Chapter 37
*Zabij mnie, inaczej ja jego zabije. Już. Teraz. Przy Painie.*warknął w myślach Naruto, zirytowany zachowaniem swojego partnera, który od dobrych kilku minut kłucił się z rudowłosym i przeklinał.
-Boże... uspokój się. Idziemy tylko na misję, pozwolę ci się przecież wyszaleć, a twój partner trochę odpocznie.-powiedział zdecydowanym tonem, zerkając na Kakuzu stojącego w rogu pokoju.
-A nie jesteś zbyt drętwy, tak jak ten tu?!-dociekał wskazując palcem na zamaskowanego.
-Taa, potrafię.-odpowiedział i na potwierdzenie uśmiechnął się łobuzersko.
-To mi się podoba!-krzyknął.-Liderze, ja chcę już być z nim zawsze w parze!-wygiął się nienaturalnie do tyłu i zaśmiał się szaleńczo.
-Dobra, idziecie już. Na początek dałem ci łatwe zadanie, Naruto. Macie po prostu zastawić pułapkę na shinobi z kamienia, którzy jutro będą przechodzić przez dolinę końca, w stronę Konohy.-pokazał obszar palcem, na mapie, którą miał położoną na biurku.-Następnie ich wyeliminujecie i zabierzcie zwój. Jest on dla Akatsuki bardzo potrzebny.-oświadczył i usiadł na krześle.
*Hej, Kurama... jeśli żaden z nich nie jest prawdziwy, to jakim cudem ten mowi to, co pewnie powiedziałby autentyczny Pain?*zagadnął lisa, oczywiście zwracając uwagę na otoczenie. W czasie kiedy lider wszystko wyjaśniał, on przytakiwał i wyrażała swoje zdanie na ten temat. Blondyn miał bardzo dużą podzielonych uwagi, lecz dopiero niedawno to dopracował.
*Kiedy już będzie koniec, radziłbym ci zbadać te pręty, które są w jego ciele. Mogą być jakimś przewodnikami czakry, lub coś w ten deseń.*podparł pysk łapą i puknął się kilka razy w nos, w zastanowieniu.*Mogę też dodać, że te ciało, jak i reszta miało taką samą czakre, wiec to dzięki temu mogą się też poruszać, ponieważ uważam, że są martwe. Jednak są to tylko hipotezy. Równie dobrze Ci ludzie mogą być żywi i w jakiś sposób Pain się z nimi komunikuje.*spojrzał się na niebieskookiego, który przekrzywił głowę lekko w bok.
*Dobra młody, możliwe, że nie za bardzo rozumiesz coś z tej mojej plątaniny, kiedy słuchasz i odpowiadasz na to, co dzieje się na zewnątrz. Wyjaśnię ci kiedy indziej.*mruknął i ułorzył się do snu, a Naruto juz w pełni wrócił do rzeczywistości.
-Ej, nowy! A co jest twoim ulubionym narzędziem do zabijania?-zapytał się Hidan przeskakując nad jakimś kamieniem.
-Nie jestem nowy. Ostatnio gdy mnie odwiedziłeś rozwaliłeś mi dom, nie pamiętasz?-ziewnął.
-A! To ty! Ten, którego Rie miała za zadanie uwieść i zabić, czy coś! Sorka za ten dom, ale i tak było zajebiście jak go rozjebywałem!-zaśmiał się głośno.
*No to nieźle miała plany, dziewucha*mruknął zniesmaczony.
-A wracając do rozmowy. Moim ulubionym sprzętem jest katana, albo wykańczanie przeciwnika ręcznie.-zaśmiał się pod nosem. Czekał na moment, w którym dowiesz się jak jego partner walczy. Podekscytowanie gotowało się wewnątrz niego, na myśl o tym, że po kilku misjach fioletowooki będzie martwy, a ich walka będzie mogła być naprawdę ekscytująca. Myślał tez o tym, jak łatwo zdołał przekonać do siebie Paina, chociaż w głowie tliła się mu mała żarówka z napisem uważaj.
-A tak właściwie... nie jest ciężko walczyć taką kosą? Znaczy... pewnie jest ciężka i trudno nią manewrować.
-Tym cudeńkiem?! Trudno manewrować?!-zaczął się śmiać Hidan.-Ona jest lepsza niż niejedna katana, czy przeciętny kunai! A jeżeli chodzi o jej ciężar, to prawie w ogóle tego nie czuć,kiedy trzyma się ją odpowiednio.-mruknął i pogłaskał jedno z ostrzy broni.
-Chcesz potrzymać?-zapytał po chwili patrząc się w oczy, a raczej jedno odkryte oko blondyna, jakby chciał go przewiercić spojrzeniem.
-Pewnie!-uśmiechnął się szeroko i wziął od szarowłosego kosę.
-Wow, nie myślałem, że będzie taka ciężka...-zaczął ją oglądać z każdej strony, wyłapując kilka jej słabych punktów.
-Na prawdę? Nie widać tego po tobie.-parsknął lekko śmiechem, Hidan i odebrał swoją broń, zakładając ją na plecy.
Po niedługim czasie para dotarła na miejsce.
-Ej, Hidan! Chcesz iść poszukać jakiś ludzi na złożenie twojemu bogowi ofiary?-zapytał mężczyznę, który zaczął chodzić po wodzie.
-Pewnie! To ja idę, a ty tu wszystko ogarnij! Tylko niczego nie zjeb!-krzyknął i poszedł w głąb lasu.
*Chyba umrę przez niego.*oświadczył w myślach, przewracając ślepiami i rozkładając najrużniejsze pułapki.
*Masz już jakiś plan, jak to wszystko rozegrasz? Przecież wiesz, że nie będę układał strategii za ciebie, jeszcze mi się rozleniwisz, Kitty.*ziewnął, mlaskając pod nosem.
*Akurat ty nie powinieneś na temat lenistwa się wypowiadać.*prychnął i przymocował jakąś linkę kunaiem.
*Tylko, żeby on na to nie nadepnął, inaczej zostanie z niego mokra plama!*zażartował.
Do żyłki, którą przed chwilą zamocował były przyczepione jego autorskie wybuchowe notki. Różniły się tylko tym od oryginału, że miały mały rozmiar i większe pole rażenia.
Do rzeki wrzucił kilkanaście kunaiów oraz shurikenów, nasączonymi jego czakrą. Miały zareagować na obcego ninje i zaatakować, gdy ten stanie na tafli wody.
Pod wieczór, gdy Jashinista przyszedł cały szczęśliwy i "lekko" upaćkany krwią, oparł się koło Naruto o pień drzewa, za krzakami i czekał na ich ofiary.
W trakcie tymczasowego odpoczynku i obserwacji prowadzili dość spokojną rozmowę. Uzumaki wyjaśnił partnerowi w jakich miejscach są zastąpione pułapki i o co w nich chodzi. To dlatego, że się wyszalał, czy po prostu przystosował się do sytuacji?, pomyślał sharinganowiec nie wierząc w zachowanie fioletowookiego.
Hidan pociągnął zapatrzonego w ziemię chłopaka za rękaw płaszcza, aby spojrzał się do przodu.
-Jest nasza zwierzyna.-wyszeptał podekscytowany.
~~~^^~~~
2/?
Ps. Sorka za błędy ;p
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro