
19. Spadek
- No to w drogę. - powiedział Sasuke, gdy już wszyscy byli po szybkim śniadaniu, składającego się z suchego prowiantu, który przemycili z domu oraz posprzątaniu i schowaniu namiotu. Drużyna udała się do centrum Lasu Śmierci, czyli do wieży.
- Wiecie, co? - zaczęła.
- No Sakura? - odezwał się Naruto.
- Szybko skończyliśmy. - powiedziała i złapała dłonie za plecami - Co będzie, jak dojdziemy do wieży?
- Zapewne wtedy będzie trzeba otworzyć te zwoje i pewnie jakieś walki na arenie będą. - odpowiedział Naruto z lekką obojętnością i tak po półgodzinie intensywnego biegu dotarli w pobliże wieży. Na ich szczęście nie spotkali żadnej drużyny - Sasuke. Wyczuwam drużynę z Suny.
- Wiem, ja też. Co robimy?
- Jak to, co przywitamy się. - zaśmiał się w duchu.
- Ja bym raczej ci napisał, że się nie znacie. - odezwał się Kurama.
- Ja też tak uważam. - Naruto fuknął, ale został przegłosowy.
- Bo jak odkryją, że się znacie, inni mogą coś podejrzewać. - brnął dalej lis.
- Dobra, no. - warknął - Stójcie! - powiedział na głos, grając ładne przedstawienie przed Sakurą.
- Co się dzieje? - zapytała i wyjęła kunai.
- Wyczuwam silną chakrę w okolicy wieży. - odpowiedział i wyjął zwój i napisał szybką notkę do Gaary.
- Do czego służy ten zwój? - zapytała.
- Gromadzi chakrę. - skłamał. Blondyn poczuł, że zwój zrobił się ciepły. To oznaczało, że Gaara odpisał. Rozwinął go i przeczytał w myślach - Rozumiem. Dobrze.
- Skoro oni też są przy wieży, to może już posiadają oba zwoje? - powiedział Sasuke.
- Nie wiadomo, mogą się zaczaić na potencjalne drużyny. - odezwała się Sakura, zaskakując chłopców.
- Dokładnie tak Sakura. Idziemy, ale oczy i uszy szeroko otwarte. - zażądał blondyn i ruszyli w dalszą drogę. Po dziesięciu minutach byli na miejscu. Naruto, jak i brunet nie mylili się co do Suny.
- Konoha. - powiedział Kankuro neutralnie.
- Suna, jak widzę. - odpowiedział Sasuke, dodając trochę chłodu i obojętności do głosu.
- Oba czy brakuje? - zapytała blondynka z czterema kucykami i się uśmiechnęła z wyższością. Pochwaliła się przy tym wachlarzem, wielkości prawie jej samej.
- Oba. - oznajmił brunet.
- Więc nie widzę potrzeby walki. - stwierdził Gaara. Chłopcy kiwnęli głowami i w szóstkę skierowali się do czerwonych bram wieży. Obie drużyny otworzyły je i weszły do środka. Wnętrze było duże i puste. Na ścianie wisiał tylko napis.
- "Jeśli nie posiadasz nieba, zdobądź informację i bądź przygotowany. Jeśli nie posiadasz ziemi, biegnij przez wzgórza w poszukiwaniu siły. Jeśli otworzysz zwoje nieba i ziemi, nieprzyjemne ścieżki zmienią się przyjazne. To jest sekret..." - zakończyła czytać Haruno - I tu się nam urywa.
- Więc trzeba otworzyć oba zwoje. - oznajmił Naruto i wyjął je - Łap Sasuke.
- Teraz. - chłopcy otworzyli zwoje i rzucili na ziemię. Zwój zaczął się dymić - To zwój przywołujący! - krzyknął Uchiha, aby było go można usłyszeć na tle wybuchu.
- Brawo! - z kłębu dymu wyłonił się Iruka. - Jestem zaskoczony, że po jednym dniu zdobyliście oba zwoje. Gratuluję. Teraz, jako że do końca egzaminu jest jeszcze około trzy dni, to wy i jeszcze jedna drużyna macie do tego czasu wolne i o godzinie jedenastej za trzy dni macie się wstawić w gabinecie Hokage. - oznajmił i szeroko się uśmiechnął - Jeszcze raz gratuluję moi drodzy uczniowie. Jestem z was dumny.
- Dziękujemy Iruka-sensei. - odpowiedzieli jednocześnie.
- No to my i Suna mamy wolne. - palnął blondyn.
- Idiota. - warknął lis.
- Taa. - potwierdził brunet i mentalnie walnął go w głowę.
- Cholera! Wybaczcie. - pomyślał ze skruchą.
- Skąd wiecie, że oni też? - zapytał zdziwiony nauczyciel.
- Spotkaliśmy ich przy wejściu do wieży. - wyjaśnił na szybko Sasuke.
- Rozumiem. W takim razie chwyćcie się mnie. - poprosił i cała drużyna wykonała polecenie. Iruka przeniósł ich do wieży Hokage. - Czcigodny, o to Drużyna Siódma. Przeszła drugi etap.
- Gratuluję dzieciaki. Kakashi już wie o tym i wam później pogratuluję. - powiedział Sarutobi, wydmuchując dym z fajki.
- Dziękujemy Staruszku. - ukłonili się.
- Naruto! - upomniał go Iruka.
- Nie szkodzi Iruko. Do końca drugiego egzaminu macie wolne.
- Jeszcze raz dziękujemy. - odpowiedział tym razem Sasuke - Naruto?
- Już się robi. - chłopak złapał bruneta i dziewczynę za ramiona, przenosząc ich przed wejście do budynku - Sakura, my się zbieramy do domu. Mam zamiar wziąć porządną kąpiel i rzucić się na łóżko. - uśmiechnął się szeroko.
- Ja też. - zgodziła się z nim. - To na razie chłopaki. - pożegnała się z nimi. Naruto złapał Sasuke i przeniósł się do jego domu.
- No to do roboty. Naruto. - powiedział Sasuke.
- Nie. - odmówił - Ja idę wziąć kąpiel i iść spać.
- Dobrze wam to zrobi. - odezwał się Kurama, pojawiając się w ludzkiej formie i w swoim kimonie. - Nie jesteście jeszcze w pełni zregenerowani po walce z Orochimaru.
- No dobrze. - ugiął się brunet.
- Chłopcy, jak się wykąpiecie, będziecie mieć zadanie. - powiedział.
- Jakie? - dopytał blondyn z naręczem czystych ubrań.
- Jak się umyjecie, to powiem wszystko. - kiwnął głową i poszedł do łazienki - Sasuke chodź, pomożesz mi. - skierował się do bruneta. Obaj skierowali się do kuchni. Kiedy Kurama otworzył lodówkę, mlasnął językiem. - Nie ma nic do jedzenia. Sasuke stwórz, proszę trzy klony i niech pójdą po te składniki. - powiedział i napisał na kilku kawałkach pergaminu listę zakupów. Brunet kiwnął głową.
- Kage Bunshin no Jutsu. - wymówił i przed nim pojawiły się trzy klony.
- Trzymajcie. - lis podał trzy karteczki, każdy również otrzymał wyliczoną sumę Ryō. - Kupcie te składniki. - repliki Sasuke kiwnęły głowami i wyszły.
- Kurama, co masz zamiar zrobić?
- Obiad. Należy się wam. - odpowiedział.
- Sasuke wolna łazienka. - powiedział blondyn, wychodząc do kuchni z ręcznikami. Jednym przepasał biodra, a drugim suszył włosy.
- Dzięki. - odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia.
- Aniki, co robisz? - chłopak usiadł na kuchennym krześle.
- Zrobię wam obiad. - odpowiedział i lekko się uśmiechnął.
- A niby to z jakiej okazji? - podniósł jedną brew.
- Po walce z Orochimaru, jesteście osłabieni i bardzo dobrze sobie z nim poradziliście.
- Ja nie czuję aż takiego zmęczenia.
- Orochimaru, kiedy rzucił na was to genjutsu, zabrał wam chakry, w taki sposób, że nawet tego nie czujecie. - wyjaśnił.
- Serio?! Dobra. Dziękuję Aniki. - wstał.
- Idź się ubierz. - chłopak kiwnął głową i poszedł do pokoju. Sasuke przez ten czas wykąpał się i pomógł w kuchni w przygotowaniu obiadu, na który klony kupiły składniki. Po obiedzie wszyscy usiedli salonie i zaczęli obmyślać kolejny krok.
- To tak. - zaczął blondyn - Co chciałeś nam przekazać? - zwrócił się do lisa.
- Jutro włamiecie się do zakazanej biblioteki Hokage. - powiedział, chłopcy niezbyt zaskoczeni tą wiadomością, czekali na dalszy ciąg.
- Po co? - zapytał w końcu Sasuke.
- W niej jest parę zwojów, które wam się przydadzą, jak będziecie w Wirze.
- Sasuke i jak? - zapytał Uzumaki, spoglądając w oczy brata.
- Zgadzam się. - odpowiedział po chwili.
- Ja też Aniki. O której godzinie i po jakie zwoje?
- W nocy i przede wszystkim po zwoje Namikaze, Uzumaki i Uchiha oraz kilka innych. Resztę wam wyjaśnię w środku biblioteki. - powiedział.
- Zrozumieliśmy. - odpowiedzieli jednocześnie i uśmiechnęli się do siebie.
- Plan? - dopytał Sasuke.
- Wasza dwójka wejdzie do środka. Ja się zajmę ANBU i pomogę, jeśli będzie trzeba w środku. Użyję Omoide, by wyczyścić pamięć strażnikom.
- Teraz inne pytanie. Po co nam są te zwoje? - zapytał Naruto.
- Jest parę technik, które znam, ale nie wiem jak dokładnie ich użyć. Co do ciebie Sasuke. Jest tam pewien zwój, który uczyni z twojego Mangekyo Sharingana, Wiecznym Mangekyo Sharinganem. - wyjaśnił.
- Co?! Przecież trzeba przeszczepu, aby był Wiecznym i nie ranił oczu. - powiedział lekko zszokowany Uchiha.
- To jest najłatwiejszy sposób, ale istnieje inny, bardziej bolesny i wymagający drugiej duszy. - westchnął.
- Nie rozumiem. Co to druga dusza? - zmarszczył brwi.
- Druga dusza, to Naruto. - obaj chłopcy otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia i szoku.
- Ja/Naruto?! - wrzasnęli obaj.
- Tak. Sam proces jest piekielnie trudny, ale możliwy do wykonania.
- Dlaczego ja? - dopytał, a Uchiha potwierdził skinięciem głową, że podtrzymuję pytanie.
- Sasuke, jak otworzysz zwój, to się dowiesz. - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Nie rozumiem. - westchnął brunet i oparł się o kanapę. Kurama wzniósł oczy ku górze i zlitował się nad nimi.
- Nie wiem dokładnie, o co w nim chodziło, ale trzeba dwóch osób ufającym sobie. Tylko tyle wiem. - powiedział - Ten proces był za czasów Mędrca Sześciu Ścieżek, a dokładniej jego synów Asury i Indry. Indra to protoplasta klanu Uchiha. Istnieje legenda o ich reinkarnacjach. Z tego, co zaobserwowałem, prawdopodobnie jesteście nimi, ale z tym wyjątkiem, że obaj dążycie do tego samego, nie samą siłą, lecz uczuciem... Dobrym uczuciem. Każdy z was rośnie w siłę we własnym tempie, ale jestem pewny, że obaj w przyszłości będziecie równi. - skończył.
- Kurama-san. Kto teraz jest silniejszy? - zapytał z ciekawości Sasuke.
- Naruto, gdyż zacząłem go uczyć wcześniej niż ciebie, ale ty za to uczysz się w znaczenie krótszym czasie i szybciej przyswajasz wiedzę. Więc wbrew wszystkiemu wasz poziom jest prawie na równi.
- Rozumiem, dziękuję. - skinął głową.
- Dobra bachory, pakować się w razie kłopotów. - chłopcy wstali i ku zdziwieniu Kuramy zaczęli się głośno śmiać. - Z czego się śmiejecie?
- Z tego, że obaj to wiemy już od dawna. - wyjaśnił. Kurama westchnął tylko i zmienił się w lisa.
- Wiecie co spakować? - upewnił się.
- Tak. - odpowiedzieli jednocześnie.
- To ja idę drzemać. - poszedł do sypialni blondyna.
- Ty ciuchy, a ja zwoje? - Naruto kiwnął głową i poszedł pakować ubrania do zwojów pieczętujących.
- Sasuke z kolei zniknął w kuchni i zszedł na dół, po resztę zwojów. Po dwóch godzinach obaj skończyli wstępne pakowanie. Naruto zostawił ubrania na tydzień w szafach.
- Koniec. - powiedział Sasuke, budząc Kuramę.
- W takim razie. Do łóżek. - brunet uśmiechnął się i wycofał do swojej sypialni, uprzednio życząc Kuramie i Naruto dobrej nocy. Nazajutrz z rana chłopcy wraz z Kuramą omawiali szczegóły włamania. Po dwóch godzinach ustalania najdrobniejszych rzeczy Sasuke i Naruto zrobili sobie przerwę i wyszli przespacerować się. Obaj zmierzali do Głów Hokage na spotkanie z Gaarą. Uzumaki tuż przed wyjściem napisał wiadomość do niego z prośbą o spotkanie. Chłopak od razu odpisał z potwierdzeniem przyjścia. I tak oto po dwudziestu minutach cała trójka spotkała się na głowie Czwartego.
- Witaj Gaara. - przywitał się Naruto z szerokim uśmiechem na swojej promiennej twarzy.
- Naruto, Sasuke. - skinął głową - To o co chodzi?
- Chodzi o walki na arenie. - odpowiedział blondyn.
- I co w związku z tym? - usiadł.
- Jak już wiesz, chcę się ujawnić, ale aby tego dokonać, muszę wygrać trzeci etap egzaminu. - powiedział.
- I? - splótł dłonie na piersi.
- I jeśli trafię na ciebie na przyszłych eliminacjach. - wskazał dłonią siebie - To...
- Muszę przegrać. - przerwał mu Gaara i delikatnie się uśmiechnął.
- Tak. - potwierdził cicho. Czerwono włosy zastanowił się przez chwilę.
- Zgoda, ale bez walki się nie dam. - chłopak podszedł do Uzumakiego i podniósł dłoń. Blondyn bez chwili myślenia uścisnął jego rękę - Wiem, co czujesz. Przepraszam, czujecie. - poprawił się i spojrzał na Sasuke. Uchiha kiwnął głową, tym samym dziękując - Sasuke, to samo tyczy się ciebie. Jeśli trafię na ciebie, to nie poddam się bez walki. - zwrócił się do Uchihy.
- Dziękuję i nie dam się tak łatwo. - brunet odpowiedział z uśmiechem.
- To, co? Idziemy coś zjeść? - zapytał Naruto.
- W sumie mogę. Gaara? - Sasuke przystanął na propozycję.
- Ja też. To, gdzie idziemy? - cała trójka wstała.
- Jadłeś ramen? - spytał blondyn.
- Jadłem, ale nie był zbyt dobry. - odparł.
- No to teraz spróbujesz w Ichiraku Ramen. - blondyn zaśmiał się i całą trójką udali się do budki. Właściciel i jego córka przywitali się oraz wypytali Gaarę, skąd jest i czy jest przyjacielem chłopców. Czerwono włosy grzecznie odpowiadał na zadane pytania. I tak cała trójka spędziła z sobą miło i zabawnie czas. Kiedy już mieli się żegnać, Naruto jeszcze raz podziękował Gaarze i ku jego zdziwieniu, uściskał go. Chłopak przez chwilę nie wiedział kompletnie co robić, gdyż od małego tak samo, jak Naruto doznał nienawiści, obelg, gróźb i ran, zamiast miłości, tolerancji i przyjaźni. Zielonooki niepewnie odwzajemnił uścisk. Kiedy już się od siebie odsunęli. Pozdrowili się i odeszli. Kiedy Naruto i Sasuke doszli do domu, to od razu dali o sobie znać, że są w pełni gotowi do rozpoczęcia misji.
- Kurama, jesteśmy gotowi. - powiedział Naruto, przechodząc próg salonu.
- I jak tam spotkanko z Jedynką? - zapytał, bo przespał całe spotkanie na kanapie.
- Dobrze, powiem, że bardzo dobrze. - odpowiedział Naruto i się uśmiechnął.
- Rozumiem. Dobrze, robi się późno. - powiedział i spojrzał najpierw za okno, a potem na zegarek. - Za cztery godziny zaczynamy. - chłopcy kiwnęli głowami i czas, który im pozostał, spędzili nad delikatnym treningiem, czyli głównie taijutsu. Godzinę przed wyruszeniem wykąpali się i zjedli lekki posiłek. Gotowi i przygotowani na różne ewentualności, wyciszyli chakrę do zera i Naruto za pomocą Hiraishinu przeniósł siebie, jak i Sasuke przed budynek Hokage. Chłopcy weszli do środka. Kurama pojawił się i zajął się strażnikami, od razu zastępując ich wspomnienie ataku dalszą wartą. ANBU stracili przytomność na około dwadzieścia minut. Po trzech minutach znaleźli się w środku biblioteki. Jak na razie plan przebiegał bez zarzutu.
- Naruto. Chodź do mnie. - powiedział w myślach Sasuke. Blondyn podszedł do niego, a dokładniej do jednych z drzwi, które były otoczone pieczęcią klanu Uzumaki. - To chyba twoje zadanie. - Namikaze podszedł do nich.
- Kurama, widzisz to? - zawołał go i dotknął drzwi.
- Widzę. Spróbuj swoją krwią przejechać po pieczęci. - powiedział, blondyn rozgryzł kciuk i przejechał po niej. Zabłysła i zniknęła. Blondyn otworzył je i wszedł do środka. Jego oczom ukazała się jedna półka ze zwojami, a pośrodku stał stolik, na którym był list.
- Co tam jest? - zapytał Sasuke szeptem.
- List zaadresowany do mnie. - odpowiedział.
- No to czytaj. - Naruto otworzył go i zaczął czytać.
"Drogi Naruto. Synku,
Czytając to, wiesz, że nie żyję tak samo, jak twoja mama. Bardzo Cię przepraszamy, za to, że Cię opuściliśmy, ale przewidzieliśmy tę ewentualność i dlatego napisałem ten list, wraz z Kushiną. Oboje postanowiliśmy Ci pozostawić najważniejsze techniki mojego, jak i twojej mamy klanu. Jest ich niewiele, ale wiem, że wszystkie przyswoisz. Pozostawiłem Ci również wiedzę, co do twojego dojutsu Klanu Namikaze, dokładniej Kinshiganu*. W skrócie mogę powiedzieć, że łączy w sobie techniki Sharingana, Rinnegana i Byakugana. Resztę wyjaśnień masz w ciemnoniebieskim zwoju ze srebrnymi i złotymi zdobieniami. Jest zapieczętowany tak, że tylko Ty możesz go odpieczętować.
Chcieliśmy, aby nasz syn nie tylko miał coś po nas, ale żeby również zdobył przyjaciół, którzy się nim zaopiekują, gdy nas nie będzie. Poprosiłem Sarutobiego, aby wytłumaczył Ci, dlaczego zginęliśmy i przekazał Ci nasz spadek, łącznie z tym pokojem. W niektórych zwojach znajdziesz dalsze wyjaśnienia spisane przeze mnie i mamę, co do technik. Powodzenia Synku.
Pamiętaj, od momentu, jak dowiedzieliśmy się, że będziesz na świecie... Pokochaliśmy cię.
Zawsze kochający Mama i Tata."
Naruto, kiedy skończył czytać list od rodziców, nie mógł powstrzymać łez.
- Naruto? - zapytał chłopca.
- Oni... - nie dokończył i przytulił się do swojego brata. Sasuke widząc tę scenę, podszedł i położył rękę na plecach blondyna, dając mu pocieszenie i zrozumienie - Dziękuję, już mi lepiej. - powiedział i pociągnął nosem. - Kończymy to i wracajmy. Aniki wiem, że o tym wiedziałeś. Nie mam żalu.
- Wybacz, że cię oszukałem. - blondyn uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Dobrze. - powiedział Sasuke i otworzył jeden ze zwojów do pieczętowania. Chłopcy jeden po drugim pieczętowali w nim resztę. Kurama przez ten czas zajął się zwojami Uchiha i innych klanów. Po dwudziestu minutach wszystkie zwoje klanu Namikaze i Uzumaki znalazły się w jednym zwoju. Sasuke podał go Naruto, ten kiwnął głową i schował w kaburze. Kurama również skończył, pozostawiając sztuczne zwoje.
- Mamy wszystko. ANBU już się obudzili i nic nie pamiętają. - powiadomił - Naruto, dasz radę nas przenieść?
- Tak Aniki. Jeszcze jedno Sasuke, Kurama. Dziękuję, że jesteśmy rodziną. Bez was nie wiem, co bym zrobił. - powiedział w myślach.
- Jesteśmy z tobą, braciszku. - powiedział Sasuke i przytulił blondyna.
- I będziemy, Ototo. - lis również to uczynił. Naruto uśmiechnął się i przeniósł wszystkich do podziemnych sal treningowych w domu Sasuke.
- Aniki wiesz, czym jest ten cały Kinshigan? - zapytał blondyn.
- To Legendarne dojutsu. Tak jak Minato wspomniał łączy wszystkie dojutsu, ale co mnie zaskoczyło, to od wieków w klanie Namikaze nie było go i dziwię się, że o tym wiedział.
- A jak działa? - spytał brunet.
- Nie dokładnie wiem, ale ma te same właściwości, co pozostałe trzy, ale z dodatkowymi ulepszeniami, tylko nie wiem dokładnie jakimi. Może w tym zwoju będzie napisane. Wiem też, że dzięki tym oczom można zwiększyć moc innych dojutsu.
- To znaczy? - Uzumaki zmarszczył brwi.
- Załóżmy, że Sasuke przebudzi Rinnegana, a ty Kinshigana, to twoje dojutsu będzie mogło spotęgować obecną moc Rinnegana i może stać się równy twoim oczu. - wyjaśnił, obaj chłopcy otworzyli szeroko oczy i zamilkli z szoku.
- Czyli jak Naruto go przebudzi, to...
- To będzie nie do pokonania...
- Jak uda mi się go przebudzić Sasuke, to nie pozwolę, abyś był gorszy. - przerwał mu blondyn. Sasuke z szoku, aż otworzył usta.
- Ty...
- Jesteś moim bratem i nie pozwolę, abyś był ode mnie gorszy. - powiedział poważnie - Tak jak mówił Aniki mamy być równi w sile. I tak będzie. Przysięgam ci, że moc, jaką otrzymam, zostanie podzielona po równo.
- Naruto. - szepnął Sasuke, a w jego onyksowych oczach pojawiły się łzy, które spłynęły po policzkach. - Dziękuję. - Uzumaki przytulił bruneta, ten odwzajemnił go. Kurama wzruszył się słowami swojego Ototo i obu pogłaskał o głowach.
- Jutro posegregujemy zwoje. Teraz po tylu różnych emocjach, należny wam się długi sen. - powiedział Kurama.
- Też tak uważam. Naruto?
- Tak, to dobry pomysł. - odpowiedział.
- Naruto, wszystko w porządku? - zapytał blondyna.
- Tak, czuję się naprawdę dobrze.
- Na pewno?
- Jestem po prostu szczęśliwy. - powiedział i spojrzał każdemu w oczy. - Tworzymy rodzinę, oprócz zwojów, które zostawili mi rodzice, chcę je studiować i trenować razem z wami. - wyjaśnił i uśmiechnął się. Kiedy spojrzał na Sasuke, ten wybuchnął gromkim śmiechem. Zdezorientowany blondyn zaczerwienił się. - Z czego lejesz durniu?!
- A co myślałeś, że cię oleję po tym, co mi powiedziałeś!
- Ech... Bachory. - westchnął i uśmiechnął się w ich stronę.
- Aniki, ale ty też nam pomożesz, prawda?
- Ty naprawdę jesteś tępy. - załamał się, a jego dłonie opały wzdłuż boków.
- Ej no?! - Kurama złapał za blond czuprynę i potarmosił ją.
- Sasuke, jeśli chodzi o twoje dojutsu. - zwrócił się do bruneta.
- Tak?
- Wolałbym, aby zacząć proces, jeśli się zgodzisz, jak będziemy w Wiosce Wiru. Dobrze?
- Dlaczego? - zapytał spokojnie.
- Z tego, co pamiętam, ten proces trwa kilka dni, ale nie wiem, jak będzie w waszym przypadku.
- Rozumiem. Dobrze Kurama-san. - zgodził się bez sprzeciwu.
- To samo tyczy się Kinshigana Naruto.
- Wiadomo.
- A teraz spać, na następny dzień zaczynacie eliminację, więc macie być wyspani i wypoczęci, bo to będzie nowy początek.
- Dobrze Aniki. - powiedział Naruto i w trójkę udali się na górę. Kurama wraz z blondynem przygotowali bardzo, późną kolację. No cóż, na zegarze była trzecia nad ranem. Sasuke przez ten czas brał prysznic. Kiedy wyszedł, na stole był talerz z dużą ilością kanapek z serem żółtym, szynką, sałatą, pomidorem oraz dzbankiem z zieloną herbatą. - O! Jesteś już. - Naruto pojawił się w kuchni z naręczem łazienkowych przyborów - Wcinaj, ja idę.
- Dzięki. - powiedział - Gdzie Kurama-san?
- W salo...
- Tu. - odezwał się w swojej lisiej postaci, leżąc zwinięty w kłębek rudego futerka na kanapie.
- Tobie również dziękuję.
- Nie gadaj, tylko wcinaj, tylko zostaw parę Naruto.
- Wiem, wiem. - uśmiechnął się i zaczął jeść. Blondyn zniknął za drzwiami łazienki, zajmując się sobą. Po piętnastu minutach wyszedł i usiadł na kuchennym krześle, kończąc pozostawione kanapki oraz rozmawiając z Sasuke o eliminacjach i prawdopodobnych walkach z zawodnikami. Kiedy młody Namikaze zjadł posiłek, razem z Uchihą położyli się spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro