58. Przemiana i Sekret Lisów
Media mnie rozczuliły ❤
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chłopcy z towarzystwem w postaci Kohi i Ramy dotarli do świątyni. Fi już na nich czekała przy wejściu do niej.
- Co tak szybko? - spytała zamiast przywitania. Można było wyczuć w jej głosie niepokój.
- Opanowali drugi poziom. - odpowiedział Kohamaruji tak po prostu.
- Już?! Przecież to schodzi... - spojrzała na chłopców.
- Ale im się udało w około dwie godziny. - przerwał jej z uśmiechem.
- Na Złotego! Jak dobrze pójdzie, to już dziś przejdą przemianę. - wykrzyknęła.
- Przemianę? Tak szybko? - zdziwił się blondyn.
- Prawdopodobnie już dziś się zmienicie w pół-lisy. Pewnie będziecie mieć ogon i uszy, wydłużą wam się kły i paznokcie. Albo uczycie się ze mną lisich technik, wasz wybór. - bracia popatrzyli na siebie, po czym zgodnie kiwnęli głowami.
- Chcemy opanować trzeci i... Czwarty poziom, tak? - upewnił się brunet.
- Tak dokładnie Sasuke. - odpowiedziała z uśmiechem - Posłuchaj mnie, chłopcze. Dziś połączysz swoje dojutsu z Trybem. Mam pewne spekulacje, że przebudzisz Rinnegana. Nie wiem, czy to jest pewne.
- Dlaczego tak uważasz? - przerwał jej brunet.
- Po przysiędze Naruto, kiedy powiedział, że twoje oczy będą się rozwijać, tak? - brunet kiwnął głową. - To mogą się zmienić.
- No braciszku. Ustalam zakład. - uśmiechnął się chytrze i zatarł dłonie.
- A niby jaki to ma być zakład? - odpowiedział na niego.
- A taki, że jeśli twoje oczka będą tęczowe. Jeśli brać uwagę na kształt Rinnegana, to będą pierścienie. - brunet skinął głową.
- Stawka? - zapytał.
- Pokażesz Sakurze lisie oznaki. Tylko i wyłącznie jej. - podkreślił kilka razy ruszył brwiami.
- Nie ma mowy, Młocie! - warknął.
- Czyżbyś się bał, że nigdy cię już nie odstąpi. - uśmiechnął się szatańsko.
- Ty... Zamorduję cię! - Sasuke warknął, ale uścisnął wyciągniętą dłoń blondyna. - Ale jeśli one będą inne, to przez dwa okrąglutkie miesiące nie żresz ramenu pod każdą postacią.
- Nie zrobisz mi tego! - jęknął wściekły - Ja...
- No ty... Czyżbyś się bał Młotku? - podpuścił go.
- Jeszcze z tobą wygram, dattebayo! Zobaczysz Draniu. - warknął i spojrzał na Fi - Ucz nas. Natychmiast Fiel-san. - lisica zachichotała i pogłaskała chłopców.
- Zapraszam. Kierujcie się na wodospad. Ja muszę porozmawiać z Ramą i Kohą. - oznajmiła.
- Dobrze Fiel-san. - odpowiedział Sasuke i chłopcy ruszyli w stronę wielkiego pomarańczowego drzewa, za którym znajdował się rzekomy wodospad.
- Rama... - zaczęła zaniepokojona.
- Spokojnie. - uspokoił ją i posłał jej lekki uśmiech - U nich to normalka. Sasuke jest sprytniejszy od Naruto.
- To znaczy? - przekręciła lekko głowę.
- A to znaczy Fi, że Sasuke, nawet jeśli przegra, to zawsze może wymazać pamięć Sakurze i po sprawie. Jakby ten głupek dopowiedział, że nie zrobi ku temu żadnej innej rzeczy, między innymi wymazania pamięci. Sasuke miałby problem. - wyjaśnił.
- Twój Ototo to jednak czasem nie myśli. - powiedział i zaśmiał się Kohamaruji.
- Jak widać i słychać. - odpowiedział śmiechem, po czym cała trójka z uśmiechami na ustach skierowała się do braci, którzy już stali obok wodospadu gotowi do nauki.
- A więc zaczynamy. - zamerdała ogonem i uśmiechnęła się chytrze, co chłopcom się nie spodobało - Rozbierać się. - nakazała.
- Co? - wykrztusił blondyn zdziwiony i lekko zarumienił się.
- Co co? No, na co czekacie. Ściągajcie koszulki i do wody. - machnęła dłonią.
- Ale... - zaczął Naruto.
- Rób, co mówi, Młotku. - przerwał mu brunet i uderzył go w ramię, po czym ściągnął czarną koszulkę z krótkim rękawem. Każda dziewczyna, zwłaszcza Sakura dałaby się pociąć, poćwiartować za podziwianie torsu Adonisa. Jego alabastrowa skóra i doskonale wyrzeźbione mięśnie brzucha i klatki piersiowej, które ociekały seksapilem, były bardzo kuszące do sprawdzenia ich twardości. Naruto mruknął coś, ale poszedł w ślady brata. I tu trzeba było przyznać, że blondynek miał równie piękny i no cóż... Seksowny tors, który chciało się po dotykać.
- Świetnie. - uśmiechnęła się lisica. - Do wody. - bracia pomału ruszyli do śnieżnobiałej wody. Kiedy Naruto dotknął jej bosą stopą, aż westchnął z przyjemności.
- Jest cieplutka. - mruknął.
- Dla lisów jest jak dla was zwykła woda, czyli zimna. - sprostowała.
- Wspaniałe uczucie. - powiedział Naruto z błogością, zanurzając się do kolan.
- Nie mogę się nie zgodzić. - uśmiechnął się brunet.
- Napijcie się jej i uruchomcie dojutsu. Na razie bez Trybu. - chłopcy kiwnęli głowami i wykonali polecenie Fiel. - A i jeszcze jedno niech wasze kryształy opuszczą was.
- Dlaczego? - spytał Uzumaki i odruchowo dotknął ucha.
- Spokojnie Naruto. Nic wam się nie stanie przez to. Akurat ta część jest przyjemna. - odezwał się Kurama.
- No dobrze. Kryształki opuście mnie na chwilę. - powiedział Naruto i kolczyki zalśniły, po czym wylądowały w otwartej dłoni blondyna. Były już połączone.
- Was też się to tyczy. - zwrócił się do swoich Sasuke. Kamienie zrobiły to samo, co klejnoty Naruto. - A co mamy z nimi zrobić?
- Poproście, aby na czas waszego treningu połączyły się z moją bransoletą. W ten sposób się nie zgubią. - odpowiedział.
- To tak się da? Myśleliśmy, że... - Kurama uniósł dłoń, uciszając Sasuke.
- One nie połączą się tak naprawdę z moim, lecz będą tylko się jej trzymać. W ogóle nie będę w stanie z nimi nic zrobić. - wyjaśnił spokojnie.
- Rozumiemy. - odpowiedzieli jednocześnie.
- Połączcie się tymczasowo z bransoletą Kuramy. - powiedział Sasuke.
- Zróbcie to samo co kamienie Sasuke. - klejnoty szybko poleciały do nadstawionego nadgarstka lisa z bransoletą i zespoliły się z nią.
- No to mnie teraz słuchajcie uważnie. - zaczęła Fiel - Staniecie pod wodospadem i zaczniecie się wyciszać. Podobnie jak na pierwszym etapie, ale różni się tym, że napijecie się wody i będzie się stać w wodospadzie.
- Czas? - spytał brunet.
- Nie ma określonego czasu. Sami będziecie wiedzieć. - uśmiechnęła się chytrze.
- Tylko tyle? - zdziwił się blondyn.
- W sumie tak. Sami będziecie czuć zmiany. U każdego przebiega to inaczej. Miłej medytacji. - Lisy pożegnały się i odeszły. Fiel poleciała na drzewo i ulokowała się na niższych gałęziach, by mieć dobry punkt obserwacji braci, a pozostała dwójka wyszła ze świątyni. Chłopcy wzruszyli tylko ramionami i nabrali do rąk wodę, po czym ją wypili.
- W sumie nic takiego nie czuję, a ty Sas? - zapytał.
- Nic. Chodź. - powiedział i stanął naprzeciwko wodospadu, po czym stanął w kaskadzie i oparł się o kamienną ścianę. Blondyn zrobił to samo. Sasuke zamknął oczy z uruchomionym Mangekyo Sharinganem, a Naruto z Kinshiganem. Lisica ich dokładnie obserwowała.
- No to mamy kilka godzin z głowy. Prawda Miri? - powiedziała lisica.
- Tak Fiel-sama. - uśmiechnęła się po lisiemu. - Ciekawe, ile im to zajmie?
- Skoro drugi poziom ukończyli w dwie godziny. - mruknęła i machnęła skrzydłami.
- Serio?! - wykrzyknęła i poderwała się na równe łapy. - Super! - zamerdała ogonem radośnie.
- Owszem. - odwzajemniła uśmiech. - Miri jak sądzisz jakie będą mieć kity?
- Naru na bank żółte albo pomarańczowe. Sas srebrne albo czarne. Jak będą słodko wyglądać! - pisnęła podekscytowana. Fiel zaśmiała się.
- Na pewno. Rama będzie miał pole do popisu z żartami. - Miri zachichotała. Obie lisice umilkły i uważnie spoglądały na braci, których ciała zastygły, a kaskada wody opływała nagie torsy i kark nastolatków. Ich dłonie były złożone jak do modlitwy, a twarze wyrażały pełne skupienie. Lisice wpatrywały się w nich przez dwie godziny, kiedy nagle zaczęło się coś dziać. Mianowicie wokół chłopców zaczęły lewitować krople białej wody. Promienie słoneczne, które odbijały się w nich, tworzyły wielobarwne przebłyski, które spadały na skały i rośliny.
- Fiel-sama zaczyna się! - Miri zeskoczyła na wodę i podbiegła do braci. Stanęła kilka metrów od nich. - Piękne.
- To prawda. Teraz to... - zaczęła.
- Sasuke! - wykrzyknęła zaintrygowana biało-różowa lisica. - Ruszył się.
- Co? - Fiel podeszłą bliżej. - Wiedziałam... Wchodzi w Rinnegana. Szybko im idzie. Jak tak dalej pójdzie, zaraz będę musiała szykować wywar.
- Fiel-sama, ciekawe jak zareagują ludzie. - powiedziała - Muszę przy tym być.
- Ja również. Zmienią się nie do poznania. - Lisica spojrzała na braci. Rysy twarzy Sasuke wyrównały się. - Miri może ty im powiesz?
- Mogę?! - kapłanka kiwnęła potwierdzająco głową. Uczennica podeszła bliżej nastolatków ogonem i łapą dotknęła ich głów. - Uruchomcie Tryb. Teraz. - powiedziała i po kilku sekundach powieki chłopów zmieniły się. Sasuke w ciemnozielone, a Naruto w burgundowe. Ukazały się również płaszcze.
- Jeszcze dwie godziny. To powinno wystarczyć. - oznajmiła Fi i obie lisice wróciły tym razem na brzeg. Usiadły przy brzegu i czekały. Bracia w dalszym ciągu ani drgnęli, ale krople wody, lewitowały i zajmowały coraz to dalsze odległości. Cały efekt był przepiękny jak tysiąc gwiazd mieniących się w bezchmurną noc. Ten widok zaintrygował dużą ilość lisów, które zatrzymywały się w pobliżu i podziwiały to. Część z nich usadowiła się na brzegu, skałach, a inna w koronach wielkiego drzewa. Po godzinie zjawili się Kohamaruji, Shikuroma i Kurama, którzy w lisich postaciach, usadowili się obok Fiel i Miri.
- Widzę, że szybko im idzie. - powiedział.
- Bardzo. Są niesamowici... Tyle kropel. - westchnęła Fi, urzeczona pięknem widokiem.
- To fakt. - powiedział na wpół smutno, a na wpół wesoło.
- Coś taki niewyraźny? - zaniepokoiła się.
- Zbliżają się kłopoty w Pięciu Wioskach. - powiedział.
- Co się dzieje?! - jej błogi wyraz pyska zmienił się w pełen niepokoju.
- Orochimaru szykuję coś złego. Mitsuhide mnie powiadomił o tym. - wyjaśnił.
- Hokage wie? - zapytała.
- Jeszcze nie, Fi. Yang ma kontakt z Mitem. Obaj na razie czekają. Co z tym robimy? - spytał i spojrzał na lisie rodzeństwo.
- Kurama na razie im tego nie mówmy. Wrócą tam od razu. - odezwał się Shikuroma.
- Musimy przyśpieszyć ich szkolenie. - wtrącił Koha.
- To prawda. - zgodziła się z rodzeństwem siostra. - Muszą jeszcze dziś przejść pełną przemianę.
- Jutro do południa damy im spokój, a potem ostry trening z lisią chakrą. Dobrze, że zgodzili się najpierw na przemianę. Szybciej opanują niektóre techniki. - powiedział Koha.
- Dziękuję przyjaciele. - skinął lekko pyskiem.
- Kurama nauczę ich władzy nad żywiołami. Lód, lawa, piasek, kryształ. - powiedział nagle Shikuroma, czym zaskoczył pozostałą trójkę.
- Roma? Masz gorączkę? - przestraszyła się jego młodsza siostra i już podsunęła ogon do jego czoła. Ten odepchnął go swoim.
- Nie graj głupa bracie. - warknął Koha.
- Nauczę ich tego. Widzę, że są do tego godni. - odpowiedział spokojnie.
- Rama powiedz coś! - podniosła głos.
- Fi, ja nie ma nic do powiedzenia, jestem w szoku. - odezwał się szczerze zdziwiony w Romę -Shikuroma, powiedz mi tylko, dlaczego?
- Dlatego, że ta dwójka przypomina mi nas. Są identyczni z zachowania. Nie widzisz tego? - wskazał na nich pyskiem - Przyjrzyj się kroplom, jest ich coraz więcej. Jeśli dosięgną wrót. Będą nawet silniejsi od ciebie, czy mnie. - nagle krople zaczęły wzlatywać do góry.
- Co się dzieje?! Fiel! - wykrzyknął Koha.
- Zaczyna się! Wszyscy cofnąć się! - krzyknęła i każdy lis, który był blisko wodospadu, wycofał się czym prędzej. Sama Fiel wskoczyła do wody i szybkim krokiem przedostała się przez krople do braci. - Sasuke, Naruto. - powiedziała, kiedy dotknęła ich czół ogonami. - Zaraz zaczniecie się przemieniać. Posłuchajcie mnie, uważnie. Nic was to nie będzie boleć, ale będziecie czuć spory dyskomfort. Nie możecie drgnąć. Kiedy krople wody zaczną wchodzić w wasze ciało. Sygnałem tego będzie ciepło na waszej skórze. Powodzenia chłopcy. Pamiętajcie, nie możecie drgnąć. - Lisica opuściła ogony i odeszła od nich.
- Uda się im? - zapytał zaniepokojony.
- Kurama, ty sobie kpisz!? - warknęła na niego - Nawet nie zareagowali na mój dotyk, który był jak lód. Dadzą radę. - powiedziała pewnie. Rodzeństwo stanęło obok siebie, a Kurama przy samym brzegu, kawałek od pozostałej trójki. Uważnie wpatrywał się, kiedy białe krople raz po raz znikały w ciałach swoich podopiecznych. Woda, która lewitowała dalej od wodospadu, zaczęła się oddalać, aż przekroczyła drzewo. Kropelki nagle się zatrzymały jakieś piętnaście metrów przed wrotami świątyni, po czym jedna po drugiej opadały na rośliny, skały i inne lisy.
- Jeszcze trochę, chłopcy... Jeszcze kilka minut. Wytrzymajcie. - szeptał. Bracia wytrwale stali przez około dziesięć minut, gdy nagle w tym samym momencie otworzyli oczy i wyszli spod kaskady.
- Udało się? - zapytał Naruto - Bo jakoś nie czuję żadnej różni... Sasuke masz złote pasemka! - wykrzyknął i wskazał palcem na jego głowę.
- Co!? - dotknął jej i spojrzał na brata - Ty masz srebrne. - blondyn złapał się za głowę.
- Ale super, dattebayo! - krzyknął i spojrzał w taflę wody, to samo zrobił Sasuke.
- Jak? - zapytali jednocześnie.
- Nie macie w sobie ludzkiej chakry, tylko lisią. - obok nich stanęła zadowolona Fiel.
- Że co?! - wykrzyknęli. - Ale jak?!
- Rama pokaż im. - rudy lis kiwnął głową i podszedł do nastolatków.
- Dobrze się skupcie. - powiedział i dotknął ich głów. Bracia otworzyli szeroko oczy, kiedy ujrzeli, jak woda zaczęła lewitować oraz to, że zaczęła wsiąkać w ich ciała.
- Niesamowite. - szepnął Sasuke.
- Potwierdzam, dattebayo! - powiedział rozentuzjazmowany blondyn.
- Sasuke? - odezwała się Fiel - Uruchom Rinnegana. - nakazała.
- Mam go?! - wykrzyknął, a lisica kiwnęła z uśmiechem głową. Brunet zamknął oczy i przelał do nich troszkę chakry. Naruto spojrzał na jego oczy, które przypominały Rinnegana, ale z tą różnicą, że były bardzo ciemnie i wielobarwne. Biała źrenica, od której rozchodziły się pierścieniowo ciemne wielobarwne kolory, poczynając od burgundowej czerwieni, butelkowej zieleni, kończąc na fiolecie i granacie. Prócz tego, dojutsu Sasuke posiadło sześć białych tomoe. Połowa na pierwszym pierścieniu od źrenicy, a druga na drugim od niej.
- Wygrałem Draniu! Juhu! - blondyn zaczął skakać z radości. - Wygrałem, dattebayo!
- Czyli... - Uchiha spojrzał w lustro wody - Kuso! - przeklął i zagryzł wargę - Wygrałeś. Tym razem Młocie. - warknął, a blondyn w dalszym ciągu skakał z radości.
- Chłopcy trzeci etap wam się zakończył, gratuluję a teraz czas na czwarty. Ten akurat będzie bardzo szybki. - uśmiechnął się smutno - Ale wymęczający.
- Aniki damy radę. - powiedział blondyn z wielkim uśmiechem, zawtórował mu Sasuke.
- Nie martw się Kurama. - dopowiedział Uchiha.
- Widzisz Rama, nie ma się o co martwić. - Koha klepnął Kyuubiego po grzbiecie. - Gratuluję.
- Dziękujemy Koha-san. - powiedział Sasuke.
- Chłopcy idziemy. Raz-dwa. - nakazała Fiel, a bracia kiwnęli głowami i ruszyli za lisicą.
- Fiel-san, dlaczego jest tu tak dużo lisów? - Sasuke zadał pytanie, kiedy wyszli ze strumienia.
- Są ciekawi, co z tego wyjdzie. Roma również jest. - chłopcy kiwnęli głowami, że rozumieją.
- Co będziemy musieli zrobić? - zapytał Uzumaki, który bardzo energicznym krokiem szedł obok lisicy. Ta machnęła na nich kitą, szybko wysuszając.
- Nic, prócz wypicia wywaru, Naruto. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, ale kiedy zobaczyła niezrozumienie na ich twarzach parsknęła - Umożliwi wam przemianę w pół-lisy. Bez obaw, jeśli przeszliście Oczyszczenie, bo tak nazywa się ówczesny etap, to z wywarem nie będzie nic trudnego. Noki-sama i ja warzyłyśmy go przez dwa dni. Jest ohydny w smaku. - powiedziała.
- Fajnie... - mruknął sarkastycznie blondyn i wzdrygnął się.
- A można spytać, z czego on jest? - dociekał brunet.
- Obiecuję, że powiem wam po przemianie, stoi? - zaproponowała.
- Dobrze. - odpowiedzieli jednocześnie. Fiel zaprowadziła chłopców do swojej sypialni.
- Usiądźcie na łóżku, a ja zaraz przyniosę wywar. - powiedziała i wyszła z pokoju.
- Jak myślisz Sas, jak będziemy wyglądać? - zapytał.
- Chodzi ci o kolory? - zgadł. Namikaze skinął głową - Nie mam pojęcia, Naru. Okaże się. - blondyn uśmiechnął się. - A ty co tak się szczerzysz?
- Bo wygrałem i będę mieć najlepszą śmiechawę w życiu. Już się nie mogę doczekać, kiedy Sakura cię zobaczy z uszkami. - zaśmiał się.
- A zamknij się Usuratonkachi. - warknął i w tej samej chwili weszła Fiel. Niosła na srebrnej tacy dwa kubki złotego wywaru.
- Łał, jakim cudem on jest taki? - zapytał Naruto.
- Dowiesz się. A teraz życzę smacznego. - chłopcy ściągnęli kubki z tacy. - Taka mała sugestia. Zatkajcie nos i szybko go wypijcie. - bracia kiwnęli głowami i uczynili to. W kilku haustach wypili go, po czym obaj padli na ziemię, krztusząc się.
- Ohyda! Zaraz się zwymiotuję! - wykrzyknął zielonkawy na twarzy Naruto. Sasuke miał nie lepiej. On również kaszlał i pozieleniał na twarzy.
- Obrzydlistwo! - wykrztusił brunet.
- Nigdy więcej nie będę się krzywił na ziółka lecznicze. To jest najohydniejsza rzecz, jaką piłem, dattebayo. - powiedział i przez jego ciało przeszedł potężny dreszcz.
- Zgadzam się z tobą. - bracia wstali chwiejnie i usiedli na łóżku. - Za ile zacznie działać?
- Jeszcze minutka. Usiądźcie placami do siebie. - uśmiechnęła się, a chłopcy wykonali polecenie. Kilka sekund później Fiel zauważyła pierwsze zmiany. Mianowicie zaczęły się ukazywać uszy. Sasuke miał czarne ze złotymi końcówkami, a Naruto żółte ze srebrnymi. Kilka sekund późnej pojawiły się po trzy kity. W tych samych kolorach jak uszy. Paznokcie i kły zaczęły się delikatnie wydłużać.
- Super, dattebayo! Mam pazury! - wykrzyknął blondyn i z zadowolenia ruszył przez przypadek ogonami. - Co do... Jasna cholera! Mam trzy ogony! - odwrócił się szybko. Sasuke zachował względny spokój, ale on również się ucieszył.
- Nawet ładne. - mruknął i dotknął czarnej kity ze złotą końcówką.
- Braciszku jesteś słodki. - zaśmiał się blondyn.
- To samo można powiedzieć o tobie, a te wąsiki tylko dodają ci teraz uroku. - odbił pałeczkę. Fiel z uśmiechem przyglądała się braciom, którzy podziwiali swoje, jak i towarzysza nowe zmiany na ich ciele, ale nie spostrzegli zmian na swoich twarzach.
- Spójrzcie na siebie. - powiedziała i podniosła lustro na wysokość ich twarzy.
- Mamy pionowe źrenice! - wykrzyknęli wspólnie.
- Sas masz białe źrenice! - oczy Uchihy otworzyły się do granic możliwości.
- Serio?! - blondyn kiwnął energicznie głową. - Super! - Sasuke uśmiechnął się szerzej, pokazując kły. Przejechał po nich językiem. - Ostre.
- Fiel-san, z czego był ten wywar? - zapytał Naruto, kiedy skończył podziwiać swoje nowe atrybuty.
- Musicie wiedzieć? - bracia kiwnęli głowami. Lisica westchnęła - Wywar jest zrobiony z lisiej krwi, a dokładnie z mojej, Kohi, Ramy i Romy. Prócz tego są tu specjalne zioła. - chłopcy nagle pobledli, a potem zielenieli. Odruchowo złapali się za brzuch.
- Dlatego nie chciałam, wam mówić jego składu przed wypiciem. - westchnęła. A teraz wracajcie do pałacu. Póki wywar jeszcze działa, bo potem będzie problem, jak zemdlejecie na środku Krainy. - zaśmiała się. Chłopcy powoli kiwnęli głowami i wstali z łóżka. Po kilku minutach zaleźli się koło wodospadu.
- Szybko wam poszło. - powiedział Kurama i zaśmiał się basowo. - Widzę, że powiedziałaś z czego był zrobiony. - spostrzegając ostatnie oznaki mdłości.
- Tak. Uparci. Więc mają za swoje. A teraz szybko wracajcie. - nakazała. Kurama kiwnął głową.
- Wsiadajcie. Szybciej będziemy w pałacu. - odwrócił się do nich bokiem.
- Dobrze. - chłopcy wdrapali się na grzbiet Ramy i czym prędzej wybiegli ze świątyni. Po kilkunastu minutach bracia wraz z Kyuubim znaleźli się w komnacie nastolatków.
- Macie jeszcze minutę. Do łóżka. - bracia szybko wskoczyli do łóżek. - Jestem z was dumny, a teraz nich wasz organizm przyzwyczai się do lisich cech. Do jutra. - powiedział i pogłaskał ich po głowie. Kilka sekund później obaj stracili przytomność. Kurama zmniejszył się i wskoczył na łóżko Naruto i uciął sobie drzemkę. Cała trójka obudziła się, kiedy słońce było w zenicie.
- Moja głowa. - mruknął blondyn i złapał się za skronie. W tej samej chwili oczy otworzył Kyuubi.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Prócz tego, że ból głowy stara mi się wysadzić czaszkę, to wszystko gra Aniki. - powiedział na pół-żartem, pół-serio. Kilka sekund później zbudził się Sasuke, który złapał się jak blondyn za skronie.
- Cholera, jak boli. - mruknął.
- Ale i tak przeszliście to nadzwyczaj łagodnie. - uśmiechnął się - Zaraz przyjdzie Kiki z ziołami na ból, więc wam przejdzie.
- Aniki, a czy te kity będziemy mieć już... - zaczął i zamerdał nimi.
- Można je zamaskować. Spokojnie. Koha bądź Fi was tego nauczą. W tej chwili to jest wasza prawdziwa postać, więc się do niej przyzwyczajcie. - chłopcy spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami. - Tak tylko chcę powiedzieć, że praktycznie nic nie zostało u was z człowieka. - rzekł, a w głosie brzmiała powaga. Bracia spojrzeli po sobie, potem na lisa.
- Wiemy. Nie przeszkadza to nam. - powiedział brunet. Lis uśmiechnął się. Rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę! - wykrzyknął Sasuke i od razu tego pożałował, bo ból się nasilił.
- Dzięki Draniu. - warknął blondyn i złapał się ponownie za skronie.
- Wybacz. - mruknął.
- Witajcie. - przywitała się Kiki. - Zjedzcie śniadanie i wypij... Kurama-sama! Proszę mi wybaczyć moje niezorientowanie się. - ukłoniła się.
- Nic nie szkodzi Kiki. Dziękuję. - Lisica szybko odłożyła tacę i wyszła, uprzednio się żegnając z uśmiechem. - Za jakieś dwie godziny będziecie mogli wracać do treningu z Fi i Kohą. - chłopcy kiwnęli głowami i dokończyli śniadanie.
- Ulga. - westchnął z Naruto, kiedy wypił zioła - Od razu lepiej.
- Tak. - zgodził się z nim brunet. - Kurama, a co będziemy ćwiczyć?
- Zaczniecie od chodzenia w powietrzu. Z lisią chakrą szybko wam pójdzie, może dziś już opanujecie ogień. Bardzo wam w tym pomogą kamienie i dojutsu. - odparł.
- A propos kamieni. Możesz nam je zwrócić? - zapytał się Naruto.
- Sami im to każcie. - powiedział.
- Kamyczki wracajcie na miejsce. - powiedział Naruto.
- Zróbcie to samo, co kamienie Naru. - Klejnoty na bransolecie zalśniły i odczepiły się od niej, lecąc do uszu chłopców, ale tym razem one znalazły się na tych lisich uszach. Bracia dotknęli ich i delikatnie się uśmiechnęli. Przez dwie godziny chłopcy i Kurama spędzili ten czas na przyjemnej pogawędce, grze w karty i odpoczynku.
- No, wstawajcie. Zbieramy się. - powiedział Kyuubi, a chłopcy bez ociągania się, z uśmiechami na twarzach wstali i poskładali karty do gry. Kilka chwil później cała trójka wyszła z pałacu i udała się do warowni po Kohę. Przez całą drogę do siedziby Kohamarujiego napotkane lisy przyglądały się z dużą ciekawością na braci. Trochę to ich krępowało, ale w końcu się do tego przyzwyczają. - Koha?! - krzyknął Kurama.
- Co się drzesz? Tu jestem. - odezwał się zielono-czarny lis i zeskoczył z posągu. - Jak się czujecie? - zwrócił się z pytaniem do chłopców.
- Doskonale/Świetnie. - odpowiedzieli jednocześnie z uśmiechami.
- To dobrze, bo teraz się zmęczycie. Fi pomoże wam opanować chodzenie w powietrzu, a ja lisi ogień. - chłopcy kiwnęli głowami. - Świetnie, że się rozumiemy. A teraz do Fi. Tam będzie wam się lepiej uczyć niż na kamieniach. I tak we czwórkę udali się do Fiel.
- Koha-san? - odezwał się Uchiha.
- Tak Sasuke? - spojrzał na niego.
- Jak ukryjemy nasze lisie oznaki? - zapytał.
- Bardzo łatwo, ale początki będą trudne. Podobny proces jest, kiedy wyciszacie chakrę, ale z tą różnicą, że musicie ukryć kity, uszy i zmienić oczy.
- Rozumiem. Dziękuję. - powiedział i skinął głową.
- No w końcu jesteście?! Ile można czekać? - wykrzyknęła Miri i w kilku susach podbiegła do braci. - Jacyś cię uroczy! - pisnęła i obiegła ich dookoła.
- Miri! - mruknął zażenowany blondyn.
- Wybacz, ale jak was ludzkie dziewczyny zobaczą... Nie jedna zemdleje. - zachichotała.
- Miri gdzie Fi? - odezwał się do lisicy Kurama.
- W świątyni szykuję dla was arenę do ćwiczeń. - uśmiechnęła się i pomknęła do środka.
- Dziękuję. - po czym całe towarzystwo weszło do środka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro