Chapter 5
Trójka dzieci usiadła na schodach, na przeciwko dorosłego jonina opierajacego się o barierki.
-No dobrze, powiedzcie mi coś o sobie.
-Powiedzieć coś?-zamyśliła sie Sakura.- Co na przykład?
-Cokolwiek.-Wzruszył raminami.- Co lubicie, czego nie... wasze marzenia, zainteresowania. Coś w tym rodzaju.
-A dlaczego nie przedstawisz się pierwszy?-zapytał się Naruto przymykając oczy.
-Ja? Nazywam się Hatake Kakashi. Nie powiem wam co lubię, a czego nie. Moje marzenie... w każdym razie mam kilka hobby.
*Jaki tajemniczy! Haha!*
-Jedynie czego się dowiedzieliśmy, to jak się nazywa.-odezwała się różowowłosa, a Naruto jej przytaknął.
-Teraz wy. Zaczniemy od ciebie.-wskazał głową na Naruto.
*Dlaczego ode mnie musi się to zaczynać?*
-Jestem Uzumaki Naruto! Lubię ramen! Ale nie znoszę... tych 3 minut czekania po zalaniu makaronu wrzątkiem! Moim hobby jest jedzenie rosołków ramen! A moim marzeniem jest zostać Hokage!
*Jestem Uzumaki Naruto! Lubię ramen ale bez przesady, jem też inne dania. Nienawidze fanek Sasuke, za głośno piszczą, a jak mnie biją to nawet nie mogę im oddać! Moim hobby są ćwiczenia, a marzeniem jest wyrwanie się stąd.*powiedział w myślach.
*Chciałbym zobaczyć ich miny, gdybyś to powiedział. Hah!*
-Dobra, następna.
-Haruno Sakura! Co lubię... a raczej... kogo lubię... moje hobby to... moim marzeniem jest... niaaa!- spojrzała na Sasuke i pisnęła.
*Jestem Haruno Sakurcia! Kocham Sasuke, moim hobby jest obserwowanie go całymi dniami i piszczenie na każde jego słowo! A moim marzeniem jest mieć Sasuke-kun tylko dla siebie!*
-To wszystko? A czego nie lubisz?
-Naruto!- warknęła.
*Oj, to było nie miłe
Sakura-chan!*Naruto zrobił dziwną minę w myślach i zaczął się śmiać.
-Ostatni!
-Nazywam się Uchiha Sasuke. Jest wiele rzeczy, których nie lubię... ale nie ma czegoś, co bym szczególnie lubił. Co do przyszłości... nie chce urzyć słowa "marzenie". Mam cel, odbudowanie mojego klanu... i zabicie pewnego człowieka.
*Ej, Kurama? Mu chodzi o jego brata?
Tego, tego... jak on miał? A no tak, Itachi Uchiha!*
*Ta, chyba o niego.*
-Wszyscy macie ciekawe osobowości.
*Pfy...*
-Od jutra zaczynamy naszą pierwszą misję.
-Co to za misja?- wyrwała się Sakura.
-Najpierw. Coś, co wszyscy
potrafimy. Szkoła przetrwania.
-Dlaczego mamy trenować podczas misji? Wystarczająco dużo trenowaliśmy w akademi.
-To nie będzie zwykły trening.
-Więc, co to będzie za trening?- podniósł rękę Uzumaki. A Kakashi się zaśmiał.
-Co pana tak śmieszy, mistrzu?
-No... więc... na pewno będziecie zaskoczeni. Spośród dwudziestusiedmiu absolwentów, tylko dziewięć zostanie geninami. Reszta kandydatów wróci do akademi. Innymi słowy, ten trening będzie bardzo trudnym testem, który obleje sześćdzieśądsześć procent uczniów. No i co?! Zaskoczeni?!
-Niemożliwe! Przecież tak ciężko pracowaliśmy! Więc, po co był końcowy egzamin?!
*To zabrzmiało trochę sztucznie.* zwrócił uwagę Kyubi.
*Kij z tym.*
-Po co? To była wstępna selekcja osób z kwalifikacjami na genina. Poza tym, chcę się o czymś przekonać, nieważne czy zdacie, czy oblejecie. Przynieście ze sobą sprzęt, spotykamy się o piątej rano!
*Super, jeśli oblejemy to z ucieczki nici. Musimy zdać!*
-W porządku, spotkanie
zakończone! A, i nie jedźcie śniadania, bo skończy się pawiem.-dodał po chwili.
* I tak, i tak zjem śniadanie.*
Po odejściu jonina dzieci rozeszły się do domów, a wieczorami poszły spać, aby nie być zmęczonym. Cóż, nie wszystkie...
Następnego dnia wszyscy pojawili się równo o piątej na placu treningowym.
-Ohayo!- przywitała się różowowłosa, przecierając oko piąstką. Nikt jej nie odpowiedział.
*Nienawidzę wstawać tak wcześnie.*
*Przyzwyczajaj się.*
*Mogłem się ciebie posłuchać, gdy mówiłeś mi żebym poszedł szybciej spać.*
Naruto usiadł na trawie, położył plecak na skrzyżowane nogi i oparł się o niego brodą.
*Idź jeszcze spać, jak wyczuje jego czakre to cię obudzę* uśmiechnął się Kurama.
*Dzięki, Aniki.* powiedział i zamknął oczy. Minęło pięć godziń a Hatake nadal nie było widać, blondyn zdążył się już obudzić sam z siebie. Po jeszcze jednej godzinie czekania szarowłosy pojawił się przed nimi.
-Spoźniłeś się, mistrzu!- wykrzyknął razem z Sakurą blondyn.
*Świetnie udajesz młody!*
*Ja nie udaje, po prostu mnie wkurzył.*
-Czarny kot przebiegł mi drogę i...-przerwał gdy zobaczył jak na niego patrzą.-A więc...-podszedł do pnia drzewa i postawił na nim budzik.-Dobra, alarm jest ustawiony na dwunastą w południe. Waszym celem na dziś, jest zabranie mi tych dwóch dzwoneczków przed południem.-zadzwonił nimi.-Kto nie zdobędzie dzwoneczka, nie dostanie obiadu! Nie tylko przywiążę was do słupa, ale będę też jadł na przeciwko was.
-Ale czegoś tu nie rozumiem!- wyprostowała się
zielonooka.-Dlaczego są tylko dwa dzwonki?
-Dlatego są dwa, żeby jedno z was na pewno było przywiązane do słupa.-uśmiechnął się.-Jest was troje, czyli jedno na pewno nie zaliczy i wróci do akademii. Może to być jedna osoba, może być to cała trójka... używajcie swojej broni z zamiarem zabicia mnie, inaczej nic z tego nie będzie.
-Ale w tedy będziesz w niebezpieczeństwie mistrzu!
-Prawda! Nawet nie zauwarzyłeś gąbki w klasie!-powiedział Naru.
-Zwykle... najmniejszy piesek szczeka najgłośniej, więc zignorujcie kolesia z najniższymi umiejętnościami.
*Naru-chan, pamiętaj, że masz używać tylko klonów cienia.*
-Zaczniemy, kiedy powiem start. Gotowi... Start!
Wszyscy gdzieś się schowali, tylko młody Uzumaki stał na środku pola przed Kakashim.
-Wiesz... że trochę odstajesz od grupy?
Naruto zignorował tę uwagę i ruszył na jonina, gdy był tuż przy nim stanął kiedy ten włożył rękę do biodrówki.
-Lekcja numer jeden walk
ninja! Nauczę cię taijutsu.- powiedział i wyciągnął książkę. Naruto popatrzył się na niego dziwnie.-Coś nie
tak? Chodź i dołóż mi. Nie przejmuj się tym, jestem ciekawy co się stanie dalej, przecież i tak wyjdzie na to samo.
*On mnie irytuje aniki, nie obiecuje, że będę się trzymać planu.*
Naruto stworzył klony cienia i walczył teraz nimi z szarowłosym.
*Atakuj jak głupek. Potraktuj to jak zabawę...* Kyubi przerwał gdy zobaczył, że Hatake robi chłopcu lewatywe.
*Wiesz co? W dupie mam ten plan!* Naruto powiedział w myślach, gdy wylądował w rzece.
Blondyn znowu zrobił klony cienia i wyskoczył z wody.
-Chodźby nie wiem, co... zdobędę dzwoneczek!-wykrzyczał, a ze strumyka zaczęły wychodzić jego klony. Po kolei każdy atakował lub naskakiwać na Kakashiego.
*Tylko nie rób głupstw!*
*Już mówiłem, że w dupie mam ten plan!*
Blondyn walczył teraz zupełnie inaczej, wkurzył się ale był całkiem opanowany na co Kakashi się trochę zdziwił.
Zanim szarowłosy się obejrzał dostał od chłopaka trzy uderzenia pod rząd w brzuch i jedno w plecy. Naruto odwołał klony cienia i stanął przed joninem w pozycji gotowej do ataku.
~~~^^~~~
Mam na dzieję, że nie będzie wam przeszkadzać to iż kilka dialogów wzięłam z anime/mangi. 😉
Do zoba! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro