Chapter 8
Kiedy Sasuke razem z Sakurą dotarli do domu Naruto, czarno włosy zapukał w drzwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Po długiej ciszy, za drzwiami od domu blondyna wywnioskował, że albo go nie ma, albo siedzi cicho, żeby go nie zdemaskowali.
Po odczekaniu jeszcze chwili, po prostu, bez zapowiedzi wszedł do domu.
-Ano...- zaczęła Sakura.-Czy nie powinniśmy poczekać, aż otworzy drzwi?-zarumieniła się po uszy, i wpatrywała tępym wzrokiem w ziemię.
-Hn.-wymruczał w odpowiedzi Uchiha i zapuścił się dalej, w głąb domu.
Różowowłosa przez kilka sekund patrzyła się na plecy Sasuke, po czym szybkim krokiem weszła do środka, doganiajac swój obiekt westchnień.
-Sakura.-odezwał się.
-T-tak, Sasuke-kun?- zająkała się.
-Idź sprawdź kuchnie i łazienkę.-włożył ręce do kieszeni spodni, i zaczął iść w stronę małego saloniku.
-A ty, Sasuke-kun?
-Ja rozejrze się po innych pomieszczeniach. Czy to nie oczywiste?-spojrzał na nią przez ramię, jak zawsze z poważnym wyrazem twarzy.
-No ten... no...-dziewczyna próbowała coś powiedzieć, ale czarno włosy podniósł tylko rękę i odszedł.
Po przeszukaniu kuchni, Sakura ruszyła do łazienki, a jej wewnętrzne "ja", aż gotowało się ze złości, z powodu tego, że nie może szukać tego głupka z Sasuke w jednym pomieszczeniu. No bo kto wie? Może w końcu sharinganowiec zauważyłby jaka jest piękna, i coś by zaiskrzyło?
Gdy Haruno użalała się nad swoim losem, czarnowłosy wszedł do pokoju Naru. W pierwszej chwili nie zauważyłby nic nadzwyczajnego, lecz kiedy się przyjrzał i zastanowił to... po co Naruto miałby ściągać swój dres?
Podszedł bliżej do ubrania i poniósł je, przyjrzał się mu z każdej strony, i podniósł wzrok. Rozejrzał się po sypialni, wszędzie był bałagan. Zmarszczył nos. Zauważył dziurę w podłodze, zrobił krok i klęknął, dotknął ręką dźwigni, a gdyby szybko jej stamtąd nie wyciągnął, prawdopodobnie, zostałaby zmiażdżona. Na wszelki wypadek aktywował sharingana, nie wiadomo co jeszcze może tutaj znaleźć. Wstał i odwrócił się w stronę drzwi, zerknął na ścianę i dojrzał kartkę, małą, z jakimś napisem. Podszedł bliżej i przeczytał co jest na niej napisane.
Niemożliwe, pomyślał.
-Hokage-sama.-skłonił się Kakashi.
-Co cię do mnie sprowadza? Przecież dopiero zaczeliście misję. Co, klient narzeka? Ha!-wypuścił dym z ust i uśmiechnął się lekko.
-Nie Hokage-sama. Przychodzę w innej sprawie.-spojrzał poważnym wzrokiem na Sarutobiego.
-A więc słucham.
-Moje podejrzenia się sprawdziły.
-A więc jednak się z nim skontaktował?- zmarszczył brwi trzeci.-Jak to wywnioskowałeś?
-Ruszyliśmy na misję, lecz w pewnym momencie młody Uzumaki zniknął. To był jego klon.
-Hmm, możliwe, że to znowu jakiś jego głupi żart.-burknął Hiruzen pod nosem.
-Nie wykluczone, że się mylę, lecz uważam, iż trzeba to sprawdzić.
-Tak, tak. Idź do jego domu, przeszukaj każdy zakamarek. Mam nadzieje, że nie natkniesz się na nic, co wskazywałoby kontakt jego z dziewięcioogoniastym.-staruszek ponownie wydmuchał dym.-Liczę na ciebie Kakashi.
-Tak jest Hokage-sama!-ukłonił się ponownie i zniknął w kłębie dymu.
Kilka minut później jonin wchodził już do domu swojego podopiecznego.
-Kakashi-sensei?-wychyliła się zza drzwi od łazienki Sakura.-Co sensei tutaj robi?-zapytała się wychodząc na przeciw Hatake.
-Chyba przyszedłem tu w tej samej sprawie co wy.-rozejrzał się po przedpokoju.
-Oh, w łazience go nie ma.-powiedziała.-Może Sasuke-kun go znalazł, albo wpadł na jego trop.-machnęła ręką i poprowadziła jonina do sypialni blondyna.
-Sasuke-kun!-zapiszczała, kiedy przeszła przez drzwi.-Znalazłeś tego durnia?-dodała po chwili. Czarno- włosy ocknął się z chwilowego oszołomienia i wymruczał coś, jak zawsze, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Można by przysiądz, że przez chwile oczy błyszczały się mu z wielkiego zaciekawienia, przez to na co patrzył.
-Kakashi-sensei, czy Naruto ma jakiś związek z czwartym Hokage?-oderwał kartkę od ściany i pokazał swojemu mistrzowi. Hatake, jakby porażony odkryciem czarnowłosego, podszedł bliżej niego i wziął kartkę do swojej ręki.
-Faktycznie, Naruto jest powiązany z czwartym, ale reszty dowiecie się od Hokage.-powiedział i znowu zniknął w kłębie dymu.
W tym samym czasie, w lesie, kilka kilometrów od Konoha, Naruto nieprzerwanie biegł.
*Kurama, a gdzie tak właściwie leży Wioska Wiru? Znaczy, wiem, że zostały już po niej tylko gruzy, wiec w takim wypadku powinienem zapytać się, gdzie się znajdowała?*
*Hmm, dzieciaku nie mówiłem ci tego? Kraj Wiru jest położony na wyspie u wybrzeży Kraju Ognia.* ziewnął lis.*Tak w ogóle, to wyczułem w odległości, około dziesięciu kilometrów od nas jakieś czakry. Poruszają się naszym śladem. Właściwie, to pewnie pościg z Konoha.* przymknął oczy i skrzyżował przednie łapy.
*Dzięki za wiadomość.* uśmiechnął się, a lis już mu nie odpowiedział.
Blondyn zaczął coraz szybciej przeskakiwać z jednej gałęzi, na drugą. Na niebie zagrzmiało, zapowiada się na burze, los coraz bardziej zaczął pochlebiać niebieskookiemu. Jeśli zacznie padać, pościg nie będzie wiedzieć, w którą stronę udał się wyżej wspomniany chłopak. Deszcz zmyje wszystkie ślady, jak i jego zapach.
W końcu! Zaczęło lać, tylko co mu po tym, jeśli był wykończony?
*Co Kitty? Zmęczyłeś się?* zaśmiał się kyuubi.
*Biegnę bez przerwy, przez jakieś dziesięć lub dziewięć godzin. To chyba oczywiste.* przewrócił oczami.
Ludzie z Konoha poruszali się szybko. Wobec tego nie uniknie było to, że jeśli zaraz nie przyspieszy, w końcu go dopadną. Po kilku minutach lis przejął kontrolę nad dzieckiem.
-Przyśpieszył. -powiedział Pakkun.
-Jak bardzo?-zapytał Kakashi.
-Narazie zwiększył dystans o jedną czwartą kilometra, wygląda to, tak jakby Naruto dostał nagłego zastrzyku energii i biegł szybciej. Po za tym, wyczuwam od niego złowrogą czarkre.
Kurama wiedząc, że nie przestaną ich gonić, zrobił klona cienia. Zakamuflował swoją czarke, po czym po pędził w inną stronę, niż kopia chłopca.
Shinobi nie odpuszczali, mimo, że
pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła. Raz za razem uderzały pioruny.
Po pół godzinie zobaczyli przed sobą drobna postać.
-To on!-krzyknął kopiujący.
Drużyna ANBU zbliżała się coraz bardziej do blondwłosego. W końcu kilku z nich wyprzedziło resztę i stanęła na przeciw Naru, a gdy chciał się cofnąć w tył, trafił na Kakashiego.
-Naruto! Wracamy do wioski!-złapał do mocno za ramię. Niebieskooki podniósł głowę w górę, spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się kpiąco, a na jego miejscu pojawiła się chmura dymu przytłoczona kroplami, szybko spadającej wody.
Wykiwał ich. Wykorzystał korzystne dla niego warunki, i uciekł w inną stronę.
-Pakkun, możesz wyczuć jeszcze jego zapach?-odezwał się Hatake, na co pies pokiwał przecząco pyszczkiem.
~~~^^~~~
Witka w kolejnym, już ósmym rozdziale! Uła! Kiedy to minęło? Mam wrażenie, że niedawno dodałam pierwszy rozdział, a to już tyle czasu!
Tak w ogóle, to dziękuję za tak dużo wyświetleń, aż mi łezka ze wzruszenia poleciała 😂😃😅
Dobra, to chyba na tyle w tej notce.
Do zobaczenia w następnym! 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro