Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 38

Dwóch nieświadomych shinobi, którzy weszli pierwsi na wodę, od razu zginęło i został tylko jeden, z którym zawalczył Hidan. Oczywiście Jashinista wygrał, a Naruto musiał go, aż powstrzymywać, tak się wciągnął.
-I jak ci się podobała moja technika, co?-zapytał Hidan machając nad sobą kosą, na której było jeszcze trochę śladów krwi.
-Całkiem niezła.-uśmiechnął się pod nosem blondyn. W głowie już miał plan na pokonanie swojego partnera, lecz nie mógł zrobić tego na dzisiejszej misji.
Była zbyt łatwa i Pain na pewno nie uwierzyłby mu, że Hidan nie dał rady. Zrobi to podczas łapania Bijiu.
*Kurama... ale ty jesteś świadomy tego, że kilka ogoniastych jednak będę musiał oddać w ręce tego rudego?*zagadnął Kyuubiego, a w rzeczywistości rozmawiał żywo z fioletowookim o całym zajściu w dolinie końca.
*Trudno, później ich odzyskasz, czy coś.*odpowiedział mało przejęty.
*Aha... musimy w końcu zacząć trenować tryb Bijiu.*założył ręce za głowę.
*Jak i gdzie? Najpierw znajdź idealne do tego miejsce, a później mnie o tym powiadom, Gaki.*

-Eh.-westchnął i spojrzał się w niebo.
-Nad czym tak myślisz?-zagadnął Hidan i także skierował wzrok na gwiazdy.
-Nad wszystkim i niczym.-mruknął.

Kiedy doszli do kryjówki był już prawie ranek, zaczynało robić się jaśniej, a Naruto co jakiś czas zaczął ziewać, tak jak i jego partner.
-Do następnej misji.-powiedział Uzumaki z uniesioną do góry dłonią, wchodząc do swojego pokoju.
Położył się na łóżku i zasnął tak szybko, jakby był niemowlakiem. 

-Potwór...
-Demon...
-Wynoś się...
-Zabijcie go...

Naruto otworzył powoli oczy. Leżał na  brzuchu, a jego głowa była skierowana w prawo. Podniósł się do siadu i przetarł ślepia. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym był i westchnął. Drugi miesiąc siedzę w tym gównie i kolejny raz mi się coś śni, pomyślał wstając z łóżka i podchodząc do szafy. Ubrał na siebie granatowe spodnie shinobi, tego samego koloru bluzkę na krótki rękawek, pod którą miał siateczkę. Zarzucił jeszcze na ramiona płaszcz Akatsuki i usiadł na łóżku patrząc się tępo w ścianę. Wiedział już kto tak naprawdę kieruje całą organizacją. Nie Pain. Nie Nagato. Nie Tobi. Był to Obito.

Dziś nadszedł moment, w którym wszystko się rozwiąże. W myślach powróciły do niego momenty, w których zabijał swoich partnerów.
Pierwszy był Hidan, który został rozczłonkowany przez wybuch, a jego szczątki były pozakopywane w różnych wioskach, głowę za to zasypał kamieniami w dole, w odosobnionym miejscu. Pamiętał jak go oczerniał, a on śmiał mu się w oczy i powiedział:
-Takie życie, stary.

Kakuzu nie musiał robić nic, zajęły się nim dwie drużyny z Konohy.
Itachi zmarł przez Sasuke. Deidarze, który uciekł ninja Suny, odciął głowę, a Kisame został pożarty przez rekiny, kiedy Naruto chciał wyciągnąć z niego ważne informacje. Konan dowiedziała się o jego zamiarach i razem z nim przekonała Nagato, do tego, że jego tok myślenia jest błędny, dlatego byli po jego stronie. Sześć ścieżek bólu zostało rozwiązane, a ludzie, którzy nimi byli, pochowani jak należy. Został jeszcze Zetsu, który mógł dowiedzieć się o planie zamordowania Obito i mu to przekazać.

Aktualnie blondyn miał w sobie dodatkowo część czakry Isobu oraz Saikena, ci jako jedyni dogadywali się jako tako z Kuramą i mógł chociaż trochę ich cząstki w sobie zapieczętować.
Gdy myślał o tym dłużej i o innych Bijiu, stwierdził, że nie ma potrzeby, aby mieć więcej niż jednego, więc później znajdzie kilka osób z odpowiednimi warunkami do zapieczętowania w nich ogoniastych.

Już z trzema miał problemy z utrzymaniem czakry na swoim miejscu w jego ciele, miał wrażenie, że gdyby zapieczętował w sobie resztę, wybuchłby od nadmiaru energii.
*Naruto, zastanawiałeś się nad tym, dlaczego nikt nie atakuje członków Akatsuki, gdy ktoś jest w parze z tobą, a tylko rzucają przelotne spojrzenia?*zagadnął lis.
*Nie. Nawet nie zwróciłem na to uwagi.*powiedział od niechcenia i wstał z łóżka kierując się do drzwi.
*Naprawdę o tym nie myślałeś?*zapytał Saiken.
*No przecież mówię, że nie.*przekręcił oczyma idąc przez korytarz.
^Hn.^usłyszał od Isobu.
*Przez to, masz kontrakt z lisami, mogę się z nimi porozumiewać przez telepatie.*zaczął Kurama.*Zgadnij co zrobiła Hokage.*zaśmiał się.
*To głupie, po co miałaby robić coś takiego?*prychnął wiedząc o co chodzi Kuramie. Ona miała nikomu tego nie mówić, a i tak to zrobiła! Głupia baba...

Chłopak zmarszczył lekko brwi i wszedł do pomieszczenia, w którym siedział Nagato. Wyglądał o wiele zdrowiej.
-Naruto, Obito zrobił ruch.-szepnął blondynowi na ucho, a on się spiął.
-Jaki?-zadał pytanie, zakładając na pomieszczenie barierę wykrywającą oraz wyciszającą. W końcu Zetsu mógł przenikać przez ściany, lub podłoże.
-Werbuje Uchihe do Akatsuki.-czerwonowłosy wypuścił głośno powietrze.
-Sasuke? Dogadam się z nim, tylko nie mam pojęcia jak długo mi to zajmie.-oznajmił i uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że byłem tak zaślepiony.-rzekł Nagato, a Namikaze zaśmiał się cicho.
-Mogę już zdjąć barierę?-podniusł brew do góry, a Uzumaki przytaknął mu glową.
-Jaka będzie następna misja?-zapytał jakby wypranym z emocji głosem, gdy zdezaktywował technikę przez niego zastosowaną. Nikt, a w szczególności czarno-biały osobnik nie mógł czegoś podejrzewać.
-Wyruszysz z Uchihą i jego drużyną po ośmioogoniastego.-odparł tak samo jak jego krewny.

~~~^^~~~

3/?

Taka niespodzianka ^^

Ps.  Sorka za błędy ; p

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro