Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 37

*Zabij mnie, inaczej ja jego zabije. Już. Teraz. Przy Painie.*warknął w myślach Naruto, zirytowany zachowaniem swojego partnera, który od dobrych kilku minut kłucił się z rudowłosym i przeklinał.
-Boże... uspokój się. Idziemy tylko na misję, pozwolę ci się przecież wyszaleć, a twój partner trochę odpocznie.-powiedział zdecydowanym tonem, zerkając na Kakuzu stojącego w rogu pokoju.
-A nie jesteś zbyt drętwy, tak jak ten tu?!-dociekał wskazując palcem na zamaskowanego.
-Taa, potrafię.-odpowiedział i na potwierdzenie uśmiechnął się łobuzersko.
-To mi się podoba!-krzyknął.-Liderze, ja chcę już być z nim zawsze w parze!-wygiął się nienaturalnie do tyłu i zaśmiał się szaleńczo.
-Dobra, idziecie już. Na początek dałem ci łatwe zadanie, Naruto. Macie po prostu zastawić pułapkę na shinobi z kamienia, którzy jutro będą przechodzić przez dolinę końca, w stronę Konohy.-pokazał obszar palcem, na mapie, którą miał położoną na biurku.-Następnie ich wyeliminujecie i zabierzcie zwój. Jest on dla Akatsuki bardzo potrzebny.-oświadczył i usiadł na krześle.
*Hej, Kurama... jeśli żaden z nich nie jest prawdziwy, to jakim cudem ten mowi to, co pewnie powiedziałby autentyczny Pain?*zagadnął lisa, oczywiście zwracając uwagę na otoczenie. W czasie kiedy lider wszystko wyjaśniał, on przytakiwał i wyrażała swoje zdanie na ten temat. Blondyn miał bardzo dużą podzielonych uwagi, lecz dopiero niedawno to dopracował.
*Kiedy już będzie koniec, radziłbym ci zbadać te pręty, które są w jego ciele. Mogą być jakimś przewodnikami czakry, lub coś w ten deseń.*podparł pysk łapą i puknął się kilka razy w nos, w zastanowieniu.*Mogę też dodać, że te ciało, jak i reszta miało taką samą czakre, wiec to dzięki temu mogą się też poruszać, ponieważ uważam, że są martwe. Jednak są to tylko hipotezy. Równie dobrze Ci ludzie mogą być żywi i w jakiś sposób Pain się z nimi komunikuje.*spojrzał się na niebieskookiego, który przekrzywił głowę lekko w bok.
*Dobra młody, możliwe, że nie za bardzo rozumiesz coś z tej mojej plątaniny, kiedy słuchasz i odpowiadasz na to, co dzieje się na zewnątrz. Wyjaśnię ci kiedy indziej.*mruknął i ułorzył się do snu, a Naruto juz w pełni wrócił do rzeczywistości.
-Ej, nowy! A co jest twoim ulubionym narzędziem do zabijania?-zapytał się Hidan przeskakując nad jakimś kamieniem.
-Nie jestem nowy. Ostatnio gdy mnie odwiedziłeś rozwaliłeś mi dom, nie pamiętasz?-ziewnął.
-A! To ty! Ten, którego Rie miała za zadanie uwieść i zabić, czy coś! Sorka za ten dom, ale i tak było zajebiście jak go rozjebywałem!-zaśmiał się głośno.
*No to nieźle miała plany, dziewucha*mruknął zniesmaczony.
-A wracając do rozmowy. Moim ulubionym sprzętem jest katana, albo wykańczanie przeciwnika ręcznie.-zaśmiał się pod nosem. Czekał na moment, w którym dowiesz się jak jego partner walczy. Podekscytowanie gotowało się wewnątrz niego, na myśl o tym, że po kilku misjach fioletowooki będzie martwy, a ich walka będzie mogła być naprawdę ekscytująca. Myślał tez o tym, jak łatwo zdołał przekonać do siebie Paina, chociaż w głowie tliła się mu mała żarówka z napisem uważaj.
-A tak właściwie... nie jest ciężko walczyć taką kosą? Znaczy... pewnie jest ciężka i trudno nią manewrować.
-Tym cudeńkiem?! Trudno manewrować?!-zaczął się śmiać Hidan.-Ona jest lepsza niż niejedna katana, czy przeciętny kunai! A jeżeli chodzi o jej ciężar, to prawie w ogóle tego nie czuć,kiedy trzyma się ją odpowiednio.-mruknął i pogłaskał jedno z ostrzy broni.

-Chcesz potrzymać?-zapytał po chwili patrząc się w oczy, a raczej jedno odkryte oko blondyna, jakby chciał go przewiercić spojrzeniem.
-Pewnie!-uśmiechnął się szeroko i wziął od szarowłosego kosę.

-Wow, nie myślałem, że będzie taka ciężka...-zaczął ją oglądać z każdej strony, wyłapując kilka jej słabych punktów.
-Na prawdę? Nie widać tego po tobie.-parsknął lekko śmiechem, Hidan i odebrał swoją broń, zakładając ją na plecy.

Po niedługim czasie para dotarła na miejsce.
-Ej, Hidan! Chcesz iść poszukać jakiś ludzi na złożenie twojemu bogowi ofiary?-zapytał mężczyznę, który zaczął chodzić po wodzie.
-Pewnie! To ja idę, a ty tu wszystko ogarnij! Tylko niczego nie zjeb!-krzyknął i poszedł w głąb lasu.
*Chyba umrę przez niego.*oświadczył w myślach, przewracając ślepiami i rozkładając najrużniejsze pułapki.
*Masz już jakiś plan, jak to wszystko rozegrasz? Przecież wiesz, że nie będę układał strategii za ciebie, jeszcze mi się rozleniwisz, Kitty.*ziewnął, mlaskając pod nosem.
*Akurat ty nie powinieneś na temat lenistwa się wypowiadać.*prychnął i przymocował jakąś linkę kunaiem.
*Tylko, żeby on na to nie nadepnął, inaczej zostanie z niego mokra plama!*zażartował.
Do żyłki, którą przed chwilą zamocował były przyczepione jego autorskie wybuchowe notki. Różniły się tylko tym od oryginału, że miały mały rozmiar i większe pole rażenia.
Do rzeki wrzucił kilkanaście kunaiów oraz shurikenów, nasączonymi jego czakrą. Miały zareagować na obcego ninje i zaatakować, gdy ten stanie na tafli wody.

Pod wieczór, gdy Jashinista przyszedł cały szczęśliwy i "lekko" upaćkany krwią, oparł się koło Naruto o pień drzewa, za krzakami i czekał na ich ofiary.
W trakcie tymczasowego odpoczynku i obserwacji prowadzili dość spokojną rozmowę. Uzumaki wyjaśnił partnerowi w jakich miejscach są zastąpione pułapki i o co w nich chodzi. To dlatego, że się wyszalał, czy po prostu przystosował się do sytuacji?, pomyślał sharinganowiec nie wierząc w zachowanie fioletowookiego.
Hidan pociągnął zapatrzonego w ziemię chłopaka za rękaw płaszcza, aby spojrzał się do przodu.
-Jest nasza zwierzyna.-wyszeptał podekscytowany.

~~~^^~~~

2/?

Ps. Sorka za błędy ;p

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro