunetem ukazała się pulchna buźka około rocznego Naruto. Sasuke ujrzał młodego Kakashiego, który ku zaskoczeniu Uchihy, gotował mu kaszkę. Nagle poczuł ból i ukazało się nowe wspomnienie. Naruto ma około cztery lata siedzi sam w swojej kawalerce i zjada ramen na szybko, popijając mlekiem. Sasuke zmarszczył brwi, ale wzruszył ramionami. Kolejna fala bólu i kolejny obraz z przeszłości. Naruto stoi na środku ulicy, cały pobrudzony i pokaleczony.

- Potwór! - syknął ktoś z tłumu.

- Powinien zginąć. - powiedział ktoś inny.

Sasuke poczuł, gniew, nienawiść płynącą z małego Naruto. Sasuke zauważył, że blondyn spogląda na uśmiechniętą rodzinę i poczuł niewyobrażalny smutek i samotność. Brunetowi zrobiło się szkoda małego Uzumakiego. Sasuke ponownie przeszył ból. Spojrzał na obraz. Oczy Uchihy otworzyły się w szoku. Naruto uciekał. Czuł przerażenie i rozpacz brata. Ciałem Sasuke ogarnęła panika tak samo, jak blondyna, a z oczu pociekły łzy. Obserwował ucieczkę blondyna spod rąk dwóch niedoszłych morderców.

- Nie uciekniesz demonie! - krzyknął jeden z mężczyzn, głosem pełnym wściekłości i nienawiści. Sześcioletni blondyn przywrócił, kiedy obejrzał się za siebie. Natychmiast próbował wstać, ale stalowy chwyt mężczyzny mu to uniemożliwił.

- Mamy cię potworze! - zaśmiał się drugi z mężczyzn. Blondynek próbował się wyrwać, ale na próżno. - Mały demon nie chce umierać? Och, jaka szkoda, że zaraz zdechniesz! - powiedział, wciąż się śmiejąc. Wyjął z kabury kunai.

- Zostawicie mnie! - krzyknął Naruto, patrząc na broń z ogromnym przerażeniem - Proszę! Błagam. - powiedział pełnym rozpaczy głosem.

- Kimura zaczekaj. A może by się tak zabawić? - Oprawcy uśmiechnęli się przebiegle. On również wyciągnął broń, zbliżając się do chłopca.

- Nie... Proszę, nie. - łzy zaczęły lać się wąskim strumyczkiem, tworząc słoną ścieżkę po policzkach. - Proszę, niech mi ktoś pomoże. Błagam. Pomocy! - pomyślał rozpaczliwie blondyn. Kunai był coraz bliżej jego drobnego ramienia. Mały zaczął krzyczeć z bólu, kiedy broń nacięła skórę. Krew zaczęła się sączyć z rany małym strumykiem, a oprawcy śmiali się wniebogłosy z cierpienia dziecka. Mieli z tego dobrą zabawę, mimo że ich obiektem śmiechu i drwin był sześciolatek.

- Dobra, koniec tej zabawy. - oznajmił Kimura z sadystycznym uśmiechem - Itaru, trzeba wykończyć tego potwora, zanim on zabije nas.

- Racja. - przyznał mu - Ty go zabij. - mężczyzna zaczął zbliżać się do chłopca z wyciągniętą bronią i okrutnym uśmiechem.

- Proszę... Nie. - błagał z przerażeniem w swych błękitnych oczach - Błagam...

- Ja ci pomogę. - odezwał się tajemniczy głos.

Sasuke mimo swoich łez i bólu blondyna, jakiego doznał. Uśmiechnął się z widoku, jak Kurama ratuję Naruto. Kolejna fala bólu. Wspomnienie, jakie się ukazało przed Sasuke, było ich pierwszym spotkaniem. Uchiha uśmiechnął się, przypominając sobie to wydarzenie. Nagle brunet złapał się za pierś i stęknął. Ból nasilił się. Obrazy coraz szybciej przelatywały. Chłopak oglądał i uśmiechnął się szeroko mimo cierpienia na widok ich wygłupów i treningów. Ból w klatce zaczął jeszcze bardziej przybierać na sile, po czym nagle ustąpił. Przed brunetem pokazał się dzisiejszy dzień i ich walka. Chłopiec zaśmiał się i zarumienił lekko z tego widoku. Obraz znikł, ukazując Pustkę i samego Naruto.

- Sasuke? - odezwał się pierwszy.

- Hej. - odpowiedział zachrypnięty.

- Co widziałeś? - zapytał.

- Wiesz, że Kakashi się tobą opiekował? - błękitne oczy otworzyły się szeroko.

- C-co? - palnął zdezorientowany. - Że co?

- A no tak. - uśmiechnął się szeroko.

- Cholera. - powiedział lekko zszokowany tą odpowiedzią - I co robił?

- Widziałem, jak gotował ci posiłek. - zaśmiał się. - A ty co widziałeś?

- Cóż, słodki bachor z ciebie był. - zażartował, ale zaraz spoważniał - Sasuke...

- Wiem ja też. - przerwał. Chłopcy popatrzyli sobie w oczy i delikatnie się uśmiechnęli. - Wracajmy do Kuramy-sana. - zdecydował po kilku sekundach Uchiha. Naruto kiwnął głową i obaj zamknęli oczy, by po chwili otworzyć je z powrotem w swoich ciałach.

- Chłopcy! - poderwał się Kurama z kamiennej podłogi. - I jak? Udało się?

- Sasuke, czy czujesz jakąś różnicę? - zapytał blondyn.

- Nieszczególnie. - zamknął oczy i po chwili je otworzył.

- Udało się! - wykrzyknął niebieskooki, kiedy spojrzał w jego oczy.

- Serio? Jak wygląda? - dopytał.

- Tło czarne. Elipsy czerwone i w środku tych elips masz taki trochę rozciągnięty shuriken.

- Słyszałem, że czarne tło jest rzadkością. - wtrącił Kurama.

- To prawda. - odpowiedział mu brunet i odwołał Wiecznego Mangekyo Sharingana.

- Jak się czujecie? - zapytał.

- Trochę jestem zmęczony, ale dobrze. - odpowiedział Naruto. - Sasuke?

- To samo. Kurama-san?

- Tak?

- Działo się coś z naszymi ciałami?

- Tak. Wasze chakry się zmieszały.

- Co to ma znaczyć Aniki? - zainteresował się.

- Zapewne Sasuke włada teraz naturami powietrza i wody, a ty Naruto ognia. - gdy to powiedział, zapadło długie milczenie.

- Jednym słowem... - zaczął Sasuke.

- Zajebiście, dattebayo! - dokończył Naruto i szeroko się uśmiechnął.

- Naruto twoim zwojem zajmiemy się jutro. - powiedział lis.

- Dlaczego? - zmarszczył brwi.

- Jest środek kolejnego dnia. Grubo po południu. - oznajmił spokojnie.

- Co?! - wrzasnęli obaj.

- Wasza podróż, że tak to nazwę, trochę trwała. - odparł.

- Dobrze. - odpowiedzieli zgodnie, kiedy otrząsnęli się z szoku.

- Jestem głodny. - powiedział nagle Naruto. W tej samej chwili zaburczało w brzuchu brunetowi.

- Ja w sumie też. - mruknął i położył dłoń na nim.

- W takim razie... Jeść i do łóżek. - powiedział i pogłaskał chłopców po głowach.

- Czemu? Przecież jest...

- Ototo, ponieważ ponad doba wysiłku psychicznego odbije się dopiero na następny dzień.

- Braciszku, Kurama-san ma trochę racji. Lepiej nie ryzykować.

- Niech będzie. - westchnął i w trójkę udali się do kuchni zrobić sobie kanapki i herbatę z kwiatem wiśni. Kiedy zjedli, poszli za radą Kuramy i położyli się spać. Nie wiedzieli tylko, co będzie na nich czekać następnego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro