62. Nadchodzące Kłopoty
V so CUTE!!! 😻❤❤❤
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
***Około trzy tygodnie później***
Dwa i pół tygodnia po rozmowie Minato i Sarutobiego w schronie, blondyn wraz z żoną pomagał Tsunade w dalszym uporządkowaniu wszystkich dokumentów. Sandaime z kolei nie przychodził prawie w ogóle do gabinetu obecnej Hokage. Powód był prosty... Hiruzen po rozmowie czuł olbrzymi wstyd. Przeklinał samego siebie za to, że posłuchał Starszyzny i Danzo. Teraz wie, że postąpił niesłusznie, wręcz beznadziejnie. Żałuje swojej decyzji. Starzec ma nadzieje, że Naruto i Sasuke wybaczą mu błąd, jaki popełnił. Obecnie Tsunade znajduję się przed Główną Bramą wejścia do wioski. Towarzyszą jej małżeństwo Namikaze, Shizune, Sarutobi, Suna, Bijuu, które pozostały, mieszkańcy Kraju Fal oraz cała wioska i nie zapomnijmy też o wiernym różowym druhu Ślimaczej Księżniczki i jej uczennicy, mianowicie obecna jest również wierna świnka Ton Ton. Przyczyną tego zbiegowiska jest odbudowanie Konohy. Piąta Hokage stoi na podwyższeniu. Z dumnie uniesioną głową i szerokim uśmiechem.
- Witam was wszystkich! - zaczęła z szerokim uśmiechem. - Dziś mamy wielki dzień. O tuż Konoha została odbudowana po ataku Paina i jego Ścieżek. - tłum zaklaskał - Dzięki pomocy wielu ludzi, ale nie tylko nich. Chcę złożyć szczególne podziękowania Bijuu. Dziękuję wam za użyczoną pomoc. Chciałbym złożyć podziękowania Naruto i Sasuke, którzy są nieobecni na tę chwilę. Dziękuję... Dziękuję wam wszystkim za pomoc i współpracę. Gdyby nie wy Konoha nie stanęłaby tak szybko na nogi. - tłum wzniósł oklaski, było też słyszeć gwizdy i okrzyki. Tsunade uniosła dłoń, by uciszyć zgromadzenie. - Dziś, jak i jutro świętujemy! - wykrzyknęła i zgromadzenie ponownie wzniosło okrzyki radości. I tak rozpoczęła się zabawa. Bijuu pod ludzką postacią rozmawiało i bawiło się wśród shinobi z Suny. Matatabi wolała towarzystwo dziewczynek, a jej Jinchuriki za prośbą Minato wróciła, uprzednio żegnając się do Uzushiogakure. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego... Prawda? Ale ja wam zdradzę jej powód. Nii wróciła do pewnego bruneta, mieszkającego w Wirze. Wszyscy bawili do białego rana, ale nie wszyscy byli szczęśliwi. Niektórzy byli wręcz zaniepokojeni. Powodem ich obecnego stanu jest pewien mały lisek, który zjawił się późnym wieczorem. Tsunade, Gaara, Minato i Kushina natychmiastowo opuścili bawiących się i udali się w towarzystwie lisa do gabinetu Piątej. - Yang, co się stało? - zapytała delikatnie zdenerwowana blondynka.
- Nadchodzą kłopoty. Niejaki Orochimaru połączył siły z Tobim i Madarą. - oznajmił i usiadł na biurku.
- Co?! - wszyscy jak jeden mąż krzyknęli. Tylko każdy z inną tonacją głosową.
- To niemożliwe! - warknęła Kushina. - On...
- Yang jesteś pewny? - przerwał Kushinie Minato.
- Daję sobie uciąć kitę. Osobiście mój znajomy lis przekazał wieści. On ma rozkazy od Kohamarujiego-sama. Jego umiejętności pozwalają wejść i wyjść bez żadnych śladów. Więc wiem, że ta informacja jest pewna. - zakończył.
- Jakim cudem Madara żyje?! - zapytała gniewnie Tsunade i uderzyła w ścianę, w której zrobiła delikatne wgniecenie.
- Tego niestety nie wiem, ale kazał mi przekazać to. - powiedział Yang i spojrzał na ścianę z lekkim niepokojem.
- I co teraz? - zapytała wściekła Kushina.
- Trzeba powiadomić Kage i Bijuu. Natychmiast. - powiedział opanowany Gaara.
- Trzeba dać znać chłopcom. - dopowiedział blondyn.
- Mój przyjaciel już to z pewnością zrobił. - wtrącił lis. - Bez obaw. Podejmą odpowiednie środki.
- To dobrze. - Sanninka zaczęła przechadzać się po pokoju. - Yang. - stanęła nagle i spojrzała na posłańca - Zwołaj wszystkie lisy, znajdujące się tu i przekaż im moje rozkazy. Niech powiadomią Kage i Jiraiyę. Zwołuję Szczyt Kage. Jeśli połączyli siły, to nic dobrego nie wróży. - Piąta złożyła dłonie i kilka sekund później do gabinetu wparowała zdyszana Shizune z Ton Ton na rękach.
- Tsunade-sama! - wykrzyknęła - Co się dzieje?
- Shizune przyprowadź mi Kakashiego i jego oddział ANBU. Shikaku również się przyda. - zwróciła się do uczennicy, która kiwnęła głową i wybiegła z gabinetu. - Yang, co jeszcze wiesz?
- Dobrze pomyślane Tsunade. - potwierdziła Kushina.
- Orochimaru, Madara i Tobi planują porwanie, ale nie podawali imion, więc nie wiem kogo. - odpowiedział.
- Cholera! - warknęła - Minato powiadom Bijuu. - blondyn kiwnął głową i zniknął. Tsunade podeszła do biurka i zaczęła pisać wiadomość do Ukrytych Wiosek. Dziesięć minut później Yang wyskoczył przez okno i zniknął w ciemności. Rozległo się pukanie do drzwi. - Wejść! - w drzwiach ukazało się rodzeństwo Gaary, za nimi Shizune, Kakashi, Shikaku i jego oddział ANBU - Doskonale. Słuchajcie uważnie... - zaczęła - Orochimaru, Madara i nie jaki Tobi połączyli siły i szykują na tę chwilę porwanie, ale to moje przypuszczenia, ale szykują się do wojny. Mam zamiar zwołać Szczyt Kage. Gaara. - zwróciła się do Kage Wiatru.
- Wiesz, że na podstawie... - zaczął.
- Wiem, ale znam Orochimaru i Madarę. Byłam dzieckiem, ale z opowieści Hashiramy o nim, jestem pewna, że do tego zmierza. Do wojny. Od zawsze spierał się z moim dziadkiem o siłę i władzę. A z sojuszem Węża może być tylko gorzej. - Kage zamyślił się.
- Możesz mieć racje Hokage, ale nawet jeśli ci się uda zwołać Szczyt, to zajmie tygodnie. - powiedział.
- A Naruto i Sasuke? - wtrącił się Kakashi.
- Co masz na myśli? - zapytała Tsunade.
- Jeśliby chłopcy wrócili. Oni byli twoją karta przetargową. Myślę, że są dość znani w świecie. - powiedział.
- Z pewnością. - potwierdził Gaara. - Mizukage, słyszała od Yagury o nich. Ona może się szybko zgodzić. Gorzej z Tsuchikage i Raikage. - zamilkł na moment - Może Killer Bee...
- Bee wrócił do wioski. - wtrąciła Kushina - Odszedł od razu po powrocie Bijuu do domu. Mamy kontakt z nim, więc jest szansa, że Raikage też się zgodzi.
- Teraz tylko powiadomić braci. - powiedziała Tsunade. - Shikaku i co sądzisz?
- Uważam, że na razie tak może być, ale z biegiem czasu wszystko się może zmienić. Na razie nie bierzmy pod uwagę Bijuu. One też mogą być w to zamieszane. A Naruto i Sasuke nie po to je chronią.
- Zgadzam się. - powiedział Gaara. - Niech będą na bieżąco, ale niech pozostaną w domu.
- Co?! - w białym dymie pojawił się w ludzkiej postaci szop. - Nie ma mowy! Nie po to tu przylazłem, żeby słyszeć, że mamy być pod kluczem.
- Shukaku bądź cicho. Chcesz, żeby twoje rodzeństwo wpadło w kłopoty? Tak jak mówił Shikaku-san, cały plan braci pójdzie na marne. - upomniał go bardzo spokojnie Jinchuriki.
- Jeśli tylko nadarzy się szansa na trochę zabawy, to się zamknę. - jego aksamitny i delikatny głos bardzo nie pasował do wygłoszonego zdania. Każdy obecny w gabinecie wiedział, że chodziło mu mordowanie. Kazekage westchnął tylko i dosłownie machnął na Bijuu ręką.
- Jak na razie Ogoniaste są pod kluczem. - powiedziała blondynka i oparła ręce na biurku. - Posłuchajcie. Być może nawet teraz jesteśmy podsłuchiwani, więc temat tego ma pozostać w tym pomieszczeniu. - tu uważnie spojrzała na Shukaku.
- No co? - warknął - Nie wygadam się blondi. Nie jestem głupcem. - powiedział zirytowany. Brew Sanninki zadrgała z określenia ją "blondi".
- Ja myślę. - warknęła. - Na razie nie mamy więcej informacji. Kakashi ty i twój oddział pilnujcie muru i bram. Ma to wyglądać naturalnie. Wróg nie może wiedzieć, że o wiemy o nich.
- Dobrze. - powiedział Hatake, a jego oddział kiwnął głową.
- Macie donosić o każdym dziwnym, bądź niepokojącym wydarzeniu. Nawet jeśli to byłaby zwykła rozmowa dwóch starych bab. Zrozumiano? - oznajmiała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Hai Hokage-sama! - powiedział Hatake.
- Rozejść się. Kakashi zostajesz. - ANBU wyszło. - Kushina przeskanuj...
- Już to zrobiłam. - przerwała jej - Czysto. Brak jakiejkolwiek obcej obecności.
- Doskonale. Jeśli oni naprawdę połączyli siły, to zaatakują Liść i jego mieszkańców. A dopiero co ją odbudowaliśmy. - warknęła i uderzyła, tym razem w biurko, które niepokojąco zaskrzypiało. - Madara szuka mocy, by nas zmieść z powierzchni ziemi. Podejrzewam, że Pain był częścią jego planu, ale nie to mnie martwi, a raczej ktoś. Kim jest ten cały Tobi? Z wiadomości Naruto, wiemy tylko, że potrafi zmieniać swoje położenie w niewiadomy sposób. - złapała się za czoło. - O niego się najbardziej teraz martwię, bo może nawet w paradować do mnie w każdej chwili. Kushina. - zwróciła się do niej - Chcę cię wykorzystać, a raczej twoje techniki sensoryczne.
- Nie ma problemu, ale znam lepszą osobę ode mnie. - blondynka zdziwiła się.
- Kogo? - spytała.
- Ma sześć lat. I jest spadkobierczynią talentu Klanu Uzumaki. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Dziecko?! Kushina nie jestem jeszcze taka stara, abym... - zaczęła.
- Wysłuchaj mnie Tsunade. - przerwała jej - Wiem, co mówię. Ona sama bez pomocy chłopców weszła do domu. - kobieta spojrzała uważnie w brązowe oczy Hokage. Obie komunikowały się poprzez spojrzenia.
- Dobrze sprowadźcie mi ją. - powiedziała w końcu.
- Shukaku? - Kushina zwróciła się do niego.
- Czego? - warknął, na Uzumaki uśmiechnęła się lekko.
- Mógłbyś powiadomić Bijuu w domu? - poprosiła go czerwono włosa.
- Niech ci będzie. - westchnął.
- Kakashi ty pilnujesz Gaary i jego rodzeństwa. - w tym czasie Senju zwróciła się do Kazekage i Kakashiego.
- Hokage... - zaczął Kage.
- Wiem, że nie trzeba, ale przynajmniej do czasu jak będziecie w Liściu. Gaara znasz Kakashiego i spędzanie z nim czasu nie będzie podejrzane. - przerwała mu łagodnie.
- Dobrze. Zgadzam się. - skinął głową.
- Dziękuję.
- Bachor zaraz będzie. Minato wie. - odezwał się Szop.
- Dziękuję Shukaku. - powiedziała Kushina.
***Uzushiogakure***
W żółtym błysku pojawił się na środku salonu Minato.
- Rutsu! - krzyknął - Kilka sekund później usłyszał schodzenie ze schodów.
- Co się dzieje? - zapytał sennie.
- Zbliżają się kłopoty. Większe niż Pain. - powiedział od razu. Mężczyzna w momencie się rozbudził.
- Co?! - mężczyzna stanął naprzeciwko blondyna.
- Być może szykuję się wojna. Yang, lis tak powiedział. - wyjaśnił.
- Kurwa... Trzeba zwołać resztę. - Rutsu ubrał na siebie brązowy kamizelko-płaszcz, bo sięgała mu aż do kostek, ale nie miała rękawów.
- Zaczekaj. Nie mam dokładnych informacji. - zaczął go uspokajać.
- Wujku, co się dzieje? - spytał Aki, schodząc, na bosaka ze schodów. Przetarł lekko oczy.
- Nie teraz mały. Idź do sióstr. - powiedział z prośbą w głosie.
- Pomogę wam. Budzić resztę. - oznajmił pewnie.
- Aki... - Minato złapał Rutsu za ramię.
- Dobrze, przydasz się Aki. Twoje siostry również. Zbudź Itachiego. - polecił.
- Nie trzeba. - odezwał się brunet. - Słyszałem wszystko. Pomogę. Co mam robić?
- Niech każdy zacznie budzić mieszkańców. - kilka sekund później do środka w paradowała Chomei.
- Tsunade potrzebuje Kimisy do ochrony. Prośba Kushiny. - powiedziała zamiast przywitania. - Kushina zaręcza, że ona da radę pilnować Hokage. - nie dała przerwać Rutsu.
- Przecież... - zaczął Uzumaki.
- Wiem, że to dziecko, ale jej umiejętności będą bardzo przydatne. - mężczyzna westchnął i złapał się za nasadę nosa.
- Kimisa! - wydarł się, czym zaskoczył resztę. Po chwili wołana osóbka zeskoczyła zwinnie z balustrady z kunaiem w ręku. Jej rozpuszczone czerwone i rozczochrane włosy oraz spokojne spojrzenie było zaskakujące dla mężczyzn, gdyby nie jasnozielona w kwiaty piżamka.
- Co się dzieje wujku?! - wykrzyknęła, ale zaraz zniżyła ton i schowała broń. - Wujku? - popatrzyła zdziwionym wzrokiem po domownikach.
- Kimi-chan jesteś potrzebna Hokage, a zwłaszcza twoje umiejętności. - powiedział spokojnie Rutsu.
- Wspaniale, dattemasa! - dziewczynka czmychnęła na górę. - Idę się spakować!
- Co ja z nią mam. - mruknął pod nosem.
- Czy ona ma na pewno sześć lat? - spytał Itachi.
- Rzekomo... - westchnął czerwono włosy.
- Wujku jesteśmy. Kimisa... - zaczął Aki.
- Zostawcie ją. Idziemy. - przerwał mu. Po kilku minutach wszyscy mieszkańcy Uzushio stawili się na środku placu. - Wybaczcie tę nagłą pobudkę, ale zbliżają się kolejne kłopoty. Liściowi, jak i wszystkim wioskom być może grozi niebezpieczeństwo. Nie znam szczegółów, ale...
- Wybacz Rutsu, ale Shukaku jest na bieżąco. - przerwała mu Chomei. Mężczyzna zezwolił gestem dłoni, by Nanabi przejęła pałeczkę - Dziękuję. A więc. Niejaki Orochimaru, Madara i Tobi połączyli siły. Planują też porwanie, ale nie wiemy kogo. Być może kogoś z nas, kochani. - powiedziała. - Z prośby Tsunade. Chce, abyśmy na ten czas byli tu wszyscy i dlatego... - oczy Ważki na sekundkę zaszły mgłą - Minato, Hokage każę ci wracać razem z Kimisą. Natychmiast. - zwróciła się do blondyna, który kiwnął głową i zniknął w żółtym błysku - Wracając. Nasza ósemka ma na razie zostać nieuchwytna. Będziemy powiadamiani na bieżąco z sytuacją. Shukaku mówi, że mieszkańcy Uzushio wrócą jeszcze dziś. Gyuuki już został powiadomiony, ale razem z Bee nic nie powiedzą na razie Raikage. Mówię, to jakby ktoś chciał wiedzieć. Hokage planuje zwołać Szczyt Kage. Potrzebni będą Naruto i Sasuke. I tu mamy problem, bo nie wiemy, kiedy wrócą. Miejmy nadzieję, że do ich powrotu nic złego się nie wydarzy. - westchnęła. - Nie ma więcej wieści od Szopa. Na razie. Bijuu? - zwróciła się do rodzeństwa - To moja prośba. Mianowicie niech każde z nas tymczasowo zamieszka w każdym domu, by pozostali mieli kontakt i nowe wiadomości, dobrze? - Ogoniaści kiwnęli głowami. - Dziękuję. Na razie, podzielmy się i wracajmy do domów.
***Konoha. Ten sam czas***
- Hokage? - odezwał się Gaara. - A co z resztą Bijuu w Konosze? Przecież oni...
- Shukaku masz powiadomić Minato, aby czym prędzej zjawił się w Liściu razem z dzieckiem. - przerwała Gaarze i zwróciła się do Tanukiego.
- Dobrze. Wyluzuj babo. - warknął aksamitnym głosem. Blondynka zacisnęła gniewnie pięści, ale zaraz się opanowała, kiedy spojrzała w oczy Kushinie.
- Shukaku, zważ na ton. - upomniał go Jinchuriki.
- Ona... - zaczął.
- Shukaku! - warknęła tym razem Kushina. - Wiesz dobrze z opowiadań Kuramy, co potrafię, jak się wkurzę. Nie jest to najlepszy moment na twoje odzywki. Wykonuj polecenia, bez dyskusji. - czerwone włosy delikatnie zaczęły falować. Kakashi przełknął niespokojnie ślinę i niepostrzeżenie odsunął się od Szopa, stając obok rodzeństwa Gaary. Bijuu podniósł ręce w geście kapitulacji i zamknął usta. - Dziękuję. - powiedziała.
- Chomei została powiadomiona o zaistniałej sytuacji. - powiedział poważnie i spokojnie. - Minato zaraz będzie.
- Dziękuję. - odpowiedziała Senju. Kilka sekund później zjawił się Minato, trzymając za rękę rozanieloną dziewczynkę, w drugiej trzymał jej torbę.
- Witam. Nazywam się Uzumaki Kimisa, dattemasa. - ukłoniła się z uśmiechem. - Mam chronić Tsunade-bachan. - powiedziała.
- To ona? - wskazał dłonią dziewczynkę z czerwonym warkoczem.
- Tak, to ona Tsunade. - uśmiechnęła się - Kimi-chan poka...
- Gaara-nichan! - wykrzyknęła i podbiegłą do miętowookiego.
- Cześć Kimisa. Nie wierzę, że mnie pamiętasz. - uśmiechnął się i pogłaskał dziewczynkę po głowie.
- Jakbym mogła zapomnieć najlepszego przyjaciela Naruto-nichan i Sasuke-nichan! - oburzyła się i odwróciła się do Senju. - A więc Tsunade-bachan mam pokazać co umiem. - zaczęła - Kongo Fusa! - wykrzyknęła i ukazała pięć kolorowych łańcuchów. Mianowicie od jej lewej strony pojawił się złoty, niebieski, zielony, czerwony i czarny. - Prócz tego przeskanowałam cały budynek. Jak i dokładnie to pomieszczenie. Brak obcej chakry. - oznajmiła pewnie i stanowczo. Po czym odwołała łańcuchy.
- K-kto cię tego nauczył?! - powiedziała Sanninka, kiedy odzyskała głos.
- Od niedawna trenuję z Akim i Rekinem-san. - odpowiedziała grzecznie i podeszła do biurka. Oparła dłonie o blat i przyjrzała się uważnie kobiecie zanim siedzącym. - Jesteś silna. Wyczuwam od tego klejnocika na twoim czole ogromną masę chakry. To jest taki pojemniczek na nią? - spytała z uśmiechem.
- Jakim cudem?! Ile ty masz lat? - zapytała wstrząśnięta.
- Sześć. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, pokazując równe białe ząbki.
- Kushina do cholery skąd ją wytrzasnęłaś?! - spojrzała na przyjaciółkę w kompletnym szoku.
- Jak to skąd?! - posłała jej szeroki uśmiech i podparła się pod boki - To Sasuke ją znalazł. Jak ci mówiłam Misa-chan jest spadkobierczynią talentu klanu.
- Widzę. - powiedziała zszokowana blondyna. - Dobrze, wracajmy do sprawy. Kimisa będziesz mi towarzyszyć. - dziewczynka kiwnęła główką. - Minato przenieś Bijuu do domu oraz resztę mieszkańców.
- Dobrze. - blondyn zniknął.
- Tsunade-bachan? - odezwała się dziewczynka.
- Słucham? I jeszcze jedno. Nie nazywaj mnie tak. - poprosiła.
- Przecież Naruto-nichan tak o tobie mówi. - zdziwiła się.
- Ten bałwan dostanie po głowie. - warknęła, a Misa zaśmiała się.
- Dobrze. To jak mam się do ciebie zwracać? - zapytała.
- Po imieniu. - odpowiedziała i westchnęła.
- Dobrze. - zgodziła się - Tsunade-san, co mam robić?
- Masz obserwować czy obca chakra nie znajduję się w moim i Gaary pobliżu. - nakazała.
- Nie ma sprawy, dattemasa! - zasalutowała. Dziewczyna czmychnęła w kąt gabinetu i usiadła przy stoliku. Po drodze zgarnęła swoją torbę, z której wyjęła lalkę i zaczęła robić jej fryzury.
- Czy ona... - wskazała na nią dłonią - Tak po prostu...
- Spokojnie Tsunade-san, będę cichutko. Nie zwracajcie na mnie uwagi. - przerwała jej. - Mam was chronić i tak będzie. - powiedziała pewnie i dojrzale jak na swój młody wiek.
- Już ją lubię. - szepnęła blondynka, wpatrzona w nowego gościa.
- Widzę. - uśmiechnęła się.
- Shizune, Shikaku. - Sannika zwróciła się do nich - Mam do was prośbę. Mianowicie spisujcie mi wszystkich, którzy wejdą i wyjdą poza mury wioski. Godzina, dzień. To samo tyczy się powrotów.
- Hai Hokage-sama. - odpowiedzieli.
- Kakashi przyprowadź do mnie pana Tazunę. Muszą wracać do domów. - spojrzała na szarowłosego.
- Dobrze. - Kaszalot wyszedł. Kimisa odprowadziła go wzrokiem pełnym ciekawości. Młoda Uzumaki wstała i podeszła do Temari.
- Przepraszam Temari-san. - szepnęła cichutko w jej stronę. - Kim jest ten zamaskowany shinobi?
- To Hatake Kakashi. Sensei Naruto, Sasuke i Sakury. - odpowiedziała.
- Dziękuję Temari-san. - uśmiechnęła się.
- Proszę, ale dlaczego cię to ciekawi? - spytała.
- Bo wydaję się przystojny pod tą maską. - Temari uśmiechnęła się szeroko.
- Może. - powiedziała, a Kankuro chrząknął znacząco.
- Ploty zostawcie na później. - szepnął.
- Przepraszam Kankuro-san. - powiedziała Misa i ukłoniła się delikatnie. - To uciekam na swoje miejsce. - wskazała kciukiem na stolik i lalkę. Starszy brat Gaary kiwnął głową. Dziewczynka wróciła na swoje miejsce i zajęła się lalką.
- Gaara, na ten czas niech Shukaku będzie w pieczęci. - powiedziała Tsunade.
- Dobrze. - skinął głową.
- Niech będzie. - westchnął Tanuki.
- Na razie to wszystko. - oznajmiła blondyna. - Teraz tylko czekać na wieści od Yanga i chłopców. - westchnęła Kushina.
- Prawda. - zgodziła się z nią Sanninka - Gaara, Temari, Kankuro, Shukaku dziękuję, możecie wrócić do siebie.
- Hokage, każę części moich ludzi odesłać do Suny. W sposób będę się mniej rzucał w oczy. - powiedział Jinchuriki.
- Zgoda. - skinęła głową.
- Dziękuję. Dobranoc, Hokage, Kushina-san. - czerwono włosy skinął głową, po czym on i jego rodzeństwo wyszło, ale zanim wyszedł pogłaskał Kimi po głowie. Tanuki stanął w progu.
- Shukaku? - spytała blondynka - Coś nie tak?
- Chodzi mi o tego całego Madarę. - zaczął - Kim on był, bo już gdzieś słyszałem o nim.
- On razem z moim dziadkiem stworzyli Konohagakure. On ją nazwał, ale marzył o większej władzy. Chciałby świat był pozbawiony wojen. Pełny pokoju. Nie wiem, dlaczego przeżył walkę z Hashiramą. Nie wiem też, co knuję, Shukaku. - wyjaśniał i westchnęła.
- Gdzieś już o tym czytałem, za nim mnie zapieczętowano. Tylko za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, gdzie. - powiedział. - Jak coś mi się przypomni. Powiem, bo to może być ważne.
- Dobrze. - Szop zniknął w białym dymie.
- I co teraz robimy? - odezwała się Kushina.
- Czekamy na Minato i zobaczy się. - westchnęła. Blondynka zaczęła przeglądać papiery, których nie skończyła podpisywać.
- Co robisz? - zapytała.
- Zajmuję myśli. - oznajmiła i westchnęła. - Kimisa?
- Słucham Tsunade-san? - dziewczynka podniosła wzrok i wstała.
- Opowiedz mi jakim cudem znalazłaś się w domu? - odłożyła pędzel.
- Dobrze. - dziewczynka podeszła do biurka. Tsunade posadziła ją na biurku. Kimisa zaczęła opowiadać o walce Hidana i Kakazu z Sasuke oraz jego wygraniu. Opowiedziała o ich pierwszym spotkaniu i emocjach, jakie nią targały wtedy. Sanninka, jak i Kushina słuchały z zapartym tchem historii, kiedy w gabinecie zjawił się Minato.
- Bijuu, klan i Jinchuriki znajdują się w domu. Spotkałem Shizune, która szła po Tazunę-sana. Przejąłem jej zadanie i Tazuna-san i jego ludzie natychmiast opuszczą wioskę. - powiadomił - Kazał mi przekazać podziękowania za gościnę i zawsze są gotowi pomóc. Przekazałem im twoje podziękowania i przeprosiny. - powiedział.
- Doskonale. Dziękuję ci. - blondyn kiwnął głową i pogłaskał Kimisę po głowie.
- Ty czasem nie powinnaś spać? - zapytał ją.
- Powinnam, ale mam obowiązki. - odpowiedziała z uśmiechem. - Ta pani w czarnym kimono ze świnką musi odpocząć. - wskazała na nią delikatnie dłonią.
- Nie trzeba... - zaczęła.
- Wyczuwam twój przepływ chakry. Jesteś wykończona. Musisz odpocząć. - przerwała jej.
- Shizune, Kimisa ma rację. - odezwała się Tsunade. - Nic mi nie grozi. Na razie... Odpocznij.
- Ale... No dobrze Tsunade-sama. - brunetka wraz ze świnką, którą Kimisa pogłaskała na pożegnanie wyszły.
- Kimisa, ciebie też się to tyczy. - oznajmiła - Możesz spać w moim pokoju, jest trzy drzwi dalej.
- A mogę spać tutaj? Na kanapie? - zapytała.
- A nie chcesz do dużego... - zaczęła.
- Nie. Mam twardy sen, ale czujny. Spokojnie nie obudzicie mnie, ale chakra tak. - powiedziała i zeskoczyła z gracją z biurka. W kilku susach znalazła się przy torbie, z której wyciągnęła koc i poduszkę. - Spakowałam to, na wszelki wypadek. - zrobiła sobie posłanie na zielonej kanapie, która stała w kącie gabinetu. - Gdzie mogę się przebrać?
- Pierwsze drzwi na lewo od wyjścia. - odpowiedziała jej blondynka.
- Dziękuję. - Młoda Uzumaki zniknęła z naręczem ubrań.
- Jest bardzo inteligentna. - oznajmiła Piąta.
- Owszem. Nikt jej nie będzie podejrzewał o to, że cię chroni. - powiedziała Kushina. - Idziesz spać?
- Pewnie nie. - westchnęła.
- A powinnaś. Minato zajmie się tym. - wskazała na papiery.
- Chyba masz rację. - przywódczyni ziewnęła. W tym samym momencie weszła Kimisa przebrana w szarą piżamę w białe kropki.
- No to dobranoc. - powiedziała.
- Nie będziesz tu spać Kimisa. - oznajmiła Kushina. - Minato przejmie obowiązki Tsunade.
- Czyli? - zapytała.
- Idziesz do mnie do pokoju. - uśmiechnęła się do niej.
- Dobrze. - dziewczynka szybko zebrała koc i poduszkę, a lalkę schowała do torby, po czym po prostu wyszła z gabinetu.
- W takim razie widzimy się za kilka godzin. Macie mnie obudzić jak coś się będzie działo. Zrozumiano? - Ślimacza Księżniczka uważnie spojrzała w oczy Minato i Kushinie.
- Dobrze. Nie martw się. - uśmiechnęła się do niej przyjaciółka - Wyśpij się. - blondynka kiwnęła głową i wyszła. Minato od razu wziął się za pracę, a jego żona usiadła na kanapie. Oboje milczeli i rozmyślali, o tym, co teraz będzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro