105. Powitanie
- Sasuke wstawaj! - odezwał się Itachi i potrząsnął go za ramię. Młodszy brunet westchnął i odwrócił się na drugi bok. Starszy brat pokręcił głową. - Sasuke, do cholery wstawaj! - po czym zepchnął go z łóżka na ziemię. Tym razem wylądował na brzuchu.
- Spierdalaj Młotku! - warknął i poderwał się na równe nogi - Itachi!? - wykrzyknął zaskoczony obecnością brata.
- Tak Itachi. Skoro już wstałeś... Łaskawie zejdź na dół. - powiedział i westchnął - Ciocia zrobiła śniadanie, a potem znikacie do Kraju Złotego Lisa na pogrzeb. Masz się ubrać w to. - wskazał na czarno-srebrne kimono rozwieszone na krześle.
- Dobrze. Wybacz. Zaraz zejdę. - powiedział już spokojniej i lekko zażenowany. Łasica westchnął i wyszedł z pokoju.
***
Po zjedzeniu śniadania i kilku kąśliwych słownych uwag ze strony Naruto i kilkuminutowej sprzeczce, w której górę wzięły pięści. Kurama zdenerwowany ich zachowaniem rozdzielił ich dość brutalnie, związując dosłownie lisim ogniem. W taki sposób zostali przeniesieni do Kraju Złotego Lisa.
- No nareszcie. - mruknął Shikuroma, kiedy znaleźli się w pałacu.
- Wybacz zwłokę Roma, ale ci dwaj durnie nie mogli zaprzestać idiotycznych pogaduszek. - warknął na lekko pochylone głowy i oklapnięte uszy.
- Rozumiem. - westchnął - Ruszajmy do Wzgórza Dusz. - oznajmił i cała czwórka wyszła.
- Co to Wzgórze Dusz? - zapytał blondyn.
- Miejsce, gdzie chowamy naszych poległych. - odpowiedział im władca - Jako mieszkańcy tej krainy macie obowiązek bycia na tej uroczystości. Głównym zadaniem władcy jest wysłanie dusz do Mgły Przodków. Mgła ta różni się od tej, co na co dzień widzicie. Jest tak jakby żywa. Moim zadaniem jest przeprowadzanie poległych przez nią. Mgła sama zajmuje się ciałami. Lisy, które chcą oddać hołd i pożegnać schylają głowy ku ziemi, a kity zakręcają. W ten sposób. - pokazał, jak jego trzy kity układają się na kształt pąku zamkniętego kwiatu. - Kity tworzą, tak jakby kielich, w którym zbiera się nasza energia i wysyłana jest w Mgłę. - w tej samej chwili pokazał się płomień w środku pąku. - Jak będziemy na miejscu, zrobienie czegoś takiego przyjdzie wam naturalnie, mimo że jeszcze do końca jesteście niezregenerowani. - oznajmił. Bracia kiwnęli głowami, że wszystko zrozumieli. - Przyśpieszmy. - po czym puścili się biegiem w stronę północy od pałacu.
***
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział Shikuroma - O to Wzgórze Dusz. - pokazał dłonią na wysoki szczyt. Jego czubek okryty był śnieżnobiałą mgłą, która chłopcom wydała się, że mieniła się najróżniejszymi kamieniami szlachetnymi. Istne morze pięknych błyszczących barw.
- Niesamowite. - powiedział Naruto. Sasuke mu przytaknął. Obaj wpatrywali się w szczyt z mieszaniną podziwu, jak i szoku.
- Chodźmy więc. - uśmiechnął się do nich lekko i popchał, by ruszyli z miejsca. - Na wzgórzu trzeba wejść pieszo, bez użycia technik powietrznych czy innych. - Bracia ujrzeli wiele lisów zmierzających na górę. Każdy nie miał dosłownie nic przy sobie. Żadnych kwiatów, alkoholu czy kadzidełek.
- Shikuroma-sama, dlaczego nikt nic nie ma? - odezwał się brunet.
- Książę Sasuke, lisy oddając hołd czy się żegnając się, robią to, o czym wam chwilę wcześniej powiedziałem. - wyjaśnił.
- Rozumiem. - odpowiedział brunet i już w ciszy zmierzali ku górze. Kiedy znaleźli tuż przed Mgłą i szczytem Shikuroma zatrzymał się.
- Książęta, posłuchajcie mnie teraz uważnie. Kurama wie, o co chodzi, więc może iść. - powiedział.
- Zostanę. - odparł i stanął trochę w tyle.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami - Jak wejdziemy we Mgłę. Nie możecie się odezwać słowem. W tej sposób urazicie dusze zmarłych lisów. Tylko ja mogę się odezwać, kiedy stanę w wyznaczonym miejscu i zacznę ceremonię przejścia. Rozumiemy się? - spojrzał im w oczy.
- Tak Roma-sama, ale co się stanie, jak się odezwiemy? - zapytał blondyn.
- Mgła może was troszkę poparzyć, a to jest nieprzyjemne uczucie. Macie skórę bez futra, więc efekt będzie silniejszy. - wytłumaczył.
- Dzięki... - mruknął chłopak i westchnął.
- Więc ruszajmy. - oznajmił. Shikuroma przerzucił karmelowy warkocz na drugi bok i przyjął swoją lisią postać. Chłopcy zadarli głowy do góry. Był ogromny.
- I to się nazywa kawał lisa. - powiedział Sasuke z szeroko otwartymi oczami.
- Schlebia mi to. - odpowiedział głębokim basem - A teraz proszę o zachowanie manier. - po czym wszedł w Mgłę. Za nim Kurama i na końcu bracia. Obaj trzymali się blisko siebie oraz słowem się nie odzywali. Szli za władcą. Obok niego gromadzili się mieszkańcy. Lis wszedł na olbrzymi romb będący wyryty w kamieniu. Schylił głowę i wystawił swoje sześć kit na kształt pąka. Zebrała się w środku energia lisa, którą po chwili wypuścił w powietrze, rozwijając ogony. Chłopcy od razu podłapali, o co chodziło. Kurama przyjął swoją postać i uczynił to samo tak jak Fiel, Noki i Kohamaruji. Po nich już praktycznie wszystkie lisy zrobiły. Bracia w myślach złożyli według swojego instynktu słowa modlitwy za zmarłych, zwłaszcza za Obiego i Kiriego oraz podziękowali za ich poświecenie. Złota i srebrna kula została posłana w górę. - Ja Shikuroma Władca Kraju Złotego chylę czoło przed świętością tego miejsca i składam pokłon. - po czym schylił głowę i zgiął łapę w powietrzu. Kity opuścił. - Dziękuję ci Duszo za opiekę nad swoimi. Pozwól, by nowi dołączyli do swych krewnych bądź zasiedli u ciebie w pokoju i chwale. - ogłosił. Mówił cicho, ale każdy lis uchwycić każde słowo. - Niech dusze zaznają wiecznego odpoczynku i uduchowienia. - po czym zeszedł z rombu i stanął obok rodzeństwa. Każdy lis schylił głowy, po czym po prostu zaczęli się rozchodzić. Chłopcy patrzyli na to z lekkim dystansem. Naruto potracił lekko za ramię Kuramę i niemo wskazał na lisy. Kurama westchnął i napisał na ziemi dwa słowa. Blondyn spojrzał nie. "Hołd" i "Cisza". Po czym wskazał na górę, gdzie część Energii lisów została posłana, następnie na lisy, które z opuszczonymi ogonami, uszami wycofywali się. Nie odwracali się plecami do rombu. Dopiero, jak znaleźli za wystającymi skałami.
- Ah... Rozum... - Sasuke zasłonił szybko mu usta, ale zaraz blondyn syknął mu w rękę. Na lewym przedramieniu ujrzał zaczerwienienie. Kurama pacnął go w tył głowy i położył palec na ustach. Chłopak zmarszczył brwi, ale kiwnął głową. Dopiero wtedy Sasuke zabrał dłoń. Naruto zaczął zaciekle drapać czerwoną palmę. Tym razem Kyu złapał go i pokręcił przecząco głową, po czym odsłonił rękę, gdzie widać było złotą krew. Uzumaki lekko pobladł i spojrzał na trzy sznyty zrobione pazurami. Stęknął, kiedy Mgła osiadła na rankach. Lis westchnął i dał sygnał na oznaczający dwie minuty. Naruto zacisnął pięści i skupił się na grze świateł na Mgle. Bolało, piekło i swędziało jednocześnie. Chwila później Roma i jego rodzeństwo wraz z babką zaczęli się wycofywać. Sasuke ruszył tak samo, jak Kurama. Naruto z zaciśniętymi zębami chwiejnie się wycofywał, kiedy minął skały, od razu przyśpieszył.
- Dzieciaku... - westchnął lis, kiedy wyszli zza Mgły - Rany będą się goić trzy dni. Mgła jest w twoim krwiobiegu, to kara za zakłócenie spokoju dusz.
- Ale nic mi nie będzie? - zapytał i patrzył jak pomału robi się strup na ranie.
- Nie, spokojnie. - odezwała się Fiel i od razu zmieniła się w człowieka. - Ale nie drap, bo zostaną blizny.
- Przepraszam Roma-sama. Wysmukło mi się. - skłonił głowę.
- Masz za to nauczkę. - pogłaskał go ogonem, po głowie - Ale na przyszłość nie gadaj. Ciesz się, że Sasuke ma leszy refleks i jest tylko zaczerwienienie. - powiedział - Jakbyś dokończył, miałbyś bąble. Ból jest wtedy jeszcze większy.
- Zapamiętam. - kiwnął głową.
- Doskonale. - powiedziała Fiel - Idziemy do mnie. Musicie się zregenerować. Jutro wielki dzień. - szturchnęła Sasuke w bok. Chłopak zarumienił się lekko. Naruto podniósł jedną brew.
- Jaki dzień? - oberwał od Kuramy w tył głowy. - Za co?
- Moje osiemnaste urodziny. - powiedział Sasuke, a Naruto pobladł gwałtownie na te słowa.
- Czyli... - zaczął.
- Tak, dokończenie przemiany. - powiedział Koha - Pomogę ci Sasuke z nowymi umiejętnościami... Raczej ze starymi, ale ze zwiększonym potencjałem. - poprawił się.
- Zwiększonym potencjałem? - dopytał.
- Owszem, ale nie powiem ci, co dokładnie się stanie, bo Kurama mi zabronił.
- Dokładnie. Niech się przekona chłopak na własnej skórze. - uśmiechnął się złośliwie.
- Ale ja będę wiedział, dattebayo! - lisy tylko się uśmiechnęły.
- Wiesz mi Sasuke nie puści pary z ust. Będziesz siedział w niewiedzy cztery miesiące. - powiedział i posłał mu zwycięski uśmieszek.
- Ale... - zaczął.
- Och, skończcie to już i chodźmy pić. - odezwała się zniecierpliwiona Noki - Ceremonia jest zakończona. Teraz idziemy świętować. - uśmiechnęła się po lisiemu. Koha zaśmiał się, Fi pokręciła na boki głową i się zarumieniła tak jak Rama. Roma westchnął i spojrzał na nich.
- Chodźmy więc. - powiedział i ruszył przodem.
- Fiel-san? - odezwał się Sasuke i zrównał się z nią.
- Co tam? - spojrzała na niego.
- Ale na jaki czas liczyć. Na ten wymiar czy na ludzki? - zapytał.
- Na ludzki. - odpowiedziała po zastanowieniu - Trapi cię coś?
- Nie... Spokojnie... No może trochę ta przemiana. - powiedział skrępowany.
- Nie masz pojęcia, co nastąpi? - zgadła, a chłopak kiwnął głową.
- Właśnie. Nic nie czuję. - burknął. Kobieta zaśmiała się.
- Poczujesz, jak wrócicie do siebie i jak wzejdzie słońce następnego dnia. - wszyscy praktycznie zeszli ze Wzgórza.
- No dobrze. - powiedział, a lisica posłała mu szeroki uśmiech i zmierzwiła włosy.
- Wskakuj Sasuke. - oznajmiła i zmieniła się w lisa - Naruto ty też. Szybciej będziemy w Świątyni. - Bracia wskoczyli na grzbiet i cała trójka po chwili zniknęła z oczu reszcie.
- Rama? - odezwał się Roma.
- Co? - odwrócił wzrok od odlatującej ukochanej i jego podopiecznych.
- Jak to będzie wyglądać jutro? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. Sasuke stanie silniejszy od Naruto na cztery miesiące. Jak będą walczyć, a będą, to zwykłe techniki będą na poziomie Hagoromo. - westchnął.
- Skąd to wiesz? - zmarszczył brwi.
- Zauważyłem, kiedy walczyli z Kaguyą technikami Staruszka. - wyjaśnił.
- Niesamowite, taka potęga w tak młodych ciałach. - mruknął i westchnął.
- Owszem. - zgodził się z nim.
- Wiesz, co planują robić teraz? - spytał.
- Przeczuwam, że będą chcieli gdzieś wyruszyć. - powiedział i westchnął.
- Jeszcze przed nimi asymilacja sił po pełnej przemianie. - odparł z lekkim sprzeciwem w głosie Koha.
- Nie będzie to dla nich dużym problemem. - odparł i wzruszył ramieniem.
- Ra-cchin? - odezwała się lisica.
- Tak Noki-sama? - przeniósł wzrok na nią.
- Wiesz, że w nich płynie moc Hago-chan. - Rama skinął twierdząco.
- Szybko przyswoją moc po przemianie, ale mogą mieć mały problem z ogonami i zmysłami. Mieli styczność z mocą Staruszka, która wbrew pozorom jest potężna i dlatego padli jak muchy. - opowiedział.
- Muszę się napić. - powiedziała i głośno odetchnęła. Lisy zaśmiali się i udali w przeciwnym kierunku niż Świątynia. Do pałacu. Kurama wspomniał jeszcze o przyjęciu na cześć Sasuke, na co Noki uśmiechnęła się szeroko. Oba lisy doskonale wiedziały, co ten uśmiech oznacza i im się to wcale nie spodobało. Wiedzieli, że zniknie kilka dzbanów z Kraju.
***Świątynia***
- No zeskakujcie. - chłopcy raz-dwa zeszli z grzbietu - Jesteśmy tu całkowicie sami. - powiedziała - Zaraz przygotuję dla was eliksiry. - bracia skinęli głowami, że rozumieją - Usiądźcie na drzewie. - wskazała je pyskiem. Nastolatkowie wskoczyli na grubą gałąź i się na niej rozsiedli.
- Ciekawe, co się w tobie zmieni... Pod kątem wyglądu, bo moc to wiadomo. - odezwał się Uzumaki.
- Myślę, że nic. - wzruszył ramieniem - Jedynie moja moc, siła i chakra oraz energia się zwiększą.
- Co pewnie je wykorzystasz do pokonania mnie, co? - brunet posłał mu cwany uśmieszek.
- Nic się nie da przed tobą ukryć, hym? - po tym obaj zaśmiali się.
- Do dna. - znikąd pojawiła się lisica. Chłopcy wzdrygnęli się na jej przybycie, ale posłusznie zabrali fiolki i wypili zioła. - Pomoże wam zregenerować siły i ciało. Póki jesteście tu, nie odczujecie zbytnio jej działania, ale jak wrócicie do siebie, to w momencie będzie się wam chciało spać. Połóżcie się albo zaśniecie na stojąco. Sasuke to jest po twojej przemianie. - podała mu ciemnozieloną fiolkę - Wypij, bo ból głowy może zwalić z nóg. - mrugnęła do niego psotnie, po czym zaśmiała się perliście, kiedy ujrzała kwaśną minę. - Spokojnie. Ból minie od razu po zażyciu. - chłopak tylko westchnął i schował do kieszeni kimona fiolkę. Przez czas jak mówiła opatrzyła przedramię Naruto - No! Koha jest już w ludzkim wymiarze i was przeniesie. Do zobaczenia jutro Książęta. - chłopcy uśmiechnęli się, po czym zniknęli. Jeden w złotym, drugi w srebrnym dymie. - Oj Sasuke, będziesz miał nie lada urodziny. - westchnęła i pokręciła głową na boki.
***Uzushiogakure***
W tej dosłownie sekundzie pojawili się Lisi Książęta. Jak tylko dym opadł, obaj zaczęli się słaniać na środku placu i ziewać. Koha stojący naprzeciwko nich, zaśmiał się i złapał ich za ręce, prowadząc do domu.
- Nie spać jeszcze. Oczy otworzyć. - po czym lekko oparzył im nadgarstki. Obaj syknęli i otworzyli szerzej oczy, ale zaraz powieki zaczęły opadać, ale już byli w środku domu. Chłopcy głośno ziewnęli i nawet nie zwrócili uwagi na słowa Kushiny do nich, po prostu zostali pociągnięci na górę, gdzie Naruto wyrżnął prawie orła i rozwaliłby sobie nos o stopień, a Sasuke uderzył w mienianiu Itachiego dość boleśnie o poręcz. Nawet nie syknął i zmierzał dalej po schodach jak pijany. Po kilku minutach zszedł Koha i głośno westchnął z ulgi. - No z głowy macie ich co najmniej do południa. Nic ich nie ściągnie z łóżek. - oznajmił oszołomionym Kushinie i Itachiemu. - Dostali od mojej siostry napar z ziół, który pomoże im się zregenerować, ale żeby poprawienie działał, musieli zażyć go w naszym świecie. Bez obaw nic im nie będzie, ale Sasuke jutro przejeździe pełną przemianę.
- To znaczy? - otrząsnął się.
- W wieku pełnoletności lisa, ów lis zwiększa swój potencjał... Plus coś jeszcze. - uśmiechnął się - Wielki krzyk ogłosi zakończanie przemiany.
- Aha... Co?! - podniósł głos - Jak to coś jeszcze?!
- Zobaczycie jutro. A teraz się żegnam. Muszę pomóc Shikuromie w organizacji i dokumentach. - westchnął po raz n-ty tego dnia. - Do zobaczenia. - po czym zniknął. W tej samej chwili wszedł do środka Kurama.
- Co przegapiłem, że tak stoicie? - zapytał.
- Czy wiesz, że Sasuke... - zaczął brunet.
- A tak. - odpowiedział i machnął na to ręką - Trochę go głowa poboli, ale spokojnie.
- Ty tak na poważnie się nie przejmujesz? - powiedziała Kushina i podparła się pod boki.
- Nie, ale Sasuke jednym machnięciem kataną zmiecie Uzushio w drobny pył, łącznie z całą barierą. Jak ja się cieszę, że on jako pierwszy przechodzi przemianę. - odetchnął z ulgą, kiedy olśniła go ta wieść. Kushina usiadła na krześle i oparła głowę na przedramionach.
- Ja się z wami poddaję. - powiedziała zduszonym głosem przez kurtynę włosów oraz stół i kończyny. - Róbcie, co chcecie. - nagle się poderwała i spojrzała w oczy lisowi. Widziałam, jak Naruto chodził z lekka niemrawo od pogrzebu w Konosze, co z nim? - Kyu spojrzał na nią z podziwem i ze zmieszanym zaskoczeniem.
- Dowiecie się z tego, co podejrzewam już jutro. - podrapał się w tył głowy - Młody czasem chce wszystkich uszczęśliwić. - pokręcił głową. Itachi usiadł obok cioci i poklepał ją po ramieniu.
- Tak. On ma do tego sposobność. Cóż poczekajmy do jutra. - oznajmił i podszedł do dzbanka z wodą i malinami w niej zanurzonej. Wlał do trzech szklanek i podał każdej osobie. W milczeniu sączyli aromatyczną wodę.
- Wiesz co, ta dwójka planuję zrobić, po tym wszystkim? - odezwała się Kushina.
- Jeszcze nie wiem, ale podejrzewam, że skończą trening w Kraju Złotego Lisa. - odparł.
- Poczekamy, zobaczymy. - po czym wstała - Widzimy się później. - mężczyźni skinęli jej głowami. Kobieta wyszła na zewnątrz.
- Jak się trzymasz? - wskazał dłonią ze szklanką na kikut.
- Szczerze, nie jest tak źle. - wzruszył ramionami - Kisame już zaczyna treningi. - obaj uśmiechnęli się lekko. - Kimisa nie odstępuję go ani na krok.
- Z żyli się. - usiadł obok niego.
- Owszem. Dalej mnie to zaskakuję. Taki bezduszny morderca i tak wesoła pełna energii dziewczynka znaleźli sympatie. - westchnął i pokręcił głową na boki.
- Cóż Samehada też jest zadowolona z tego obrotu spawy. - uniesienie czarnej brwi do góry, jednocześnie oznaczało zainteresowanie i zaskoczenie. - Samehada lubi chakrę. Jakoś jej posmakowały. Misa traktuje ją jak pieszczocha. Chwilę temu widziałem, jak się z nią bawi. Fascynujące. - zapatrzył się na wazon kwiatów na stole.
- O tak! Zgadzam się. - potwierdził, ale zaraz spoważniał i uważnie spojrzał na lisa. - Nie martwisz się o Naruto?
- Nie, dlaczego? - spojrzał i myśli zaskoczyły na odpowiedni tor - Jakoś nie. Lepiej, jak będzie później przechodził przemianę.
- W takim razie w porządku. Przejdę się. Idziesz? - zaczął wstawać.
- Z chęcią. - sam też wstał, po czym obaj wyszli - Mamy trochę roboty. - brunet uśmiechnął się lekko.
***Południe następnego dnia***
Naruto otworzył szeroko oczy i westchnął z błogością i zaczął się przeciągać z relaksującym pomrukiem. Nagle zastygł w bezruchu.
- Sasuke. - wyczuł ból brata i od razu poderwał się równe nogi i pobiegł do jego sypialni. Chłopak miotał się spocony na łóżku. Blondyn podbiegł do niego i zaczął go budzić. Jak tylko złapał go za ramię, został odrzucony na ścianę przez kity. Spojrzał lekko zamroczony na brata i otworzył szeroko oczy. - O kurwa! - wykrzyknął, widząc więcej niż trzy kity. Uniósł dłoń i wystawił palec - Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... Ja pierdziele, dattebayo! - Sasuke poderwał się do siadu z głośnym krzykiem i złapaniem się za głowę. - Sasuke! - brunet jęknął z bólu i zatkał dłońmi lisie uszy. Zaskomlał całkowicie jak zwierzę. Naruto pobladł i odruchowo wyciszył chakrę pod stopami, by nie dawały żadnego szelestu. - Sasuke? - wyszeptał. Chłopak podniósł na niego czarne oczy z pionową białą źrenicą, przepełnione bólem.
- Boli. - zaskomlał, aż z oczu poleciały łzy. W tej samej chwili blondyn spostrzegł fiolkę z eliksirem. Podszedł do stolika i odkorkował go. Podał ją bratu, a raczej pomógł mu ją zażyć. Efekt był natychmiastowy, jak powiedziała Fiel. Ciało całkowicie się odprężyło.
- Lepiej? - powiedział ściszonym do szeptu głosem?
- Tak. - odpowiedział już normalnie - Dzięki. - spojrzał uważniej na młodszego brata i zamarł. - Krwawisz! - wskazał na skroń. Blondyn dotknął złotej krwi, bo po ranie już nie było śladu.
- Kiedy cię dotknąłem, zareagowałeś obronnie i mnie odepchnąłeś. - machnął ręką - Spoko.
- Nic ci nie jest? - upewnił się.
- Nie. Choć, to było mocne. - zaśmiał się - Jak się czujesz? - pół lis zastanowił się przez chwilę.
- Czuję dużo bardziej otoczenie. Moje zmysły się znacznie wyostrzyły. Ciocia gotuje ramen i potrawkę z babusem. - Naruto zaciągnął się powietrzem.
- Super, nawet już się do ciebie nie podkradnę. - mruknął - Dobra. Teraz najważniejsze... - chłopak spojrzał na blondyna z zapytaniem w oczach i jednym lekko oklapniętym uchem, a drugim stojących. - Masz sześć kit. - reakcja była natychmiastowa. Sasuke zaczął dokładnie się oglądać, a raczej swoje trzy dodatkowe kity.
- I jak ja będę się w tym poruszał? - wskazał na nie z cierpieniem i rozpaczą.
- Dasz rade. - poklepał go po ramieniu - No, sto lat braciszku. - puścił mu oczko i szeroko się uśmiechnął.
- Dzięki. - obaj poklepali się po plecach szybko i wstali. - A ty jak się czujesz?
- W końcu wypoczęty. - oznajmił z satysfakcją.
- O tak. Też to czuję, a nawet więcej. - obaj się zaśmiali - Teraz już wiesz, czego się spodziewać.
- A wiem i się w sumie cieszę, że jesteś o te cztery miechy straszy. - puknął go lekko w ramię z pięści, ten mu oddał, ale zamiast delikatnego trącenia, było zachwianie równowagi u blondyna i odsunięcie się prawie metr od bruneta.
- Chyba mam też zwiększony poziom fizyczny siły. - mruknął i spojrzał na swoją dłoń, którą pchnął w jego mniemaniu lekko.
- Tak. - mruknął i rozmasował obie ramię - Bolało.
- Wybacz. - zaśmiał się i Naruto wyszedł z sypialni brata, udając się od razu do łazienki na prysznic, po czym zniknął do lasu.
- Aniki? - odezwał się blondyn.
- Co? - odpowiedział.
- Zajmij Sasuke. Zagłusz jego słuch. - poprosił.
- Robisz to? - zapytał.
- Tak. Jestem mu to winny. - powiedział. Westchnął i położył dwie kosteczki obok siebie. Rozpoczął rytuał. W białym świetle ukazały się dwie postacie o czarnych włosach i oczach. - Dzień dobry. - powiedział uprzejmie i z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Kim jesteś? - odezwał się Fugaku i zamrużył groźnie oczy.
- Naruto Namikaze-Uzumaki. - zaśmiał się nerwowo - Wskrzesiłem was.
- Och Naruto! - wykrzyknęła Mikoto i przygarnęła do siebie nastolatka - Kropka w kropkę Minato. - Chłopak zaśmiał się, po kilku sekundach, kiedy dotarło do niego, że mama Sasuke go przytula. Bez żadnego zahamowania.
- Ale charakter mam po Oka-chan. - uśmiechnął się lekko.
- Dlaczego wskrzesiłeś naszą dwójkę? - spytał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro